Badacze z Akademii Leona Koźmińskiego udowodnili, że znajomości znacznie ułatwiają małym i średnim firmom dostęp do finansowania w bankach spółdzielczych. Prześwietlili blisko 700 firm działających na lokalnych rynkach. Problem w tym, że kredyty udzielane „po znajomości” mogą nie mieć ekonomicznego uzasadnienia i mogą pogrążyć same banki
Masz kawałek gruntu i chciałbyś wybudować na nim… powiedzmy biurowiec (albo od razu dwa). Tylko skąd wziąć na to pieniądze? Który bank udzieli kredytu na tak wielką inwestycję? Problem z głowy, jeśli dobrze znasz prezesa dużego banku, który bez wahania, „po znajomości” i po dobrej cenie sfinansuje twoje plany.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Okazuje się, że znajomości mogą pomóc w uzyskaniu kredytu nie tylko osobom o deweloperskich ambicjach. Na przychylność lokalnych banków mogą też liczyć drobni, mali i średni przedsiębiorcy, jeśli tylko znają pracowników banku – udowodnili naukowcy z Akademii Leona Koźmińskiego – dr hab. Łukasz Kozłowski i prof. Krzysztof Jackowicz.
Przeczytaj też: Unijna dyrektywa PSD2 miała zwiększyć nasze bezpieczeństwo. Ale… chyba coś poszło nie tak. „Absurd. Pogorszyli zamiast poprawić”
Przeczytaj też: Jedni zabrali klientom zlecanie przelewów przez telefon, inni wycinają debet w koncie… „Bo klienci nie korzystają”
Znajomości przepustką do kredytu
Badacze przeprowadzili wywiady wśród 700 małych i średnich firm (zatrudniających poniżej 250 osób). Zapytali przedsiębiorców o to, czy i jak dobrze znają pracowników banków spółdzielczych, zarówno tych liniowych zajmujących się obsługą klientów, jak i osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji kredytowych i dyrektorów oddziałów. Przedsiębiorcy deklarowali „znajomość” na pięciostopniowej skali.
Stopień znajomości pracowników banków naukowcy powiązali następnie ze wskaźnikami finansowymi ankietowanych firm, co pozwoliło wykryć pewną prawidłowość. Okazało się, że firmy, których właściciele deklarowali, że dobrze lub bardzo dobrze znają dyrektorów czy „osoby decyzyjne” w banku, notowały wzrost zobowiązań wobec banków średnio o 2 pkt proc. rocznie wyższy niż przedsiębiorstwa „bez znajomości”. Innymi słowy, znajomość „osób decyzyjnych” znacząco ułatwiała firmom zadłużanie się w banku.
Przeczytaj też: Excel w komputerze, aplikacja mobilna w smartfonie, czy… metoda kopertowa? Co lepsze do kontroli domowych wydatków?
Przeczytaj też: Zwrot prowizji to marzenie ściętej głowy? Niekoniecznie! Wyrok TSUE jednak działa. Pani Magda odzyska ponad 5.000 zł i coś jeszcze…
Trzeba wiedzieć, z kim trzymać
Blisko 43% ankietowanych przedsiębiorców deklarowało, że bardzo dobrze zna pracowników liniowych, 18% – że osoby mające wpływ na przyznawanie kredytów (członków komitetów kredytowych), a 8% firm przyznawało się do bardzo dobrej znajomości z dyrektorem banku.
Choć w opinii przedsiębiorców każda znajomość może ułatwić dostęp do finansowania, to naukowcy wykazali – analizując wskaźniki firm – że tylko znajomości z pracownikami najwyższego szczebla przekładają się na łatwość w uzyskaniu finansowania.
Okazuje się jednak, że „łatwiej dostępne” finansowanie nie przekłada się np. na wzrost sprzedaży czy rentowności firmy.
„Można wyciągnąć z tego taki wniosek, że kredyty udzielane „po znajomości” nie mają ekonomicznego uzasadnienia dla firm i gospodarki. Dostęp do finansowania, ułatwiony dzięki znajomości dyrektorów banków i osób odpowiedzialnych za przyznawanie kredytów, przekładał się na większe inwestycje firm. Firmy te nie były jednak w stanie przełożyć tych znajomości na wzrost sprzedaży oraz rentowność przedsiębiorstwa. Także sens podejmowania decyzji o finansowaniu firm na bazie znajomości stoi pod znakiem zapytania”
– podkreśla Kozłowski. Jego zdaniem, wyniki badania powinny być sygnałem ostrzegawczym dla lokalnych banków, ponieważ udział „miękkich czynników”, czyli znajomości w procesie udzielania kredytu, może zniekształcić proces oceny wiarygodności kredytowej firmy. Słowem – kredyty mogą trafić tam, gdzie nie powinny, a jeśli przestaną być prawidłowo obsługiwane, mogą pogrążyć banki.
Zdaniem naukowców, banki powinny zadbać o dodatkową – niezależną od układów towarzyskich – weryfikację procesu kredytowego.
Źródło zdjęcia: Pixabay