Jesteśmy roszczeniowi? Jedna trzecia kredytobiorców hipotecznych – i to tych złotowych! – chciałaby, żeby ktoś im pomógł. Z kolei rośnie odsetek kredytobiorców frankowych zadowolonych ze swoich kredytów
Raz na jakiś czas różne firmy badawcze biorą pod lupę kredytobiorców oraz ich skłonność do tego, by im ktoś pomógł. Jak wiadomo spłacanie kredytów jest łatwiejsze, gdy ktoś pomaga, więc wyniki takich badań zwykle podnoszą ciśnienie tym, którzy żadnych kredytów nie mają. Podejmę to ryzyko i krótko omówię najnowsze badania dotyczące sytuacji i zapatrywań kredytobiorców, które opublikował właśnie Instytut Jagielloński.
- Kiedy warto zmienić sprzedawcę energii? Komu to się może opłacić? I czy teraz – mimo zamrożenia cen – może być na to dobry moment? Licytacja rusza [POWERED BY RESPECT ENERGY]
- Gdy domowy budżet się nie spina, trzeba nad nim popracować. Oto pięć sposobów na zwiększenie dochodów i pięć na ograniczenie wydatków! [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL BANK]
- Świat stał się wyjątkowo niestabilny. Czy to powinno wpłynąć na nasze plany… emerytalne? Jak powinna wyglądać Twoja globalna emerytura? [POWERED BY SAXO BANK]
Szczególnie ciekawa jak zwykle jest ta część pytań, która jest poświęcona frankowiczom. Ich sytuacja jest bowiem wyjątkowo wielopłaszczyznowa i niejednoznaczna. Już sam fakt, że wzięli kredyt odnoszony do obcej waluty jest przedmiotem różnych ocen. Byli świadomi w co się pakują czy może nie? Banki ich poinformowały o ryzyku czy raczej nie bardzo? Mieli obowiązek przewidywać wzrost kursu z 2 zł do 4-5 zł czy wręcz przeciwnie?
Na to nakłada się sfera prawna, a więc czynione przez frankowiczów zarzuty, że w ich umowach są klauzule niedozwolone – zbyt nieprecyzyjne bądź określające prawa i obowiązki stron w sposób drastycznie niesymetryczny. Tę kwestię rozstrzygają – i jeszcze przez kilka lat będą rozstrzygały – sądy.
Jak wiadomo tylko część frankowiczów ma pretensje do banków o swój los. Widać to na ulicach (demonstracje zbuntowanych frankowiczów zwykle nie liczą więcej, niż kilka tysięcy ludzi, podczas gdy kredytów jest ponad pół miliona, zaś kredytobiorców pewnie z 800.000) oraz na wokandzie. Sądów nie zalały dziesiątki tysięcy pozwów zbiorowych, lecz raczej tysiące indywidualnych. To się oczywiście w każdej chwili może zmienić, ale na razie wygląda na to, że nie wszyscy frankowicze są wkurzeni.
Z badań Instytutu Jagiellońskiego wynika, że odsetek zadowolonych frankowiczów wzrósł już do 45% – a więc co drugi nie rozważa żadnych wrogich kroków wobec banków – aczkolwiek jedna trzecia frankowiczów śledzi aktywnie fora i stowarzyszenia antybankowych działaczy. To oznacza, że potencjalna grupa tych, którzy mogą podjąć jakieś działania – prawne lub „uliczne”, ewentualnie przy urnie wyborczej – nie jest wcale tak nieliczna. rośnie z powodu
60% frankowiczów jest niezadowolona z pomysłów prezydenta, które – przypomnijmy – zasadzają się głównie na idei dobrowolnego dogadywania się banków z kredytobiorcami. Prawdopodobnie 5-10% kredytobiorców będących w najtrudniejszej sytuacji dostanie propozycję przewalutowania kredytów po jakimś kompromisowym kursie. Wygląda na to, że ten kompromis nie uszczęśliwi większości frankowiczów, choć to akurat dziwne nie jest, bo taka jest istota kompromisu, że mało komu się podoba.
I teraz uwaga – coś powalającego. 53% frankowiczów oczekuje pomocy „zewnętrznych czynników” w spłacie swojego kredytu. To zapewne ta druga połowa, w odróżnieniu od pierwszej niezadowolona ze swojego życia z frankiem. Z tej połowy oczekującej wsparcia mniej więcej połowa manifestuje to raczej dla zasady, zaś 25-30% frankowiczów – może być chętna do podjęcia jakiejś aktywności (chociażby przez to, że obserwuje działania walczących stowarzyszeń).
Ale liczba dotycząca kredytobiorców złotowych jest znacznie bardziej zadziwiająca. Otóż co trzeci złotówkowicz (dokładniej 32%) życzy sobie, żeby mu pomóc w spłacie długu. I teraz nie wiadomo: jaja sobie robią czy rzeczywiście tak uważają? Bo jeśli to na serio, robi się ciekawie.
Choć z drugiej strony może to jest proste „przedłużenie” poglądów tej ogólnie roszczeniowej części społeczeństwa, która zawsze będzie klientelą polityków-populistów. Skoro w społeczeństwie jest jedna trzecia klientów państwa, którzy za punkt honoru uważają, żeby jak najwięcej dla siebie od państwa wyciągnąć, to dlaczego wśród kredytobiorców miałoby być inaczej (nawet jeśli mają relatywnie wyższe dochody).
źródło zdjęcia: Onet.pl