13 września 2024

Wielka woda i wielki test dla wałów, śluz i zbiorników awaryjnych zbudowanych za 20 mld zł. Co gwałtowne ulewy zrobią nam w portfelach?

Wielka woda i wielki test dla wałów, śluz i zbiorników awaryjnych zbudowanych za 20 mld zł. Co gwałtowne ulewy zrobią nam w portfelach?

Wielkie zainteresowanie (i strach) budzi w ostatnich godzinach groźba powodzi na południu Polski. Znów nadchodzi wielka woda, deszcz, a miasta przygotowują się do walki z tzw. powodziami błyskawicznymi. Oby nie zrealizował się czarny scenariusz. Katastrofalna powódź przetacza się przez Polskę raz na kilkanaście lat – ostatnio wielka woda była u nas w 1997 r. i w 2010 r. Firmy ubezpieczeniowe twierdzą, że będzie tego coraz więcej, a straty będą coraz większe. Jakie to przyniesie zmiany dla ubezpieczycieli i ich klientów?

W najbliższych kilku dniach z nieba ma spaść w niektórych miejscach tyle deszczu, ile w ciągu pół roku. Nad Polskę nadciągnął bowiem owiany złą sławą niż genueński. Najbardziej pesymistyczne prognozy zakładają, że przez cztery dni we Wrocławiu, Kłodzku i w Opolu może spaść do 300 litrów wody na każdy metr kwadratowy (to więcej, niż mieści przeciętna wanna).

Zobacz również:

Dla porównania: w tym roku najbardziej intensywne opady (te, które np. sparaliżowały Wrocław i Warszawę) miały „wartość” 70-80 litrów na metr kwadratowy. Zaś podczas wielkiej powodzi w 1997 r. we Wrocławiu spadło 450 litrów wody na metr. Będzie więc mokro, choć wiele zależy od tego, jak opady rozłożą się w czasie (co jest nie do przewidzenia). Przepustowość studzienek kanalizacyjnych jest ograniczona, a tempo przyrostu wody w rzekach ma duże znaczenie dla ryzyka tzw. powodzi błyskawicznych.

Polska gotuje się na powódź. Dlaczego nie można temu zaradzić?

Niż genueński przetacza się przez całą Europę, wyrządził już duże szkody m.in. w Słowenii i w Austrii (poniżej zdjęcia ze słoweńskiej telewizji). Tego, w jaki sposób dotknie południową Polskę nie sposób przewidzieć, bo prognozy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Raz wychodzi, że nie będzie tak źle, a za chwilę „wjeżdża” prognoza, że opad będzie jak w 1997 r. Poza tym bardzo trudno przewidzieć ile wody spłynie do nas z czeskich i słowackich gór oraz jak nasza infrastruktura przeciwpowodziowa sobie z tym poradzi.

Powódź w Słowenii (źródło zdjęcia: słoweńska telewizja)
Powódź w Słowenii (źródło zdjęcia: słoweńska telewizja)

Inna sprawa to skutki kilku dni intensywnego deszczu w miastach. W czerwcu 2021 r. w Poznaniu spadły 64 litry wody na każdy metr kwadratowy. Kłopot w tym, że stało się to w ciągu… pół godziny. Takiej ilości wody w tak krótkim czasie nie „przerobi” żadna infrastruktura miejska, więc straty muszą być. Tym razem obejmą niewielką połać Polski, ale np. w 2021 r. w Niemczech opady skończyły się powodzią „Bernd”, po której straty podsumowano na 8,5 mld euro (zginęło też kilkaset osób).

Tylko częściowo pokryli je ubezpieczyciele, w większości niestety ludzie musieli zapłacić z własnej kieszeni. Zgłoszono wówczas ponad 200 000 szkód powodziowych (40 000 zalanych samochodów, 90 000 uszkodzonych domów i mieszkań, 30 000 firm ze zniszczonym majątkiem). Jak podaje Polska Izba Ubezpieczeń odsetek ubezpieczonych strat wyniósł wówczas zaledwie 24%. Które regony Polski są najbardziej narażone na powódź, gdy deszcz pada zbyt długo lub zbyt intensywnie?

Regiony Polski najbardziej narażone na powódź
Regiony Polski najbardziej narażone na powódź

Powodzie błyskawiczne biorą się z tego, że ziemia nie jest w stanie przyjąć całej wody spadającej z nieba i następuje do zalania najniżej położonych terenów. Mechanizm „zwykłej” powodzi jest bardziej złożony, woda w rzekach przybiera stopniowo (spływa z gór) i jest czas na przygotowanie np. wałów przeciwpowodziowych. Powodzie błyskawiczne są szczególnie niebezpieczne w miastach, bo tam jest więcej betonu i jesteśmy skazani na studzienki o ograniczonej przepustowości.

Wielka powódź w Polsce raz na sześć lat?

To się niestety będzie działo coraz częściej. Niedawno Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) wypuściła raport poświęcony katastrofom naturalnym i wynika z niego, że deszczowe nawałnice o takiej skali, która wywołuje masowe i wielkie straty, w latach 1850–1900 zdarzały się średnio raz na 10 lat. Teraz występują statystycznie raz na siedem-osiem lat. A jeśli średnia temperatura na Ziemi podniesie się o 2 stopnie Celsjusza (niemal pewne), to będziemy je mieli raz na sześć lat. Szczególnie „bogate” w straty są powodzie.

Duża powódź dwa razy częściej niż dotychczas? źródło: Polska Izba Ubezpieczeń
Duża powódź dwa razy częściej niż dotychczas? źródło: Polska Izba Ubezpieczeń

To się już dzieje. Dane pokazują pięciokrotny (!!!) wzrost wartości strat wynikających z powodzi, suszy, pożarów, huraganów i trąb powietrznych w ostatnich 10 latach. W latach 1981-1990 odnotowywano średnio ok. 80 katastrof naturalnych rocznie, natomiast w ostatniej dekadzie było ich aż ponad dwa razy więcej – średnio 186 rocznie. I wszystko wskazuje na to, iż jest to zaledwie niewinna pieszczota w porównaniu z tym, co nas czeka w kolejnych dwóch dekadach.

Firma reasekuracyjna Swiss Re prognozuje, że zmiany klimatyczne spowodowane przegrzewaniem się Ziemi spowodują w Europie podwojenie się kosztów różnych katastrof naturalnych (spowodowanych powodziami, huraganami, pożarami lub suszą) do 2050 r. Oznaczałoby to, że za 20-25 lat będziemy wydawali na pokrywanie strat – z kieszeni prywatnych ofiar, państwa, czyli podatników, oraz firm ubezpieczeniowych – co najmniej 50-60 mld euro rocznie (czyli tyle, ile dziś wynosi jedna czwarta wszystkich wydatków budżetu Polski – szóstej największej gospodarki Unii Europejskiej).

Ubezpieczyciele w swoim raporcie podkreślają, że koszty ewentualnych katastrof będą wielokrotnie wyższe od kosztów budowy zabezpieczeń przed nimi (zwłaszcza na wypadek powodzi, które obejmują często duże obszary zamieszkałe przez miliony ludzi).

Wielka ulewa przetestuje infrastrukturę przeciwpowodziową…

„Wody Polskie”, czyli państwowa instytucja powołana w 2018 r. do zarządzania gospodarką wodną w Polsce, włożyły ponad 20 mld zł w modernizację (podwyższenie) wałów powodziowych oraz budowę śluz i budowli do spiętrzania wody (żeby regulować ilość wody „przepuszczanej” w dół rzek i zmniejszać ryzyko powodzi). Pytanie na jakim etapie jesteśmy w drodze do stanu, w którym będziemy mogli powiedzieć: mamy najlepsze zabezpieczenia na rzekach, na jakie nas stać.

Raport PIU jako przykład podaje wybudowanie zbiornika w Raciborzu. Inwestycja, która kosztowała wagony pieniędzy, czyli ponad 2 mld zł spowodowała, że gdyby historia się powtórzyła – czyli nadeszłaby taka powódź jak w 1997 r., a potem taka, jak w 2010 r. – to straty byłyby mniejsze o 2,7 mld zł (czyli o 25%). Zbiornik Racibórz zmniejsza ryzyko powodzi dla 2 mln osób mieszkających w tym regionie kraju.

Ale bolesna prawda jest taka, że nawet najlepsza na świecie infrastruktura nie ochroni miast przed powodziami błyskawicznymi (trzeba by zrezygnować z betonowania przestrzeni). Ryzyko powodzi na szczęście dotyczy tylko części Polaków, choć ten odsetek rośnie. Kiedyś zalewało głównie ludzi mieszkających na nizinach w okolicach większych rzek. Nawalne deszcze zmieniają sytuację – kilka lat temu dom znajomych niemal zalało mimo, że mieszkają w wyżej położonych rejonach z dala od rzeki. Po prostu infrastruktura kanalizacyjna w okolicy nie wytrzymała.

Deszcz i powódź na południu Polski. Screenshot z serialu "Wielka woda"
Deszcz i powódź na południu Polski. Screenshot z serialu „Wielka woda”

To, że nawałnice z deszczem „nie do ogarnięcia”, o charakterze obejmującym nie jedno miasteczko, ale całe województwa, będą się zdarzały nie co 10-15 lat, tylko raz na kilka lat, podprowadza mnie pod temat ubezpieczenia mienia. Na podstawie własnego doświadczenia widzę, że składki ubezpieczenia mieszkania w ciągu ostatnich dwóch lat poszły mocno w górę (w przypadku moich nieruchomości między 50% a 100%). Firmy ubezpieczeniowe już zaczęły „wyceniać” wyższe ryzyko.

Czytaj też: Jak ekstremalne zjawiska pogodowe wpłynęły na największą firmę ubezpieczeniową w tej części Europy? PZU to właśnie pokazał 

…oraz nasze kieszenie i portfele

Pytanie brzmi: czy wyższe ceny (kilkaset złotych, czasem ponad 1000 zł w skali roku, bo standardowa składka to 0,5-1% wartości nieruchomości) spowodują, że ludzie rzadziej będą ubezpieczać mieszkania i domy, czy odwrotnie – obawa przed wichurą i trąbą powietrzną, nawałnicą deszczową, pożarem, czy kradzieżą skłoni nas do ubezpieczenia się pomimo wyższych cen.

Z 11,1 mln mieszkań w Polsce ubezpieczonych jest 4,5 mln od huraganu i 4 mln od powodzi. Ale wśród posiadaczy domów jednorodzinnych (kolejne 4 mln) ubezpieczonych od wiatru jest 2,9 mln, a od powodzi – 2,6 mln. Wśród domów rolników natomiast (1,3 mln) zarówno od wiatru, jak i od wielkiej wody ubezpieczonych jest milion obiektów. Zatem statystycznie jesteśmy zabezpieczeni w 60-70%. Samochodowe auto-casco ma z kolei co czwarte zarejestrowane w Polsce auto. Pozostali niech będą czujni i nie dadzą się zalać.

Problemem (globalnym) jest zbyt mała liczba kupowanych ubezpieczeń. Bo im więcej ubezpieczonych, tym niższa może być składka. Wciąż duża część osób nie ubezpiecza swoich domów, firm, majątku. Tylko jedna trzecia skutków światowych katastrof naturalnych była ubezpieczona. Z różnych badań wynika, że obawa przed zagrożeniami pogodowym jest tym niższa, im w większym mieście mieszka dana osoba. Ale to miasta są dziś coraz bardziej zagrożone nagłymi zalaniami.

Czytaj też: Musi Cię być stać na bezpieczeństwo. Ubezpieczyć można wszystko, ale jakie ubezpieczenia powinny być bezwarunkowo elementem domowego budżetu?

Tak klimat (moim zdaniem) zmieni ubezpieczenia

Pytanie o to, czy częstsze ulewy, pożary i trąby powietrzne skłonią nas do częstszego i droższego ubezpieczania się czy wręcz przeciwnie (i wtedy składki dla tych przezornych, którzy chcą się ubezpieczyć, będą jeszcze wyższe) to jedno. A drugim problemem jest: jak to wpłynie na świat ubezpieczeń? Myślę, że zobaczymy kilka poważnych zmian. Jakich?

>>> Cena polisy na podstawie prognozy, a nie historii. Zmiany klimatu nie mają precedensu w historii badań i obserwacji, a sztuczna inteligencja i inne technologie pozwolą modelować przyszłość na podstawie nie tylko historii szkodowości danego klienta, ale też wielu innych danych dotyczących niego i jego otoczenia. I obliczać wysokość składki nie na podstawie tego co było, ale tego co będzie.

>>> Polisa nie na rok, lecz na pięć lat. Dziś standardem jest zawieranie umów ubezpieczeniowych na rok. Firmy ubezpieczeniowe będą chciały wydłużyć ten okres do domyślnych 3-5 lat. Po co? W teorii po to, by ceny lepiej odzwierciedlały zmieniające się ryzyko. W praktyce spowodowałoby to wzrost ceny polisy, a konsumentom ograniczyło elastyczność zmiany firmy.

>>> Większe zróżnicowanie wysokości składek. Firmy ubezpieczeniowe stały się wygodne, polisy kupujemy zdalnie, nikt nie ogląda naszych domów lub samochodów. Ale im więcej szkód, tym bardziej firmom ubezpieczeniowym zacznie się opłacać wiedza o kliencie. Zaczną np.. sprawdzać, z jakich materiałów zbudowany jest dom, jaką siłę wiatru może wytrzymać dach itp.

>>> Więcej odmów ubezpieczenia i dopłaty rządowe do składek. W Polsce nie można ubezpieczyć domu, który leży na terenach zalewowych. Ale jak taki teren zdefiniować? Firmy ubezpieczeniowe mają coraz więcej danych, które pozwolą im wystawiać zaporowe ceny na terenach bardziej ryzykownych jeśli chodzi o zalania. Być może zamiast wakacji kredytowych i darmowych kredytów hipotecznych trzeba będzie dopłacać niektórym ludziom do polis, żeby mogli ubezpieczyć swój dobytek.

>>> Obowiązkowe ubezpieczenie od katastrof naturalnych? Skoro mamy samochodowe OC, to może też nadejdzie czas obowiązkowej składki od katastrofy? To musiałyby być nie tylko ubezpieczenia antypowodziowe, ale od skutków wszystkich zmian klimatu (czyli huraganów, trąb powietrznych, gradobić, pożarów). Gdyby systemem byliby objęci wszyscy właściciele nieruchomości, składka była niewielka. Najuboższym obywatelom państwo (czyli my) musiałoby dopłacać do polis.

Być może w niedalekiej przyszłości państwo nie będzie miało wyjścia i taka dodatkowa składka będzie jedynym sposobem, by móc sfinansować skutki zmian klimatu, które teraz są nawet trudne do wyobrażenia (podnoszenie się wód Bałtyku, awarie energetyczne z powodu upałów, blackout, czy powódź raz na kilka lat). Jak sądzicie?

Czytaj też: Uwaga, zebranie w szkole! Będzie zbieranie składek! O co chodzi z ubezpieczeniem szkolnym dla Waszych dzieci? Tłumaczę po prostu, po ludzku

—————————

ZAPROSZENIE:

Jeśli nie masz dobrze ubezpieczonego mieszkania lub domu – polecam polisę PZU Dom, która chroni nie tylko na wypadek wybuchu gazu, pożaru czy zalania, ale z której wypłacisz też odszkodowanie za wszelkie zniszczenia, uszkodzenia w mieszkaniu oraz za kradzież wyposażenia po włamaniu. Poza tym ubezpieczyciel zorganizuje i opłaci pomoc w nagłych wypadkach, np. usługę hydraulika, elektryka. W wariancie Super Plus ubezpieczenia assistance PZU może zorganizować i opłacić również naprawę sprzętu RTV/AGD/PC czy zdalną pomoc informatyka.

Z kolei za pomocą polisy „PZU Pakiet na Życie i Zdrowie” zabezpieczysz finansowo swoich bliskich na wypadek, gdyby Ciebie zabrakło, a sobie zapewnisz wsparcie w razie choroby lub następstw nieszczęśliwego wypadku. Można dopasować zakres ochrony do Twoich potrzeb, wieku i aktualnej sytuacji życiowej. Prosty wybór, pełna wygoda. Szczegóły znajdziesz pod tym linkiem.

A dla dzieci – w kontekście startu nowego roku szkolnego – polecam polisę od następstw nieszczęśliwych wypadków. Co roku w szkołach i przedszkolach dochodzi do 60 000 – 70 000 wypadków i, co raczej nie jest zaskoczeniem, najwięcej wśród młodszych roczników. Zwykle kończy się na stłuczeniach i złamaniach, ale są też przypadki bardziej drastyczne. Na wszelki wypadek polecam nie poprzestać na grupowym ubezpieczeniu kupowanym przez całą szkołę, warto kupić indywidualną polisę z dopasowanym do potrzeb dziecka zakresem świadczeń.

Przeczytaj też ważny poradnik: Jakie usługi warto dorzucić do ubezpieczenia turystycznego, żeby w podróży wakacyjnej zapewnić sobie święty spokój? Prześwietlam opcje

PZU jest Partnerem Strategicznym multiblogu „Subiektywnie o Finansach”

————

zdjęcie tytułowe: screenshot z serialu „Wielka woda” (do obejrzenia m.in. w Netflix)

Subscribe
Powiadom o
22 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jacek
21 dni temu

Składki mogłyby spaść, gdyby ubezpieczali swój majątek „dawcy”, dla których ryzyko skorzystania z wypłaty ubezpieczenia jest znikome. Jeśli zrobią to tylko najbardziej narażeni, to ubezpieczyciele będą świadomi potencjalnego ryzyka konieczności wypłaty.
Z drugiej strony każda forma przymusu może doprowadzić do oligopolistycznej pozycji firm, do których nie mam zbytniego zaufania. Co im będzie szkodzić utuczyć się na podwyższonych składkach od (w tym przypadku) petentów?

Szymon
21 dni temu

Gdy spadnie z nieba wielka woda to czy reklamowane przez Subiektywnie o finansach ubezpieczenie PZU Dom obejmie przenikanie wód gruntowych?

Martyna
21 dni temu

Wrocław donosi że tu już nie pada, kilka kałuż jest, znaczących deszczów już nie przewidują. Więc powódź zalewa głównie media 😉 No chyba że jakieś ogromne ilości wody spłyną z gór, ale na razie się nie zapowiada.

Stef
20 dni temu
Reply to  Martyna

Lepiej się przygotować niepotrzebnie, niż być zaskoczonym.

TomR
20 dni temu
Reply to  Martyna

Teraz jest popularna geoinżynieria. Jawną częścią geoinżynierii jest sterowanie opadami przez sztuczne likwidowanie chmur – chmury spryskuje się substancjami powodującymi skraplanie się pary, w wyniku czego woda spada jako deszcz i chmura znika. I nie wykluczałbym, że to właśnie się dzieje, bo woda jest spuszczana z chmur na jakieś pola daleko od miast.

Łukasz
19 dni temu
Reply to  Martyna

Proszę to powiedzieć mieszkańcom Kotliny Kłodzkiej…

Kamil
20 dni temu

Co Pan Maciej sądzi o obligacja KGHM , które zadebiutują na rynku Catalyst w poniedziałek? Cena nominalna 1000 zł odsetki WIBOR 6 m + 1.25% . Opłaci się kupić? Jakie jest Pana zdaniem?

Marcin
20 dni temu

Polakom nie dogodzisz. Jeszcze 2 tygodnie temu narzekali, że jest rekordowo niski poziom wody w rzece i mówili o suszy.

Last edited 20 dni temu by Marcin
Nizadowolony z klimatu
19 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Za to jeden Gruzin niezadowolony z klimatu bieg rzek odwracał i sztucznie deszcz wywoływał. Ale to było w ubiegłym wieku.

TomR
20 dni temu

Obecnie, w 21 wieku nie ma podstaw budowania, a wręcz istnienia miast bezpośrednio przy rzekach. Historycznie podstawy były – transport wodny był podstawowym środkiem transportu masowego, więc dla dobra gospodarki i handel trzeba było być w pobliżu rzeki oraz nie było pomp do zapewnienia wody dla większego miasta, więc budowanie miasta przy wodzie było często koniecznością. To wszystko odbywało się kosztem zwiększonej podatności na powodzie. W 21 wieku mamy pompy i wodociągi, które potrafią dostarczyć wodę z rzeki na tereny położone powyżej poziomu rzeki – czyli zabezpieczone przed powodzią. Podstawowy transport do drogi i koleje, transport wodny śródlądowy rzekami prawie… Czytaj więcej »

Miasto z dala od rzeki
19 dni temu
Reply to  TomR

W nieodległej przeszłości zbudowano jedno duże (ponad 2,5 mln mieszkańców) miasto z dala od rzek, co prawda wyposażając je w sztuczne jezioro nieopodal własnie w celu zapewnienia dostępu do wody, ale generalnie ocenia się, że ten projekt nie był sukcesem. Chodzi tu o Brasilię, nową stolice Brazylii.

TomR
17 dni temu

Łódź jest miastem nie położonym przy żadnej dużej rzece, która byłaby w stanie spowodować znaczącą powódź. Tzn. ma jakieś potoko-strumyki i małą rzeczkę Ner. W dodatku miasto jak na warunki polskie jest położone wysoko – około 200 m nad poziomem morza. Wodę bierze spod ziemi.
https://zwik.lodz.pl/pl/artykuly/271/lodzka-woda-najlepsza
Komunikacyjnie się udała – jest w pobliżu skrzyżowania najważniejszych autostrad. Kolej z północy na południe też jest OK, ta ze wschodu na zachód mniej udana, ale jest to naprawiane.

Zdzisław
19 dni temu

Paradoksalnie wpłynie to na wyższy PKB. Trzeba będzie wydać mnóstwo kasy na usunięcie i zniwelowanie strat po powodzi.

Zdzisław
13 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Stwierdziłem suchy fakt, bez uwzględniania moralnych aspektów. Osobiście wolałbym, żeby wzrost PKB wynikał z innowacji. Nie chcę się wdawać w politykę, bo to nie ten kanał, ale rządzący niezależnie od frakcji powinni więcej środków przeznaczać na rozwój i innowacje, a nie opierać wzrostu na konsumpcji.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu