13 listopada 2022

Na polskim rynku nieruchomości cisza przed burzą. A na Zachodzie? Tu i ówdzie poważne spadki cen mieszkań i domów. Czy dotrą do nas?

Na polskim rynku nieruchomości cisza przed burzą. A na Zachodzie? Tu i ówdzie poważne spadki cen mieszkań i domów. Czy dotrą do nas?

Jeśli komuś udało się kupić mieszkanie lub dom przed wybuchem inflacji, to być może narzeka teraz na rosnące raty kredytu, ale przynajmniej zdążył przed „zamrożeniem” rynku kredytowego. Co więcej, był spokojny, że wartość nieruchomości rośnie, więc jego pieniądze są dobrze ulokowane. Ale to się może zmienić. W niektórych krajach już widać poważne spadki cen nieruchomości. Jak wysoka będzie ta fala? I czy może dotrzeć do Polski? Analizuję 

Tradycyjnie przyjmujemy, że mieszkanie czy dom to pewna i stabilna ochrona przed wzrostem inflacji. Czasem tak jest. Ale nasze niedawne doświadczenie z lat 2008-2009 uczy, że do każdej „tradycyjnej” zasady w ekonomii trzeba podchodzić elastycznie. Czy obecny kryzys grozi destabilizacją rynku nieruchomości? U nas na razie trwa na nim oczekiwanie. Ale na rynkach krajów najbardziej rozwiniętych słychać już pomruki nadchodzącego załamania. Będzie burza? Dojdzie też do nas?

Zobacz również:

W Polsce deweloperzy przygotowują się do trudniejszych czasów. Kontynuują rozpoczęte budowy, rozbudowują banki ziemi, ale wstrzymują start nowych projektów do czasu, gdy kredyty staną się znów bardziej dostępne. Jednak na ożywienie trzeba poczekać do momentu spadku inflacji i stóp procentowych banku centralnego, a ani na jedno, ani na drugie na razie się nie zanosi. Pisał o tym tutaj Maciek Samcik.

O ile obawy wielu kredytobiorców dotyczą tego, że już zaciągnięte kredyty będą droższe w spłacie, o tyle wszyscy nabywcy nieruchomości mogli być pewni w ostatnich kilku latach, że wartość ich hipotek rosła systematycznie i dość stabilnie, od czasu załamania podczas kryzysu z lat 2008-2009. Wtedy ceny nieruchomości spadły o kilkanaście procent, a wzrosty z lat przed kryzysem zostały uznane za bańkę spekulacyjną.

Coraz więcej analiz pokazuje jednak, że – tak jak przed kryzysem finansowym w latach 2008-2009, tak i teraz – mogliśmy mieć do czynienia z bańką spekulacyjną, której pęknięcie może mocno namieszać nie tylko w tradycyjnie najbardziej „nieruchomościowych” krajach, jak USA, ale również na mniejszych rynkach. Czy na polskim też? Na razie jeszcze nie, ale i u nas przynajmniej niewielki spadek cen może być nieuchronny.

Na Zachodzie początki załamania cen nieruchomości?

Pierwszą i główną przyczyną spadku cen nieruchomości, co dzieje się już w USA, jest wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych. A to jeszcze nie koniec oddziaływania tej przyczyny, bo wciąż trwa zacieśnianie polityki pieniężnej Fed. W USA w ciągu ostatnich 12 miesięcy oprocentowanie kredytów hipotecznych wzrosło z 3% do 7% obecnie, czyli ponad dwukrotnie.

W Nowej Zelandii oprocentowanie kredytów hipotecznych przekroczyło 7% po raz pierwszy od ośmiu lat. W Wielkiej Brytanii pięcioletnia pożyczka o stałym oprocentowaniu po raz pierwszy od 12 lat ma oprocentowanie przekraczające 6% rocznie. Podobnie, jak w Polsce spadają najważniejsze wskaźniki nieruchomościowe – liczba pozwoleń na budowę i wniosków o kredyt hipoteczny. Wymogi dla klientów chcących wziąć kredyt hipoteczny też są coraz bardziej zaostrzane, podobnie jak to widzieliśmy w Polsce (u nas obowiązuje dodatkowy bufor KNF).

Czytaj więcej: Bankowcy proszą KNF o złagodzenie zasad udzielania kredytów hipotecznych

Ceny domów zaczęły ostatnio spadać w USA, spadają już od kilku miesięcy w Kanadzie i Nowej Zelandii. I są to gwałtowne spadki. Czy może powtórzyć się kryzys z 2007 r. (w USA kryzys kredytów subprime zaczął się wcześniej niż właściwy kryzys finansowy, który dotarł do Polski w latach 2008-2009)? Wtedy wiele krajów przeżyło niemal krach cen nieruchomości, spadły 20-30%.

Na to pytanie starają się odpowiedzieć analitycy ośrodka analitycznego Oxford Economics. Tej jesieni przygotowali kilka raportów, które mają pokazać prawdziwy obraz sytuacji na rynku nieruchomości na najbardziej rozwiniętych rynkach świata. Rynki te charakteryzują się tradycyjnie dużym udziałem sektora finansowego w generowaniu transakcji kupna i sprzedaży mieszkań i domów.

Z zebranych przez OE danych z rynków rozwiniętych wynika, że stosunek zadłużenia hipotecznego do dochodu np. w USA czy Wielkiej Brytanii, jest dziś niższy niż w 2007 r. Jednak inne rynki, takie jak Norwegia, Szwecja i Kanada, odnotowały znaczny wzrost dźwigni. Wnioski z raportów OE są niewesołe.

Rynki mieszkaniowe znajdują się między perspektywą skromnych spadków cen nieruchomości, a spadków bardzo dużych, nawet o ok. 15-20%. Wśród kluczowych czynników decydujących o tym, jaki scenariusz może się spełnić, jest skala ewentualnego wzrostu bezrobocia oraz stopień narażenia konsumentów na konsekwencje zmiennego oprocentowania kredytów hipotecznych lub na powrót stałych stóp procentowych do znacznie wyższych poziomów”

Oxford Economics uważało jeszcze przed miesiącem, że rynkami najbardziej zagrożonymi są Kanada, Nowa Zelandia, Holandia i Australia. Na tych rynkach były duże wzrosty cen nieruchomości od 2019 r., również poziom zadłużenia był wysoki, i to zadłużenia o zmiennym oprocentowaniu. Pod koniec października ryzyko przesunęło się w kierunku następującej grupy krajów: Kanada, Nowa Zelandia i Szwecja (prawdopodobieństwo wystąpienia załamania ponad 50%), Stany Zjednoczone (około 35% prawdopodobieństwa) i Wielka Brytania (około 25% prawdopodobieństwa).

Co może zdecyduje o skali spadków na rynku nieruchomości?

W USA wskaźnik cen domów Case-Schiller spadł w lipcu po raz pierwszy od 2012 r., co stanowi dużą zmianę kierunku po dwóch latach gwałtownych miesięcznych wzrostów i długiego stabilnego wzrostu od 2012 r. W sierpniu wskaźnik spadł ponownie, co widać na wykresie poniżej. Tymczasem liczba wniosków o kredyt hipoteczny spadła o jedną trzecią od początku tego roku i ich poziom jest obecnie znacznie poniżej poziomów sprzed pandemii.

Spadki cen nieruchomości widać również na kilku innych rynkach. W Kanadzie ceny nieruchomości spadły o ok. 7% przez pół roku (do sierpnia 2022 r.), a w Nowej Zelandii – o 5-6% tylko w okresie wakacyjnym. Według OE najnowsze dane pokazują, że ceny spadają w dziewięciu z osiemnastu rozwiniętych gospodarek, a biorąc pod uwagę opóźnienia w dostawie danych – prawdopodobnie już na większości rynków.

„Istnieje silny historyczny związek między zmianami standardów kredytowych a realnymi cenami nieruchomości mieszkaniowych w gospodarkach rozwiniętych. Perspektywa jeszcze ostrzejszych standardów udzielania kredytów hipotecznych w nadchodzących miesiącach wygląda na bardzo złą wiadomość dla rynków mieszkaniowych”

– piszą analitycy. Od początku roku kuleje rynek nieruchomości w Chinach, który nawet w czasach wielkiego kryzysu finansowego był w niezłej kondycji. Kłopoty zaczęły się od niewypłacalności giganta budowlanego Evergrande wiosną tego roku. Ceny nieruchomości w Chinach spadły już o ok. 8% w stosunku do szczytu rok temu, a liczba rozpoczynanych budów mieszkaniowych spadła o połowę.

Jednym z kluczowych czynników decydujących o spełnieniu się scenariuszy gwałtownego spadku cen mieszkań jest ryzyko wzrostu bezrobocia. Na razie w USA (3,7%), w strefie euro (6,6%) i w całej Unii Europejskiej (6%) stopa bezrobocia jest bardzo niska. A Polska ma drugi najniższy wynik w UE – tylko 2,6%.

Zdaniem OE niski poziom bezrobocia jest szansą, że ​​spadki cen nieruchomości mogą być ograniczone, a głównym objawem kryzysu będzie to, że liczba transakcji „zastygnie” na niskich poziomach. Jednak kolejnym ryzykiem może być recesja, która zdaniem wielu ekonomistów nadchodzi w szybkim tempie. Spowolnienie gospodarcze może spowodować pogorszenie rynku pracy, co mogłoby doprowadzić do przymusowych wyprzedaży i przejęć nieruchomości.

Wśród największych światowych gospodarek najbardziej narażone na takie zjawisko są Stany Zjednoczone. Powód? Bardzo wysokie wzrosty cen w ostatnim czasie i relatywnie największy wzrost kosztów finansowania (czyli ceny kredytu). Rynki mniej zagrożone to Japonia i rynki europejskie, takie jak Francja i Włochy. Wzrosty cen nieruchomości w tych gospodarkach były skromniejsze, a poziom zadłużenia klientów niższy. Mniejszy jest też na tych rynkach udział kredytów o zmiennym oprocentowaniu.

Trzy czynniki bólu mieszkaniowego

Oxford Economics podaje trzy czynniki, które powodują spadki cen nieruchomości (zarówno na rynku mieszkań, jak i domów):

  • Pierwszy czynnik to wzrost cen nieruchomości. Im większy był wzrost cen, tym większe obecnie ryzyko spadku. Np. USA i Kanada utrzymały dwucyfrowe wzrosty cen, zwłaszcza w niektórych atrakcyjnych regionach górskich czy nadmorskich, które przyciągają bogatych mieszkańców Kalifornii, Nowego Jorku lub Toronto.
  • Drugim czynnikiem jest relacja wysokości kredytu do dochodu gospodarstwa domowego. Im wyższy poziom kredytu, tym kredytobiorcy bardziej narażeni na wyższe spłaty kredytów hipotecznych i niewypłacalność. Gospodarstwa domowe w Australii, Kanadzie i Szwecji, którym udało się uniknąć skutków wielkiego kryzysu finansowego, od tamtej pory zaciągnęły ogromne kredyty.
  • Trzecim czynnikiem jest szybkość, z jaką wyższe stopy procentowe wpływają na wysokość kredytów mieszkaniowych. Największe ryzyko dotyczy kredytów hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu, które zmieniają się wraz ze zmianami stóp procentowych. Kredytobiorcy ci stają w obliczu natychmiastowego spadku dochodu do dyspozycji. W Kanadzie kredyty hipoteczne o zmiennym oprocentowaniu stanowią ponad połowę wszystkich kredytów. W Australii i Szwecji stanowią prawie dwie trzecie. W Polsce – ponad 90%.

W innych krajach, np. w USA i strefie euro, kredyty o stałym oprocentowaniu są powszechniejsze, co oznacza, że ​​podwyżki stóp odczuwane są przez kredytobiorców ze znacznym opóźnieniem. Ale nawet kredytobiorcy mający kredyty o stałym oprocentowaniu wkrótce staną w obliczu rosnących kosztów rat, bo w wielu krajach – jak np. w Polsce – stałe oprocentowanie obowiązuje tylko przez określoną liczbę lat (w Nowej Zelandii – tylko przez dwa lata).

Dobrą wiadomością jest to, że banki powinny być w stanie przetrwać kryzys. A banki są ważnym bezpiecznikiem stabilności finansowej. Na ten temat pisałem tutaj przy okazji tegorocznej Nagrody Nobla z ekonomii. Najnowszy test warunków skrajnych Banku Anglii sugeruje, że banki w Wielkiej Brytanii byłyby w stanie zaabsorbować spadek cen domów o 33% i wzrost stopy bezrobocia z 3,5% do 12%. W USA banki wycofały się z rynku kredytów hipotecznych (ponad połowę kredytów udzielają niebankowe firmy finansowe).

Spadki cen nieruchomości to… szansa?

Niektórzy widzą zalety nadchodzącego ochłodzenia lub nawet katastrofy mieszkaniowej. Mają nadzieję, że spadki cen nieruchomości pozwolą młodym ludziom na zakup pierwszych mieszkań czy domów. Musieliby je kupić za gotówkę, bo ceny kredytów pozostaną wysokie. A skąd młodzi ludzie mieliby wziąć gotówkę?

Oxford Economics podaje, że w przypadku poprzednich korekt cen nieruchomości wskaźniki własności domów raczej spadały, a nie rosły. Np. w Wielkiej Brytanii własny dom posiada ok. 65% ludzi, a na początku wielkiego kryzysu finansowego było to 70%. W Irlandii, która doświadczyła krachu pod koniec 2000 r., wskaźnik posiadania domów wciąż jest o ponad dziesięć punktów procentowych poniżej szczytu.

Polska należy do krajów, w których procent obywateli mieszkających w mieszkaniach i domach własnościowych jest najwyższy w Unii Europejskiej. Średnia unijna to ok. 70%. W Polsce jest to 84%. Jeśli to porównamy z bogatymi Niemcami, to różnica jest ogromna. Za Odrą zaledwie 51% obywateli mieszka we własnych nieruchomościach.

Ale czy to oznacza, że Polacy są w czołówce społeczeństw „zapakowanych” w kredyty hipoteczne? Nie. Sporo mieszkań mamy wykupionych po symbolicznej cenie w ramach uwłaszczania mieszkańców lokali komunalnych i spółdzielczych w blokach odziedziczonych po PRL.

Mimo wielkiej akcji kredytowej, jaka rozwinęła się w Polsce w XXI w., tylko 12,2% Polaków mieszkało tuż przed pandemią (dane Eurostatu z 2019 r.) w nieruchomościach z aktywnym kredytem hipotecznym. W innych krajach Zachodniej Europy ten wskaźnik przekracza czasem 50%, np. w Holandii czy Szwecji. W Niemczech było to 25,8%.

To by oznaczało, że ryzyko systemowe wielkiego kryzysu nieruchomościowo-kredytowego na naszym rynku nie jest tak duże jak w krajach z większym udziałem nieruchomości kupowanych na kredyt. Z drugiej strony poziom dochodów zachodnich społeczeństw jest wyższy, a oprocentowanie kredytów zazwyczaj sporo niższe. Siłą rzeczy wyższa powinna być w bogatszych krajach zdolność do spłacania kredytów. W Polsce niewielka podwyżka raty może zachwiać domowym budżetem, o czym wielu czytelników pewnie mogło się w ostatnim czasie przekonać.

Czy jeśli ceny zaczną spadać, to będzie to okazja do kupna własnego lokum taniej? Za gotówkę – na pewno. Ale według badań OE warunki ekonomiczne, które powodują spadek cen domów, jednocześnie zagrażają szansom potencjalnych właścicieli. Rośnie bezrobocie, a płace spadają, więc szans na kupno na kredyt obiektywnie jest coraz mniej. Dobrą wiadomością jest to, że ryzyko krachu ogranicza wzrost płac w gospodarce (a w Polsce taki mamy).

„Jeśli płace szybko rosną, wzrost cen nieruchomości może zwolnić, ale ceny nie spadną. Może to mieć kluczowe znaczenie dla niektórych rynków, takich jak Stany Zjednoczone, gdzie ryzyko korekty jest wysokie, ale szybki wzrost płac może być ważnym czynnikiem łagodzącym”

Spadki cen nieruchomości w Polsce: katastrofy nie będzie?

Przekładając wnioski OE z analizy rynków najbardziej rozwiniętych na warunki polskie, na razie raczej nie będziemy mieć katastrofy. Stopa bezrobocia w Polsce jest jedną z najniższych w UE, a płace rosną systematycznie. Są oczywiście zgrzyty – spodziewane spowolnienie koniunktury, wysoka inflacja, za którą nie nadążą płace, wysokie oprocentowanie kredytów, a obecnie – niemal brak dostępności kredytów hipotecznych i ich totalne załamanie.

Pokazują to też dobrze świeże dane z najnowszego raportu NBP nt. sytuacji na rynku kredytowym – dane zebrane z ankiety wśród banków. Cały raport tu.

W trzecim kwartale 2022 r. banki odnotowały spadek popytu na kredyty mieszkaniowe o 93% (tak jak na wykresie poniżej), przy czym 92% ankietowanych banków uznało ten spadek za znaczny. Zdaniem banków do spadków przyczyniły się głównie takie czynniki jak: pogorszenie się sytuacji gospodarstw domowych, prognozy sytuacji na rynku mieszkaniowym, zmiany w wydatkach konsumpcyjnych, a także zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów.

Tym samym rynek kredytów hipotecznych wraca chyba do swoich początków w Polsce. Czyli do poziomu, z którego startował 20 lat temu. Kiedy się odbije? To zależy nie tylko od banków, KNF oraz potencjalnych kredytobiorców. Raczej głównie od szybkości i skuteczności walki z inflacją, ponieważ tylko wtedy mogą spaść stopy procentowe banku centralnego, a wraz z nimi – oprocentowanie kredytów hipotecznych.

Kredyty nisko oprocentowane, niskie raty, to podstawa rozwoju tego rynku. Do tego przydałoby się oczywiście, żeby w przyszłości więcej kredytów było udzielanych na stałe oprocentowanie, ale na tak młodym i niestabilnym rynku jak polski, musimy chyba jeszcze na to poczekać. Zresztą stałe oprocentowanie będzie korzystne tylko wówczas, gdy mocno spadnie inflacja, obecnie stałe kredyty byłyby uwiązaniem kredytobiorców na długie lata z wysokimi stopami.

————

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:

>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy  zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.

>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.

————

ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: 

Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:

>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?

————

Maciej SamcikMACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:

>>> Prosto i tanio możesz inwestować poprzez fundusze inwestycyjne. Wśród nich porządną ofertę ma m.in. TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij w ten link.

>>> Waluty obce warto kupować w pewnym miejscu i po dobrych kursach – polecam Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.

>>> Kredyt firmowy i konto dla przedsiębiorcy wypróbuj w Alior Banku. Jeśli jesteś przedsiębiorcą i masz obecnie zwiększone potrzeby płynnościowe, to przemyśl ofertę Alior Banku oferującego m.in. kredyt firmowy na cele obrotowe, bez prowizji. Decyzja kredytowa jest w 20 minut – trzeba tylko dostarczyć PIT za minimum 10 miesięcy działalności. Szczegóły tutaj. Zapraszam też do przetestowania konta firmowego w Alior Banku. Prowadzenie konta, przelewy w Polsce i Europie (SEPA), wypłaty z bankomatów w oddziałach banku, karta firmowa, aplikacja księgowa, internetowy kantor powiązany z kontem. Do tego 10% zwrotu za zakupy na stacjach paliw. Szczegóły tutaj.

————

POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:

Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 130 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.

Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)

————

Źródło zdjęcia: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
48 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Swawolnik_Okrutny
2 lat temu

Zawierucha z rosnącą inflacją i wyższymi ratami kredytów może mieć aspekt edukacyjny dla społeczeństwa. Mam nadzieję, że wielu z nas w końcu zacznie szanować swoje pieniądze i przestanie przepłacać za mieszkania. Ta nauka jest kosztowna ale niezbędna. Deweloperzy perfidnie wykorzystali szansę jaką dały im niskie stopy procentowe i windowali ceny. Pretekstem był wzrost cen materiałów budowlanych- wg mnie bezzasadny. Na ten moment kredyty hipoteczne stanęły i prędko się nie odbudują. Deweloperzy próbują kombinować, zmniejszają ilość nowych inwestycji, żeby nie spowodować gwałtownego spadku ceny za m.kw. Tłumaczą się, że ceny materiałów budowlanych są nadal wysokie. A ja czytam o dużym producencie… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu

Zgadzam się, że ewentualna zawierucha będzie dobrą i cenną lekcją dla wielu domorosłych landlordów. Pytanie na ile to będzie gwałtowne zjawisko. Na podstawie tych przesłanek z artykułu wciąż można zakładać scenariusz, że może być dość łagodne. Ale nie założyłbym się o to 😉

Marcin
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie będzie łagodnie bo duzo deweloperów jest na lewarze. W 2008 nie było takiego zakredytowania deweloperów. Do Q2 2024 mają do spłaty ogromne długi, jak wcześniej przyjdzie kryzys, a już go widać na horyzoncie, to będą mieć problem z rolowaniem długu obligacjami i żaden bank nie wydłuży spłaty kredytów deweloperskich. A same kredyty drastycznie drożeją przez wibor. Prędzej sprzedadzą bez marży 25-32% (w Warszawie marża to i 45%+ na prestiżowych adresach i lepszych dzielnicach gdzie wyższy koszt gruntu kompensowano x200-400% relacji wzrostu gruntu tylko do ceny z pum) niż pozwolą by bank przejął hipotekę – bank może sprzedać blok za… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Marcin

A ja słyszałem, że kłopoty zaczną się dopiero w 2025 r., bo na dwa-trzy lata mają zgromadzoną kasę z kosmicznych marż zainkasowanych w poprzednich latach.

stoiczkow
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A jaki scenariusz przewiduje Pan w najbliższych miesiącach/latach na rynku wtórnym?

Admin
2 lat temu
Reply to  stoiczkow

Dopóki są wakacje kredytowe, a deweloperzy mają płynność – to raczej spokojnie (mało transakcji, zamrożenie cen na obecnych poziomach), spadek popytu i spadek podaży. A potem – w 2024 r. – albo będzie grubo (jak inflacja zostanie wysoko i stopy też) albo wszystko się rozejdzie po kościach. Wciąż jest szansa, że to drugie, ale piszę to bez wielkiej pewności siebie

mko
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no to powiem „sprawdzam”. czy Pan Dziennikarz Finansowy może nas uraczyć analizą szybkiej płynności WIG-Developer? bo ta kosmiczna kasa może być zamrożona w kosmicznie drogich gruntach, a wówczas żadne historyczne marże czy stany gotówkowe nie pomogą.

Admin
2 lat temu
Reply to  mko

Już skierowałem człowieka na ten front 🙂

Karaluszek
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

2025 rok? No takiej teorii jeszcze nie słyszałem. Przecież na bank inflacja spadnie, oprocentowanie będzie spadać i mieć tendencje spadkową, rekomendację S (czy jak jej tam – chodzi o dodatkowe oprocentowanie uwzględniane podczas obliczania zdolności kredytowej) raczej zniosą, wojna raczej się skończy, popyt odłożony będzie coraz większy (a oszczędności będą odkładane w międzyczasie, bo przecież nie jest tak, że wszyscy żyją od pierwszego do pierwszego, szczególnie ci, którzy mają zamiar kupić mieszkanie na kredyt) i będzie już pewność, że ceny wzrosną w następnych latach, bo będzie coraz większy popyt w następnych latach. W dodatku niby ceny są podnoszone, ale płace… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Karaluszek

Zgadzam się, że wzrost cen mieszkań mieliśmy awansem – to jednak było po 10-15% rocznie przy kilkuprocentowej inflacji

Stef
2 lat temu

Cena niektórych materiałów po rekordzie cen już spadła ale nadal jest wysoka np drzwi z marketu były 2 lata temu po 259 najwyższa cena ostatnio to 329, teraz bez promocji 299

Bogdanow
2 lat temu

W PL mamy silny popyt z uwagi na wzrost liczby mieszkańców. Ceny najmu rosną co da silne wsparcie dla cen mieszkań. Nie oznacza to że nie będzie rozmaitych okazji, ale nie spodziewam ogólnych spadków. Natomiast gdyby nie wojna to już mielibyśmy załamanie.

Admin
2 lat temu
Reply to  Bogdanow

Tak, setki tysięcy Ukraińców dość dobrze nas amortyzują. Patrzyłbym na poziom realnych wynagrodzeń. No i dopóki są wakacje kredytowe, to chyba nic się nie wydarzy, bo kredytobiorcy nadal mają kredyty na 0%…

Mmm
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Tyle, że Ukraińcy którzy mieli (mają) kasę i możliwość poradzenia sobie w obcym kraju już raczej wyjechali a nie czekają na forsie aż im bomba spadnie na głowę. A będą przyjeżdżać coraz biedniejsi. Oczywiście pewnie nadal przyjadą zamożni, których stać na zakup mieszkania ale będzie ich coraz mniej.

Obserwator
2 lat temu

Ergo, nie stanieją .

Marcin
2 lat temu

Skandaliczny artykuł. Deweloperzy robią co mogą aby nie wyszło że biura puste i trzeba jak najdłużej zwlekać z wyprzedażą gdyż wywoła to efekt domina i wywróci rynek, a tu takie coś. Gdy do „ulicy” dotrze że idą spadki, straty będą potężne – ludzie będą dzwonić do deweloperów po negocjacje, a nie by kupować co jest i za ile chcą. Nie wolno do tego dopuścić i należy do ostatniej chwili grać pewnych siebie i nie ujawniać ile rezerwacji i sprzedaży jest fikcyjnych! W razie czego należy w biurze sprzedaży opłacić sztuczny tłum xD Wczoraj Financial Times opublikował głośną analizę według której… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Marcin

A dlaczego skandaliczny? ;-).Oparty na danych i analizach, więc jego skandaliczny charakter należałoby udowodnić obalając argumentację. Zapraszamy do polemiki 😉

Marcin
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Spokojnie, to tylko ironia. Jak pan śmie wprowadzać narrację sugerującą, że nastąpią spadki – nie o taką narrację walczs2 deweloperzy i w biurach sprzedaży wciskają że Warszawy spadki nie dotyczą i cen nie zmienia:) Oj spadną te ceny jak.tylko raty wiborowe kredytow deweloperskich przyjdzie płacic:))

Admin
2 lat temu
Reply to  Marcin

Aaa, chyba że tak. Spadki pewnie będą, aczkolwiek mam wątpliwości czy wydarzy się jakaś katastrofa

Stef
2 lat temu
Reply to  Marcin

Jeden z deweloperów zmienił godziny pracy biura z pn-pt 10-18 na pt pt 14-18 i zwolnił 1 osobę, inny z 3 biur przy budowach zrobił 1 wpolne

jsc
2 lat temu

Polska ma JESZCZE lepszą sytuację na rynku mieszkaniowym niż USA… Wielu komentatorów podkreśla, że Polska to kraj frontowy, a Pan Redaktor dorzuca, że USA zwyciężyła wojnę z inflacją.

Ale jaja! Ale jaja! Ale jaja!

Jan
2 lat temu

A kiedy spadna ceny masla i innych produktow zywnosciowych? Kiedy spadna ceny energi, ceny odziezy itp itd? Bo jak narazie to wsxyscy tutaj eksperci szykuja sie na darmowe mieszkania.

Admin
2 lat temu
Reply to  Jan

Słuszna uwaga. Najpierw niech spadnie cena masła ;-). Chociaż z drugiej strony masło nie jest aktywem inwestycyjnym, a nieruchy jakby trochę tak 😉

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jedna kostka masła nie… ale cała chłodnia nimi wypełniona już tak.

Admin
2 lat temu
Reply to  jsc

Przy tych kosztach energii? Nie sądzę

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Na terenach przygranicznych z Ukrainą… niekoniecznie.

Raf
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Masło ? Przypomnę tylko , że w czasach 2 wojny światowej za kostki masła wynajmowano mieszkania… podobno…

Admin
2 lat temu
Reply to  Raf

Mimo wszystko nie skorzystam 🙂

jsc
2 lat temu
Reply to  Jan

Nie eksperci tylko Frankowicze…

Jakub
2 lat temu

Zatem w myśl zasady „jeden rabin mówi tak, drugi rabin mówi nie” odpowiedź na pytanie o wzrost cen mieszkań jest właśnie taki. Spadną w krótkiej 2-3 letniej perspektywie, wzrosną w długiej 10-15 letniej, ale raczej poniżej inflacji. Howgh, można się rozejść. PS. Panie Macieju ciekawe rzeczy dzieją się z bitcoinami, 3 co do wielkości giełdą krypto na świecie, w tle niestety pomoc dla Ukrainy wiec temat u nas niewygodny. Zdaje się zadziałała odwieczna zasada kieszeni połączonych, z niecierpliwością czekam na analizę….

karpiofil
2 lat temu

Dobrze (bardzo) sytuowana rodzina z 2 dzieci ma zdolność na około 400 tyś. PLN. Szeregówka na przedmieściach od 600k za stan deweloperski. Plus 200k wykończenie. Kto to kupi? Norweskie fundusze?

Admin
2 lat temu
Reply to  karpiofil

Otóż to. Przy takich stopach procentowych to tylko kredyt we frankach…

Bogdanow
2 lat temu
Reply to  karpiofil

200k na wykończenie szeregówki to trochę mało może być.

Anna
2 lat temu

Sądząc po tym jak tu i ówdzie coś się przebąkuje po troszku, będzie duże bezrobocie i duży spadek cen nieruchomości

Admin
2 lat temu
Reply to  Anna

Jeśli będzie bezrobocie, to będzie i spadek nieruchomości. Jak nie będzie, to spadek będzie mały

jsc
2 lat temu
Reply to  Anna

Po tym jak wiedzę tu na forum określenie (…)bilet NBP(…) to sądzę, że zwiastuje się rzeczy jeszcze gorsze…

EKD
2 lat temu

Inflacja będzie w Polsce jeszcze długo szalała, a ceny mieszkam mają spaść (niewiele…). Czyli nie będzie dużym błędem potrzymać oszczędności dajmy na to jeszcze rok, dwa i potem kupić mieszkanie? Bo później za tą samà ilość złotówek kupię więcej m2 mieszkania, chociaż alternatywnie mniej bułek i benzyny? Dobrze zrozumiałam?

Admin
2 lat temu
Reply to  EKD

Ja bym zbunkrował kasę na obligacjach antyinflacyjnych i szukał okazji nieruchomościowej za 3 lata.

Grzegorz
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Żebym zrozumiał – kasa na obligacjach antyinflacyjnych utrzyma swoją „wartość nabywczą”. Powiedzmy, że wyjdę prawie na zero wobec inflacji. Czy ceny mieszkań za 3 lata będą niższe od dzisiejszych? Czy wzrosną wolniej od inflacji? I jak dużo wolniej?

Admin
2 lat temu
Reply to  Grzegorz

Na 100% wzrosną dużo wolniej niż inflacja. A może i nominalnie spadną. A w obligacjach antyinflacyjnych się prawie ochroni wartość nabywczą (tak w 80-90%)

Karaluszek
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

No, czyli wyjdzie na jedno: obligacje za 90% obecnej wartości nabywczej, a mieszkania również. I trzy lata czekania na mieszkanie, przy czym nadal można nie wcelować w dołek, a jeśli się przestrzeli, czyli poczeka za długo, to założę się, że deweloperzy podniosą ceny bardzo szybko. Jak już wszystko będzie pewne i wiadomo będzie, że gospodarka odpali (czy choćby wojna się skończy), to będzie już pozamiatane, czyli zdyskontowane. Ja tu widzę za dużo chętnych na mieszkania po niższej cenie. Wystarczy zrobić co innego. Trochę ceny opuścić, a potem zacząć podnosić, żeby włączył się owczy pęd… sposób od dawna znany z giełdy…… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Karaluszek

Tak, taka strategia jest całkiem prawdopodobna

Konstantyna
2 lat temu

Dopóki państwo nie będzie się wywiązywało ze swojego obowiązku określonego w art. 75 „Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania.” poprzez budownictwo komunalne dostępne dla osób mniej zarabiających i średniaków dopóty będzie tak, jak jest. Czyli albo ryzyko kursowe CHF, albo ryzyko nagłego wzrostu stóp procentowych i niskiej dostępności kredytów, Wyjściem jest cywilizowany wynajem długoterminowy, wieloletni – najlepiej przez podmioty samorządowe i państwowe.

Admin
2 lat temu
Reply to  Konstantyna

Niewykluczone, że proponowane przez Panią rozwiązanie jest jedynym realnym

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Sprawa art. 68 pokazuje, że z tego kierunku trudno szukać ratunku. A poczynaniach coraz to kolejnych ministrów-lekarzy pokazują, że światło w tunelu to niestety pociąg.

Maciej
2 lat temu

Panie Redaktorze, z calym szacunkiem ale ta „analiza” jest na poziomie stand-upow Glapy. Mieszkam w Niderlandach, kraju, gdzie brakuje 500 tys mieszkan a luka z kazdym rokiem rosnie. Wysokie zakredytowanie ws PKB – owszem, ze wzgledu na ulgi podatkowe. Ponad 40% odsetek odpisuje sie od podatku. Wiekszosc kredytow ma stala stope na 10 – 20 lat czyli zawirowania stop precontowych nie zmusza obecnych kredytobiorcow do sprzedazy. Wzrost cen napompowal Amsetrdam ale prognozowanie spadkow o 20% to jest zart. Rynek staje, za to ceny najmu wsytrzelily w kosmos, jesli cos spada o pare procent, to stare, energochlonne domy. Rozmawialem z kolega… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Maciej

Nie wiedziałem, że stand-upy Glapy robią karierę nawet w Niderlandach!
Pozdrowienia! Proszę tam nie wpadać w depresję!

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu