3 czerwca 2019

To już pewne: ceny prądu będą „rozmrażane”. Kto zapłaci więcej i o ile? I czy porażka rządu w „zamrażaniu” ma jakieś dobre strony?

To już pewne: ceny prądu będą „rozmrażane”. Kto zapłaci więcej i o ile? I czy porażka rządu w „zamrażaniu” ma jakieś dobre strony?

Koniec ręcznego sterowania cenami prądu przez rząd. Od 1 lipca ceny energii zostaną uwolnione dla dużych firm, a od nowego roku prawdopodobnie już dla wszystkich. Jaki jest półroczny bilans ustawy zamrażającej ceny energii? Czego się nauczyliśmy i jak zniosą to nasze portfele?

W grudniu na pożegnanie starego roku rząd postanowił zamrozić ceny prądu wszystkim odbiorcom na 2019 rok. Inaczej groziły nam bezprecedensowe podwyżki cen prądu – klientom indywidualnym o jedną trzecią, a firmom – o ponad połowę! Główny powód to rosnące koszty produkcji związane ze spalaniem węgla i  opłatami za emisję CO2.

Zobacz również:

Rachunki za prąd nie stanowią lwiej części domowych budżetów, a jedynie ok. 3-4% wszystkich wydatków Polaków. Ale lęk przed reakcją opinii publicznej sprawił, że Sejm uchwalił, a prezydent w ekspresowym tempie podpisał ustawę „ratunkową”.

Przepisy nie wytrzymały próby czasu. Jak powiedział minister energii, jedynie 65% odbiorców nie płaci obecnie za prąd ceny wyższej niż w 2018 r. Wiele firm miało indywidualne, trudne do renegocjowania kontrakty. A Komisja Europejska zaprotestowała przeciwko ograniczeniu kompetencji Urzędu Regulacji Energetyki, który dotąd zatwierdzał taryfy. W pełni udało się tylko obronić konsumentów.

Będący pod ścianą rząd, zaczął właśnie półroczną operację rozmrażania cen. Operacja zacznie się w lipcu, a od nowego roku zostanie po „mrożonce” zostanie tylko wspomnienie. Z jakim skutkiem dla naszych kieszeni? Czego się nauczyliśmy po tych sześciu miesiącach?

Czytaj też: Nowy rok i nowe (?) ceny prądu. Rząd uchwalił ustawę antypodwyżkową, ale co z klientami firm prywatnych? Co robić, gdy przyjdzie rachunek?

Komu damy, komu odbieramy?

W pierwszym półroczu firmy energetyczne mają dostać rekompensatę za to, że nie podniosły cen. Ma zostać im wypłacona do 20 sierpnia. Po 1 lipca zamrożenie będzie obowiązywało już tylko „wybrańców”. Kogo dokładnie?

  • gospodarstwa domowe
  • przedsiębiorstwa i zakłady usług społecznych,
  • przedsiębiorstwa do 50 pracowników lub z przychodami maksimum 10 mln euro przez dwa lata
  • jednostki finansów publicznych (samorządy) w tym szpitale i szkoły

A kto zapłaci więcej? Wszyscy pozostali, przede wszystkim duże zakłady przemysłowe, fabryki, kopalnie, huty, biura – duże i średnie firmy. Ale… urzędnicy postanowili, że nawet po 1 lipca firmy będą mogły ubiegać się o częściową rekompensatę – kilkusettysięczną pomoc publiczną dopuszczonej przepisami UE (dokładnie: do  200.000 euro).  Niestety, jest całkiem możliwe, że niektórzy odbiorcy prądu już wykorzystali limit tej pomocy w poprzednich latach.

Równi i równiejsi, czyli kto i ile dostanie

Niestety, firmy muszą] czekać na rozporządzenia do ustawy, która ma ustalać nowe zasady rekompensat po 1 lipca i może dojść do prawnych absurdów – spółka gminna, czyli kontrolowana przez samorząd, która wywozi śmieci dostanie rekompensatę, a firma prywatnego przedsiębiorcy, która zajmuje się dokładnie tym samym – już nie.

Ile dokładnie firm może liczyć po 1 lipca na rekompensaty? Zaproponowane do tej pory kryteria wielkości zatrudnienia i własnościowe są na tyle nieprecyzyjne, że trudno oszacować liczbę beneficjentów – wiemy ile mają zatrudniać osób, ale nie wiemy ile ma wynieść zużycie prądu.

W Polsce rynek odbiorców wygląda tak: to najświeższe możliwe dane, ale i tak już nieco zwietrzałe,  bo z 2017 r.

  • tych najmniejszych, którzy zużywają do 50MWh rocznie (przeciętny dom zużywa 2,5 MWh rocznie) jest 16,8 mln. Zużywają 44,8MWh i płacą 12 mld zł
  • między 50MWh-2.000 MWh – 77.000. Zużywają 28MWh i płacą 6,3 mld zł.
  • pow. 2.000 MWh – 6.300. Zużywają 35MWh i płacą 6,5 mld zł

Czytaj też: Spadek zysków firm, wzrost cen kredytów, ubezpieczeń i podatków, krach nieruchomości. To Nostradamus? Nie, prognozy bankowców

Czego nas to nauczyło, czego ciągle nie wiemy i jakie są obawy o przyszłość?

1. Rząd nie jest wszechmocny na rynku prądu. Rynek ciągle nie będzie zupełnie „wolny” (URE znów będzie taryfował stawki za sprzedaż i dystrybucję), ale nie ma zgody Brukseli na ręczne sterowanie gospodarką. I dobrze, bo już to przerabialiśmy w historii i do niczego dobrego to nie doprowadziło.

Być może za kilka lat pojawi się pomysł żeby zrezygnować w ogóle z taryfowania cen prądu za jego sprzedaż (dystrybucja, czyli dostarczanie po „kablu” to inna para kaloszy, bo każda firma jest naturalnym monopolistą na swoim terenie i warto żeby jakiś urząd nadzoru patrzył jej na ręce).

Stan gry dobrze podsumowuje Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, który wystąpił na prezentacji zorganizowanej przez Fundację „Przyjazny Kraj” pod tytułem „Jak dokonać w Polsce transformacji od energetyki węglowej?”

„Nie zgadzam się z premierem Steinhoffem, że ustawa zamrażająca ceny prądu była katastrofą. W gruncie rzeczy to dzięki niej, ludzie dowiedzieli się, że ceny rosną i będą rosły”

Czytaj też: 100 amerykańskich miast do 2035 r. ma zasilać się wyłącznie zieloną energią. A polskie miasta? Czy stać nas na udział w takich „zawodach”?

2. Era taniego prądu dla gospodarstw domowych dobiega końca. Prawdopodobnie nie będzie już w 2020 r. ustawy, która „zamrozi” ceny prądu dla gospodarstw domowych. Wcale nie musi to oznaczać, że nagle zubożejemy i pół pensji będziemy przeznaczać na rachunki. Dziś wydatki na energię stanowią ułamek domowego budżetu i nawet spore podwyżki znacząco tego rozkładu sił nie zmienią. Poza tym wciąż będzie nas częściowo broniło URE.

Z przecieków wiemy, że w zeszłym roku firmy wnioskowały o podwyżki dla konsumentów o 30% i najwyżej o takiej skali podwyżek możemy mówić. Jeśli przeciętne gospodarstwo domowe („pożerające” 2500 kWh energii) płaci za zużycie prądu (bez dystrybucji) 750 zł, to w 2020 r. zapłaci 975 zł, czyli ok. 19 zł miesięcznie więcej.

Z drugiej strony ceny prądu w Polsce już teraz są najwyższymi w Europie, uwzględniając naszą siłę nabywczą. Według danych Eurostatu cena wyrażona w jednostkach siły nabywczej (PPS) wynosiła w Polsce w 2017 r. 25,4, drożej było tylko w 4 krajach: w Niemczech (28,8), Portugalii (28), Belgii (26,4), Rumunii (26).

 Czytaj też: Czy jesteśmy skazani na drogi prąd? Z jego powodu wzrosną ceny wszystkiego. Kto jest temu winny: wolny rynek czy polityka rządu?

3. Będziemy się musieli nauczyć oszczędzania prądu. Podwyżki cen prądu dla gospodarstw domowych więcej miały wspólnego z histerią niż realnym wpływem na domowe budżety.

Będzie drożej – to pewne, ale można przedsięwziąć środki zaradcze, których jest cała paleta. Konsumenci bardziej zainteresują się energooszczędnymi produktami. Nie zawsze i nie każdemu taka inwestycja się opłaca, bo takie produkty są droższe w zakupie. Policzyliśmy to w tym artykule: Zdradzamy sposoby, jak się bronić przed podwyżkami!)

Poza tym, dziś ponad 70% osób korzysta z taryf jednostrefowych (stała cena przez całą dobę), a mogliby zaoszczędzić na rachunkach gdyby wybrali opcję – taniej poza godzinami szczytu, drożej w po południu, czy o poranku.

Najbardziej przechlapane mają firmy, szczególnie średnie i małe, które już teraz płacą za prąd najwięcej w EuropieEfekt jest taki, że małe firmy i konsumenci zbroją się we własne źródła prądu (panele fotowoltaiczne), po to, by uniezależnić się od sprzedawców z elektrowni. Podobno firmom brakuje terminów na montaż takich urządzeń. W tym artykule znajdziecie dokładne wyliczenia komu i na jakich warunkach taka inwestycja się opłaci i gdzie szukać atrakcyjnego finansowania.

4. Koniec interwencji w prądzie odczują… posiadacze oszczędności w bankach

Wzrost kosztów energii przełoży się na wzrost cen w gospodarce, bo prąd jest „używany” przy wytwarzaniu wszystkich towarów i usług. Przypomnijmy – ustawa „mrożąca”, w wersji okrojonej od 1 lipca będzie wiązała nas tylko do końca roku. Co będzie potem? Drastyczna podwyżka? Kolejne „zamrożenie”? Raczej nie. Zbyt źle poszło tym razem. Bank Credit Agricole szacował, że wzrost cen prądu (w hurcie) o 50-70 % przyczyni się do zwiększenia tempa wzrostu cen konsumpcyjnych usług o 0,5-0,7 pkt. proc. 

Inflacja już teraz zaczyna wstawać z kolan i pożerać nasze oszczędności i obniżać pensje.

Prąd będzie więc drożał. Musimy zacząć zwracać uwagę na to ile go zużywamy. A jedyną alternatywą dla tych, którzy zużywają go dużo i nie chcą lub nie mogą się odzwyczaić, są własne źródła prądu. Tym bardziej, że jeszcze nigdy nie były tak tanie, jak dziś.

źródło zdjęcia:PixaBay

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
5 lat temu

Irku, myślę, że to temat dla Was odnośnie podwyżek cen prądu – Tauron idzie w OZE: https://wysokienapiecie.pl/19777-tauron-ucieka-na-zielone-pastwiska/

Marek
5 lat temu

„Poza tym, dziś ponad 70% osób korzysta z taryf jednostrefowych (stała cena przez całą dobę), a mogliby zaoszczędzić na rachunkach gdyby wybrali opcję – taniej poza godzinami szczytu, drożej w po południu, czy o poranku.” Nie zgodzę się, to nie jest tak proste. Od kilku lat śledzę ceny i poszczególne taryfy u kilku dostępnych w moim mieście operatorów. Taryfy wariantowe typu noc/dzień czy taniej w weekend maja zastosowanie jedynie w szczególnych przypadkach. Zalezą bardzo mocno od charakteru odbiorników oraz zużycia ilościowego: tańsza cena kWh poza szczytem zawsze jest rekompensowana wyższą jej ceną w szczycie. Dodatkowo, mają przeważnie wyższe koszty składowe… Czytaj więcej »

eax
5 lat temu
Reply to  Marek

Oczywiscie ze sie oplaca. Dla energii faktycznie roznica jest malo oplacalna, ale jest jeszcze cena za dostarczenie ktora np. w przypadku tauronu w krakowie jest dla taryfy nocnej bliska 0.
Ogolnie dla wymienionego powyzej przypadku (tauron w krakowie) wystarczy ok. 25% energii zuzywac w nocnej taryfie zeby sie oplacilo.

gege
5 lat temu
Reply to  eax

podaj dokładne obliczenia – bo mi się nie opłaca. Chodzę spać przed 22.00, wstaję 6,30. proszę podaj jak mam oszczędzać w taryfie dwustrefowej.

Czyli co
5 lat temu

Czyli warto podpisać umowę na 3 lata z PGE lumi z gwarancją stałej ceny?

RAFAŁ
5 lat temu

Takie gadanie z tym przeciętnym gospodarstwem. Ogrzewam prądem już teraz. Jak podwyższą to opłaca mi się wrócić do grzania na węgiel. I znów smog w powietrze.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu