To są dopiero dziwy: pan Sebastian przyszedł do punktu obsługi PGE, bo chciał tylko przepisać na siebie umowę. A wyszedł z zupełnie nową ofertą, o czym dowiedział się dopiero po kilku miesiącach, gdy dostał karę za… jej zerwanie. Po naszej interwencji PGE obiecuje poprawę.
Od kilu tygodni nasz lubelski czytelnik, Pan Sebastian rozmyślał o prądzie. Spokoju nie dawały mu kilowaty, taryfy, promocje. W końcu się zdecydował i pewnego słonecznego, wiosennego poranka 2017 r. Pan Sebastian postanowił „to” zrobić. Czyli zmienić sprzedawcę prądu.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Rzecz się dzieje na Lubelszczyźnie. Prąd dostarczała i sprzedawała naszemu czytelnikowi PGE, największa grupa energetyczna w Polsce. Pan Sebastian uznał jednak, że jest mu z nią nie po drodze i postanowił zmienić sprzedawcę (dystrybutora zmienić nie można, bo do niego należy infrastruktura).
Zaskakujący przebieg wizyty w salonie PGE
Żeby zmienić sprzedawcę prądu, nasz czytelnik musiał zacząć od porządku w papierach, bo umowa kompleksowa na sprzedaż i dystrybucję prądu była zawarta na jego mamę, co krępowało ruchy. Odwiedził więc razem z mamą lubelski punkt obsługi klienta PGE. Otwiera drzwi, a tam kolejka przez duże „K”. Jeśli chcecie taką zobaczyć na żywo, a nie możecie jechać do Lublina, to zapraszam do salonu Innogy w warszawskiej Arkadii.
A ponieważ młodzi zawsze gdzieś pędzą, Pan Sebastian napisał upoważnienie do załatwienia sprawy dla swojej mamy, a sam poleciał do pracy. Ale związku z tym, że przeczuwał, że coś może pójść nie tak, zwrócił się do pracownika obsługi:
„Poinformowałem pracownicę salonu, że chcielibyśmy dokonać cesji umowy na mnie i że nie jestem zainteresowany żadną ofertą lojalnościową. Pracownica salonu przekazała, że w takim razie dokona jedynie cesji, a umowa będzie zawarta na czas nieokreślony tak jak sobie życzyłem”
Następnego dnia mama przekazała mu dokumenty, w których faktycznie była informacja, że umowa obowiązuje na czas nieokreślony. Zadowolony czytelnik oddał się rozmyślaniom ile to zaoszczędzi na tańszym prądzie. I na co wyda te pieniądze.
Listonosz zawsze puka dwa razy. I wręcza polecony od PGE
Wiekopomna zmiana dostawcy energii została przez pana Sebastiana zaplanowana na 1 kwietnia 2018 r. Ale jeszcze w marcu do drzwi zapukał listonosz z listem poleconym od PGE. A tam informacja, że firma zamierza naliczyć opłatę za zerwanie umowy w kwocie 159,62 zł.
„Byłem tym mocno zdziwiony, sprawdziłem swoją umowę i skontaktowałem się niezwłocznie z PGE w celu przesłania kopii tej samej umowy, która pozostała w rękach PGE. Na obu dokumentach znajduje się informacja, że umowa jest zawarta na czas nieokreślony. Wysłałem więc reklamację z prośbą o anulowanie kary”
– mówi. Odpowiedź firmy była nieoczywista. I sugerowała, że strony umówiły się na coś zupełnie innego, niż się panu Sebastianowi wydawało. I (co gorsza) niż to, co wydawało mu się, że czyta w podpisanej umowie.
„Szanowny Kliencie, w imieniu PGE Obrót informujemy, że Pana pełnomocnik podpisał ofertę „Prąd z pomocą fachowców. Oferta podstawowa. Edycja wiosenna 2017 r.” wariant 2 z gwarancją niezmienności ceny za energię elektryczną do 30.06.2020 r.”
Czytaj też: Feralny kredyt studencki. Poręczyła go kiedyś synowi i… sama straciła prawo do pożyczki. Biegnę na pomoc!
PGE w przesłanych na prośbę klienta dokumentach dostarczył nie tylko umowę, ale i – podobno (tak twierdzi firma) – zaakcptowany przez jego mamę regulamin promocji. Dopiero na tym regulaminie jest informacja o dacie obowiązywania umowy.
„Kłopot w tym, że w pakiecie dokumentów, które dostaliśmy po podpisaniu nowej umowy z PGE nie ma tego regulaminu! A więc mama na pewno go nie otrzymała. Zaś na samym dokumencie regulaminu nie ma także podpisu mojego lub mojej mamy”
W związku z tym, używając parlamentarnego języka, czytelnik uważa, że został „wprowadzony w błąd”. Czytelnik ujął to nieco inaczej, ale nie chcemy epatować Was gwarą stadionową.
Umowa, aneks, regulamin. Gdzie szukać kruczków?
Co z tym fantem zrobić? To trochę dziwne. Olbrzymia, poważna firma, która ma grubo ponad 20 mld zł przychodów rocznie chciałaby się bawić w takie nieeleganckie podchody z klientami, łapanie ich na kruczki w regulaminie i wciskanie dodatkowych umów?
Takie rzeczy też się zdarzają. Tyle, że podsuwanie innych papierów, niż te, na które się umówiono to raczej domena domokrążców naciągających nas na zmianę operatora, a nie rynkowych gigantów.
Sam kiedyś dałem się złapać na trik, który polegał na tym, że informacja o dodatkowych kosztach była zawarta regulaminie, a nie w umowie. Jeden z operatorów komórkowych przesłał umowę kurierem, którą przeczytałem od deski do deski.
I co? I tak dałem się zrobić w bambuko, bo informacja o płatnym pakiecie internetu była w regulaminie, którego operator mi nie dostarczył. Reklamacja dała mi tyle, że zwolnili mnie z opłat za jeden miesiąc, ale że jestem pamiętliwy, to do dziś nie chce mieć nic wspólnego z firmą, która tak mnie okantowała.
Subiektywność pomaga panu Sebastianowi
Wróćmy do historii z PGE. Już jakiś czas temu poprosiliśmy firmę o komentarz, ale na razie nie otrzymaliśmy żadnej informacji. Natomiast mamy wieści z PGE, że sprawa jest na dobrej drodze. Nie ukrywamy, że liczymy na pomyślne rozwiązanie problemu Pana Sebastiana. A także na zmiany systemowe. Bo nie chodzi już tylko o te 159,62 zł kary umownej (nota bene inne firmy naliczają kary znacznie wyższe), ale o zasady.
Jeśli pan Sebastian i jego mama zostali wprowadzeni w błąd (a jak wiadomo gdzie dwie głowy to nie jedna) – to znaczy, że PGE niewystarczająco klarownie komunikuje klientom warunki umów. Dokumentów jest za dużo, a wszystkie ważne postanowienia nie są zebrane w jednym miejscu. Oprócz zwrotu kary umownej panu Sebastianowi prosimy PGE o pilny przegląd dokumentacji i o stosowne zmiany. Nie chcielibyśmy musieć wracać do tej sprawy. Zwłaszcza, że musimy zająć się innymi.
——————————————————————————
Masz problem z firmą energetyczną albo innym dostawcę mediów? Napisz do mnie e-maila, spróbuję pomóc. Czekam pod adresem: ireneusz.sudak@subiektywnieofinansach.pl.
——————————————————————————-
Jeśli chcesz uzyskać poradę jak zaoszczędzić na domowych rachunkach, mniej płacić za prąd i gaz – napisz do naszej ekspertki – pani Sylwii Walterskiej z Fortum. Zgłoś pytanie lub problem na adres e-mail ireneusz.sudak@subiektywnieofinansach.pl lub wejdź na www.subiektywnieofinansach, znajdź i kliknij zielony baner z logotypem Fortum i zadaj pytanie. W ciągu kilku dni otrzymasz podpowiedź lub rekomendację.
Partnerem porad dla czytelników „Subiektywnie o finansach” w sferze oszczędzania na domowych rachunkach jest fiński dostawca prądu i gazu Fortum, który oferuje m.in. prąd w stałym abonamencie (tutaj szczegóły) oraz umowę zawierającą 10 godzin prądu dziennie za darmo (tutaj szczegóły, a tutaj recenzja Macieja Samcika).
źródło zdjęcia tytułowego: pixabay/WenPhotos