Masz już jakieś oszczędności i intuicyjnie czujesz, że nie powinieneś wszystkich ich trzymać w polskich bankach i w polskich obligacjach lub akcjach? Masz tak samo, jak ja. Ale jak zabrać się do lokowania oszczędności za granicą? Gdzie wysłać swoje pieniądze, gdy świat swoi otworem? Dziś kilka rad dla początkujących finansowych obieżyświatów
Każdy, kto ma więcej, niż 30.000-40.000 zł oszczędności ma… problem. Rekordowo niskie stopy procentowe i nadmiar naszych pieniędzy zgromadzonych w bankowych skarbcach skutkują rekordowo niskimi odsetkami od depozytów. Jeśli myślisz, że jakoś przeczekasz, to uprzejmie informuję: na razie lepiej nie będzie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Gdyby chcieć szukać alternatywy, to z bezpiecznych rozwiązań mamy obligacje skarbowe oraz obligacje korporacyjne największych polskich koncernów (niestety, nie chcą ich emitować dla drobnych ciułaczy). I to by było na tyle. Na Zachodzie są jeszcze REIT-y, czyli papiery wartościowe dające udział w zyskach z wynajmu powierzchni w centrach handlowych (w Polsce nie ma jeszcze prawa, które je opisuje, są natomiast „wyroby REIT-opodobne„).
Emerytura z zysków McDonalds’a i Coca-coli? A właściwie… dlaczego by nie? Czy to mniej wiarygodne firmy, niż ZUS?
Kto patrzy na inwestowanie rozsądnie i długoterminowo pewnie włączy jeszcze do tej palety rozwiązań zakup akcji najpotężniejszych koncernów na świecie oraz czerpanie dochodu z wypłacanych przez te koncerny dywidend.
Badania i statystyki niezbicie dowodzą, że w perspektywie 20 lat i więcej wartość akcji dużej grupy przedsiębiorstw niemal zawsze wzrośnie (sam kapitał – tak, jak w banku – jest więc relatywnie bezpieczny), zaś dochody z dywidendy w skali roku przeważnie przekraczają to, co można dostać w banku jako oprocentowanie lokaty. Tutaj jest trochę obliczeń, które dowodzą, że tak było w ostatnich 100 latach i to mimo wojen oraz krachów.
W Polsce mamy już firmy na tyle potężne, że można sobie wyobrazić ulokowanie w nich kapitału w perspektywie oszczędzania na emeryturę. Ale jest ich niewiele i przeważnie ich współwłaścicielem jest państwo. Orlen, PGNiG, PZU, PKO BP, Bank Pekao – ulokowanie kapitału w ich akcjach na długą metę powinno przynosić stabilne zyski z dywidend. Jak wygląda porządna, polska spółka dywidendowa? Tutaj jest minianaliza, w której znajdziecie kilka przykładów (powstała już jakiś czas temu przy okazji innego cyklu edukacyjnego, ale jest w pewnym sensie ponadczasowa)
Ale tak naprawdę ten styl inwestowania sprawdzić się może dopiero wtedy, gdy w naszym portfelu oszczędności emerytalnych znajdą się kawałki własności koncernów z całego świata. Polska jest malutkim fragmentem gospodarki światowej i wolałbym nie uzależniać od tego, co dzieje się w jej gospodarce 100% swojej przyszłej emerytury.
Jak zafiksować sobie „zagraniczną” emeryturę?
Akcje największych światowych koncernów można kupować zarówno poprzez polskie biura maklerskie (bardziej pewne, ale droższe), jak i przez międzynarodowe, internetowe platformy pośredniczące w takich transakcjach (mniej pewne, ale tańsze). Można też po prostu kupić udziały w funduszu inwestycyjnym, który lokuje pieniądze w tej, czy innej części świata. I w tamtych stronach wybiera najlepsze spółki.
———————————————————–
ZAPROSZENIE: Jedną z najtańszych możliwości lokowania pieniędzy w fundusze oferuje program „Tanie oszczędzanie” w AXA TFI. Można założyć sobie tu konto całkiem przez internet, tak też wpłacić pieniądze do wybranego funduszu lub funduszy i również przez internet podglądać wyniki swojej inwestycji. Dla większości funduszy oferowanych w ramach „Taniego oszczędzania” opłata za zarządzanie wynosi tylko 0,5% w skali roku. Ma się rozumieć, że nie ma też żadnych opłat pobieranych „od wpłaty” (dstrybucyjnych, czy administracyjnych). Z pomocą „Taniego oszczędzania” można lokować oszczędności w funduszach na naprawdę dobrych warunkach, bez przepłacania. Więcej szczegółów znajdziesz pod tym linkiem
———————————————————–
Inwestując poprzez fundusz zwykle nie dostajemy do ręki corocznych dywidend, są one wypłacane funduszowi i doliczane do jego wyników z inwestycji.
Oprócz funduszy, w których wartość dodaną mają stanowić zarządzający – wybierający spośród tysięcy spółek notowanych na giełdach tych kilkanaście, kilkadziesiąt najlepszych – są też ETF-y, czyli fundusze indeksowe. Kupując udział w ETF kupujesz pośrednio udział we wszystkich spółkach zaliczanych do danego indeksu. Opłaty za bycie „udziałowcem” ETF-a są niższe, niż w funduszach inwestycyjnych, bo tu nie ma zarządzających (ETF-em „zarządzają” zwykle komputery), ale nie ma też szansy na wartość dodaną, czyli na wynik lepszy, niż średnia.
ETF-ów, które są zarejestrowane i prowadzone w Polsce jest niestety niewiele, dosłownie kilka. W większości przypadków trzeba je kupować na zagranicznych giełdach (podobnie, jak akcje zagranicznych spółek). Znacznie łatwiej znaleźć w Polsce fundusze, które lokują pieniądze swoich klientów w najróżniejszych zakątkach świata. Często robią to poprzez inwestowanie pieniędzy polskich klientów w udziały innych funduszy, działających na rynkach lokalnych i znających ich specyfikę.
Obejrzyj też zapis webinarium: Trzy pomysły na lokowanie oszczędności w niepewnych czasach. Radzą Maciek Samcik oraz Paweł Mizerski
Kiedy powinieneś pomyśleć o ulokowaniu części oszczędności za granicą?
Oczywiście: wychodzenie z pieniędzmi za granicę to w pewnym sensie wyższy poziom wtajemniczenia. Najpierw trzeba zbudować podstawową poduszkę finansową (najlepiej tak grubą, by pozwoliła utrzymać się przez rok w sytuacji awaryjnej, a jeśli tak się nie da, to przynajmniej przez pół roku). Potem zacząć różnicować oszczędności, powierzając trochę pieniędzy nie tylko bankom.
Dopiero po zbudowaniu podstawowego portfela inwestycji – z lokatami w bankach, obligacjami skarbowymi, jakimś funduszem obligacji lub rynku pieniężnego oraz jakimś inwestującym w najlepsze polskie firmy – można myśleć o wyjściu z pieniędzmi za granicę.
Czytaj też: Jak założyć depozyt w zagranicznym banku? Szwajcarskie konta są tylko dla wybrańców, ale…
Sądząc po listach, które od Was dostaję, spora część moich czytelników albo już jest na tym poziomie, albo się do niego zbliża. W końcu mamy boom gospodarczy, więc dużej części z nas powodzi się coraz lepiej. Oszczędności rosną i zastanawiacie się co z nimi zrobić.
Mogłoby się wydawać, że lokowanie pieniędzy za granicą to czarna magia dostępna tylko dla posiadaczy dużych pieniędzy. Tak nie jest. Niektóre z moich zagranicznych inwestycji zaczynałem z kwotami rzędu 5000 zł, czy 10.000 zł. Jest już sporo pośredników, którzy oferują takie inwestycje na równi z polskimi.
Dziś najczęściej inwestuję za granicą poprzez fundusze inwestycyjne kupowane przez internet. Część oszczędności mam w polskich funduszach inwestujących za granicą, a część – w największych światowych firmach inwestycyjnych. Takich, które zarządzają pieniędzmi inwestorów z całego świata, niż wynosi budżet państwa polskiego: Franklin Templeton, Fidelity, BlackRock, Schroeders i kilka innych.
Minusy? Oczywiście ryzyko kursowe, bo część moich funduszy jest denominowana w euro lub dolarach, a także konieczność samodzielnego rozliczania się z podatku od zysków kapitałowych. Zyski z funduszy zagranicznych wpisuje się do zeznania podatkowego tak, jak dochody ze sprzedaży akcji. Lokując w polskim funduszu nie muszę się o nic martwić (wszystkie podatki odprowadza za mnie TFI, dostaję na konto kwotę netto, której nie muszę wpisywać do PIT, a ryzyko kursowe jest często zabezpieczone).
Więcej o podstawach inwestowania pieniędzy z myślą o emeryturze: czytaj na stronie akcji edukacyjnej „Wyciskanie emerytury”
Czytaj też: Jak lokować pieniądze w niepewnych czasach? Odpowiadamy na najważniejsze dylematy
Gdzie wysłać pieniądze, gdy cały świat stoi otworem?
Zanim przejdziemy do wyboru konkretnego miejsca, któremu powierzymy kawałek oszczędności, trzeba ustalić trzy rzeczy. Po pierwsze: jak dużą część kapitału kierujemy za granicę. Na początku proponuję, by było to nie więcej, niż 10% portfela oszczędności. Potem można ten udział zwiększyć.
Po drugie: w jakich rejonach świata chcemy inwestować. Po trzecie: które branże uznajemy za najbardziej perspektywiczne. Bo o ile w Polsce mamy „fundusz akcji” albo „fundusz małych i średnich spółek”, to wśród funduszy zagranicznych są takie, które koncentrują się nawet w konkretnych branżach. To jest fajne, bo o ile w Polsce niektóre branże składają się z jednej czy dwóch spółek (albo nie ma ich w ogóle), to taki globalny fundusz może np. mieć akcje wszystkich największych koncernów farmaceutycznych.
Które regiony świata wybrać? Pierwszy to azjatyckie rynki wschodzące. Warto je obserwować ze względu na ich przewagę demograficzną, nie tylko w postaci liczby mieszkańców, ale też jej struktury wiekowej. Dzięki nowym technologiom powstają tam grupy odbiorców nowych usług i produktów, które będą stanowiły coraz większą część światowego bogactwa.
Drugim ważnym miejscem są Stany Zjednoczone. USA to najbogatszy kraj świata, to tam siedzibę mają największe światowe koncerny i to zarówno w branżach technologicznych (Google, Amazon, Facebook), jak i tradycyjnych (koncerny lotnicze, naftowe, farmaceutyczne). W USA jest najlepsze środowisko do rozwoju innowacji i do przetwarzania dobrych pomysłów w góry pieniędzy.
Pewnym problemem może być fakt, że amerykańskie akcje mają za sobą najdłuższą w historii hossę i są również najdroższe w historii. To wszystko zwiększa poziom ryzyka inwestowania w tym regionie świata. Ale z drugiej strony… to wciąż największa gospodarka świata. Gdy Ameryka kichnie, to cały świat ma katar. Osobiście rozłożyłbym proporcje 70:30 na rzecz rynków azjatyckich.
Warto wiedzieć, że inwestowanie na rynkach wschodzących jest obarczone większym ryzykiem, niż np. w Europie Środkowej. W moim prywatnym portfelu mam najwięcej tego typu inwestycji i np. w zeszłym roku negatywnie wpłynęło to na wynik całego portfela.
Fundusze inwestujące w Azji są dostępne zarówno w polskich TFI, jak i globalnych firmach zarządzających aktywami.
A jeśli masz problem z wyborem, to zostaje myślenie globalne
Jest też rozwiązanie pośrednie, które może być dobrym pomysłem na początek. To fundusz akcji globalnych, który ma trochę pieniędzy w Azji, trochę w USA, a część także w starej, dobrej Europie, gdzie przecież (Niemcy, Francja, Wielka Brytania) są koncerny działające globalnie.
———————————————————–
ZAPROSZENIE: Jesteś zainteresowany/zainteresowana inwestowaniem globalnym i gotowy/a na cierpliwe wpłacanie pieniędzy z myślą o potencjalnych solidnych zyskach w perspektywie 15-20 lat? Jednym z funduszy inwestycyjnych, które to umożliwiają, jest AXA Globalny. Tutaj znajdziesz więcej szczegółów na jego temat. Jeśli założysz w AXA TFI samodzielnie, przez internet program inwestycyjny „Tanie oszczędzanie” (jest za darmo, tutaj więcej na jego temat), to będziesz mógł/mogła korzystać z preferencyjnych, bardzo niskich opłat za zarządzanie (jednostki kategorii D – w przypadku tego funduszu opłata za zarządzanie to 0,5% w skali roku). Fundusz nie ma długiej historii i nie pokazuje na razie wysokich zysków (w tym roku jest na sporym plusie, ale w ubiegłym mniej więcej tyle samo stracił), ale w perspektywie wieloletniej powinien się zachowywać mniej więcej tak, jak ten indeks akcji z całego świata. Fundusz nie inwestuje bezpośrednio w akcje, lecz w udziały innych funduszy (kupują je w „cenach hurtowych”, więc koszty zarządzania z tego tytułu rosną niewiele, o 0,2-0,3 pkt. proc. w skali roku). Najnowsze informacje o składzie portfela są tutaj. Sądzę, że przy systematycznych wpłatach i cierpliwości, taki lub podobny fundusz może być dobrym początkiem przygody z inwestowaniem pieniędzy na całym świecie. Oczywiście: pamiętamy, że to lokata kapitału na długi termin i tylko dla pieniędzy, których w przewidywalnej perspektywie NIE będziemy potrzebowali.
Tutaj: Sporo ciekawych danych o tym dlaczego inwestowanie w długim terminie się opłaca
W inwestowaniu oszczędności polecam: samcikową zasadę czterech ćwiartek, o której więcej pisałem w tym artykule.
———————————————————–
Inwestowanie globalne nie uchroni naszych pieniędzy przed bessami, krachami i innymi nieprzyjemnościami, ale otwiera nas na inwestycje w największe światowe koncerny, których wartość, potencjał rozwoju i potęga przekracza wielokrotnie to, co mamy do dyspozycji w Polsce.
Cała polska branża bankowa jest warta mniej, niż hiszpański Santader, francuski BNP Paribas, czy amerykański JP Morgan. PKN Orlen, przed którym w Polsce pada się na kolana jako przed największą i najpotężniejszą spółką, nawet po połączeniu z Lotosem nie zmieści się na liście 50 największych koncernów naftowych na świecie. To daje do myślenia.
————————————
Artykuł jest częścią cyklu „Wyciskanie emerytury”, którego Partnerem są fundusze inwestycyjne AXA
zdjęcie tytułowe: KaiPilger/Pixabay