Pracownicze Plany Kapitałowe wywołują zaskakująco dużo emocji jak na produkt finansowy. A jeśli wnioskować z komentarzy pod naszymi tekstami – głównie negatywnych. A może niepotrzebnie. Marcowy autozapis sprawił, że więcej osób skorzystało na silnych wzrostach na GPW i wysokich rentownościach obligacji. Policzyłem, ile zyskali w tym roku uczestnicy PPK
System PPK nie przestaje być dla mnie wielką zagadką. Spełnia – wydawałoby się – wszystkie warunki, by stać się hitem inwestycyjnym. Bardzo niskie opłaty za zarządzanie. Przewidywalna struktura portfela dostosowana do profilu ryzyka uczestników, dopłaty od pracodawcy i państwa, konstrukcja prawna niepozostawiająca wątpliwości co do własności zgromadzonych środków i możliwość ich wycofania w każdej chwili.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jak nawet to kogoś nie przekonuje, to wystarczy, że złoży rezygnację i nie musi mieć z tym systemem nic wspólnego. A mimo to wiele osób czuje potrzebę, by aktywnie i głośno wyrażać swoje niezadowolenie z poszczególnych – mniej lub bardziej istotnych i mniej lub bardziej realnych – elementów tej instytucji.
Nawet przeciwnicy muszą jednak przyznać, że ostatnie miesiące były dla uczestników PPK niezwykle korzystne. Dlaczego? Ponieważ na warszawskiej giełdzie zagościła dawno niewidziana (z braku lepszego słowa) hossa, a obligacje skarbowe, po fatalnym dla rynku długu przełomie 2021 i 2022 r. dzielnie odrabiają straty.
Ile zyskały PPK?
Na koniec 2022 r. w funduszach Pracowniczych Planów Kapitałowych zgromadzonych było ok. 12 mld zł, a miesięcznie uczestnicy wpłacali około 430 mln zł. Sytuacja zmieniła, co oczywiste, od marca 2023 r., gdy kwota pieniędzy wpływających do systemu znacząco wzrosła. Powodem był autozapis, czyli pierwszy z zaplanowanych na co cztery lata „reset” deklaracji o rezygnacji z PPK.
Osoby, które nie chciały uczestniczyć w tym systemie, nawet jeśli już wcześniej się z niego wypisały – musiały to zrobić ponownie. A jeśli nie – to z automatu były zapisywane. Taka konstrukcja ma jasny cel – ludzie są raczej leniwi, więc część z tych, którzy wcześniej zrezygnowali, teraz machnie ręką lub przegapi termin i trafi do PPK. Dla tych, którzy się wypisali, ale z czasem zmienili zdanie, autozapis stał się okazją do łatwego odwrócenia tamtej decyzji.
I tak się też stało. Wpływy do PPK wzrosły o średnio około 100 mln zł miesięcznie. A zatem mniej lub bardziej świadomie Polacy przyczynili się, że system wzrósł o jedną trzecią. I tak się akurat złożyło, że autozapis przypadł na idealny moment rynkowy.
Od początku tego roku WIG20TR (czyli indeks największych spółek z GPW uwzględniający także wypłaty dywidend) wzrósł o prawie 25%, a TBSP (czyli indeks rynkowych obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu) zyskał 8%.
Jak na tym tle wypadają PPK? Na koniec czerwca (ostatnie dostępne dane) łączna wartość zebranych w systemie aktywów sięgnęła 16,7 mld zł, co oznacza wzrost o 40% w ciągu pół roku – podają Analizy.pl. Oczywiście część tego wzrostu wynika z wpłat uczestników – łącznie w tym roku było to 2,9 mld zł.
A więc z 4,7 mld zł, o które powiększyły się PPK w pierwszej połowie tego roku, 60% to dopływ nowych środków, a 40% (1,8 mld zł) to wynik inwestycyjny. To oznacza stopę zwrotu średnio około 15%. Trzeba pamiętać, że fundusze dla osób bliżej emerytury są bardziej obligacyjne, więc zarobiły nieco mniej niż te dla zaczynających dopiero pracę, które są silniej nastawione na rynek akcji.
Ale, ale! Stopa zwrotu funduszu PPK nie jest tym samym, co zysk na uczestnika tego systemu. Dlaczego? Ponieważ jedynie ok. 60% środków, które zasila rachunek, pochodzi od niego samego. Resztę dokłada pracodawca i państwo (które też potrąca sobie podatek od wpłat pracodawcy, ale mniejsza o szczegóły). A zatem pracownicy wpłacili do PPK z własnej kieszeni około 1,7 mld zł, a ich portfele powiększyły się dodatkowo o 3 mld zł!
Rząd trafił w punkt?
Niedziałający zegar dwa razy na dobę pokazuje czas prawidłowo. Wygląda na to, że rządowa „pomoc” w postaci autozapisu, trafiła właśnie w taki moment. Na marzec przypadło akurat tegoroczne minimum koniunktury giełdowej, więc dla wielu nowych osób w systemie oznacza to, że zaczynają inwestowanie na rynku kapitałowym w dołku.
Od razu mogę zbić argument, że to wcale nie przypadek, tylko bańka nakręcana przez dodatkowe wpływy z PPK. Mówimy tu o kwotach dodatkowych napływów rzędu 100 mln zł miesięcznie, czyli ok. 10% dziennego (!) obrotu na GPW. Taka kwota nie jest w stanie ruszyć rynkiem. A przecież PPK to nie tylko akcje i nie tylko z warszawskiej giełdy.
Przeczytaj też: Czy PPK sprowadzą hossę na polską giełdę? Ile pieniędzy z wpłat pracowników popłynie na parkiet? Czy może powtórzyć się hossa z czasów OFE?
Nie ma też co przypisywać wielkich zasług prognostycznych naszym władzom. Termin autozapisu był ustalony już dawno temu, przy starcie programu (i kolejnych autozapisów także), więc wstrzelenie się akurat w lokalny dołek notowań jest czystym przypadkiem.
To jednak powinna być dobra nauka dla wszystkich, którzy inwestują długoterminowo. Owszem, marzec był dobrym momentem, by kupować akcje. Jednak przez całą II połowę 2022 r. indeksy GPW były jeszcze niżej.
PPK wystartowały w lipcu 2019 r. A pół roku później wybuchła pandemia, GPW (i inne giełdy) poleciały w dół. Wydawało się, że trudno o gorszy moment na rozpoczęcie takiego programu. Kiedy wydawało się, że dobra koniunktura wraca, a straty z I połowy 2020 r. uda się w końcu odrobić – wybuchła najpierw inflacja, a potem wojna w Ukrainie. I znowu indeksy zaliczyły spadek.
WIG20 Total Return (uwzględniający dywidendy, w przeciwieństwie do „czystego” WIG20) wrócił do poziomów z 2019 r., czyli do punktu wyjścia, jeśli chodzi o historię PPK. Jednak przecież jednostki tych funduszy nie kupuje się jednorazowo, tylko systematycznie, co miesiąc. A to oznacza, że uczestnik Pracowniczych Planów Kapitałowych dokupywał akcji i obligacji w każdym dołku i na każdej górce.
A że mamy za sobą cztery lata, kiedy przeważały dołki nad górkami – to przyszłe stopy zwrotu oszczędności emerytalnych będą wyższe niż nominalne wzrosty jednostek uczestnictwa od początku ich istnienia.
Źródło zdjęcia: StartupStockPhotos/Pixabay