12 marca 2019

„Co wy tam palicie?”. To opowieść o rachunku-widmo. Założony, potem zamknięty, dokumenty znikły z archiwum, pracownik też się rozpłynął

„Co wy tam palicie?”. To opowieść o rachunku-widmo. Założony, potem zamknięty, dokumenty znikły z archiwum, pracownik też się rozpłynął

To mogło się zdarzyć każdemu. Moja czytelniczka otrzymała list z banku z informacją o zmianie taryfy opłat i prowizji. Wszystko pięknie, ale ona… w tym banku żadnego rachunku nie zakładała. Wyniki prywatnego śledztwa okazały się bardzo niepokojące. A co na to bank?

Sytuacja, w której dowiadujemy się, że mamy rachunek bankowy, choć go nigdy nie otwieraliśmy, jest ryzykowna z co najmniej dwóch punktów widzenia. Pierwszy dotyczy opłat, które z tego tytułu może naliczać bank. Drugi, znacznie poważniejszy, to kwestia ryzyka kradzieży tożsamości i konsekwencji z tym związanych. Jeśli na nasze dane rachunek założył jakiś zły człowiek, to najpewniej po to, by wyłudzić kredyt lub wykorzystać nas jako „słupa”.

Zobacz również:

Podwyżka prowizji za konto, którego… nigdy nie zakładała. Alarm!

Moja czytelniczka też mocno się zestresowała, gdy dostała informację o podwyżce prowizji za konto od banku, w którym… żadnego konta nie zakładała. Stres bywa bardzo mobilizujący, więc od razu pojechała do najbliższej placówki banku, z którego dostała list. Tam ustaliła w którym konkretnie oddziale i kiedy założono jej rachunek.

„W tej placówce nigdy nie byłam, mieszkam w zupelnie innym miejscu. W ramach prywatnego śledztwa zdecydowałam się pod ten adres pojechać. Na miejscu poprosiłam o dokumenty, żeby zweryfikować podpis pod wnioskiem o założenie rachunku. Okazało się, że dokumentów w placówce… nie było. I nie ma możliwości weryfikacji tego kto i w jaki sposób założył konto”

Moja czytelniczka złożyła reklamację z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Zaznaczyła, że nie chce zamykać rachunku, a jedynie ustalić kto i w jakich okolicznościach go założył, jakie dane osobowe i adresowe podał i gdzie szukać źródła wycieku danych. Wiedząc tylko tyle, że ktoś założył na jej dane rachunek bankowy nie mogła oszacować skali niebezpieczeństwa. Czytelniczka obawiała się, że zamknięcie rachunku może spowodować zatarcie śladów.

Czytaj też: Gdzie się podziało 205.000 zł składki ubezpieczeniowej? Tego nie wie nawet firma, która ją przyjęła

Czytaj też: Wzięli kredyt na mieszkanie, ale zostali oszukani. Płacą raty, a bank… przyszedł po mieszkanie

Czytaj też: Tego jeszcze nie było. Klienci twierdzą, że bank tylko udawał, że udzielił im kredytu

Kilkanaście dni po napisaniu pisma z reklamacją otrzymała z banku wiadomość, w którym ten informuje, że… natychmiast po otrzymaniu reklamacji zamknięto konto. Bank poinformował moją czytelniczkę, że otwarcie konta spowodowane było złożonym wnioskiem kredytowym. Nie powiedziano kto złożył ów wniosek.

„Nigdy o kredyt się nie starałam. Ponownie więc poprosiłam o umowę tego rachunku, zgodę na przetwarzanie danych osobowych, wypełniony w moim imieniu wniosek kredytowy. I o wszystkie informacje, które mogłyby mi pomóc ustalić sprawcę wyłudzenia danych. W banku jednak stwierdzili, że… nie mają obowiązku archiwizacji takich informacji i że zniszczyli dokumenty”

Dziwne, prawda? Już na pierwszy rzut oka wygląda na to, że ktoś wprowadzał do systemu informatycznego banku „lewe” wnioski kredytowe, zakładał konta na nie swoje dane, żeby wyrobić plan sprzedażowy. Wszystko wskazuje na to, że był to pracownik banku. A ów bank po piśmie klientki się zorientował i zaczął wykonywać ruchy, które mają ochronić jego dobre imię i zmniejszyć ryzyko roszczeń ze strony klientki, której dane zostały niezgodnie z prawem wykorzystane. Moja czytelniczka jednak nie odpuściła:

„Ustaliłam – korzystając z prywatnych znajomości – tożsamość pracownika, który prawdopodobnie wprowadził do systemu moje dane we wniosku kredytowym i wniosku o rachunek bankowy. Zapytałam bank o tego pracownika, okazało się – a jakże – że już tam nie pracuje. Pani, z którą rozmawiałam, powiedziała mi wprost, że nie posiadają żadnych moich dokumentów, ani wniosków o kredyt, ani konto, ani żadnej zgody na przetwarzanie danych osobowych”

Dokumenty zniknęły, pracownik zniknął, sprawa zamknięta?

Czytelniczka zastanawia się co teraz ma zrobić. Bank zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Dokumentów żadnych nie ma. Pracownik, który podobno maczał w tym palce, już w banku nie pracuje. Czytelniczka może wynająć prywatnego detektywa, żeby go odnaleźć, ale co to da? Jedynym dokumentem, który ma w ręku jest informacja, że miała w banku rachunek, ale już go nie ma, bo został zamknięty. Cała reszta jest spowita mgłą tajemnicy.

W grę wchodzi złożenie doniesienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pracownika banku lub przez sam bank, ewentualnie pozew cywilny oraz zawiadomienie Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ewentualnie także Komisji Nadzoru Finansowego. Może po kilku latach uda się dojść do prawdy?

Z całą pewnością na miejscu mojej czytelniczki kupiłbym usługę „Alerty BIK”, a może i pełny raport BIK, żeby sprawdzić czy ów były pracownik nie „używa” danych mojej czytelniczki do dalszych prób wyłudzeń kredytów. Złożyłbym też w oddziale dowolnego banku wniosek o informację o posiadanych rachunkach (żeby wykluczyć, że istnieją też inne „lewe” konta na jej nazwisko).

Czytaj więcej: Alerty BIK i inne narzędzia walki ze złodziejami tożsamości. Poznaj je wszystkie!

Czy może zrobić coś jeszcze? Ponieważ sprawa jest rozwojowa, zdecydowałem się nie podawać żadnych danych czytelniczki, banku, ani innych szczegółów (przynajmniej na razie, może pojawią się okoliczności, które to uzasadnią). Może się bowiem okazać, że zajmą się nią organy ścigania. Ale smutna konkluzja jest taka, że gdy bank zbuduje patologiczny system wynagrodzeń oparty na planach sprzedażowych, a potem nie upilnuje swoich pracowników, to poszkodowany klient jest pozostawiony sam sobie.

źródło zdjęć: kadry z filmu „Psy” Władysława Pasikowskiego. „Co wy tam palicie? A, takie tam szpargały”

 

Subscribe
Powiadom o
14 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gosia
5 lat temu

Czyżby Alior? Mojej mamie przysłali rok temu pismo z działu windykacji, że na jej koncie jest debet z tytułu opłat za prowadzenie. Chociaż żadnego konta tam nie otwierała, kilka lat temu miała jedynie konto w Meritum Banku, ale o innym numerze, jednak zdążyła je zamknąć zanim Alior go przejął. Bezmyślnie jednak uzupełniła ten debet. Pół roku temu przyszło kolejne pismo o debecie za kolejne miesiące prowadzenia tego konta. Poradziłam jej napisać skargę i po niej bank konto zamknął, nie informując jednak skąd to konto się wzięło.

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Gosia

Zmiana numeru akurat o niczym nie świadczy, Alior zmieniał numery dawnych rachunków z Meritum. Nie mam zamiaru jakoś Aliora bronić, ale w tym przypadku mogło coś nie wyjść z zamknięciem ror w Meritum (np. przez powstanie debetu przez naliczenie jakiejś opłaty w okresie wypowiedzenia).

gosc
5 lat temu

Panie Macieju bardzo proszę nie odpuszczać tej sprawy. Po przeczytaniu tego przypomniała mi się afera z amerykańskim bankiem Wells Fargo: Google: Every Wells Fargo consumer scandal since 2015: A timeline https://en.wikipedia.org/wiki/Wells_Fargo_account_fraud_scandal Pracownicy tego banku otworzyli 1,5 mln rachunków depozytowych i 0.5 mln kart kredytowych bez zgody swoich klientów. 5300 pracowników banku zostało zwolnionych za udział w tym procederze. Proceder ten trwał latami bo obywatele, którzy zorientowali się, że mają założone takie rachunki odpuszczali bankowi i nie informowali odpowiednich organów. Przykładem tego ile jeden odpowiedzialny obywatel może zdziałać jest poniższy komentarz: „Marcin 2019.03.05 08:14 | # | Reply A ja z… Czytaj więcej »

gosc
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Super 🙂 będziemy wdzięczni za aktualizacje jeśli sprawa się rozwinie. Apropo mojej rady dla czytelniczki aby sprawdzić przez system ognivo czy nie ma innych rachunków. Jeśli dobrze rozumiem działanie tego systemu to wysyła on zapytanie do wszystkich banków komercyjnych i spółdzielczych – czyli wszystkie dane przechodzą przez ręce pracowników w kilkuset bankach … Takie zapytania należy robić w uzasadnionych przypadkach. Na miejscu czytelniczki sprawdziłbym jeszcze czy nie ma zawirusowanego komputera, zmienił hasło do skrzynki email i bankowości internetowej, usunął ze skrzynki email wrażliwe dane (np skany dokumentów – jeśli są), włączył na wszystkich serwisach internetowych, które to umożliwiają 2FA, ustawienia… Czytaj więcej »

gosc
5 lat temu
Reply to  gosc

Moja ostatnia sugestia to ustawić w swoim banku rozsądne dzienne limity przelewów zewnętrznych oraz transakcji na kartach. Nie ma sensu mieć dziennego limitu w wysokości 20tyślub 50 tyś jeśli przez ostatnie 12 miesięcy nie zrobiliśmy przelewu/transakcji większej niż 1000 zł. W razie czego można zawsze zadzwonić do banku i podnieść. Strzeżonego …

anonymous
5 lat temu
Reply to  gosc

Dlaczego nieuczciwy pracownik ma być skazany i ponosić konsekwencje zamiast pracodawcy czyli banku który narzucił plany sprzedażowe? W transporcie drogowym jest tak że np. za przeładowany samochód kierowca otrzymuje mandat i ponosi resztę konsekwencji pomimo ze jemu tylko kazali jechać. Zamiast to zlikwidować chcesz wprowadzić w bankowości analogiczne postępowanie.

gosc
5 lat temu
Reply to  anonymous

W tym artykule nie ma szczegółów na temat tego w jakich okolicznościach pracownik założył rachunek bez wiedzy klientki. Nie wiemy czy to był jego pomysł, czy działał w jakiejś grupie przestępczej, czy był pod presją aby osiągnąć plany sprzedażowe itp Wiemy jednak, że postąpił nieuczciwie (złamał normy moralne i prawo) i dlatego powinien za to ponieść karę. Okoliczności w jakich to zrobił będą łagodzące albo obciążające dla wymiaru jego kary. Karę powinni ponieść również inni pracownicy banku np osoba, która autoryzowała mu w systemie założenie tego rachunku, być może jego przełożony za brak nadzoru, szef departamentu itp – czy powinna… Czytaj więcej »

Jakub
5 lat temu

Pytanie czy Pani chce się bawić, ale pewnie zawiadomienie do prokuratury i KNF to odpowiednie działanie. Żona mojego dawnego kolegi pracowała w banku (już nie istnieje za sprawą przejęć) i kiedyś się chwaliła, że zakładała konta i karty kredytowe klientom bez ich wiedzy, żeby zrobić plany sprzedażowe. Na szczęście nie korzystali z tych kart, ale pewnie tacy klienci po roku dowiadywali się o opłacie za użytkowanie niezamówionej karty. Trochę zgroza, ale prawda jest taka, że człowiek zawsze był i będzie najsłabszym ogniwem takich instytucji.

Jan
5 lat temu

A czy przypadkiem banki nie maja obowiązku przechowywać danych o klientach przez chyba 5 lat? Coś z kategorii przeciwdziałania terroryzmowi i praniu pieniędzy. I to nawet po zamknięciu wszystkich kont, kredytów i innych kart. Może warto by przypomnieć o tym bankowi i jednocześnie zapytać się KNFu/prokuratury co o tym sadzą 😉

Przemo
5 lat temu
Reply to  Jan

Banki powinny przechowywać dane co najmniej tak długo ile wynosi termin przedawnienia przestępstw określony w KK. W sumie 15 lat to takie absolutne minimum.

Marcin
5 lat temu

Bank powinien z ręki mieć kontrolę z UOKiK, uodo, KNF i wizytę policji w sprawie podejrzenia przekroczenia uprawnień przez byłego pracownika.

Paweł
5 lat temu

Skoro obecny pracownik wyciąga dane z Banku jako „znajomy” to co się dziwić, że inny je kasuje… Pełna dowolność działania albo luźne procedury 🙂

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu