W Polsce jest ponad 23 mln zarejestrowanych samochodów i kilkanaście milionów kierowców. Ich potrzeby finansowe nieco różnią się od potrzeb zwykłego, „pieszego” konsumenta. Chyba nadchodzi czas, by kierowca zaczął być przez banki traktowany wyjątkowo. Czego powinien oczekiwać? A co już dziś może dostać w porządnym banku?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jest w Polsce kilka banków, które szczególny znaczenie przywiązują do obsługi klientów-kieorwców. Z reguły należą one do koncernów samochodowych, lecz przeważnie ich oferta ogranicza się do dostarczenia w pakiecie z samochodem usługi finansowania jego zakupu lub leasingu (bodaj jedynym wyjątkiem – koncernem oferującym kierowcom nieco więcej usług finansowych – jest japońska Toyota).
Podstawienie pieniędzy po to, by było mnie stać na zakup lub leasing wymarzonego auta (i żebym nie musiał w tym celu wychodzić z salonu samochodowego) to ważna sprawa, ale… na tym relacja finansowa sprzedawcy samochodu z klientem bynajmniej nie powinna się kończyć.
Przecież taki kierowca to konsument. Po tym, jak wyjedzie swoim samochodem z salonu, jego potrzeby finansowe się nie skończą. Przeciwnie: samochód to dość kosztowna w eksploatacji „zabawka” (o tym pisałem w poprzednich odcinkach cyklu „Motofinanse: poradnik nowoczesnego kierowcy”) ale i bliski sercu przedmiot. W aucie wielu z nas spędza dużą część życia (liczyliście kiedyś ile dni w ciągu roku spędzacie na dojazdach do pracy, nie mówiąc już o innych wyjazdach?) i to przekłada się na nasze potrzeby związane z samochodem.
Te potrzeby można podzielić na kilka kategorii. Na pierwszym poziomie jest kwestia kosztów eksploatacji samochodu. Nie zawsze mamy pieniądze na zakup porządnej polisy OC i AC (a z „nieporządną” aż strach wyjeżdżać „w miasto”), na sfinansowanie porządnego przeglądu i wymianę części (bez tego aż strach wyjeżdżać „w miasto), czy na zakup opon zimowych (a bez porządnych gum aż strach wyjeżdżać… i tak dalej).
Czytaj też poprzedni artykuł z naszego cyklu: Fakty i mity o kupowaniu samochodu. Czy auto może być „inwestycją”? A jeśli tak to gdzie są zyski?
Zobacz wszystkie artykuły w cyklu „Motofinanse”: kliknij i dowiedz się więcej o tym jak rozsądnie kupić, używać i sprzedać samochód. I jak go senswonie sfinansować
Tanie finansowanie i przy baku wspieranie
Bank przyjazny kierowcy – niezależnie od tego, czy będzie należał do koncernu motoryzacyjnego, który wyprodukował nasze auto – powinien pojawiać się wszędzie tam, gdzie możemy potrzebować jego wsparcia finansowego związanego z używaniem samochodu. Dzięki temu bankowi powinniśmy być bezpieczniejsi, czuć się pewniej i lepiej „zaopiekowani”. Wygodne, w miarę tanie finansowanie „samochodowych” potrzeb związanych z eksploatacją czterech kółek to podstawa przyjaźni kierowcy z bankiem. Czyli pierwszy poziom wzajemnej relacji.
Czytaj też: TCO, czyli ile tak naprawdę kosztuje samochód? Policzyłem wszystkie koszty i… mam trzy wnioski
Nie chodzi tylko o finansowanie. Bank, który jest przyjacielem kierowcy powinien przypomnieć o przeglądzie, konieczności wymiany opon, o zbliżającym się terminie wygaśnięcia polisy ubezpieczeniowej. Mógłby zaproponować termin wizyty w serwisie, zaoferować jakiś rabacik lub preferencyjne terminy wizyty (w szczycie zainteresowania np. wymianą opon to byłby bezcenny atut).
Poziom drugi to wsparcie przy baku. Paliwo jest drogie. Niezależnie od tego co wlewamy do baku i czy mamy auto na benzynę, gaz czy hybrydę, na paliwo wydajemy w skali roku grube tysiące.
Od banku, który jest moim przyjacielem (albo przynajmniej ma zadatki) oczekuję, że nie tylko pomoże mi trochę taniej kupić paliwo – oczywiście nie za friko, lecz w zamian za to, że przeniosłem do niego swoje domowe finanse – ale też że będę mógł kupować je szybko. Czas to pieniądz, a czas spędzony w kolejkach do kasy liczy się podwójnie. Rabat na paliwo plus możliwość płacenia przez aplikację bez wchodzenia na stację (lub wchodząc tylko po to, by odebrać zamówioną wcześniej w smartfonie i przygotowaną przez pracowników kawę) to ważny wyznacznik banku, który dba o kierowcę.
Czytaj też: Nasze sposoby na tańsze tankowanie. Zaoszczędzisz 40 gr. na litrze!
Czytaj też: Za paliwo zapłacimy smartfonem. Bez wchodzenia na stację!
Im więcej bankujesz, tym taniej… serwisujesz
Poziom trzeci to program lojalnościowy, który jest specjalnie sprofilowany pod potrzeby kierowcy. A więc taki, w którym po pierwsze gromadzę punkty poprzez wydawanie pieniędzy na auto (w serwisach, sklepach motoryzacyjnych, na paliwo), a po drugie otrzymuję nagrody związane z moim „cackiem”. Przyznam, że nie mam zbyt dużo czasu na chodzenie do sklepów i sprawdzanie jakie nowoczesne gadżety mógłby dokupić do mojego samochodu, w którym spędzam sporo czasu. Może bank mógłby mi w tym pomóc?
Być może częścią takiej relacji mogłyby być oferty kursów jazdy w warunkach ekstremalnych, ekskluzywny dostęp do szkoleń online, rozmów z zawodowymi kierowcami o tym jakie mają rady dla kierowców-amatorów, może w ramach swoistego „Klubu kierowcy” mógłbym mieć zaproszenie na jeden czy drugi event, może – w ramach losowania, konkursu itp. – mógłbym odwiedzić tor Le Mans w czasie wyścigu albo pojechać na wyścig Formuły 1?
Czytaj też: Jak policzyć na jaki samochód tak naprawdę cię stać? Liczymy!
Pogadajmy o samochodach
Poziom czwarty to połączenie mnie z innymi użytkownikami aut tej samej marki. Forum wymiany poglądów nie dla każdego jest ważne (są kierowcy, którzy nie lubią się „dekonspirować” i aktywnie udzielać tylko dlatego, że są użytkownikami auta danej marki), ale sporo osób szuka w internecie porad i odpowiedzi na pytania. Dlaczego bank miałby w tym nie pomóc? A dodatkowo zapewnić dostęp do jakichś aukcji, ofert zakupu gadżetów itp.?
Czytaj też: Bank uruchomił „klub dla kierowców”. Czy to hit czy tylko pozory?
Poziom piąty to zdjęcie ze mnie wszelkiego stresu wynikającego z faktu, że moje auto trzeba raz na jakiś czas wymienić na nowszy model. Porządny bank dla kierowcy powinien po pierwsze motywować mnie do oszczędzania na ewentualne koszty związane z wymianą samochodu (jakiś specjalny plan systematycznego oszczędzania?), proponować nowoczesne formy użytkowania samochodu (np. leasing, najem długoterminowy), co czasem bardziej opłaca się, niż klasyczna własność, albo zapewnić łatwą wymianę auta na nowe w ramach inżynierii finansowej.
Poziom szósty – chyba najtrudniejszy – to technologiczne wpięcie się banku w mój samochód. A więc spowodowanie, by aplikacja mobilna banku łączyła się z moim samochodem i sama płaciła za autostrady, znajdowała miejsce do parkowania (i wnosiła opłaty za parking), przeszukiwała online najlepsze oferty ubezpieczeń, polecała najtańsze stacje paliw w okolicy, albo np. optymalizowała zakupy w drodze do domu. Odlot, nieprawdaż?
Czytaj też: Samochód – to będzie kolejne pole bitwy w płatnościach. Będziemy kupowali jadąc
Gdzie szukać idealnego banku dla kierowcy?
Jak się domyślacie, nie ma ani w Polsce instytucji finansowej, która już dziś spełniałaby te wszystkie warunki. Ale bój o serca kierowców wygra bank, który najbardziej zbliży się do tego ideału. Nie wiem czy będzie to bank należący do koncernu samochodowego, czy tradycyjny, ale uważam, że jest o co powalczyć.
Jakiś czas temu dość dobrze wyglądał pomysł „Bank kierowcy” wymyślony przez Getin Bank, ale chyba dziś zostały po nim tylko zgliszcza. Jest kilka banków, które mają specjalne odmiany kont albo kart płatniczych pozwalające oszczędzać na tankowaniu. To już jest coś, aczkolwiek liczę na to, że każdy z tych banków wejdzie na wyższy poziom.
Wiem, że w rolę takiego „przyjaciela kierowcy” chce wejść np. największa w Polsce sieć stacji paliw Orlen. Będzie tam można tankować i płacić nie wchodząc do budynku stacji, oszczędzać na paliwie i pewnie na tym się nie skończy. To też jest tylko jeden z poziomów współpracy, ale gdyby taki Orlen wszedł z alians z jakimś bankiem… (próbował dogadać się z PKO BP, ale nic z tego nie wyszło).
Zaczątkiem takiego właśnie wielopłaszczyznowego połączenia usług bankowych z potrzebami kierowcy może być aplikacja „Tankuj Korzyści” od Toyota Banku. Kto ma Toyotę albo Lexusa po spełnieniu niewygórowanych warunków dostaje możliwość oszczędzania 5% na paliwie (mam Toyotę, więc już tankuję z rabatem). Posiadacze innych samochodów też mogą oszczędzić te 5% – warunki są ciut bardziej podkręcone, ale jak najbardziej w zasięgu. Większy wysiłek w bankowaniu owocuje rabatem 10% na paliwo, wartymi po kilkaset złotych bonami i ofertami specjalnymi.
Dowiedzcie się więcej o Moto Koncie i programie „Tankuj Korzyści” i też się zapiszcie. To chyba pierwsze konto bankowe aż tak bardzo sprofilowane pod posiadaczy samochodów. Tutaj znajdziecie subiektywną recenzję. A więcej szczegółów i możliwość zapisu do tańszego tankowania – tutaj.
Kierowca to dla banku złoty klient. Więc niech bank się o nas stara!
Po co o tym wszystkim piszę? Mój cel jest bardzo prosty – chciałbym żebyście, jako kierowcy, zaczęli patrzeć na siebie jak na atrakcyjnego partnera dla banku. Partnera, który nie tylko jest po to, by płacić bankowi za konto, kartę i raty kredytu. Macie prawo oczekiwać czegoś w zamian. Skoro nie mamy na rynku instytucji, która dałaby to wszystko, o czym napisałem wyżej, to poszukajcie takiej, która zaoferuje choćby część z tych bonusów.
Bardzo często patrzymy na samochód, na finanse z nim związane oraz na wszystkie inne usługi finansowe (konta, karty, debety…) jako na trzy osobne rzeczy. Gdzie indziej kupujemy samochód, gdzie indziej bierzemy nań finansowanie, u kogo innego refinansujemy wymianę auta na nowsze, jeszcze gdzie indziej mamy konto i debet, w jeszcze innym miejscu kartę kredytową…
Oczywiście, można i tak, ale pamiętajmy, że wydatki na samochód stanowią dużą część naszego domowego budżetu. I choćby już w tego powodu warto poszukać instytucji finansowej, która zaoferuje nam coś w zamian. Policzcie ile wydajecie na Wasz samochód. Zapewne nie ma wielu rzeczy które kosztują Was więcej. To jest Wasz atut w relacjach z bankami. I warto przynajmniej pomyśleć, by ten atut przekuć na wymierne korzyści w ramach relacji win-win. A więc takiej, w której nie tylko bank zarabia, ale „do przodu” są obie strony.
———————————————————————————————————————————-
W cyklu „Motofinanse: portfel nowoczesnego kierowcy” opowiadam o własnych doświadczeniach „finansowych” z samochodami, a także o tym jak wybierać najlepszy dla siebie sposób finansowania czterech kółek, jakie są nowe alternatywy dla tradycyjnego zakupu auta, czego można oczekiwać od porządnego dealera, jak zdjąć sobie z głowy kwestie związane z eksploatacją auta, jak je korzystnie zamienić na nowe. Jak oszczędnie używać samochodu i jak dzięki czterem kółkom żyć wygodniej. Moim Partnerem w tym cyklu artykułów edukacyjnych jest Toyota Bank Polska oraz Toyota Leasing Polska, oferujące bogaty pakiet rozwiązań finansowych dla „konsumentów” samochodów
Ilustracja tytułowa: Pixabay