Powódź niszczy dorobek życia: kiedy można dostać odszkodowanie? Największa od wielu lat powódź to już fakt. Polsko-czeskie pogranicze i Kotlina Kłodzka są pod wodą. Pękają tamy, fala powodziowa płynie na północ. Prawdopodobnie poszkodowanych będzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi, choć tym razem – dzięki infrastrukturze antypowodziowej – być może uda się uratować mieszkańców największych miast regionu, m.in. Opola i Wrocławia. Tylko część poszkodowanych jest ubezpieczona. Jak sprawdzić, czy ubezpieczenie zadziała? Czy można się jeszcze ubezpieczyć od powodzi?
Fala powodziowa będzie spływała jeszcze co najmniej przez tydzień, zalewając ludziom mieszkania, domy, miejsca pracy, samochody. Już wiadomo, że bilans strat w skali całej katastrofy będzie liczony w miliardach złotych, choć dotyka ona relatywnie niewielkiej części kraju. Zniszczenia będą mniejsze niż po „powodzi tysiąclecia” z 1997 r., o ile tym razem uda się „obronić” największe miasta – Opole (120 000 mieszkańców) czy Wrocław (670 000 mieszkańców).
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
Wielka powódź na południu. Ale powtórki z 1997 r. (raczej) nie będzie
Cierpi głównie Kotlina Kłodzka (do której zlewa się woda z całej okolicy) oraz miejscowości przy granicy z Czechami (bo są uzależnione od sytuacji u naszych sąsiadów, nie ma jak zbudować wystarczająco mocnej infrastruktury przeciwpowodziowej po polskiej stronie). Przekraczające 22 mld zł inwestycje w wały przeciwpowodziowe, tamy, urządzenia do spiętrzania wody (żeby nie cała na raz spływała niżej) zbiorniki retencyjne (z monstrualnym zbiornikiem Racibórz, który ma uratować Wrocław i Opole, zmieści 185 mln m2 wody, gdy prognozy przewidują falę 166 mln m3) prawdopodobnie właśnie „się spłacają”. Jest szansa, że ograniczą straty powodziowe o kilka miliardów złotych.
W porównaniu z 1997 r. mamy dziś znacznie lepiej wyposażonych strażaków, nowocześniejsze systemy do mierzenia i prognozowania przepływu wody (co ułatwia planowanie działań przy śluzach i tamach), a i tak Kłodzko i wiele innych miejscowości znalazło się pod wodą. Jej ilość jest tak duża, że nie ma możliwości jej „przytrzymania” na jakiś czas i spuszczania stopniowo w dół rzek. Nawet gigantyczna tama w Międzygórzu (na zdjęciu) nie była w stanie spiętrzyć i zatrzymać części fali powodziowej, pękła też tama w Stroniu Śląskim.
Fala powodziowa byłaby niższa, gdyby system przeciwpowodziowy zawierał więcej tzw. naturalnej retencji, czyli tak kierował nadmiar wody, by się nie spiętrzała w korytach rzek, tylko rozlewała się tam, gdzie jest to bezpieczne. Brakuje systemów „zarządzających” nadmiarem wody np. na polach rolników. I brakuje zbiorników retencyjnych, których budowie sprzeciwiła się część mieszkańców Kotliny Kłodzkiej, bo nie są ładne, psują krajobraz oraz trzeba by wysiedlić niektórych mieszkańców. Niestety, teraz ponosimy konsekwencje tej krótkowzroczności.
W 1997 r. zginęło podczas powodzi 56 osób, straty – licząc według dzisiejszej wartości pieniędzy – sięgnęły 30 mld zł, 40 000 ludzi straciło cały dobytek, zniszczonych zostało 680 000 mieszkań, zburzono i zbudowano od nowa 100 mostów. Teraz prawdopodobnie aż tak to wyglądać nie będzie. Kłodzko – największe z zalanych do tej pory miast – ma 25 000 mieszkańców (pięć razy mniej niż Opole), co nie zmienia faktu, że ludzie stracą dach nad głową i miejsca pracy.
Kiedy można dostać odszkodowanie za powódź?
Dostaję w ostatnich dniach sporo pytań dotyczących ubezpieczeń. Porządne osuszenie zalanego mieszkania za pomocą specjalistycznych suszarek może kosztować dziesiątki tysięcy złotych, do wymiany może być całe wyposażenie mieszkań (sprzęt RTV, AGD, meble). Duża część zalanych nieruchomości i samochodów jest jednak ubezpieczona (w skali kraju ok. 70% mieszkań i ok. 25% samochodów ma polisy uprawniające do rekompensat ze strony ubezpieczyciela). Czas więc na kryzysowy miniporadnik ubezpieczeniowy. Podajcie potrzebującym.
>>> Po pierwsze: czy można jeszcze ubezpieczyć dom lub mieszkanie? Tak, można to zrobić w każdej chwili, ale raczej nie da to ochrony ubezpieczeniowej „last minute”. Standardem rynkowym jest to, że polisy „włączają” ochronę przeciwpowodziową dopiero po 30 dniach. Chodzi o to, żeby nie ubezpieczali się ludzie, co do których prawdopodobieństwo, że będzie trzeba skorzystać z polisy, jest niemal 100-procentowe. Istotą ubezpieczenia jest ochrona grupy ludzi przed wydarzeniem losowym, a nie takim, które jest już pewne jak w banku.
>>> Po drugie: jak sprawdzić, czy ubezpieczenie obejmuje powódź? Jeśli kupiłeś ubezpieczenie mieszkania, to niestety ten fakt nie musi oznaczać, że firma ubezpieczeniowa pokryje straty w wyniku powodzi. Polisy ubezpieczenia mieszkania zawierają dwa pojęcia związane ze szkodami „wodnymi” – zalanie (czyli sytuacja, w której mieszkanie zaleje sąsiad albo pęknie rura w mieszkaniu) oraz powódź. W niektórych polisach powódź (podobnie jak kradzież z włamaniem) jest dodatkową opcją i nie obejmują jej najtańsze wersje polisy.
Jeśli masz w polisie „klauzulę powodziową”, to sprawdź wyłączenia i ograniczenia odpowiedzialności, żebyś wiedział, na czym stoisz. Znam polisy, w których ubezpieczyciel nie pokrywa kosztów zniszczeń przedmiotów znajdujących się poniżej poziomu gruntu (w takiej sytuacji warto podjąć stosowne działania, o ile to jeszcze możliwe). Warto sprawdzić limit odpowiedzialności za szkody powodziowe (czy obejmuje 100% wartości polisy) i ewentualnie wkład własny w szkodę, czyli tzw. franszyza redukcyjna (np. pierwsze 10% strat pokrywamy z własnej kieszeni).
No i oczywiście trzeba sprawdzić, czy polisa ubezpieczeniowa obejmuje też wyposażenie mieszkania (ruchome składniki majątku) czy tylko mury i stałe elementy mieszkania. To może mieć znaczenie, bo jeśli woda zamoczy meble, firma ubezpieczeniowa może nie zapłacić za takie straty.
>>> Po trzecie: jak zgłosić szkodę firmie ubezpieczeniowej? Najwygodniejszą formą zgłoszenia szkody jest wypełnienie formularza internetowego i załączenie do niego dokumentacji w formie elektronicznej. Jeśli dzwonimy na infolinię ubezpieczyciela, to po pierwsze niekoniecznie się dodzwonimy, a po drugie obsługująca nas osoba i tak będzie z nami wypełniała ten sam formularz. Jeśli mamy dostęp do prądu i internetu, zgłoszenie roszczenia online będzie najsprawniejsze.
Zanim zgłosimy szkodę, trzeba zrobić możliwie najdokładniejszą dokumentację fotograficzną. Musi z niej wynikać, co jest zalane, ile jest wody, gdzie się dostała, jakie sprzęty są zniszczone. Trzeba zgromadzić też dane podstawowe dotyczące mieszkania (dokładny adres, rok wybudowania nieruchomości), a także dotyczące szkody (co się stało, o której godzinie). No i informacje dotyczące polisy (numer polisy i numer konta bankowego, na które firma ma wypłacić ewentualne odszkodowanie). Im więcej informacji, tym większa szansa, że szkoda będzie likwidowana sprawnie, bez dopytywania.
Likwidacja szkody: jak zrobić to z głową?
>>> Po czwarte: co wolno, a czego nie wolno w czasie likwidacji szkody? Generalnie firma ubezpieczeniowa pokrywa te koszty, które mają doprowadzić do odtworzenia wartości nieruchomości. Ale jednocześnie tylko te, które wcześniej autoryzowała. Jeśli zaczynamy remont na własną rękę – ryzykujemy, że ubezpieczyciel nie „przyklepie” tych wydatków. Natomiast możemy robić literalnie wszystko, co ogranicza straty, a więc wydawać pieniądze na zabezpieczenie nieruchomości przed jeszcze wyższą wodą lub np. zakontraktować jej jak najszybsze wypompowanie.
Generalnie czekamy na rzeczoznawcę przysłanego przez firmę ubezpieczeniową. Ponieważ będzie to prawdopodobnie człowiek z zewnętrznej firmy, dużo zależy od tego, jak jest doświadczony, jak dokładny w obserwacjach i co napisze w raporcie. Trzeba patrzeć mu na ręce i pilnować, żeby raport, który pójdzie do ubezpieczyciela, był jak najdokładniejszy. Np. jeśli rzeczoznawca nie napisze, że niewykluczona jest konieczność wymiany jakichś sprzętów, to ubezpieczyciel może nie uwzględnić tego roszczenia. Nie musi się to zdarzyć, ale warto dbać o swoje interesy.
>>> Po piąte: jak w praktyce wygląda likwidacja szkody? Najpierw czekamy na to, aż ubezpieczyciel – po wizycie rzeczoznawcy lub bez niej – przyjmie odpowiedzialność, a więc potwierdzi, że polisa działa na wypadek powodzi. Potem firma ubezpieczeniowa stopniowo akceptuje przedstawione przez klienta dane o kosztach i faktury. Jeśli musimy kogoś wynająć do posprzątania, zrobienia ekspertyzy dotyczącej stanu nieruchomości, osuszenia ścian, prosimy takie osoby lub firmy o kosztorys i wysyłamy go do ubezpieczyciela. Dopiero po akceptacji kosztorysu przystępujemy do działań.
Warto zapytać rzeczoznawcę, z jakimi firmami z okolicy współpracuje dana firma ubezpieczeniowa. Jeśli skorzystamy z usług takiego usługodawcy, możemy korzystać z bezpiecznej, bezgotówkowej likwidacji szkody. Firma ustala z ubezpieczycielem kwestię kosztów, my wystawiamy jej pełnomocnictwo do przyjęcia pieniędzy z naszego odszkodowania, a potem oni (usługodawca i ubezpieczyciel) już się między sobą sami rozliczają. To ogranicza pole do sporów z ubezpieczycielem.
>>> Po szóste: jak uniknąć zbyt niskiego odszkodowania? Firma ubezpieczeniowa będzie akceptowała koszty stopniowo. I w takim trybie będzie wypłacała pieniądze. Najpierw może przyjść przelew za ekspertyzy o stanie budynku, potem za sprzątanie i osuszanie, odgrzybianie, ozonowanie, dezynfekcję, a potem za remont. Na tym ostatnim ubezpieczyciel być może będzie chciał „zaoszczędzić”, w ogólnych warunkach niektórych ubezpieczeń są zapisane nierynkowe koszty robocizny. Nie liczyłbym na 100-procentowe pokrycie kosztów remontu przez ubezpieczyciela. Trochę będzie trzeba dołożyć z własnej kieszeni.
Łatwiej rozmawiać z ubezpieczycielem, jeśli mamy faktury za zakup zniszczonych rzeczy. Jeśli mamy zniszczony parkiet i potrzebny jest nowy, to ubezpieczyciel przyjmie do refundacji wycenę najtańszego możliwego parkietu. Chyba że wyślemy mu fakturę za zakup nowego parkietu, z której wynika, że to, co mieliśmy na podłodze, miało określone parametry i nie jest najtańszą możliwą wersją parkietu. Podobna sytuacja jest z meblami – łatwiej jest negocjować z ubezpieczycielem, mając „papiery” dowodzące wartości tego, co się zniszczyło.
>>> Po siódme: czy można dostać odszkodowanie za niemożność zarabiania? W stosunkowo najgorszej sytuacji są właściciele sklepów i firm, które mają siedzibę w zalanych nieruchomościach. Nawet jeśli nieruchomości są przez nich wynajmowane, to nie będzie można w nich przez jakiś czas prowadzić działalności. Niestety bardzo mały odsetek firm ma ubezpieczenia typu business interruption wypłacające świadczenie za każdy dzień niemożności prowadzenia firmy. Inna sprawa, że ubezpieczenia tego typu, które są w ofercie towarzystw ubezpieczeniowych, są dość drogie.
Mieszkasz blisko rzeki? Mogą nie chcieć cię ubezpieczyć
No i na koniec ważna uwaga: niestety ta powódź spowoduje bolesne „sprawdzam” dla wielu osób, które zbudowały domy lub zamieszkały na osiedlach na terenach zalewowych. W ciągu ostatnich 20 lat mieliśmy sporo samowolki, budowano wszędzie, gdzie się da, i bez pomyślunku (bo ziemia coraz droższa). Może się okazać, że niektóre z tych mieszkań staną się „nieubezpieczalne”.
Już dziś mieszkania, które w ciągu ostatnich 10 lat miały dwie szkody powodziowe, często nie są ubezpieczane. Niech ta powódź da do myślenia tym, którzy dopiero myślą o zakupie nieruchomości. Piękne apartamenty nad rzeką mogą być drogie w zakupie, ale trudne lub wręcz niemożliwe do ubezpieczenia.
A powodzie będą nas dotykały coraz częściej. Niedawno Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) wypuściła raport poświęcony katastrofom naturalnym i wynika z niego, że deszczowe nawałnice o takiej skali, która wywołuje masowe i wielkie straty, w latach 1850–1900 zdarzały się średnio raz na 10 lat. Teraz występują statystycznie raz na siedem-osiem lat. A jeśli średnia temperatura na Ziemi podniesie się o 2 stopnie Celsjusza (niemal pewne), to będziemy je mieli raz na sześć lat. Szczególnie „bogate” w straty są powodzie.
Dane pokazują pięciokrotny (!!!) wzrost wartości strat wynikających z powodzi, suszy, pożarów, huraganów i trąb powietrznych w ostatnich 10 latach. W latach 1981-1990 odnotowywano średnio ok. 80 katastrof naturalnych rocznie, natomiast w ostatniej dekadzie było ich aż ponad dwa razy więcej – średnio 186 rocznie. I wszystko wskazuje na to, iż jest to zaledwie niewinna pieszczota w porównaniu z tym, co nas czeka w kolejnych dwóch dekadach.
Firma reasekuracyjna Swiss Re prognozuje, że zmiany klimatyczne związane z przegrzewaniem się Ziemi spowodują w Europie podwojenie się kosztów różnych katastrof naturalnych (na tle powodzi, huraganów, pożarów lub suszy) do 2050 r. Oznaczałoby to, że za 20-25 lat będziemy wydawali na pokrywanie strat – z kieszeni prywatnych ofiar, państwa, czyli podatników, oraz firm ubezpieczeniowych – co najmniej 50-60 mld euro rocznie (czyli tyle, ile dziś wynosi jedna czwarta wszystkich wydatków budżetu Polski – szóstej największej gospodarki Unii Europejskiej).
——————————-
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W 229. odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” wszystko stanęło na głowie. Zamiast tego, że rozmawia Samcik, teraz to z Samcikiem rozmawiają. A konkretnie Natalia Tur, edukatorka i mediatorka rodzinna rozmawia z Maciejem Samcikiem o… pieniądzach. Bo nie tylko pieniądze w rodzinie są ważne, ale też rozmawianie o pieniądzach. Bez tego nie nauczymy naszych dzieci oszczędności i oszczędzania. A jak nasze dzieci nie nauczą się oszczędzania za młodu, to będą musiały się uczyć za dorosłości. Czyli wtedy, kiedy my się uczyliśmy, co – jak wiemy – jest bolesne. Jak ograniczyć ból? Zapraszamy do posłuchania! Wszystkie podcasty znajdziesz w Spotify oraz na siedmiu innych platformach podcastowych, szukaj pod hasłem „Finansowe Sensacje Tygodnia”. W każdą środę nowy podcast!
——————————-
ZOBACZ TEŻ WIDEO NA KANALE YOUTUBE „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”
Nie tylko opisujemy świat Twoich pieniędzy literkami, ale też omawiamy go na wideo. Szybkie komentarze, wideoreportaże, rozmowy z ciekawymi gośćmi. Zapraszamy do śledzenia kanału „Subiektywnie o Finansach” w Youtube.
zdjęcie tytułowe: kombinacja zdjęć mieszkańców Kłodzka i Głuchołazów