Istnieją już dwie internetowe platformy, na których możemy nie tylko porównać kredyty hipoteczne, ale i zdalnie złożyć wniosek kredytowy do wybranego banku, by kupić mieszkanie, dom albo działkę. Nie będzie to oczywiście takie proste jak zakup elektroniki na Allegro, czy koszulki na Zalando, ale… Dziś przyglądamy się serwisowi Jakikredyt.pl, który ostatnio ruszył na podbój rynku.
Debiut Jakikredyt.pl zbiegł się w czasie ze startem podobnego serwisu stworzonego przez właściciela Morizona, jednego z największych portali nieruchomościowych. Jak działa ta porównywarko-pośredniczarka sprawdziliśmy jakiś czas temu. Zapraszamy do przeczytania recenzji.
- Czym różni się oszczędzający Niemiec lub Francuz od Polaka? Jakie rodzaje lokat bankowych chwytają nas za serce? Niemiecka aplikacja to sprawdziła [POWERED BY RAISIN]
- Co z dobrymi czasami, które miały nadejść dla funduszy inwestujących w obligacje? Które fundusze warto wybierać? Nieoczywiste rady eksperta [POWERED BY UNIQA TFI]
- Tak Szwajcarzy walczą o dostęp do gotówki. Co do sekundy mierzą czas dostępu każdego obywatela do najbliższego „wodopoju”. Banki, poczta, bankomaty… [POWERED BY EURONET]
Tu i tu idea jest taka sama – pomoc w wyborze kredytu na zakup nieruchomości bez konieczności odwiedzania banków i stacjonarnych pośredników. Jedna i druga platforma działa na tych samych bazach danych, co większość tradycyjnych, dużych pośredników. Sami możemy więc być dla siebie doradcą finansowym, który wklepie do komputera potrzebne dane i złoży wniosek o kredyt.
Kłopot w tym, że zaciąganie kredytu hipotecznego to nie bułka z masłem. To decyzja, która wiąże nas z bankiem na kilka dziesięcioleci. Czy ta się to zrobić przez internet? Tak, jak Maciek Samcik przenicował morizonowy serwis Lendi.pl, tak ja poświęciłem całe popołudnie żeby przetestować możliwości i serwisu Jakikredyt.pl.
Czytaj też: Dwa miesiące czeka klient na wydanie decyzji kredytowej. Czy banki łamią prawo?
Przeczytaj też: „To bank czy dom wariatów?”. Jesienią złożyli pierwszy wniosek o kredyt. Minęło pół roku i… czekają
Jak zostać sam sobie finansowym sterem, żeglarzem i okrętem?
Korzystając z Jakikredyt.pl solidnie powiększyłem swoją wiedzę. Dowiedziałem się jaką mam zdolność kredytową, na co będzie zwracał uwagę bank, mogłem też oszacować dodatkowe koszty kredytu – wszystko widoczne jak na dłoni. To na pewno plus tego serwisu. Choć są i minusy (o nich dalej).
Żeby zacząć zabawę i wyliczyć zdolność kredytową trzeba podać tylko swoje imię i nazwisko i mail do kontaktu. Żeby zyskać dostęp do pełnej funkcjonalności serwisu – która polega na tym, że po wyborze oferty kredytowej otrzymamy komplet dokumentów do złożenia wniosku o kreydt – musimy stworzyć w serwisie konto. Dla ułatwienia możemy zalogować się kontem Facebookowym, albo Google.
Minuta na wypełnienie danych. Godzina na zrobienie wniosku?
Testowanie zacząłem od rzeczy najprostszej, czyli od zbadania swojej zdolności kredytowej. Najpierw wybrałem cel kredytu: w sumie jest aż osiem opcji do wyboru – zakup domu, mieszkania, domu z działką, działki z budową plus wykończenie…
Potem – tak jak w każdej innej tego typu porównywarce – wybieram ile osób wnioskuje o kredyt, czy w gospodarstwie będzie ktoś jeszcze oprócz spłacających kredyt, ich wiek, źródło dochodu, wysokość netto dochodu i oczywiście obecne zobowiązania. Całość jest zaprojektowana dość intuicyjnie, czyli mamy suwaki i pola do wypełnienia.
Jak Jakikredyt.pl wypada w zderzeniu z porównywarką Morizona? Ta druga sprawia wrażenie nowocześniejszej – wita mnie czatbot – taki asystent, który zadaje pytania i informuje co się zaraz zdarzy. Ale żeby do czegoś dojść muszę przeklikać się przez większą liczbę stron – w Jakikredyt.pl cały wniosek jest na jednej. Która opcja jest lepsza? Kwestia gustu.
Jakikredyt.pl pyta o więcej szczegółów (choćby o to czy wnioskodawca ma samochód) i jest bardziej szczegółowy jeśli chodzi o dodatkowe zobowiązania. Jeśli się pomylę i kliknę„wstecz” – strona Jakikredyt.pl wraca do początku i wniosek muszę wypełniać jeszcze raz. Jest na to sposób – trzeba kliknąć niewielki guzik „zmień”, który jest obok sekcji „Parametry Twojego Kredytu”.
Dodatkowe koszty pokazane jak na dłoni
Po wypełnieniu formularza wyskakuje oferta wszystkich największych banków i indywidualnie wyliczona zdolność kredytowa. Oprócz tego nie tylko wysokość prowizji, marży czy oprocentowanie, ale wyliczenie wszelkich dodatkowych – koniecznych, albo potencjalnych – opłat: ubezpieczenia (pięć rodzajów, m.in. na życie, od utraty pracy, nieruchomości), opłaty za całkowitą spłatę kredytu, opłaty za wycenę nieruchomości (jeśli danych bank ich wymaga), koszt nadpłaty rat. I oczywiście cross selling, czyli czy w danym banku są dodatkowe wymogi, np. karta kredytowa, ROR albo ubezpiecznie od utraty pracy.
Ze wszystkich ofert, które się pojawiły, możemy zaznaczyć tylko te, które nas interesują. Wtedy – już na nowej stronie – będziemy mogli w bardziej przejrzysty sposób je porównać. I jeśli uznamy, że warto wysłać wniosek do kilku banków, możemy zaznaczyć je wszystkie. To funkcja, która jest wyróżnikiem Jakikredyt.pl – tzw. multiwniosek.
Po wybraniu oferty banku (lub kilku) wypełniam już dość szczegółowy wniosek – podaję parametry kredytu, dane nieruchomości, dane wnioskodawcy (łącznie z posiadanym majątkiem). Sporo tego.
Nie będzie tak, że jeden wniosek trafi do wszystkich wybranych banków, bo każdy z nich ma inne wzory dokumentów. Można je pobrać na stronie, ale same sie nie wypełnią. Dobra wiadomość jest taka, że można je wydrukować, wypełnić i zrobić zdjęcie, a podstawowe dane z wniosku zapisać, tak by nie trzeba było wypełniać go za każdym razem od zera. Dostarczeniem ich do banku zajmą się pracownicy portalu.
Całość wygląda przyzwoicie. Każdy w miarę rozgarnięty człowiek powinien sobie dać radę z przeprocesowaniem wniosku. Gdybyśmy mieli problemy możemy w każdej chwili pogadać na czacie z ekspertem albo zostawić telefon – wtedy oddzwonią.
Morizon vs. Jakikredyt.pl – trochę widać kto sprzedawał, a kto pośredniczył
Ciekawy jestem ilu będzie takich totalnych fanów e-technologii, którzy wezmą kredyt mieszkaniowy (prawie) online. Zaryzykuję stwierdzenie, że ktoś kto będzie robił to po raz pierwszy, może być bardziej skłonny do tradycyjnych form kontaktu i że będzie chciał mieć taki ludzki „backup” na wyciągnięcie ręki. Ale może się mylę.
Jakikredyt.pl planuje w tym roku przeprocesować kredyty na łączną sumę 300 mln zł. Dla porównania w III kwartale ubiegłego łączna wartość udzielonych kredytów hipotecznych przy wsparciu największych firm pośrednictwa finansowego wyniosła 6,4 mld zł.
Porównywarka Morizon jest sprzężona z dużym serwisem ogłoszeń nieruchomości – poszukujący domu mogą w ramach jednego serwisu wybrać wymorzone „M” i znaleźć finansowanie. Jakikredyt.pl, który ma więcej opcji do wyboru, sprawia wrażenie bardziej zaawansowanego, złożonego, skomplikowanego. Może to dlatego, że stoi za nim osoba z dużym doświadczeniem w pośredniczeniu, a nie sprzedawaniu?
Czytaj też: Wzięli kredyt na mieszkanie, ale zostali oszukani. Spłacają kredyt, a bank przyszedł po nowe zabezpieczenie
Banki coraz śmielej pożyczają w internecie. Ale co robić gdy trafi się trudny przypadek?
Czy taki model się sprawdzi? Ostatni rok to prawdziwy wysyp różnego rodzaju marketów pożyczkowych online, które agregują oferty banków. Mamy przede wszystkim Bancovo i Finai. Rzucają one rękawicę firmom pożyczkowym, które do tej pory brylowały w świecie finansowych technologii. Ale kredyt hipoteczny to inna liga, niż prosta pożyczka gotówkowa. Tutaj o technologiczna rewolucję będzie trudniej.
Czy na rynku będzie miejsce dla dwóch podobnych porównywarek? A przecież wkrótce swoją fintechową odnogę ma zaprezentować rynkowy weteran czyli Open Finance. Czy będą chętni żeby składać wnioski o kredyty hipoteczne online? Jeśli ktoś ma prostą, czystą sytuację finansową, zawodową i rodzinną – np. małżeństwo z 30% wkładem własnym pracujące na umowach o pracę na czas nieokreślony – to może zaryzykuje…
Ale jeśli mamy parę, w której obydwie osoby pracują „na firmę” i nie mają dużego wkładu własnego, to procedowanie online może nie iść tak gładko. W takich sytuacjach przyda się wiedza i doświadczenie zaufanego doradcy, który wie gdzie trzeba coś dodać, a gdzie odjąć, żeby w banku na wniosek spojrzeli bardziej przychylnym okiem. Serwisy internetowe nie mają jeszcze nawet sztucznej, nie mówiąc już o „prawdziwej” inteligencji. Na razie raczkują, będziemy śledzić ich dorastanie.
źródło zdjęcia: PixaBay