Być może prezydent Karol Nawrocki dobrze kombinuje, by świadczenia takie jak 800+ należały się tylko tym, którzy pracują. I powinno to dotyczyć nie tylko Ukraińców, ale też Polaków. Jednak jeśli efektem ubocznym sporu politycznego dotyczącego tej sprawy będzie uniemożliwienie Ukraińcom pracy w Polsce lub zniechęcenie ich do pobytu tutaj, to będzie to wyjątkowo kosztowne posunięcie. Liczę, ile jest do zyskania, a ile do stracenia
Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę, która gwarantuje automatyczne przedłużanie obywatelom Ukrainy legalnego pobytu oraz możliwości pracowania w Polsce. Jednym z głównych powodów tej decyzji było – według słów prezydenta – nadużywanie przez Ukraińców praw do polskich świadczeń, w tym do świadczenia 800+. Rzeczywiście, część tych świadczeń (wydaje się, że stosunkowo niewielka, ale jednak) może trafiać do osób, które w Polsce nie pracują.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Jestem skłonny zgodzić się z prezydentem, że prawo do tego typu świadczeń powinno przysługiwać tylko osobom pracującym i płacącym w Polsce składki emerytalne i podatki. Co więcej, uważam, że to powinno dotyczyć nie tylko Ukraińców, ale i Polaków. Świadczenie 800+ jest elementem polskiego systemu transferów społecznych, ale nie jest świadczeniem socjalnym. Jeśli ktoś nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać, powinien ubiegać się o zasiłki socjalne. Być może na końcu tych rozważań powinna być zamiana 800+ na ulgę podatkową dla rodzin (której wprowadzenie zresztą prezydent proponuje).
Czy uchodźcy ze Wschodu naciągają nas na świadczenia?
Natomiast byłoby bardzo źle, gdyby spór na temat skali wspierania uchodźców z Ukrainy – m.in. świadczenie 800+ i możliwość korzystania z polskiej ochrony zdrowia i edukacji – spowodował, że utracą oni prawo legalnego przebywania w Polsce i pracy u nas. Jak sądzę, będą mogli o te przywileje wystąpić do urzędów marszałkowskich w województwach, w których przebywają. Natomiast te przywileje mogą być im przestać automatycznie przyznawane.
Nie wdając się w słuszność takiej zmiany polityki (być może są argumenty za rezygnacją z automatyzmu i przejrzenia ukraińskich paszportów), widzę trzy potencjalne ryzyka dla naszych portfeli, które z tego wynikają. Dwa z nich wynikają z ewentualności wyjazdu Ukraińców z Polski, zaś trzecie z utraty przez Polskę reputacji kraju, do którego bezpiecznie można przyjechać do pracy.
Zanim do nich przejdę, dam Wam kilka liczb, które zobrazują Wam, co Ukraińcy w Polsce robią, ile nas kosztują i ile dochodu nam przynoszą. Przez Polskę w ostatnich latach przewinęło się 1,9 mln „nowych” Ukraińców, czyli nie licząc tych, którzy do nas przyjechali wcześniej. Natomiast z rejestru PESEL wynika, że obecnie w Polsce przebywa mniej więcej milion osób z Ukrainy. Wszystkie poniższe infografiki pochodzą z raportu NBP poświęconego wpływowi obywateli Ukrainy na polską gospodarkę.
Mniej więcej 80% z nich pracuje. Ten odsetek jest bardzo wysoki zwłaszcza w grupie „starych” imigrantów (tych sprzed wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 r.) i wynosi ponad 90%. Jest znacznie niższy wśród wojennych uciekinierów z ostatnich kilku lat, co zapewne wynika z faktu, iż mniej więcej trzy czwarte z nich stanowią kobiety. Na Ukrainie tradycja pracy wśród kobiet jest słabsza niż w Polsce. W grupie „nowych” imigrantów z Ukrainy pracuje tylko 60–70% ludzi.

Zapewne tej ostatniej grupy w największym stopniu dotykałoby ścięcie świadczeń typu 800+. Pewnie zaoszczędzilibyśmy na tym ruchu pieniądze (liczone raczej w setkach milionów niż w miliardach złotych, o czym dalej). Albo osiągnęlibyśmy większą aktywizację zawodową „nowych” imigrantów z Ukrainy (co by było jeszcze lepsze).
Tak, jak napisałem wyżej – generalnie udział ludzi w rynku pracy w Polsce jest niski (tylko ciut ponad połowa wszystkich mieszkających nad Wisłą pracuje!), więc gdyby ścięcie 800+ dla niepracujących miało dotyczyć również Polaków i było powiązane z „przejmowaniem” najtrudniejszych przypadków przez system zasiłków socjalnych (ludzi potrzebujących nie wolno zostawić bez wsparcia, ale 800+ nie jest klasycznym socjałem) można to rozważyć.
Natomiast gdyby jednocześnie miało być cofnięte prawo stałego pobytu i pracowania w Polce dla tych 80% Ukraińców, którzy u nas pracują, to byłoby to gospodarcze samobójstwo. Przede wszystkim dlatego, że Ukraińcy nam się po prostu „opłacają”. Im więcej ich u nas mieszka i pracuje, tym dla gospodarki lepiej. Za chwilę tę tezę udowodnię na liczbach.
Czy Ukraińcy „opłacają się” polskiej gospodarce? Liczę!
Połowa Ukraińców przebywających w Polsce to ludzie z wyższym wykształceniem. Mniej więcej 45% z nich zarabia grubo powyżej płacy minimalnej – od 4000 zł do 8000 zł. Jakieś 10% Ukraińców przebywających w Polsce ma już nawet własne mieszkanie! A więc co najmniej mieli zdolność kredytową, żeby kupić je na kredyt albo wręcz mieli gotówkę na to. W grupie najniżej zarabiających są przede wszystkim ci, którzy przyjechali do Polski w ostatnich trzech latach – w tej grupie 35–40% zarabia płacę minimalną i wykonuje proste prace w budownictwie czy handlu (np. w supermarketach).

A więc wśród tych 80% pracujących Ukraińców połowa to specjaliści, którzy są pożądani przez polskich pracodawców, nieźle opłacani i mają duży udział w zwiększaniu PKB przypadającego na mieszkańca Polski. Według różnych szacunków dokładają do tego PKB od 1% do 3% jego wartości w skali roku – w zależności od tego jak to mierzymy. Jak chodzi o pensje Ukraińców i ich przełożenie „podatkowe” to jest to 1-1,5% , a jeśli policzymy również wpływ na zyski firm, to bliżej 2,5-3% PKB (pensje to tylko nieco mniej niż połowa PKB).
Czyli w wąskim ujęciu (wynagrodzenia, wydatki i podatki z tego wynikające) kwota „wypracowywana” przez Ukraińców to byłoby jakieś 40-50 mld zł. Te szacunki są dość prawdopodobne, bo jeśli weźmiemy 700 000 Ukraińców i pomnożymy przez 12 miesięcy choćby najniższą wypłatę krajową, to mniej więcej tyle wyjdzie.
Z tego wypracowanego ukraińskimi rękami PKB „czysty zysk” budżetu państwa można szacować na jakieś 15–20 mld zł rocznie – tyle mogą w podatkach pośrednich (VAT od zakupów w sklepie) i bezpośrednich (składki na ZUS, podatek PIT) Ukraińcy zostawiać w polskim budżecie państwa.
Tym bardziej że Ukraińcy stosunkowo mało pieniędzy zarobionych w Polsce wysyłają do swoich rodzin na Wschód. Z danych wynika, że tylko 40% z nich czyni to przynajmniej raz w miesiącu, a jedna trzecia prawie w ogóle, a więc wydają pieniądze głównie w Polsce, a przynajmniej duża część Ukraińców przebywających w Polsce tak robi. Ministerstwo Finansów lubi to.

Po drugiej stronie są koszty – z danych ZUS wynika, że na świadczenie 800+ dla Ukraińców wydajemy niecałe 3 mld zł rocznie. Z danych NFZ z kolei wynika, że na ich leczenie wydajemy niecały miliard złotych rocznie. W polskich szkołach uczy się kilkaset tysięcy ukraińskich dzieci, co też pewnie kosztuje miliard złotych rocznie (to już moje wyliczenia, nie znalazłem danych urzędowych). Mniej więcej 3–4% Ukraińców pobiera nasze zasiłki socjalne, ale to są w skali państwa nieduże pieniądze.
Realnie więc – patrząc na bilans państwa – Ukraińcy kosztują nas jakieś 5 mld zł rocznie, zaś dokładają do polskiego budżetu pewnie jakieś 15 mld zł lub nieco więcej. Natomiast patrząc na całą gospodarkę, stanowią jakieś 5% wszystkich pracujących i stanowią nawet nieco większą część całego potencjału polskiej gospodarki, który pozwala jej rosnąć szybciej.
Oczywiście, skutek uboczny jest taki, że rośnie konkurencja dla polskich pracowników i pewnie ten i ów nie ma pracy (przeważnie prostej i niskopłatnej), bo ma ją ktoś z Ukrainy. Ale część Ukraińców pracuje tam, gdzie Polak i tak by nie chciał, a część ma kompetencje, wykształcenie i kwalifikacje, których nam brakuje. Dzięki takim pracownikom firmy się kręcą, a pensje rosną (również Polakom). Jest to niestety bardzo trudne do wykazania na liczbach.

Zatem jeśli powiemy tym Ukraińcom, żeby sobie poszli, prawdopodobnie oddamy spektakularny strzał we własne kolano. Na odebraniu niepracującym Ukraińcom świadczenia 800+ zaoszczędzimy nieco ponad pół miliarda złotych w skali roku. Natomiast gdyby efektem ubocznymi było „wyczyszczenie” z Ukraińców naszego rynku pracy, stracilibyśmy na tym wielokrotnie więcej. I tutaj dochodzę do clou tego wywodu, a więc zobaczmy, jakie są trzy potencjalne ryzyka dla naszych portfeli.
Wyjazd Ukraińców z Polski? Trzy możliwe konsekwencje
Po pierwsze: wyższa inflacja. Ta połowa Ukraińców, którzy wykonują w Polsce proste prace w branży budowlanej, handlowej, transportowo-logistycznej lub HoReCa (czyli restauracje i hotele), ogranicza wzrost inflacji wynikający z braku pracowników w tych branżach. Nie sposób oszacować, w jakim stopniu mogą wzrosnąć ceny, gdyby tych pracowników nie było (i trzeba byłoby więcej zapłacić ich zastępcom), ale ten efekt na pewno by nastąpił.
Po drugie: niższy wzrost gospodarczy. Druga połowa pracujących Ukraińców to ludzie, którzy są cenionymi na rynku specjalistami. Ich rękami polskie firmy z wielu branż zwiększają swoje moce produkcyjne i przychody. Jeśli nie będą mieli tych rąk, nie wzrosną ich przychody, nie powstanie zysk i państwo nie otrzyma pieniędzy z podatków. Nie da się policzyć, jakie to mogą być straty, ale każdy procencik PKB to grube miliardy złotych bezpośrednich dochodów podatkowych plus dochody z podatków pośrednich (np. VAT czy akcyza).

Po trzecie: zepsucie reputacji Polski jako kraju, do którego warto przyjeżdżać do pracy. Nie uwierzyłbym, ale widziałem na własne oczy statystki, z których wynika, że w Niemczech większość Ukraińców nie pracuje, gdy w Polsce jest dokładnie odwrotnie. Tam częściej jadą po socjał, do Polski po pracę. Mamy więc dobrze zrobiony system zachęt – jesteśmy atrakcyjnym krajem, ale nie dla tych, którzy chcą żyć z socjału. Jeśli to schrzanimy, naszych „najlepszych” Ukraińców wyślemy do Niemiec.
Nie wierzycie? Niedawno niemiecki Bundesbank opublikował analizę, w której zapowiada, że niemiecka gospodarka, powoli się rozpędzająca, będzie potrzebowała bardzo rąk do pracy. Specjalistów, pracowników wykwalifikowanych. Wiecie skąd – zdaniem Bundesbanku – firmy będą brać tych pracowników? Otóż z Polski. Nawet gdybyśmy nic nie robili, to mielibyśmy problem z utrzymaniem najlepszych ludzi do pracy (Polaków i imigrantów). A my wręcz tym imigrantom dajemy sygnał, że ich nie chcemy. Niemiec lubi to.
Dlatego głównie prezydentowi – bo to on jest „autorem” tej awantury – jak i rządowi, któremu zapewne zależy na ukraińskich rękach do pracy, sugerowałbym możliwie szybko znaleźć sposób na uspokojenie nastrojów i zażegnanie niebezpieczeństwa. Prezydent Karol Nawrocki nie jest znany z propozycji wprowadzania nowych podatków, ale być może będzie musiał posiąść i te kompetencje. „Przepędzenie” z Polski ludzi, którzy generują kilkanaście miliardów złotych rocznie wpływów podatkowych po to, żeby zaoszczędzić pół miliarda złotych na świadczeniach społecznych, to działanie, którego skutki będzie trzeba pokryć podwyżką podatków dla Polaków.
———————————
CZYTAJ INNE CIEKAWE TEKSTY POŚWIĘCONE MIGRACJI:
———————————
PRZECZYTAJ RECENZJE INNYCH POMYSŁÓW PODATKOWYCH:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
SPRAWDŹ KTÓRY BANK NAJWIĘCEJ PŁACI:
Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? W którym banku jest najwyższe oprocentowanie pieniędzy na długo, a w którym na krótko? Który najlepiej zapłaci za nowe środki, a który „w standardzie”? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w „Subiektywnie o Finansach”.
——————————-
POSŁUCHAJ „FINANSOWYCH SENSACJI TYGODNIA”:
W każdą środę publikujemy kolejny odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym opowiadamy o sprawach wokół Waszych portfeli, które nas poruszyły, wkurzyły albo zmierzwiły. Albo rozmawiamy z ekspertami o ważnych sprawach dla naszych portfeli. Podcast do słuchania na Spofity, w Apple Podcast, Google Podcast i na kilku innych platformach z podcastami. A ostatnio w „Finansowych Sensacjach Tygodnia” było o…
———————————-
ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I ROZMOWY O PIENIĄDZACH:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
zdjęcie tytułowe: DALLE-3