Wakacje kredytowe – choć teoretycznie ich konstrukcja jest prosta jak budowa cepa – wciąż niemile zaskakują niektórych beneficjentów. Na minę mogą wpaść ci kredytobiorcy, którzy mają kredyt hipoteczny z promocyjną marżą w banku, z którego usług na co dzień nie korzystają. W ich przypadku nieoczekiwaną ceną wakacji kredytowych może być… podwyższenie marży kredytu w kolejnych miesiącach
W ramach wakacji kredytowych przez cztery miesiące w tym roku oraz przez cztery miesiące w przyszłym nie musimy płacić rat kredytowych. Te zobowiązania nie znikają, ale – zgodnie z uchwaloną przez parlament ustawą – następuje wydłużenie umowy kredytowej o „wakacyjne” miesiące. Przeznaczenie niezapłaconych wówczas kwot na jakąś inwestycję (np. w obligacje skarbowe), nadpłatę kredytu hipotecznego albo spłacenie innego kredytu może przynieść oszczędności liczone w dziesiątkach tysięcy złotych. Przy okazji zapraszam do tekstu o tym, co może pójść nie tak w wakacjach kredytowych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale po drugiej stronie mogą pojawić się straty. Na ciekawą rzecz zwrócił mi uwagę jeden z czytelników, który od lat czyta bloga i korzysta z zawartej tu wiedzy. Ów człowiek ma kredyt z promocyjną marżą, której poziom jest uzależniony m.in. od wpływu określonej kwoty na jego rachunek osobisty prowadzony przez bank-kredytodawcę. Ten warunek w połączeniu z wakacjami kredytowymi powoduje, że na horyzoncie pojawiają się… kłody.
Oczywiście wymóg ten jest związany z marzeniem banku, by klient nie tylko miał w nim kredyt, ale też codziennie korzystał z podstawowych produktów: konta, karty debetowej, a może i kredytówki. Niemała grupa klientów, przy podpisywaniu umowy kredytowej, zgodziła się na nawet dość intensywny cross-selling, by uzyskać znacząco niższą marżę. Ta promocyjna czasem bywała niższa i o 1,5 punktu procentowego (inna sprawa, że obniżka była liczona od zaporowo wysokiej marży standardowej, której nikt i tak nie wybierał).
Co mają z tym wspólnego wakacje kredytowe? Otóż jeśli kredyt hipoteczny mamy w banku, z którego usług na co dzień nie korzystamy, a jednocześnie daliśmy się namówić na obowiązek posiadania konta i generowania obrotów na tym koncie (albo przynajmniej zapewniania wpływów), to może się zdarzyć, iż z powodu wakacji kredytowych tego warunku nie spełnimy. Bo właśnie po to bierzemy wakacje, żeby do banku pieniędzy nie przelewać, bo ten ich nie musi pobierać.
„Nie widziałem, żeby media przestrzegały przed konsekwencjami braku wpływów środków na konta służące do obsługi kredytów hipotecznych (a będzie ich za chwilę setki tysięcy) – w umowach z bankami mogą być zapisy wymuszające regularne wpłaty na konto w minimalnej kwocie, których brak może skutkować wzrostem oprocentowania kredytu”
– pisze pan Paweł. Teoretycznie kłopot może być niewąski, bo podwyższenie marży kredytu może oznaczać wzrost raty o kilkaset złotych. Z moich rozmów z bankowcami wynika, że w tej sytuacji nie zadziała zasada, że skoro kredyt jest „zamrożony”, to wszystkie obowiązki z nim związane też nie obowiązują.
Po pierwsze bowiem wakacje kredytowe to jest jedynie miesiąc, w którym bank nie pobierze raty kredytowej, ale klient nadal ma ten kredyt i pozostałe warunki umowy kredytowej musi spełniać. W niektórych bankach pozostała np. konieczność płacenia składek ubezpieczeniowych związanych z kredytem. Raty więc się nie płaci, ale ubezpieczenie – już tak.
Po drugie zwykle warunki związane z zapewnieniem obrotów na rachunku bankowym są tak skonstruowane, że podwyższona marża kredytu zaczyna obowiązywać w kolejnym miesiącu po tym, w którym warunek nie został spełniony. I ten kolejny miesiąc często będzie już miesiącem „niewakacyjnym” (czyli wypada możliwość kwestionowania podwyżki marży ze względu na to, że przecież kredyt jest „zamrożony”).
W niektórych sytuacjach podwyższenie marży kredytu obowiązuje nie tylko w kolejnym miesiącu po tym, w którym stwierdzono „przewinienie” klienta, ale przez cały kolejny kwartał. A więc wystarczy, że klient raz nie spełni warunków związanych z zasilaniem konta osobistego, a podwyższoną marżę odczuwał będzie przez kilka miesięcy.
Sytuacja taka nie będzie dotyczyła raczej osób, które mają kredyt hipoteczny w swoich podstawowych bankach. Tutaj i tak – niezależnie od tego, czy te osoby zdecydowały się na wakacje kredytowe – wpływa wynagrodzenie, a obroty na koncie są zapewniane przez codzienne zakupy. W pewnym zagrożeniu znajdą się osoby, które mają konto osobiste w danym banku tylko po to, żeby bank miał z czego raz w miesiącu wziąć pieniądze na ratę.
Takie osoby często przelewają tylko minimalną kwotę zasilenia rachunku, która jest konieczna dla utrzymania obniżonej marży, a potem nadwyżkę, której nie pobierze bank, zaraz zabierają. Tym razem mogą uznać, że skoro są wakacje kredytowe, to przelewu nie ma sensu robić. I to może się skończyć niemiłą niespodzianką w postaci podwyżki marży kredytu.
Robert Sierant, który na „Subiektywnie o Finansach” zajmuje się tłumaczeniem Wam meandrów różnych rozliczeń z bankami, zwrócił mi uwagę, że większość klientów ma jednak ustawione zlecenia stałe obejmujące przelew określonej kwoty raz w miesiącu na konto „kredytowe”. Takie osoby nie przekierują wynagrodzenia na inne konto z powodu wakacji kredytowych, aby za chwilę znowu to zmienić, gdy wakacje się skończą.
Być może więc problem finalnie będzie dotyczył tylko niewielkiej części beneficjentów wakacji kredytowych. I będzie krótkoterminowy, bo zapewne klienci, którzy znajdą się w tej pułapce, zostaną o tym poinformowani przez bank, więc w kolejnym miesiącu już błędu nie popełnią. I wpływy na konto zapewnią, nawet jeśli rata nie będzie przez bank pobierana z powodu zawnioskowanych przez klienta wakacji kredytowych.
Niemniej jednak, aby uniknąć stresu, warto przy okazji wakacji (kredytowych) sprawdzić, jakie warunki zobowiązaliśmy się spełniać w każdym miesiącu kredytowania w zamian za uzyskanie promocyjnej marży.
——————————
Nowy odcinek podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W tym (już 117.) odcinku podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” ekipa w składzie trzech Maćków: Danielewicza, Bednarka i Samcika – zastanawia się, co może zwiastować spadek ofertowych cen nieruchomości. Czy realny jest scenariusz przeceny cen nawet o 20%, tak jak miało to miejsce dekadę temu? Maćki nie mogą się też nadziwić fenomenem Japonii – kraju, który nie tylko nie walczy z inflacją, ale wręcz się z niej cieszy (troszkę). A na koniec Maćki wyjaśniają, ile powinno wynosić uczciwe oprocentowanie depozytu. Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem lub na jednej z siedmiu platform podcastowych (Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, PocketCast, RadioPublic, Stitcher).
zdjęcie tytułowe: Raten-Kauf/Pixabay