Rząd chciał zrekompensować podwyżki cen energii obniżając akcyzę na prąd i opłatę przejściową. Ale jak policzyliśmy to by nie wystarczyło, żeby zamortyzować nadchodzące podwyżki. Rozwiązanie? Nowy, wart 9 mld zł program pomocy finansowej m.in. dla spółek energetycznych. Oczywiście z budżetu, czyli z naszych pieniędzy.
Ceny energii w hurcie rosły już od połowy mijającego roku. Grupy energetyczne najpierw podniosły ceny firmom, a potem zawnioskowały o podwyżki dla gospodarstw domowych w 2019 r. Jak wynika z słów ministra energii – koncerny chciałyby zgody na podwyżki średnio o 25%.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Ostatnie tygodnie to szukanie na gwałt jakiegoś rozwiązania – od funduszu rekompensat, poprzez dopłaty, próby skłonienia firm do wycofania wniosków o podwyżki, aż po obniżki zawartych w cenie prądu podatków i parapodatków. Efekt? Parlamentarzyści, zamiast szykować się na bal sylwestrowy, muszą oddać się legislacji i uchwalić ustawę, która ma zamarkować spodziewane podwyżki poprzez obniżkę akcyzy i obniżkę opłaty przejściowej.
Padło więc na najbardziej oczywiste rozwiązanie. Firmy energetyczne, zgodnie z wolnorynkowymi zasadami podniosą konsumentom ceny prądu, ale żebyśmy nie odczuli tego w rachunkach, rząd obniży te ich składniki, na które ma wpływ. Dzięki temu, przynajmniej w nadchodzącym roku, wilk będzie syty i owca cała. Oraz dochody państwa z podatków niższe.
Jaki jest mechanizm utrzymania cen prądu?
Czegoś takiego to jeszcze nie grali. Doraźne obniżenie składników rachunku za prąd nie rozwiązuje problemu, a jedynie oddala go w czasie. Pytanie brzmi: czy będzie w ogóle skuteczne i czy faktycznie ceny nie wzrosną. Postanowiłem to sprawdzić i przeprowadzić symulację.
Żeby doświadczenie było jak najbliższe rzeczywistości musimy opierać się na tym co już wiemy.
– zmniejszanie podatku akcyzowego z 20 do 5 zł za MWh
– obniżenie opłaty przejściowej z 8 zł brutto miesięcznie do 0,65 zł brutto miesięcznie
Oprócz tego możliwe, że same firmy dokonają korekty wniosków i poproszą o podwyżki, ale mniejsze niż obecnie, ale to się okaże dopiero w połowie stycznia kiedy URE zatwierdzi lub nie ich wnioski.
Czym jest opłata przejściowa? Dlaczego tak łatwo nią manipulować?
Rachunek za energię jest mocno zakodowany, pomagaliśmy go „odkodować” w artykule pod tym linkiem.
Opłata przejściowa to jedna z najdziwniejszych pozycji – jest wliczana do części rachunku za dystrybucję energii, a nie za sprzedaż i jest jednakowa u wszystkich dystrybutorów. To pozostałość po przemianach wolnorynkowych. Gdy w latach 90. polskim elektrowniom brakowało gotówki na bieżącą działalność i groziło im zamknięcie, państwo podpisało z elektrowniami umowy na dostarczanie prądu nawet do 2027 r.
Ale te umowy nie były zawarte na zasadach uczciwej konkurencji (były zawyżone) więc gdy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej trzeba je było rozwiązać. Jednak część pieniędzy spółki już wydały. I teraz my spłacamy ten zaciągnięty w latach 90. dług. Pieniądze trafiają do spółek, do których należą elektrownie węglowe.
Opłata przejściowa miała maleć wraz ze spłatą długów, ale w 2016 r. posłowie zdecydowali o jej podwyższeniu począwszy od roku 2017 r. Wtedy opłata skoczyła z 3,87 zł brutto miesięcznie do 8 zł brutto miesięcznie dla odbiorców, którzy zużywają rocznie ponad 1200 kWh – w mieszkaniu trudno zejść poniżej tej granicy, mniej zużywają np. domki letniskowe, gdzie mieszkamy tylko przez jakąś część roku.
Czyli teraz rządzący obniżają z nawiązką (do 65 groszy miesięcznie), to co sami wcześniej podwyższyli. Wielka mi łaska…
Jak się zmieni stawka akcyzy?
Obecnie wynosi ona 20 zł za MWh. Do zera zmniejszyć jej nie można, bo minimalne stawki określa Unia Europejska. W tej sytuacji można by zmniejszyć obciążenie do symbolicznych 4,50 zł za MWh dla gospodarstwa domowego i do 2,25 zł za MWh dla przedsiębiorców. Rząd przyjął, że będzie to okrągłe 5 zł – to jedna z najmniejszych stawek w UE, na pewno najmniejsza w krajach z dużym przemysłem energochłonnym.
Według projektu ustawy zaproponowane zmiany pozwolą na obniżenie kosztów zakupu energii elektrycznej przez odbiorców w Polsce o ok. 3,5 mld zł. Na tę kwotę składa się obniżenie podatku akcyzowego w sumie ok. 1,8 mld zł oraz obniżenie opłaty przejściowej o ok. 1,7 mld zł.
Czy to się przeniesie na kwoty rachunków? Czy – używając porównań motoryzacyjnych – ta poduszka powietrzna wystrzeli i ochroni nas przed cenowym uderzeniem? A może mechanizm okaże się bublem?
Czy pomysły rządu dadzą radę rozbroić podwyżki? Liczę!
Załóżmy, że 4-osobowa rodzina Kowalskich zużywa w ciągu roku ok. 2500 kWh (2,5 MWh) energii elektrycznej. Obecnie można przyjąć, że cena netto sprzedaży prądu wynosi 0,2348 zł za kWh.
Ile zapłaciliby gdyby zmian nie było? 2500 kWh x 0,2348 zł = 587 zł netto. Do tego trzeba dodać akcyzę, do ceny z akcyzą doliczyć VAT, a na koniec dodać opłatę przejściową, czyli: 587 zł + 50 zł akcyzy= 637 zł. Z VAT-em to będzie 783,5 zł+96 zł opłaty przejściowej = 879,5 zł. Tyle w uproszczeniu, bo z pominięciem innych opłat (np. za dystrybucję prądu) zapłaciliby Kowalscy gdyby wszystko zostało po staremu.
Co będzie w nowym roku według rządowych zapowiedzi? Kowalscy zapłacą więcej, czy mniej? Zgodnie z tym co mówił minister energii grupy energetyczne podwyższą stawki za sprzedaż energii o 25%. Czy pomysły rządu zrekompensują ten wzrost? Liczymy jeszcze raz:
2500 kWh x 0,2935 zł = 733,75 zł netto. Czyli Kowalscy zapłacą 733,75 zł + 12,5 zł akcyzy=746,25 zł netto (917,85 zł z VAT). Mamy 917,85 zł i jeszcze 7,8 zł opłaty przejściowej= 925,65 zł
Jakie są wnioski z tych obliczeń?
Po pierwsze obniżka akcyzy i opłaty przejściowej nie zrekompensuje podwyżek cen energii o jedną czwartą. Gospodarstwo domowe o przeciętnym zużyciu 2500 kWh i tak zapłaci ok. 46,15 zł więcej w skali roku. Im większe zużycie roczne, tym drożej. Oczywiście, im mniejsze zużycie, tym ta różnica będzie niwelowana.
Ale już widać, że trudno będzie premierowi Mateuszowi Morawieckiemu samodzielnie dotrzymać obietnicy, że ceny prądu nie wzrosną. Wszystko zależy teraz od firm energetycznych czy i o ile zdecydują się skorygować wnioski taryfowe.
Po drugie – małe firmy z grupy taryfowej C i tak zapłacą więcej – przede wszystkim dlatego, że w ich przypadku stawka opłaty przejściowej nie została aż tak znacznie obniżona – przed zmianami w 2016 r. było to 1,05 zł, teraz ma być 1,65 zł.
W lepszej sytuacji są duzi odbiorcy prądu, a więc przyłączeni do sieci średniego i wysokiego napięcia, którzy zużywają go więcej. W ich przypadku wzrost kosztów mógłby się mocno odbić na konkurencyjności firm. Dla nich opłata przejściowa została ustalano na poziomie 6-20 groszy czyli o ok. 95% mnie niż w 2016 r.
Po trzecie w wyniku obniżenia akcyzy w budżecie powstaje wyrwa w wysokości 1,8 mld zł. Obecnie nie wydaje się ona nie do zasypania, ale pytanie brzmi – co się stanie a) w czasie kryzysu finansowego, gdy dochody budżetu spadną. b) wyczerpie się nawis w postaci niewykorzystanych praw do emisji CO2, które obecnie mamy w nadmiarze, i z których sprzedaży możemy zrekompensować uszczuplenie budżetu.
Gdy te środki się wyczerpią zostaniemy jako państwo z mniejszą pulą pieniędzy do podziału na wydatki budżetowe, a ceny prądu mogą i tak wzrosnąć o kolejne 20-30%. Co wtedy? Obniżka VAT? Dopłaty bezpośrednie do rachunków? A może jednak podwyżki, tyle że ze zdwojoną siłą?
Po czwarte – niestety, nie doczekaliśmy się programu antypodwyżkowego z prawdziwego zdarzenia. Takiego, który dotykałby fundamentów problemu, a nie leczył tylko objawy. Co by to miało być? Z jednej strony działania osłonowe dla najbardziej potrzebujących osób, będących w trudnej sytuacji ekonomicznej, a z drugiej strony urealnienie cen energii – być może nawet jeszcze większe urynkowienie, np. zmiana stawek na naszych rachunkach z miesiąca na miesiąc?
Takie oferty są dostępne w innych krajach – mobilizują firmy do większej efektywności, a klientów do oszczędności energii. Może być to też upowszechnienie liczników pre-paid, które jak pokazują badania pomagają ograniczyć zużycie prądu, bo konsumenci zaczynają bardziej go szanować.
Aktualizacja – koszt programu rośnie do 9 mld zł!
Być może ktoś policzył, że ustawa w tej wersji nie zapobiegnie podwyżkom cen. Niespodziewanie na kilka godzin przed rozpoczęciem pracy w Sejmie okazało się, że dzień wcześniej premier wprowadził autopoprawkę do ustawy.
Zakłada ona wprowadzenie dodatkowego mechanizmu utrzymania cen energii. Będzie to polegało na tym, że firmy energetyczne dostaną dodatkowe rekompensaty z tytułu utraconych przychodów, za to, że nie podniosą cen m.in. gospodarstwom domowym i przedsiębiorcom.
Wypłatą rekompensat ma zajmować się państwowy celowy Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. Koszt dla budżetu wyniesie dodatkowe 4 mld zł.
Oznacza to, że w sumie pakiet antypodwyżkowy będzie wart astronomiczne 9 mld zł. Projekt zakłada też renegocjację zawartych umów z firmami i cofnięcie podwyżek z wyrównaniem od 1 stycznia.
W nocy z piątku na sobotę, a dokładnie ok. godziny 3 nad ranem Senat uchwalił ustawę. Teraz czeka ona już tylko na podpis prezydenta.
źródło zdjęcia:PixaBay