Nigeryjski przekręt, ostrzeżenie klienta i… obojętność banków. KYC i AML nie takie ważne? Pan Stefan poznał numery rachunków bankowych wykorzystywanych do działalności przestępczej. Jak przykładny obywatel poinformował banki, żeby zablokowały konta albo przynajmniej uniemożliwiły wypłacanie z nich skradzionych pieniędzy. Niestety mojemu czytelnikowi w bankach odpowiedziało echo. A w zasadzie pracownicy, którzy poradzili mu, żeby sobie poszedł i głowy im nie zawracał
Bankowcy bardzo starają się, by prowadzone przez nich rachunki bankowe nie były wykorzystywane do działalności przestępczej, w tym do prania pieniędzy. Z tego samego powodu mają obowiązek pozyskać niemałą wiedzę o każdej osobie, której prowadzą rachunek. Tego wymagają unijne dyrektywy i polskie prawo. Zdarza się, że banki blokują klientom pieniądze, gdy ci nie zweryfikują tożsamości albo nie dostarczą dokumentów potwierdzających źródło przychodów.
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
Klienci czasem nie rozumieją, po co to wszystko, bo też bywa, że banki sprawiają wrażenie, iż przesadzają ze swoją ciekawością. Albo włączają się automaty, które dają fałszywe sygnały, a banki – na ich podstawie – reagują nadmiarowo. Inna sprawa, że czasem klientom tylko tak się wydaje. Kiedyś bank zablokował mi płatność na 2 euro, a kiedy zadzwoniłem z pretensją, pracownik wyjaśnił mi, że serwer firmy przyjmującej płatność był w dziwnym miejscu, a ja podałem błędny kod CVC.
Nigeryjski przekręt i 30 000 zł przelane na konto złodzieja
Banki chętnie – czasem nadgorliwie – wszczynają procedury sprawdzające i próbują wykrywać różne nieprawidłowości, ale zdarza się, że nie palą się do reagowania na sygnały o nieprawidłowościach, które nadchodzą z zewnątrz. Znajoma pana Stefana, czytelnika blogu „Subiektywnie o Finansach”, padła ostatnio ofiarą typowego oszustwa nigeryjskiego. Skontaktował się z nią za pomocą mediów społecznościowych nieznajomy twierdzący, że jest marynarzem. Opowiedział jakąś bajkę o piratach i o tym, że musi pilnie przekierować do kogoś jakąś przesyłkę z dokumentami. Znajoma pana Stefana wpadła w sieć.
„W niedługim czasie znajoma otrzymała e-mail rzekomo od służb celnych, że należy opłacić cło w wysokości 7,2 zł. Później rzekomy urząd celny poinformował znajomą, że w przesyłce odkryto niezadeklarowane pieniądze i należy uiścić 23 000 zł kary. Zaczęli żądać kolejnych pieniędzy. W sumie wpłaciła im ponad 30 000 zł”
– opowiada pan Stefan. Jak tylko dowiedział się o tej sprawie, poradził znajomej jak najszybsze udanie się do banku, w którym dokonywała wpłat celem zgłoszenia reklamacji oraz zawiózł ją na komisariat policji celem zgłoszenia oszustwa. Wiadomo, że pieniądze są zapewne nie do odzyskania, a reklamacja nie zostanie uwzględniona. Przelewy wysłała posiadaczka rachunku z własnej woli.
Pan Stefan wrzucił do internetowej wyszukiwarki dwóch odbiorców przelewów i wyszło na to, że osoby te mają „lewe” firmy we Włoszech, być może tylko po to, by mieć rachunki do dalszego prania pieniędzy z oszustw. Do oszustwa posłużyli się „polskimi” kontami w Revolucie. A te fintech „wynajmuje” od Aion Banku.
„Wiedząc, że procedury reklamacyjne w bankach działają długo, a policja i prokuratura nie grzeszą szybkością, próbowałem zainteresować Aion i Revolut, że ich klienci i konta w ich bankach służą do wyłudzania pieniędzy. Wysłałem więc zgłoszenie o oszustwie. W Aion Banku co prawda odpowiedzieli na moje zgłoszenia, ale zupełnie nie zainteresowali się sprawą i odesłali do Revoluta. A Revolut odpisał tylko automatycznym e-mailem, że nadawca jest nieuprawniony do wysyłanie korespondencji”
– pisze pan Stefan. Brak reakcji obu instytucji finansowych – zdaniem pana Stefana – powoduje, że przestępcy mogą nadal używać do kolejnych oszustw tych samych kont bankowych. Teoretycznie sprawcy powinni być znani (choć mogą to być „słupy”), bo przecież przy zakładaniu konta trzeba okazać jakieś dokumenty. Ale zapewne na tych kontach pieniędzy ukradzionych znajomej pana Stefana już nie ma. Stawką jest raczej uchronienie kolejnych ofiar przed oszustwami.
KYC i AML nie takie ważne? Zastanawiająca reakcja banków
Czytałem korespondencję pana Stefana z Aion Bankiem. Dwukrotnie odpowiedziało mu echo, a właściwie pracownik, który oświadczył, że te konta od strony formalnej należą do Revoluta i tam trzeba robić raban. Gdybym był takim „wynajmującym” rachunki innej instytucji, to bym chyba jednak przyjął od klienta informację, zebrał szczegóły, grzecznie podziękował i przekazał wiadomość do „najemcy”, żeby ewentualnie przyblokował lub zmonitorował „podejrzane” rachunki. Ale to się nie wydarzyło:
„Uprzejmie informuję, że rachunki z polskim IBAN udostępnione przez Aion Bank klientom Revolut stanowią z prawnego punktu widzenia rachunki techniczne, przypisane do głównego rachunku rozliczeniowego otwartego na rzecz Revolut. W tym zakresie nie powstaje bezpośrednia relacja umowna pomiędzy klientem Revolut a Aion Bankiem. Dlatego w celach uzyskania informacji na temat rachunku prowadzonego w Revolut prosimy o skontaktowanie się z ich obsługą klienta”
– to cytat z korespondencji. Revolut, jak wcześniej napisałem, w ogóle nie dał sygnału zwrotnego. Być może klient napisał na niewłaściwy adres, ale tym bardziej szkoda, że w Aion Banku pokpili sprawę.
„Szczerze mówiąc, jestem zdruzgotany podejściem banków do sprawy. Warto więc może upublicznić szczegóły, bo może to spowoduje zwiększenie świadomości czytelników, a przede wszystkim bankowców. Może czas zacząć naprawdę zacząć zadawać pytania bankom, ustawodawcy, różnym instytucjom stojących na straży rynku finansowego, dlaczego nie ma odpowiednich obowiązkowych procedur w bankach”
– denerwuje się pan Stefan. Formalnie te procedury są, ale działają (czasem aż za dobrze), jeśli sygnał o podejrzeniu fraudu przychodzi z wewnątrz. Jeśli sygnalizuje klient albo osoba postronna – jak widać na załączonym obrazku – reakcja bywa nieperfekcyjna. Jeśli znacie podobne historie, dajcie znać. A bankowców proszę: potraktujcie ten felieton jako apel o zmianę procedur lub praktyki.
Olewanie klientów zgłaszających nieprawidłowości to nie tylko podwyższenie ryzyka, że ktoś jeszcze straci pieniądze, to również niszczy zaufanie do KYC, AML i tych wszystkich procedur. Gdy one dotykają klientów i utrudniają im życie, to banki twierdzą, że to jest tak ważne i tak absolutnie niezbędne, że klienci muszą jakoś to zdzierżyć. Ale jak pan Stefan ma uwierzyć w to, że są takie ważne i niezbędne, skoro przy zgłoszeniu nieprawidłowości został potraktowany per noga?
——————————-
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W 229. odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” wszystko stanęło na głowie. Zamiast Samcik rozmawiać, z Samcikiem rozmawiają. A konkretnie Natalia Tur, edukatorka i mediatorka rodzinna rozmawia z Maciejem Samcikiem o… pieniądzach. Bo nie tylko pieniądze w rodzinie są ważne, ale też rozmawianie o pieniądzach. Bez tego nie nauczymy naszych dzieci oszczędności i oszczędzania. A jak nasze dzieci nie nauczą się oszczędzania za młodu, to będą musiały się uczyć za dorosłości. Czyli wtedy, kiedy my się uczyliśmy, co – jak wiemy – jest bolesne. Jak ograniczyć ból? Zapraszamy do posłuchania! Wszystkie podcasty znajdziesz w Spotify oraz na siedmiu innych platformach podcastowych, szukaj pod hasłem „Finansowe Sensacje Tygodnia”. W każdą środę nowy podcast!
——————————-
ZOBACZ TEŻ ROZMOWĘ NA TEMAT KYC i AML:
ZOBACZ TEŻ ROZMOWĘ O TYM, JAK POKONAĆ KRYZYS MIESZKANIOWY:
zdjęcie tytułowe: Pixabay