Na razie w Krakowie i w jednej dzielnicy testowana jest aplikacja łącząca właścicieli miejsc parkingowych z osobami, które chcą zaparkować samochód na kilka godzin lub kilka tygodni. Czy to recepta na rozwiązanie problemu braku miejsc parkingowych w coraz bardziej zatłoczonych miastach?
Co mnie irytuje jako kierowcę i czy na te frustracje są jakieś lekarstwa? Cztery rzeczy. Po pierwsze, drogie paliwo, ale na to wpływu nie mam. Mogę nie tankować na autostradach i wyrobić sobie nawyk szukania tańszych stacji benzynowych, ale oszczędności będą groszowe. Chyba że rząd obniży podatki doliczane do każdego litra. Kiedy obecna partia rządząca była w opozycji, właśnie taki miała pomysł na paliwową drożyznę. Dziś, kiedy jest u władzy, to nierealne.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Po drugie – korki na autostradach. Ten problem mogę już częściowo rozwiązać instalując aplikację Autopay i przejeżdżać specjalnymi bramkami na autostradach bez płacenia (płatność pobierana jest w tle). Piszę „częściowo”, bo system na razie działa tylko na wybranych odcinkach autostrad. Po trzecie – korki w miastach. Marne szanse na jakąkolwiek poprawę.
I po czwarte – brak miejsc parkingowych. Czy ten problem można jakość rozwiązać? Władzom niektórych miast wydaje się, że wystarczy kij, czyli drastyczne podniesienie opłat za parkowanie. Jak będzie drożej, to więcej kierowców dwa razy zastanowi się czy pchać się autem do centrum. Ale problem z parkowaniem nie dotyczy tylko serc miast. Coraz trudniej znaleźć miejsce na osiedlach znajdujących się na ich obrzeżach. Czy jest na to recepta?
Przeczytaj też: Planują drakońskie podwyżki opłat za parkowanie w centrum Warszawy. Ale strategia kija to za mało. Mam pomysł na marchewkę
Przeczytaj też: Klient w klatce niedziałającego systemu. Jak wyłączyć usługę płatnego parkowania w SkyCash, gdy aplikacja ma awarię?
Aplikacja połączy parkingową podaż z popytem
Właśnie dowiedziałem się o aplikacji ParkCash. Inspirację do stworzenia aplikacji przyniosło samo życie, czyli coraz większy problem z zaparkowaniem samochodu połączony z obserwacją, jak wiele miejsc parkingowych stoi pustych: zarówno w środku dnia, jak i na dłużej. Piotr Nizio i Piotr Żak – pomysłodawcy aplikacji – postanowili połączyć osoby lub firmy, które dysponują wolnymi miejscami parkingowymi z osobami, które tych miejsc szukają.
„Przed południem sprawdziliśmy jakie jest obłożenie na zamkniętych parkingach w budynkach niedawno oddanych do użytku na Zabłociu. To jedna z najbardziej zatłoczonych dzielnic Krakowa. Okazało się, że ponad połowa miejsc parkingowych była pusta”
– opowiada Robert Król z ParkCash. Idea aplikacji jest prosta: nie korzystasz z parkingu w ciągu dnia, udostępnij miejsce komuś, kto go potrzebuje. Wyjeżdżasz na wakacje, udostępnij komuś miejsce parkingowe na dłużej.
Aplikacja (można już ją ściągnąć) ma więc parować właścicieli miejsc parkingowych i szukających kilku metrów kwadratowych na zaparkowanie auta. W ten sposób parkingi mogą udostępniać osoby prywatne, ale też instytucje takie jak szkoły, przedszkola, szpitale. Grupą docelową mogą być też hotele (mogą dość precyzyjnie określić, kiedy mają wolne miejsca na swoich parkingach) czy zarządcy nieruchomości komercyjnych. Wiadomo, że w dni robocze parkingi w biurowcach pękają w szwach, ale w weekendy świecą pustkami. A jeśli kompleks biurowców znajduje się w pobliżu osiedla mieszkaniowego, gdzie cienko z miejscami parkingowymi, to z pewnością znajdą się na nie chętni, np. osoby, które planują w sobotę czy niedzielę odwiedzić bliskich.
W ten sposób można nie tylko pomóc potrzebującym, rozładować „parkingowe korki”, ale też zarobić. Po włączeniu aplikacji (wcześniej trzeba się zarejestrować i podłączyć źródło płatności, np. kartę płatniczą) określamy, czy miejsca parkingowego szukamy czy chcemy je udostępnić. Osoba szukająca parkingu wpisuje adres, gdzie chciałaby zaparkować, godzinę rozpoczęcia parkowania oraz czas postoju. Następnie na mapie pojawiają się wolne miejsca w najbliższej okolicy. Siłą rzeczy obecnie jest to tylko kilka „testowanych” miejsc na krakowskim Zabłociu. Niestety, żeby przetestować aplikację, musiałbym pojechać do Krakowa (kiedy tam będę samochodem, z przyjemnością sprawdzę, jak działa ten system).
Cenę za parkowanie ustala właściciel miejsca. Ile zarabia na tym ParkCash? Nie wiem. Nie wiedzą tego też twórcy aplikacji, bo jest ona jeszcze w fazie testów. Pomysłodawcy ParkCash cały czas szukają złotego środka – czy ma to być procent od transakcji, czy też zryczałtowana opłata. Otwartą kwestią jest ustalenie konkretnych stawek – mówi mi Robert Król. Ale podkreśla, że zarabianie na tym biznesie jest na drugim miejscu. Główny cel aplikacji to realizacja idei współdzielenia.
Przeczytaj też: Car-sharing zamknięty dla najmłodszych? Kontrowersyjne posunięcie InnogyGo! Ale czy słuszne? I jak zareagują inni? Sprawdzam!
Przeczytaj też: mPay nie składa broni po prestiżowej porażce ze SkyCash’em. W aplikacji pojawią się nowe usługi i nowe sposoby płacenia – mVouchery
Jak pokonać lęk sąsiadów?
Pierwsze, co przyszło mi do głowy, gdy dowiedziałem się o tej aplikacji, to kwestie techniczne. Jeśli mówimy o miejscach parkingowych, które ktoś mógłby podnająć, to zazwyczaj chodzi o parkingi zamknięte, znajdujące się w podziemiach budynków mieszkalnych lub biurowców. I tu pojawia się pytanie: w jaki sposób osoba, która nie mieszka w danym budynku lub nie pracuje w danym biurowcu, mogłaby swobodnie wjechać i wyjechać z parkingu. Niektórym mieszkańcom może się nie spodobać, że ktoś obcy kręci się po ich terenie.
W ParkCash też mają tego świadomość. Dlatego aplikacja w założeniu nie będzie tylko platformą łączącą właściciela parkingu z osobą szukającą miejsca do zaparkowania. Na osiedlu, gdzie jest testowana, zainstalowano specjalny sterownik, który skonfigurowany jest z systemem bezpieczeństwa obiektu.
Wjazd na taki parking wymagać będzie – używając bankowej nomenklatury – dwuskładnikowej autoryzacji. Pierwsza to np. elektroniczna karta dostępu na parking, którą właściciel miejsca parkingowego będzie musiał przekazać wynajmującemu. Druga zapora „otwierana” będzie za pośrednictwem aplikacji.
Kraków, Wrocław, a potem…
„Współdziel swoje miejsce parkingowe, kiedy go nie używasz. Korzystaj z miejsc innych, kiedy tego potrzebujesz” – to motto i zarazem idea aplikacji ParkCash, które wydaje się być jasna. Ale jak będzie działać w detalach, tego jeszcze nie wiedzą nawet jej pomysłodawcy. Na razie trwają testy na terenie Krakowa, ale projekt ma potencjał ogólnokrajowy, jeśli nie ogólnoświatowy (może stąd jej anglojęzyczna nazwa?). Prawdopodobnie kolejnym po Krakowie miastem , gdzie będzie testowana i wdrażana, ma być Wrocław, a potem inne duże miasta.
Co o tym sądzicie? Czy idea kryjąca się za ParkCash może być receptą na deficyt miejsc parkingowych?
Źródło zdjęcia: Pixabay.com