BNP Paribas postanowił zlikwidować „Kredyt Bezpieczny” – schedę po działającym jeszcze samodzielnie Polbanku. W zamian blisko 35.000 klientów dostanie kartę kredytową. Bank przekonuje, że na tej wymianie nie stracą. Prześwietlam plusy i minusy
BNP Paribas za chwilę połączy systemy informatyczne przejętego w ubiegłym roku Raiffeisen Polbank. W wyniku tej fuzji sporo się zmieni w portfelach klientów dawnego Raiffeisena. Najważniejszą i najbardziej kontrowersyjną zmianą będzie zlikwidowanie „Wymarzonych Kont” – flagowego w ostatnim czasie rachunku ze stajni Raiffeisena.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Napisałem, że to kontrowersyjna zmiana, bo zwykle banki po fuzji zostawiają konta i inne produkty w obsłudze, czyli że można z nich dalej korzystać na dotychczasowych warunkach, ale nie można ich już kupić. „Wymarzone Konta” zostaną zastąpione rachunkiem z bieżącej oferty BNP Paribas, czyli „Kontem Otwartym na Ciebie” z trzema kartami debetowymi do wyboru. Więcej o tej zmianie pisałem w tym artykule.
BNP Paribas twierdzi, że taki ruch jest dozwolony, bo zgodnie z regulaminem korzystania z rachunków bankowych w BNP Paribas, bank może wypowiedzieć umowy o prowadzenie konta, jeśli nie jest w stanie zapewnić systemu wspierającego dany produkt.
Ale „Wymarzone Konto” to niejedyny produkt, który BNP Paribas postanowił zlikwidować dając klientom inny „zamiennik”. Przykładem jest tzw. „Kredyt Bezpieczny”. W tej sprawie napisała do mnie pani Honorata.
„Przeczytałam pana artykuł o przejęciu przez bank BNP Paribas Raiffeisen Polbank, o fuzjach. A co z zamykanymi samodzielnie przez bank „Kredytami bezpiecznymi” i w ich miejsce wysyłanymi kartami kredytowymi? Czujemy się oszukani, na nic się nie zgadzaliśmy (na pewno nie chcemy karty kredytowej), bank podjął decyzję za nas, zamykając kredyt i otwierając nam kartę kredytową. Otrzymaliśmy ją, ale nie aktywowaliśmy”
Pani Honorata zapewnia, że nie dostała z banku żadnego pisma w tej sprawie.
„Nagle przyszła karta kredytowa do konta. Po telefonicznym kontakcie z infolinią banku usłyszeliśmy, iż nasz kredyt przejdzie teraz na kartę kredytową. Mąż nie wyraził na to zgody, pani z banku poinformowała więc o dalszym istnieniu „Kredytu bezpiecznego”. Niestety, wkrótce kredyt zniknął, pojawiła się nieaktywowana karta kredytowa z limitem takim samym, jaki nam pozostał na tamtym kredycie. Czujemy się oszukani, nie dostaliśmy umowy do karty kredytowej, nie zrezygnowaliśmy z kredytu bezpiecznego, a bank robi co chce”
– pisze rozżalona czytelniczka.
Przeczytaj też: Uwaga klienci Banku BNP Paribas i dawnego „polskiego” Raiffeisena! Już wkrótce połączenie systemów informatycznych. Co to oznacza?
Przeczytaj też: Za dwa miesiące fuzja operacyjna BNP Paribas z ex-Raiffeisenem. Klienci pytają, co z ich lokatami, kartami i bankomatami. Wyjaśniam!
„Kredyt Bezpieczny” – ni to konto, ni to karta
Czym jest ten kontrowersyjny kredyt i skąd się wziął? Dlaczego BNP Paribas postanowił zamienić go akurat na kartę kredytową? I co najistotniejsze – czy klienci mogą na tej zamianie stracić?
„Kredyt Bezpieczny” to pozostałość jeszcze po greckim Polbanku. Był oferowany od 2008 r., zanim Polbank został przejęty przez Raiffeisena. I nie ma chyba drugiego podobnego kredytu na polskim rynku – to przedziwna hybryda przypominająca limit w koncie osobistym, choć nim nie jest, albo kartę kredytową – choć też kartą formalnie nie jest.
Polbank w ramach „Kredytu Bezpiecznego” przyznawał limit kredytowy. Zdarzało się, że bardzo wysoki. Ponoć jeden z klientów miał do dyspozycji nawet 400.000 zł. I tu ciekawostka – do tego limitu wydawana była… karta debetowa Visa. Klient z rachunku kredytowego mógł płacić kartą, robić przelewy (w tym walutowe i zagraniczne), ustanawiać zlecenia stałe, na rachunek mogło przychodzić wynagrodzenie itd.
Kredyt z jednej strony przypominał więc konto osobiste. Podobnie jak na kartach kredytowych generowany był wyciąg z ostatniego okresu rozliczeniowego – od tego momentu klient miał 20 dni na spłatę zadłużenia (bank wymagał spłaty minimalnej w wysokości 2% kwoty zadłużenia).
W przeciwieństwie do karty kredytowej w „Kredycie Bezpiecznym” nie było okresu bezodsetkowego, czyli płacąc za zakupy debetówką dołączoną do kredytu od razu naliczane były odsetki. Czyli tak, jakbyśmy kartą kredytową dokonywali tzw. transakcji gotówkowej, a więc np. robili przelew z karty albo wypłacali gotówkę z bankomatu (dla tego typu transakcji nie obowiązuje okres bezodsetkowy).
Przeczytaj też: Kolejny bank ogranicza klientom możliwość „punktowania” zasilaniem Revoluta. Wszystko przez „wyjadaczy wisienek”
Przeczytaj też: Coraz więcej pieniędzy na zasieki i… coraz więcej kradzieży. Dlaczego przegrywamy bitwę z cyberprzestępcami? Są nowe liczby
„Kredyt Bezpieczny” oferowany był przez Raiffeisen Polbank do 2014 r. Od tamtej pory znajdował się w tzw. obsłudze. A teraz – przy okazji fuzji BNP Paribas z ex-Raiffeisenem – w banku postanowiono nie utrzymywać dalej tego produktu, tylko zamienić go na jakiś „normalny” produkt.
Dlaczego akurat na kartę? Można go było „przerobić” np. na kredyt gotówkowy, ale to oznaczałoby, że klienci musieliby go prędzej czy później spłacić. W grę mogłaby wchodzić też zamiana na konto osobiste z kartą debetową i limitem kredytowym w wysokości tego, jaki klient miał w „Kredycie Bezpiecznym”? Ostatecznie w banku zdecydowano, że najlepszym zamiennikiem będzie karta kredytowa.
BNP Paribas: klienci nie stracą
Co na to sprawca całego zamieszania, czyli BNP Paribas? Bank twierdzi, że kilka razy wysyłał do klientów informację o planowanej zmianie, po raz pierwszy w sierpniu tego roku. Klienci, którzy nie godzili się na wymianę kredytu na kartę, mieli więc czas na to, by zrezygnować z produktu. Ale to nie takie proste, bo jeśli ktoś miał stosunkowo wysoki limit, po zerwaniu umowy musiałby tę kwotę szybko zwrócić.
Bank poinformował mnie, że z ok. 35.000 obsługiwanych „Kredytów Bezpiecznych” przed 8 października (od tego momentu można było aktywować karciane zamienniki), z produktu zrezygnowało ok. 5% klientów. Zapewnia też, że parametry karty kredytowej tak zostały skalibrowane, żeby klientom nie stała się krzywda.
Wysokość limitu kredytowego na karcie kredytowej (konkretnie Mastercard Openline) będzie taka sama, jak na „Kredycie Bezpiecznym”. Jak ktoś miał np. 10.000 zł, to tyle ma na karcie. Ale klienci zyskają okres bezodsetkowy, którego przy „Kredycie Bezpiecznym” nie było. Obecnie jest to 25 dni od momentu wygenerowania wyciągu, a po fuzji operacyjnej przybędzie jeden dzień na spłatę.
Bank pozostawia też opłaty w tej samej wysokości. Niektórzy posiadacze „Kredytu Bezpiecznego” (w zależności od momentu podpisywania umowy) płacili 10 zł miesięcznie za korzystanie z kredytu. Teraz będą płacić 10 zł za miesięczne korzystanie z karty. Ci, którzy nie płacili, płacić nie będą. Spadnie też prowizja za przewalutowanie transakcji. Jeśli płaciliśmy za granicą kartą debetową do „Kredytu Bezpiecznego”, bank pobierał 5% prowizji od przewalutowanej kwoty, przy karcie OpenLine prowizja wyniesie 2%.
Przeczytaj też: Co się dzieje z Alior Bankiem? W niecały rok stracił połowę wartości rynkowej! Kary, złe kredyty, karuzela prezesów… Jak to się skończy?
Przeczytaj też: Unijna dyrektywa PSD2 miała zwiększyć nasze bezpieczeństwo. Ale… chyba coś poszło nie tak. „Absurd. Pogorszyli zamiast poprawić”
Jakie są minusy tej migracji? Wyższa będzie minimalna spłata. Posiadacz „Kredytu Bezpiecznego” musiał spłacić w wyznaczonym terminie 2%, teraz będzie to 3%. BNP Paribas tłumaczy, że wynika to z konieczności ujednolicenia oferty.
Z przyczyn oczywistych nie da się korzystać z karty kredytowej jak z konta osobistego. Dlatego bank odciął np. możliwość zlecania przelewów walutowych i zagranicznych (przelew w złotych z rachunku karty nadal jest możliwy).
Ktoś przyzwyczajony do „Kredytu Bezpiecznego”, zwłaszcza jeśli traktował je jako zwykły ROR, może czuć się wkurzony. Ale na moje oko zmiana nie powinna finansowo zaboleć – plusów jest więcej niż minusów. Dziwi mnie tylko (jeśli to prawda), dlaczego moja czytelniczka usłyszała na infolinii, że jeśli nie godzi się na zamiennik w formie karty, to nadal będzie mogła korzystać z „Kredytu Bezpiecznego”. Może pani w infolinii nie chciała jej już więcej denerwować?
Źródło zdjęcia: Pixabay