12 marca 2019

Oszczędzanie z money-backiem od skarbówki. Albo jako premia od szefa. Albo bez podatku od zysków. Albo z bonusem od państwa. Pięć sposobów, by dostać prezenty za oszczędzanie

Oszczędzanie z money-backiem od skarbówki. Albo jako premia od szefa. Albo bez podatku od zysków. Albo z bonusem od państwa. Pięć sposobów, by dostać prezenty za oszczędzanie

Opcji dodatkowego, preferencyjnego oszczędzania na emeryturę mamy mnóstwo. Może aż za dużo, bo trudno się w tym wszystkim połapać: OFE, IKE, IKZE, PPE, zaraz dojdzie do tego PPK… Jak ogarnąć się w tym gąszczu możliwości? Każde z literek wiążą się z innymi korzyściami, bonusami i prezentami. Które formy oszczędzania warto wybrać?

Jeśli wierzyć statystykom, to w naszych portfelach ostatnio nie jest źle. Pensje rosną w rekordowym tempie, bezrobocie nigdy nie było tak niskie jak obecnie. Ale jednocześnie państwo co roku wydaje więcej, niż zbiera z podatków (w zeszłym roku wydało tylko o 10 mld zł więcej, ale standard to 40-50 mld zł deficytu). Polska jest więc coraz bardziej zadłużona, zaś ZUS ma średnio 40-45 mld zł manka rocznie. Lepiej nie będzie, bo liczba pracujących spada, a emerytów – rośnie.

Zobacz również:

Większość Polaków się tym nie przejmuje, wychodząc z założenia, że i tak „jakoś to będzie”. Przecież państwo musi wypłacać emerytury. Skądś pieniądze na to weźmie. Racja, ale raczej nie będą to pieniądze pozwalające dobrze żyć na emeryturze. Bardziej prawdopodobne, że z ZUS dostaniemy symboliczny tysiąc złotych, a reszta będzie zależeć od nas samych.

Ostatnio spotkałem się z tezą, że na starość potrzeby maleją, i że w sumie nie należy tak się przejmować brakiem pieniędzy, bo nawet gdybyśmy mieli krocie, to co byśmy z nimi zrobili? Fundamentalnie nie zgadzam się z takim podejściem i mam szczerą nadzieję, że po sześdziesiątce, czy siedemdziesiątce nie będę musiał sobie odmawiać nie tylko realizacji recept, ale też wypadu do Międzyzdrojów, czy nawet  gdzieś na południe Europy, żeby wygrzać kości.

OFE: miały być kokosy, będą pestki od brzoskwini

Dość długo wydawało się, że drugim – kluczowym – filarem naszej emerytury będą pieniądze, które przekazywaliśmy obowiązkowo do funduszy OFE i długoterminowo inwestowaliśmy na rynku kapitałowym. W tym roku Otwarte Fundusze Emerytalne obchodzą podwójną rocznicę. 20 lat temu zostały utworzone, a w lutym minęło 5 lat od niesławnej „reformy”, która polegała na przeniesieniu 150 mld zł z OFE do ZUS.

Przed tą „reformą” do OFE trafiała więcej, niż trzecia część składki, którą odprowadzaliśmy (lub nasi pracodawcy w naszym imieniu) do ZUS. Okazało się jednak, że państwa na to nie stać. Dziś OFE po pierwsze nie są już obowiązkowe, po drugie zabrano z nich prawie połowę pieniędzy (żeby trochę oddłużyć państwo), a po trzecie płynie do nich tylko mała część naszej składki (o ile w ogóle zdecydowaliśmy się zostać w OFE).

Cała składka emerytalna (19,52%) odciągana z pensji jest dzielona – w przypadku osób, które zdecydowały się zostać w OFE – w następujący sposób:

>>> 12,22% trafia na indywidualne konto ubezpieczonego w ZUS (i jest natychmiast wydawane na wypłaty dla obecnych emerytów)

>>> 4,38% trafia na indywidualne subkonto ubezpieczonego w ZUS i podlega dziedziczeniu (ale też natychmiast z ZUS wypływa)

>>> 2,92% trafia do OFE i jest inwestowane na rynku kapitałowym (głównie w akcje)

Bilans OFE jest następujący: średnio każdemu zostało na koncie w OFE jakieś 10.000 zł (jednym więcej, innym mniej). Oprócz tego części z nas kapią do OFE nowe pieniądze (licząc od średniej pensji może to być jakieś kilkadziesiąt złotych miesięcznie.

Rząd PiS trzy lata temu obiecywał zlikwidowanie OFE i przekazanie 75% pieniędzy tam zgromadzonych Polakom – miały trafić na jakieś inne konta emerytalne. Niestety, nic z tego nie wyszło. Na dziś sytuacja jest taka, że na 10 lat przed wejściem w wiek emerytalny nasze składki mają być systematycznie przerzucane do ZUS i doliczane do „państwowej” emerytury (i wypłacane razem z nią).

Niezależnie od tego czy wciąż składkujesz do OFE i ile tam masz pieniędzy, to proponuję nie traktować ich jako pewnej dodatkowej emerytury.

IKE i IKZE, czyli oszczędzanie z tarczą podatkową

Stan gry jest więc taki, że nasza emerytura składa się z tego, co obiecał nam ZUS (płacone przez nas składki są co prawda dopisywane do zobowiązań państwa, ale natychmiast wydawane na wypłaty bieżących emerytur) oraz ze stosunkowo niewielkich pieniędzy, które co prawda fizycznie są w OFE, ale raczej nie będą stanowiły znaczącej części emerytury.

Kolejne dwa emerytalne „skróty” to IKE oraz IKZE. To „opakowania” dla oszczędności, które decydujemy się przeznaczyć na przyszłą, dodatkową emeryturę. W zamian za ich zablokowanie do wieku okołoemerytalnego państwo „płaci” nam korzyściami podatkowymi.

Oba programy nie są są niestety zbyt popularne. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego w połowie 2018 r.:

>>> IKE posiadało 960,6 tys. osób, które zgromadziły 8,2 mld zł. To 5,8% liczby osób pracujących.

>>> IKZE posiadało 701 tys. osób, które zgromadziły tam 1,9 mld zł. To 4,2% pracujących.

Zarówno IKE, jak i IKZE można założyć w firmie ubezpieczeniowej, funduszu inwestycyjnym, banku, biurze maklerskim. W ramach IKE lub IKZE można lokować pieniądze bezpiecznie (w obligacje, bezpieczne fundusze, lokaty bankowe), jak i ryzykownie (np. w akcje). Na czym polegają preferencje podatkowe?

W IKE skorzystamy z ulgi dopiero, gdy będziemy zabierać pieniądze osiągając wiek emerytalny lub jego okolice (trzeba mieć co najmniej 60 lat lub co najmniej 55 lat i nabyte uprawnienia emerytalne). Nie zapłacimy wówczas podatku Belki od dochodów z inwestycji. W skali wielu lat można mówić o kwotach rzędu kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy złotych, których nie będzie trzeba oddawać fiskusowi (przy długich inwestycjach stosunkowo duża część uzyskanej sumy to zyski z inwestowania, w normalnych okolicznościach opodatkowane daniną w wysokości 19%). Żeby ulga podatkowa się należała, trzeba na IKE wpłacić pieniądze w co najmniej pięciu różnych latach.

Z kolei IKZE umożliwia coroczne odliczanie wpłat od podatku PIT. Jeśli więc w danym roku wpłacimy 5000 zł na IKZE, to w zeznaniu podatkowym odpisujesz sobie te pieniądze od dochodu i tym samym zmniejszasz podatek do zapłacenia. Wyciągnięcie pieniędzy przed emeryturą oczywiście oznacza konieczność zwrotu zainkasowanej ulgi.

W przypadku IKZE pieniądze bez podatku Belki możemy wyjąć na raz albo „ratalnie” po skończeniu 65 roku życia pod warunkiem dokonywania wpłat na IKZE co najmniej w 5 latach kalendarzowych. Raty muszą być rozłożone na co najmniej 10 lat, ale jeśli nie byliśmy sumiennym oszczędzającym i odkładaliśmy nie przez równą dekadę, ale np. 8 lat, to wtedy raty mogą być rozłożone właśnie na taki okres. Czyli 8 lat oszczędzania, 8 lat wypłat.

Ale uwaga – zamiast 19% podatku od zysków przy wyjściu z IKZE zapłacimy 10% zryczałtowanego podatku dochodowego i to liczonego nie tylko od zysków, ale wpłaconego kapitału.

Zarówno w przypadku IKE, jak i IKZE są limity wpłat. W przypadku IKE w danym roku nie mogą one przekroczyć trzykrotności przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok. W przypadku IKZE – 1,2-krotności identycznie zdefiniowanego wynagrodzenia. Jak ogłosiło Ministerstwo Rodziny i Pracy, w 2019 r. te limity będą wynosić dla IKE 14 295 zł, a dla IKZE – 5718 zł. Tylko tyle można rocznie wpłacić.

Wychodzi więc na to, że w ramach IKE i IKZE możemy rocznie odłożyć prawie 20.000 zł. Czyli nawet po 1650 zł miesięcznie. Przy średnim zysku 4% rocznie z takich pieniędzy można wycisnąć ponad 600.000 zł (nie licząc 10% podatku od części pochodzącej z IKZE). Dzieląc to na 20 lat (wypłaty raz w miesiącu) wychodzi 2500 zł dodatkowej, prywatnej emerytury.

Ale oczywiście mało kto wpłaci na IKE i IKZE aż tyle. Wpłacając po 200 zł miesięcznie wyjdzie po 300 zł dodatkowej emerytury. Najbardziej opłaca się w pierwszej kolejności wpłacać na IKZE, a potem na IKE.

Czytaj też: Emerytura z dywidend? 5000 zł, dobry pomysł, IKE, IKZE i… gotowe! Poradnik dla rozsądnych

PPE czyli oszczędzanie na emeryturę zamiast premii od szefa

Często zapominanym, ale istotnym pomysłem na dodatkową emeryturę są Pracownicze Programy Emerytalne. Na tyle istotnym, że w PPE zebraliśmy więcej niż w IKE i IKZE razem – aż 12,6 mld zł.

W sumie na koniec 2017 r. z PPE korzystało 396 tys. osób za pośrednictwem 1053 programów emerytalnych, prowadzonych na zlecenie naszych pracodawców głównie przez zakłady ubezpieczeniowe, ale też TFI  i pracownicze fundusze emerytalne.

12,6 mld zł podzielone na niecałe 400 tys. osób oznacza, że w PPE jest dużo mniej osób niż w IKE/IKZE, a mimo to uzbierało się tam więcej aktywów. Jak widać, odciąganie pieniędzy z pensji sprzyja większej systematyczności. W przypadku PPE składki pochodzą z dobrowolnych wpłat pracodawcy. Innymi słowy – zamiast dać nam podwyżkę lub premię raz na jakiś czas, pracodawca decyduje się kierować do 7% naszej pensji na PPE.

Dlaczego to może być dobry pomysł? Po pierwsze: te pieniądze nie są obłożone kosztami pracy. A to opłaca się bardziej, niż wypłata „do ręki”, od której trzeba zapłacić składki na ubezpieczenia społeczne. Po drugie: takie oszczędzanie jest bezbolesne, bo pracownik oszczędza pieniądze, których nie widzi – a gdyby nie PPE, to trafiłyby do niego zapewne w pensji (lub do ręki pracodawcy – w jego dodatkowym zysku).

Podobnie jak w przypadku IKE – jest limit wpłat. W tym roku jest to maksymalnie 21.442 zł. Lepiej dotrzymać inwestycję do emerytury. Wcześniej zwrot środków z PPE może wystąpić jedynie w sytuacji likwidacji programu. Wtedy pieniądze mogą zostać bez opłat przetransferowane do IKE lub innego PPE.

Przy wcześniejszej wypłacie nie dość, że zapłacimy podatek od zysków, to jeszcze 30% wpłaconych składek trafi do ZUS, gdzie pieniądze zasilą nasze konto. Czyli niby nie będziemy stratni, ale jednak tych pieniędzy do ręki od razu nie weźmiemy.

Przewidziane ustawą modele wypłat z PPE to: na wniosek uczestnika po osiągnięciu 60 lat, na wniosek uczestnika po przedstawieniu decyzji o przyznaniu prawa do emerytury i po ukończeniu 55 roku życia, po 70 roku życia jeżeli uczestnik nie wystąpił wcześniej z wnioskiem o wypłatę środków (chyba, że nadal jest zatrudniony u pracodawcy prowadzącego program, wówczas wypłata następuje po ustaniu stosunku pracy), na wniosek osoby uprawnionej (w przypadku śmierci uczestnika).

W każdym opisanym sposobie dodatkowego oszczędzania pieniądze są dziedziczone. Problem z PPE jest taki, że w ogóle nie są promowane, a pracownicy nie wyrażają chęci przystąpienia do nich. Pytanie co było pierwsze – jajko czy kura? Czy pracownicy nie korzystają z PPE, bo te nie są promowane, czy nie są promowane, dlatego, że pracownicy nie są nimi zainteresowani?

Wygląda na to, że najlepszą „promocję” przygotował PPE rząd, który postanowił wpuścić do ekosystemu zupełnie nowy pomysł, czyli PPK.Z punktu widzenia pracodawców (na razie dużych, a potem już wszystkich) PPK będą obowiązkowe, ale jest jeden wyjątek – nie muszą ich tworzyć te firmy, w których istnieją PPE, należy do nich duża część załogi, a na konta pracowników systematycznie wpłacane są pieniądze.

PPK, czyli obniżka pensji, „premia” od szefa i bonus od państwa

To nowy pomysł rządu na dodatkową emeryturę, który ma się źródło w podobnej zasadzie, jak w PPE – „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. A więc: oszczędzać trzeba u źródła (od razu przy wypłacie pensji) i systematycznie. Tak, żeby nie bolało.

Nieprzekonanych trudno będzie przekonać, ale są co najmniej dwa argumenty przemawiające za tezą, że PPK to nie jest kolejna odsłona OFE. Pierwszy to ten, że składka na PPK nie będzie składnikiem tej 19,52-procentowej składki ZUS-owskiej, której część szła/idzie do OFE. Drugi – że program jest dobrowolny. Wpłata może wynosić 2% pensji brutto, czyli kilkadziesiąt złotych miesięcznie dla przykładowej średniej krajowej.

Nie było w Polsce produktu finansowego, który stwarzałby okazje do pobierania sowitych premii w postaci składki, którą dopłaci do naszej puli pracodawca – może być to między 1,5-4%. Ile ostatecznie, to zależy od jego dobrej woli, ale już słyszałem wypowiedź prezesa jednej z największych firm budowlanych w Polsce, który powiedział, że aby zatrzymać pracowników będzie im dokładał dokładnie tyle, ile oni sami zadeklarują oszczędzać. Jeśli prezes będzie konsekwentny, to należą mu się słowa uznania.

Drugi bonus to dopłaty od państwa, a właściwie też pośrednio od pracodawców – 250 zł na start i 240 zł rocznie. Dlatego od pracodawców, bo pieniądze będą pochodzić nie z budżetu, ale z Funduszu Pracy.

Ci, którzy boją się, że ich pieniądze będą narażone na wahania giełdowe nie powinni mieć obaw. Fundusze tworzone w ramach PPK będą miały zaszyte limity inwestycyjne – im więcej lat do emerytury, tym filozofia inwestowania będzie bardziej  agresywna, a im bliżej jesieni życia, tym bezpieczniej (będą to tzw. fundusze cyklu życia).

Z programu PPK będzie mogło skorzystać nawet 11 mln pracowników – w tym roku programy zaczną działać w największych firmach, a później w coraz mniejszych – by na końcu, czyli od 2021 r. objąć wszystkie firmy oraz sektor publiczny.

11 mln pracowników to dużo. Ale co z rzeszą około 2,8 mln samozatrudnionych? Oni nawet nie mają szansy uczestnictwa w PPK i na uzyskanie dopłat, a może też chcieliby wziąć udział w tym – jak mówią niektórzy ekonomiści – „interesie życia”. Na osłodę, wraz z uchwaleniem ustawy o PPK zdecydowano się zwiększyć limity wpłat do IKZE. I tak osoba samozatrudniona będzie mogła (ale dopiero od 2021. r.)  wpłacić rocznie na IKZE nie jak dotychczas 1,2-krotność przeciętnego wynagrodzenia, ale prawie dwukrotność (a dokładnie – 1,8).

Zaletą PPK będzie nie tylko to, że rząd będzie pilnował firm zarządzających pieniędzmi, by nie pobierały zbyt wysokich prowizji (limit to 0,5% rocznie plus 0,1% premii za dobre wyniki). To co odróżnia PPK od innych programów, że pieniądze pod specjalnymi warunkami będzie można wyjąć nie płacić podatku – np. pożyczyć na wkład własny potrzebny do zakupy mieszkania, albo przeznaczyć na leczenie itp.

Sposób wyjścia? Na razie jest jeden, który przewiduje wypłatę zgromadzonych pieniędzy przez 10 lat po przejściu na emeryturę. Będziemy mogli jedną czwartą kasy dostać od razu do ręki. Ale może pojawią się kolejne opcje?

 Czytaj też: Niskie opłaty, inwestycje dopasowane do wieku i bonusy? Za kilka miesięcy rusza oszczędzanie w PPK. Co już dziś musisz o tym wiedzieć?

Czytaj też: Od czego zależy wartość twoich oszczędności? Jak wyciskać z nich więcej? Ten jeden drobiazg wiele zmienia

Emerytalne combo. Ile dodatkowej emerytury może przynieść? Liczę!

Gdyby chcieć wykorzystać IKE, IKZE oraz PPK lub PPE (bo obu naraz chyba się nie da) do skonstruowania optymalnego systemu prywatnych emerytur, to pewnie musiałoby to wyglądać w następujący sposób:

>>> jakieś 475 zł miesięcznie wpłaty na IKZE (wyczerpując roczny limit)

>>> jakieś 200 zł miesięcznie wpłaty na IKE

>>> 5,5% składki do PPK (2% pracownika, 1,5% pracodawcy,  2% od państwa – przekładając na procenty 240 zł rocznej dopłaty) lub analogiczna składka do PPE, indeksowana wzrostem pensji

Miesięcznie takie combo pożerałoby jakieś 750 zł. Dużo. Bardzo dużo. Mało kto tyle odłoży. Ale z drugiej strony mówimy o stałych składkach do IKZE i IKE, nie uwzględniających wzrostu wynagrodzenia. Czyli z czasem dolegliwość tych składek będzie coraz mniejsza (będą stanowiły coraz mniejszą część pensji).

Przy założeniu, że mam dziś 35 lat, że przejdę na emeryturę w wieku 65 lat (sorry, nie wierzę, żeby udało się utrzymać uchwalony przez partię rządzącą obniżony wiek emerytalny), że zarabiam 4000 zł brutto (2850 zł na rękę w przypadku etatu i prawie 3300 zł w przypadku umowy b2b) i że moja pensja będzie rosła o 2% rocznie, że pieniądze pracują w tempie 4% rocznie, takie combo przyniosłoby:

>>> 1240 zł miesięcznie z IKZE (po odcięciu 10% podatku)

>>> 580 zł miesięcznie z IKE

>>> 760 zł miesięcznie z PPK

W sumie prawie 2600 zł dodatkowej emerytury, nie licząc tego, co dostanę z ZUS (a dostanę pewnie symboliczne 1000 zł). A do tego coroczne prezenty ze „skarbówki” w postaci ulgi podatkowej na IKZE.

Dużo? Mało? Moim zdaniem emerytura w okolicach 3500 zł to przyzwoity pieniądz, zastępujący w 100% pensję z czasów aktywności zawodowej, pozwalający podróżować, aktywnie spędzać czas, realizować hobby, oddychać pełną piersią, a przy tym korzystać z najbardziej komfortowej opieki medycznej (a jej koszty będą rosły).

—————-

ZAPROSZENIE: Jedną z kilku polskich firm finansowych, które oferują system do wygodnego gromadzenia oszczędności jest AXA. Założysz tu całkiem online – z poziomu fotela – zarówno konto IKZE, jak i IKE, a także konto Tanie Oszczędzanie, za pomocą którego można oszczędzać kwoty powyżej limitu narzucony przez państwo.

Klikając ten link założysz nie ruszając się z fotela konto IKZE i wpłacisz na nie pierwsze pieniądze. Kiedyś recenzowałem to IKZE i testowałem na własnych pieniądzach. Tutaj znajdziesz tę recenzję. 

Pod tym linkiem znajdziesz z kolei więcej szczegółów o IKE, zaś pod tym linkiem założysz online takie konto. Jeśli klikniesz ten link, to dowiesz się wszystkiego o koncie Tanie Oszczędzanie. Z kolei klikając tutaj założysz  je i zasilisz pieniędzmi.

Do wszystkich trzech sposobów oszczędzania AXA dołącza nowe fundusze inwestycyjne, w których opłaty za zarządzanie należą do najniższych na rynku. W większości z tych funduszy jest to tylko 0,5% w skali roku. Szczegóły znajdziesz na samym dole tej strony (szukaj spisu funduszy oznaczonych jako „AXA Specjalistyczny Fundusz Inwestycyjny Otwarty”). Klikając nazwę konkretnego subfunduszu dowiesz się więcej na jego temat.

Żeby zacząć „zabawę” wystarczy wpłacić 50 zł. Nie ma żadnych opłat startowych, tylko opłaty za zarządzanie funduszami. Bez ograniczeń oraz opłat można dopłacać oraz wypłacać pieniądze (oby tylko nie „ruszyć” obowiązkowego minimum w IKZE, pozwalającego zachować ulgę podatkową), a także zmieniać tzw. alokację, czyli fundusze, w których będą lokowane pieniądze.

—————–

IKE, IKZE, PPE, PPK – czym to się różni od OFE? Czy pieniądze są bardziej „nasze”?

W 2015 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że pieniądze, które przez lata odkładaliśmy w OFE to są… środki publiczne. Jakie jest ryzyko, że podobna interpretacja dotknie kiedyś pieniędzy zgromadzonych na IKE, IKZE, PPE, czy PPK? Przecież one też są na emeryturę, tak jak te w OFE.

Kluczem są dwa słowa: „składka” i „ubezpieczeniowa”. Trybunał stwierdził bowiem, że „środki pochodzące ze składek ubezpieczeniowych (ubezpieczeń społecznych rzecz jasna – to mój dopisek), również zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych, są – w sensie konstytucyjnym – środkami publicznymi, a nie prywatnymi oszczędnościami ubezpieczonych. Pochodzą one bowiem z przymusowej i powszechnej składki emerytalnej, która ma charakter daniny publicznej”.

Czyli, że składka do OFE to był nasz psi obowiązek, a nie wolna wola, w dodatku był to i jest element składki emerytalnej. Żaden inny sposób odkładania na emeryturę nie ma tego komponentu jaki ma OFE – wszystkie inne produkty i programy są dobrowolne:  IKE, IKZE, PPK czy PPE trudno podciągnąć pod definicję mówiącą, że są to pieniądze przynależne ZUS-owi, bo z jakiej racji?

źródło zdjęcia: PixaBay

 

Advertisement

Subscribe
Powiadom o
23 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krzysztof A.
5 lat temu

„Ale uwaga – zamiast 19% podatku od zysków przy wyjściu z IKZE zapłacimy 10% zryczałtowanego podatku dochodowego i to liczonego nie tylko od zysków, ale wpłaconego kapitału.”
Chyba brakuje tu jednej, bardzo istotnej litery – wYpłaconego kapitału 🙂
Chyba że się mylę, i faktycznie jest tak, że jeśli na IKZE wpłacimy 100000zł, wypłacimy 150000zł to podatek wynosi 10000zł, a nie 15000zł i wtedy zdanie nie wymaga zasugerowanej przeze mnie kortky?

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Krzysztof A.

Przy użyciu określenia kapitał w znaczeniu wpłacone środki, wpłacony i wypłacony kapitał są jednakowe, nie ma znaczenia, czy podatek płaci się od kapitału wpłaconego, czy też wypłaconego.
Jeśli na IKZE wpłacimy 100 kzł, zarobimy 50 kzł i wypłacimy 150 kzł, to podatek 10% zapłacimy od całej kwoty 150 kzł (czyli 15 kzł); albo, inaczej mówiąc, zapłacimy 10% od wpłaconego kapitału 100 kzł (czyli 10 kzł), czyli dużo mniej od zwykłego podatku dochodowego (PIT) oraz 10% od zysku w wysokości 50 kzł (czyli 5 kzł), czyli dużo mniej, niż standardowy podatek od dochodów kapitałowych („Belki”).

Piotrek
5 lat temu
Reply to  Don Q.

No, chyba, że „uda się” nam „pomnożyć” kapitał przez liczbę mniejszą niż 1, wtedy pojęcia wpłacony i wypłacony kapitał już nie są takie same 😀

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Piotrek

Heh, słusznie, wtedy podatek będzie jeszcze mniejszy, bo nie dość, że 10% zamiast 18% lub 32%, to jeszcze od mniejszej podstawy…

Krzysztof A.
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Faktycznie, jak jeszcze raz przeczytałem korygowane zdanie to wszystko jest w porządku – z jakiegoś powodu zupełnie nie zarejestrowałem wczoraj części o zyskach, która stoi tam jak byk.
Poza tematem – jak dodać formatowanie do komentarzy? Markdown, BBCode, HTML czy jeszcze coś innego?

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Krzysztof A.

HTML

javascriptowiec
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Tak czy inaczej, podatek od calosci kapitalu to czyste zlodziejstwo – bo opodatkowywana jest drugi raz podstawa ewentualnych zyskow, ktora juz przynajmniej raz zostala opodatkowana PITem i cala reszta danin. Uczciwie byloby opodatkowac sam zysk, ale to niestety nie w tym kraju i nie w tej rzeczywistosci.

Krzysztof A.
5 lat temu

Akurat wpłaty na IKZE nie są opodatkowane PITem – można je odliczyć od dochodu, więc nawet w pierwszym progu podatkowym mamy do czynienia ze sporą preferencja podatkową, że już nie wspomnę o drugim 😉

erdwa
5 lat temu

NO to oszczędzajmy na emeryturę w obligacjach państwa, którego Wódz potrafi w 15min wykasować kilkumiesięczne zyski na funduszach obligacyjnych rzucając kilka nieodpowiedzialnych haseł typu 'trzynastka’ lub pińcetplus dla każdego. Popatrzmy na fakty. Lokaty właściwie uśmiercone 3-4 lata temu. Zyski z funduszy pienięznych uśmiercone rok temu jak Glapiński wyszedł na konferencję i powiedział że żadnych podwyżek stóp nie bedzie. Dziś mija coś koło roku. Zysk z najlepszego f. pieniężnego to 2% brutto/12mc. Następnie gamoniowatość nadzoru finansowego wysadziła w powietrze rynek obligacji korporacyjnych. Teraz zapowiada się stały wzrost rentownosci obligacji długoterminowych skarbowych na stałym procencie. Zaniżana inflacja drenuje i tak groszowe zyski… Czytaj więcej »

Don Q.
5 lat temu
Reply to  erdwa

„Lokaty właściwie uśmiercone 3-4 lata temu”
— no tak, ogólnie masz rację, ale przecież można sobie radzić, nie trzeba pieniędzy trzymać w tym samym banku, co 30 lat temu; wystarczy mądrze lokować małe kilkaset tysięcy oszczędności, by zarabiać blisko tysiąc złotych odsetek każdego miesiąca…

„Zysk z najlepszego f. pieniężnego to 2% brutto/12mc”
— no tak, nawet UniLokata (UniOszczędnościowy) i UniKorona mają wyniki tego rzędu… Z drugiej strony wiele funduszy obligacji zarobiło całkiem znośnie; ja też świetnie zarobiłem na niektórych zagranicznych (np. mój zarobek na Investor Ameryka Łacińska znacznie zrekompensował mi straty na nietrafionym timingu na UniAkcje Turcja).

Anna
5 lat temu
Reply to  Don Q.

…i to właśnie z powodu treści ostatniego zdania pańskiego wpisu polecam gorąco – a to celem … ostudzenia optymizmu w nim zawartego – powtórne przeczytanie także ostatniego zdania, tyle, że wpisu poprzednika czyli gościa „erdwa”:inspirujące…

Piotrek
5 lat temu
Reply to  Anna

Czyli najlepiej być pesymistą i w zakresie oszczędzania nie robić nic, inspirujące.

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Anna

@Anna, muszę przyznać, że zupełnie nie rozumiem Twojego komentarza, w szczególności o co chodzi z ostatnimi zdaniami wpisów mojego i komentatora @erdwa; przecież ja tam pisałem o samodzielnym inwestowaniu w fundusze, a on o „zerowaniu” PPK. A może chodzi Ci o to, ze Turcja i Brazylia są doskonałymi przykładami, jak polityka może wpływać na wyceny giełdowe? Tego nie kwestionuję, wręcz przeciwnie, świadomie się na tym staram zarabiać, jednostki funduszu akcji tureckich kupiłem właśnie wtedy, gdy mocno straciły na wartości, rzecz w tym, że nieco za wcześnie, bo jeszcze trochę spadały, choć potem (zgodnie z moim przewidywaniem) poszły do góry, np.… Czytaj więcej »

erdwa
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Żadna z lokat na rynku tak naprawdę nie gwarantuje ochrony nawet przed inflacją. Wiem, ze dyskusje o inflacji to temat rzeka, ale oglądając cyferki spływające z GUS to mam niezłą bekę. Chciałbym spotkać Polaka, którego koszyk zakupowy drożeje 1% rok do roku. Przecież to absurd. usługi, żywność, koszty utrzymania mieszkania drozeją z dnia na dzień a im 1 % wychodzi. I słyszę coraz więcej analityków i ekonomistów którzy dają to samo do zrozumienia. Śmieszne to jest, ale tak się sklada że taka praca GUS bardzo pomaga rządzącym. I to nie tylko w PL, ale w całej UE tak się dzieje.… Czytaj więcej »

Don Q.
5 lat temu
Reply to  erdwa

„Żadna z lokat na rynku tak naprawdę nie gwarantuje ochrony nawet przed inflacją” — nawet gdyby tak było, to co? Czy to ma być argument, by w ogóle nie oszczędzać, najlepiej wszystko przehulać? „Chciałbym spotkać Polaka, którego koszyk zakupowy drożeje 1% rok do roku” — mój chyba jeszcze mniej. Duże zakupy spożywcze i chemii domowej zamawiam przez Internet, więc łatwo to mogę sprawdzić, tu roczny wzrost cen nie wyniósł nawet 1%. Zmniejszyłem zużycie prądu i gazu, więc te rachunki mi zmalały (zmniejszył się udział w moim koszyku). Za wynajem mieszkania od kilku lat płacę tyle samo (skądinąd czy to GUS… Czytaj więcej »

erdwa
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Nie mówię żeby rezygnować z oszczędzania. Daję do zrozumienia , że pokładanie nadziei w programach emerytalnych tworzonych przez państwo, które stan oszczędności i ich kondycję stawia na samym końcu polityki fiskalnej i pieniężnej jest naiwnością. Czesi zaczynając cykl podwyżek stop uzasadniali to tym że robią to też z troski o oszczędności obywateli. W Polsce? RPP i rząd robi wszystko aby zniechęcać do oszczędzania a PPK wcześniej czy później w takiej czy innej formie posłuży jako świnka – skarbonka. Dla rządu oczywiscie wywolując tym kolejny wstrząs na PKW.

Regnard
5 lat temu
Reply to  Don Q.

„Czy to ma być argument, by w ogóle nie oszczędzać, najlepiej wszystko przehulać?” – a owszem. Przyglądając się temu pytaniu na spokojnie można zauważyć pewne zalety. Nie tyle przehulać co wydać prawie „pod korek” i najlepiej na takie rzeczy których żadna rydzyko- czy inna bolszewia nie będzie w stanie nam (dla naszego dobra, co jest oczywistą oczywistością) w przyszłości zachachmęcić. Wynająć większe mieszkanie położone bliżej pracy. Zwiedzić świat. Sposobów jest wiele.

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Regnard

A jak się okaże, że nie można dalej pracować, np. z powodu wieku lub choroby, to iść do „bolszewii” po zasiłek?

Regnard
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Oczywiście. Koniec końców jako płatnikowi rozmaitych podatków czyli de facto sponsorowi ich elektoratu należy mi się jak psu kość.

anonymous
5 lat temu

Dwie kwestie.
1. pislamiści nie obniżyli wieku emerytalnego tylko przywrócili stan sprzed ostatniej podwyżki. Podniesienie wieku emerytalnego do tej pory odbywało się chyba z 3 razy ale o tym już nikt nie wspomina.
2. Definicję mówiącą że IKE, IKZE, PPK czy PPE nie są to pieniądze przynależne do ZUS zawsze można zmienić.

Piotrek
5 lat temu
Reply to  anonymous

Ad 1) Wprowadzamy ustrój monarchii patrymonialnej, gdzie cała własność państwowa staje się własnością monarchy. Ale uwaga: nie wprowadziliśmy żadnego nowego ustroju, tylko przywróciliśmy stan sprzed zmian dokonywanych przez kilkaset lat;
Ad 2) Definicję mówiącą, że środki na lokatach, w funduszach inwestycyjnych, nieruchomościach, akcjach, obligacjach itd. itp. to nie są pieniądze przynależne do ZUS zawsze można zmienić.

Bogdan
5 lat temu

„Moim zdaniem emerytura w okolicach 3500 zł to przyzwoity pieniądz.”
taka emerytura wygląda dobrze na dzisiaj, a po ile będzie chleb za 30 lat? Dalej po 4 złote?
Licząc inflację około 2 procent przez 3 lat wychodzi coś koło 7-8 złotych, a przy takich cenach to raczej słaba ta emerytura.
Tak się wszyscy emocjonują tym procentem składanym, a tak naprawde za dużo on nie daje – zeby zebrać sensowną kwotę na przyszłe czasy – swoje składki też trzeba zwiększać…

Piotrek
5 lat temu
Reply to  Bogdan

Pełna zgoda co do procentu składanego. Procent składany daje bardzo dużo, ale tylko przy ryzykownych inwestycjach z wysoką oczekiwaną stopą zwrotu. Oczywiście tylko wówczas, gdy inwestycje się powiodą. Przy zwykłym oszczędzaniu na lokatach, obligacjach skarbowych albo nawet w ramach portfela permanentnego (np. po 25 % w gotówce, obligacjach, akcjach – chodzi o szeroki rynek akcyjny z wielu krajów – i złocie, z okresowym rebalancingiem) człowiek musiałby ze sto lat żyć, aby zaistniały wymierne efekty procentu składanego. Po prostu – procentem składanym jedzie także inflacja.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu