Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Waszyngtonie zajął się organizowaniem Polakom… usług ochroniarskich. Jak ujawnił na konferencji prasowej prezydent USA Donald Trump, polscy oficjele obiecali, iż Rzeczpospolita „będzie płaciła USA miliardy dolarów” za stałą bazę amerykańskich wojsk. Ile wyniesie Wasza składka na ochronę od „Camp Trump Security”?
Polska, jak wiemy, od lat zabiega u Amerykanów, żeby na naszej ziemi powstały stałe bazy amerykańskich wojsk (najlepiej wyposażone najnowszym sprzętem, a może nawet odstraszającym systemem antyrakietowym?). Plan nie jest zły: nasze położenie geopolityczne jest wyjątkowo podłe, Rosja dogaduje się w sprawach gospodarczych (np. gazociągi, ostatnio Nord Stream 2) z Niemcami, Francuzi są obrażeni (za caracale i naukę jedzenia widelcem), Brytyjczycy zamknęli się w sobie (oni zresztą zawsze uważali, że jesteśmy „państwem sezonowym”)…
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Akcja reparacja, czyli ile oni muszą nam oddać za wojnę, żebyśmy my już nic nie musieli?
Amerykanie w tej sytuacji wydają się ostatnią deską ratunku, choć trudno przypuszczać, by w sytuacji konfliktowej chciało im się ruszać Polsce na ratunek przez pół świata. No, chyba że mieliby tutaj strategiczne interesy i swoich ludzi. Kłopot w tym, że w globalnej rozgrywce dla Amerykanów ważne są państwa wielokrotnie silniejsze od nas – jak Chiny, Unia Europejska, czy Rosja właśnie – albo te, które mają broń atomową, ewentualnie dużo ropy naftowej (Arabowie).
Wygląda na to, że polskie władze postanowiły w sprawie amerykańskich wojsk po prostu prezydenta Trumpa… przekupić. Od dawna wiadomo, że to prezydent-handlarz. Wszystko przelicza na judaszowe srebrniki, uważa że wszyscy go próbują wykorzystać, że to on musi utrzymywać całe NATO i że inni powinni się dokładać do jego „usług ochroniarskich”.
Czytaj też: Co i jak mieć, gdy świat drży w posadach? Przegląd lokat na niebezpieczne czasy
Czytaj: W skarpecie, ogródku, prywatnym skarbcu? Gdzie przechować złoto i kosztowności?
Polska przetestuje nowy „model biznesowy Ameryki”?
Na razie generalnie Trump jest ignorowany (pewnie dlatego zaczął nakładać cła), ale jest jeden naród, który chciałby mu zapłacić za ochronę. To Polska.
„Obecność wojsk USA w Europie jest gwarancją bezpieczeństwa regionu, w tym Polski. Obecność ta gwarantuje odstraszanie i obronę przed wojną. Prezydent Duda zapewnił, że Polska będzie płaciła USA miliardy dolarów za stałą bazą naszych wojsk. Nawet bogate kraje oczekują od nas obrony, ale nie wypłacają nam pieniędzy. Polska jest tu pięknym przykładem”
– powiedział Donald Trump, cytowany przez Radio Zet. Trump zgodził się z Andrzejem Dudą, że obecna, agresywna polityka Rosji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa państw tego regionu. A prezydent Polski dodał:
„Obecność USA to jedyna gwarancja bezpieczeństwa i obrony. Działania Rosji na Krymie, w Obwodzie Ługańskim i zbrojenia w Obwodzie Kaliningradzkim sprawiają, że musimy zabezpieczać wolną Europę. To są działania także w interesie Stanów Zjednoczonych”.
Z tego co mówił prezydent Trump na konferencji, stworzenie stałej bazy wojsk USA w Polsce może kosztować 2 mld dolarów. I zapewne o pokryciu tych kosztów mówimy. Choć niewykluczone, że Amerykanie wystawialiby nam również rachunki za utrzymanie swoich wojsk nad Wisłą. Czyli mielibyśmy taki jakby abonament. I płacilibyśmy miniratkę.
Wychodzi na to, że jako pierwsi przetestujemy nowy model biznesowy Ameryki, w którym oni nam przysyłają swoje iPhone’y po 7500 zł, a my płacimy im za to, że trzymają u nas na stałe swoje wojska. O tym czy będzie to sytuacja win-win być może przekonamy się za kilka lat, ale dziś wypada policzyć ile wyniesie nasza „składka” na amerykańskie usługi ochroniarskie.
Sprawa jest o tyle trudna, że nawet bez tej „składki” polskie państwo wydaje więcej, niż dostaje z podatków. W gorszych czasach różnica wynosiła 40 mld zł rocznie, teraz – gdy na świecie panuje świetna koniunktura – jest to 25-30 mld zł rocznie. Polski dług, finansowany głównie z pożyczek zagranicznych, przez cały czas się zwiększa i przekroczył już bilion złotych (mówimy tylko o długu państwa, nie firm i nie osób prywatnych).
Czytaj też: Na co idą nasze podatki? Ta jedna liczba pokazuje, że zbliżamy się do przepaści
Przy okazji kryzysu finansowego w Turcji pojawili się analitycy, którzy poważnie zastanawiali się czy Polska nie będzie kolejnym przykładem państwa z kłopotami jeśli z rynków wschodzących zacznie odpływać kapitał.
Czytaj też: Turcja zbankrutuje gorzej, niż Grecja? My też mamy się czego bać
Budżet, obciążony sztywnymi wydatkami na Rodzinę 500+, Mieszkanie+, Wyprawkę 300+ (przypominam, że w ostatnim sondażu Polacy ocenili, że z tą wyprawką to rząd miał dobry pomysł, ale kasy jest za mało), na planowane 500+ dla emerytów, a także funduszem na drogi lokalne, szerokopasmowy internet, świetlice, boiska i to wszystko, co obiecuje premier Morawiecki, raczej nie będzie mógł płacić za „amerykańskich ochroniarzy” bez dodatkowej składki. Zwłaszcza, że szczyt koniunktury już chyba za nami i wpływy podatkowe nie będą rosły, a mogą wręcz zacząć się zmniejszać.
Czytaj więcej: Światowy Indeks Szczęścia czyli gdzie żyje się najlepiej? Nie uwierzycie…
Wasza składka na usługi ochroniarskie od „Camp Trump Security”: 30 zł miesięcznie
Po ile będzie trzeba się zrzucić? Dzisiaj przeciętny obywatel w podatkach (tych płaconych raz w roku i tych odprowadzanych na bieżąco, wliczonych w kupowane towary) oddaje państwu 21.500 zł rocznie. Z tego najwięcej idzie na enerytury i renty (6500 zł), na szkoły (2300 zł), na zdrowie (2300 zł) i na pomoc społeczną (1900 zł, w tym Rodzina 500+) oraz na transport (1750 zł). Na wojsko wydajemy dziś mniej więcej 770 zł na głowę. W tym oczywiście jest obrona terytorialna pana Antoniego, czyli nasze dzielne „zielone ludziki”.
Biorąc pod uwagę, iż za te 770 zł wydatków na mieszkańca nie otrzymujemy jakiegoś specjalnego poczucia bezpieczeństwa (gdyby Rosja się na nas rzuciła to pewnie nie bronilibyśmy się dłużej, niż kilka dni), a jedyną – być może złudną – polisą bezpieczeństwa jest nasz status państwa-członka sojuszu wojskowego NATO. W umowach jest napisane, że „jakby coś”, to mają nas bronić.
Gdyby zaś zrobić backup i wykupić „usługi ochroniarskie” od Donalda Trumpa za „ponad 2 mld dolarów” (taką kwotą rzucił prezydent USA)? Musielibyście, drodzy rodacy, do składki na utrzymanie państwa (przypominam: 21.500 zł na przeciętną głowę mieszkańca) dorzucić jeszcze 210 zł. Dzisiaj na wojsko idzie 30 mld zł z masy wszystkich wydatków ok. 800 mld zł. I podobno wojsko wciąż jest niedoinwestowane.
Gdyby podejść do sprawy bardziej restrykcyjnie i od 38 mln Polaków odjąć tych, którzy w ogóle nie płacą podatków, bo są jeszcze dziećmi (8 mln), emerytami lub rencistami (6 mln) albo bezrobotnymi (1 mln) – litościwie pomijam biernych zawodowo i szarą strefę – to wyszłoby, że na każdego płacącego podatki opłata za usługi ochroniarskie Donalda Trumpa i jego ludzi wyniosłaby 347 zł. Mniej więcej złotówkę dziennie i jakieś 30 zł miesięcznie.
A gdyby trzeba było zapłacić nie tylko za wybudowanie bazy, ale i za jej utrzymanie? Wtedy pewnie trzeba by liczyć jeszcze jakieś „duże” kilkaset milionów dolarów rocznie, czyli pewnie jakieś 10 zł miesięcznie dla każdego z Was, którzy płacicie podatki. Bezpieczeństwo? Bezcenne. Za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard.
Czytaj też: Jak wzrosły w ostatnich latach nasze oszczędności? I bogactwo?
Czytaj też: Jarosław Kaczyński ma rację tnąc zarobki posłów. Ja mam pomysł na jeszcze większą rewolucję
zdjęcie: Daily News Hungary