Czy pani Iza miała wyjątkowego pecha, czy też jej przygoda to zapowiedź zmasowanych kontroli podatników korzystających z jakichkolwiek ulg podatkowych? Skarbówka postanowiła sprawdzić zeznanie PIT naszej czytelniczki, bo nie spodobał się jej sposób rozliczenia ulgi internetowej. W podobnej sytuacji mogą być tysiące osób, którym firmy telekomunikacyjne zbyt oględnie opisują faktury za usługi
Uszczelnienie systemu podatkowego to obsesja rządu. Ma na tym polu pewne sukcesy, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tym bardziej, że w pandemii dochody budżetu spadają, a wydatki rosną. Na naszą skrzynkę mailową trafiła niepokojąca historia, przesłana przez panią Izę z Białegostoku. Jest o tym, jak potraktował ją urząd skarbowy. Po lekturze, warto zrobić rachunek sumienia i sprawdzić, czy w razie kontroli nie spotka nas podobny los. Radzimy, co w tej sytuacji zrobić.
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
Oko skarbówki jak oko Saurona. Pani Iza niepotrzebnie zwróciła na siebie uwagę
Pani Iza jest osobą fizyczną, nie prowadzi działalności gospodarczej. Pracuje na etacie, podatki płaci solidnie i sumiennie – przynajmniej tak jej się do tej pory wydawało. Ale z błędu wyprowadzili ją urzędnicy skarbówki. A problemy zaczęły się zupełnie niepozornie. Dział kadr w jej firmie poinformował o jakimś błędzie w PIT za 2018 r. (nieprawidłowo policzone przychody) z oznaczeniem, że informacja ta upoważnia do złożenia korekty deklaracji PIT za 2018 r.
Na początku lipca czytelniczka złożyła tę korektę PIT, a tu nagle pod koniec sierpnia zadzwoniła pani z urzędu skarbowego. „O, widzimy, że korzystała pani z ulgi internetowej. Zapraszamy do nas z kopią umowy i dowodami wpłat” – powiedziała. Zabrzmiało złowrogo. Pani Iza prawdopodobnie sama zwróciła na siebie wzrok skarbówki korygując podatek sprzed dwóch lat. Ale nie miała nic do ukrycia. Z kompletną dokumentacją wybrała się na spotkanie oko w oko ze skarbówką.
„Z powodu pandemii zostawiłam zostawiłam dokumenty w kancelarii. Po kilku dniach kolejny telefon: tym razem urzędniczka stwierdziła, że z dokumentacji nie wynika, że zapłaciłam za internet, bo w fakturach widnieje usługa telekomunikacyjna Blueconnect i nie jest nigdzie napisane, że to usługa dostępu do internetu”
Czytaj też: Ministerstwo Finansów po „nalocie dywanowym” na kryptowaluty: „coś zrobimy z tymi podatkami”
Blueconnect: to internet czy antywirus?
Dla przypomnienia: Blueconnect to popularna niegdyś usługa firmy T-Mobile, która umożliwia dostęp do internetu z wykorzystaniem sieci cyfrowej telefonii komórkowej GSM i UMTS. Pani Iza najpierw się zaśmiała, że skarbówka chce zakwestionować, że Blueconnect to usługa internetowa, a potem uzgodniła z urzędniczką, że przyniesie jej umowy i broszurki informacyjne na temat tego, co to takiego jest ten tajemniczy „blueconnect”.
„Po moim pojawieniu się w urzędzie urzędniczka zjechała na parter. Oświadczyła, że nie będzie czytać umów i odmówiła ich przyjęcia. Dalej twierdziła, ze z faktur nie wynika, że zapłaciłam za dostęp do internetu”
Rzeczywiście, na fakturach nie ma sformułowania „opłata za internet”. Do rozmowy włączył się inny urzędnik, który stwierdził, że operatorzy obdarowują klientów różnymi promocjami (np. program antywirusowy) czy opłatami za sprzęt. Wniosek? Ten Blueconnect to może jakiś antywirus?
Urzędnicy odesłali panią Izę do T-Mobile, żeby firma wystawiła fakturę zbiorczą za cały rok 2018 r. z dopiskiem ,,opłata za internet”. Firma zgodnie z prawem nie może jednak zmieniać już wystawionych i rozliczonych faktur. Mamy więc klasyczny pat i typowy dla Polski problem braku zaufania urzędnika do obywatela. Pani Iza została potraktowana jakby chciała oszukać państwo polskie, chociaż niczym sobie na taką opinię u urzędników nie zapracowała.
Jak się bronić w starciu ze skarbówką? Prawnik radzi
Ulga internetowa, mocno okrojona w 2013 r., jest jedną z ostatnich dostępnych nam ulg. Ile osób z niej korzysta? Z danych, które przekazało nam Ministerstwo Finansów wynika, że w ostatnich latach było to ok. 280.000 podatników, którzy odliczyli wy sumie 150 mln zł. Korzystanie z ulgi internetowej jest obwarowane kilkoma warunkami. Mogą z niej skorzystać podatnicy tylko w pierwszym roku opłacania internetu albo w dwóch kolejnych latach. Maksymalnie od dochodu można odliczyć 760 zł, czyli ok. 63 zł miesięcznie.
To co jest najważniejsze z punktu widzenia pani Izy i każdego, kto w ostatnich pięciu latach korzystał z ulgi (to jest czas kiedy skarbówka może nas skontrolować), to fakt, że jeśli płacimy za „kablówkę” i internet w pakiecie, to na fakturze musi być wyraźne oznaczenie jaka kwota to część internetowa, a jaka – telewizyjna. Pani Iza rozmawiała o swoim problemie z koleżankami i kolegami z pracy. I usłyszała: „właśnie dlatego nigdy nie odliczałam internetu, bo potem się czepiają”. Czy takie kontrole i dopytywania się to objaw strategii zniechęcania podatnika do korzystania z ulg?
Tak ma wyglądać przyjazne państwo? Rząd chwali się, że w ciągu ostatnich lat wprowadził „setki korzystnych zmian”. Cóż z tego, jeśli mentalność urzędników przypomina mentalność nie dbającego o swoje owce psa pasterskiego, ale raczej wilka, który tylko patrzy, która owca jest najsłabsza?
Co tej sprawie może zrobić pani Iza? Co jej grozi? Jeśli urząd uznałby, że świadomie korzystała z nieprzysługującej jej ulgi, to musiałaby zapłacić zaległy podatek plus mandat albo grzywnę. Maksymalnie nawet kilka tysięcy złotych. Ale może ma szanse obrony? Czy urzędnicy nie byli w tej sprawie nadgorliwi? Zapytałem prawnika.
„Z praktycznego punktu widzenia problemem może być wykazanie wydatków poniesionych wyłącznie na internet, gdy usługodawca na fakturze sprzedaży nie wyodrębnia poszczególnych elementów świadczonej usługi telekomunikacyjnej lub nie wskazuje wprost pozycji „opłata za Internet”. W sytuacji konfliktowej podatnikowi przysługuje odwołanie od decyzji skarbówki”
– mówi nam Sergiusz Felbur, specjalista ds. podatków z kancelarii Doradztwa Podatkowego Honestus. Prawnik tłumaczy, że takie pismo nie może trafić do niszczarki, a organ prowadzący ma obowiązek ustosunkować się do wszystkich przedstawionych „wniosków dowodowych”.
„Przepisy ustawy o PIT nie zawężają katalogu dowodów wyłącznie do faktur czy rachunków, istotne jest, aby możliwe było zidentyfikowanie danych nabywcy i usługodawcy, rodzaju usługi oraz kwoty zapłaty. Przedstawienie do urzędu skarbowego umowy z dostawcą w naszej ocenie powinno być wystarczające. Tym bardziej zestawienie tej umowy z innymi dowodami, np. potwierdzeniami przelewów oraz korespondencją e-mail z dostawcą może przekonać urząd skarbowy, że spełnione zostały warunki formalne do odliczenia ulgi”
Kłopot w tym, że urzędniczka nie chciała przyjąć wszystkich dokumentów, które pani Iza przyniosła. Jeśli decyzja skarbówki będzie dla niej negatywna, to wszystkie niedociągnięcia w działaniach urzędników (np. odmowa przyjęcia dodatkowych wyjaśnień lub dokumentacji) warto uwzględnić w odwołaniu.
Oby pani Izie starczyło sił i środków na potyczki ze skarbówką. Jeśli nie ma nic na sumieniu, czuje się niewinna i może to udowodnić, to nie będzie musiała płacić zaległych podatków. Musi jednak udowodnić swoją niewinność, bo skarbówka zachowuje się, jak policjant z drogówki, który – zamiast dbać o bezpieczeństwo obywateli – czai się w krzakach, żeby zebrać jak najwięcej pieniędzy z mandatów.
ZAPRASZAMY DO POSŁUCHANIA PODCASTU EKIPY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”
Zapraszamy do wysłuchania kolejnego odcinka naszego środowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”. W najnowszym odcinku podcastu najpierw dwa słowa o nowym trendzie w sklepach – włączaniu do ich oferty możliwości handlowania rzeczami używanymi – a potem skrót rozmowy z drem Przemkiem Chojeckim, polskim matematykiem, który rozbudowuje zastosowania sztucznej inteligencji w zawodach kreatywnych, a ostatnio zabrał się za to, żeby sztuczna inteligencja pisała za dziennikarzy (dziennikarzom?) artykuły. Hmmm…
źródło zdjęcia: PixaBay