W lipcu 2017 r. weszła w życie ustawa o kredycie hipotecznym, której celem jest zwiększenie ochrony osób pożyczających pieniądze na zakup mieszkania czy domu. Ustawa mówi m.in., że bank musi wydać decyzję kredytową w ciągu 21 dni o momentu złożenia wniosku o kredyt. Nasi czytelnicy donoszą, że banki nagminnie przekraczają ten termin. Oto jak się tłumaczą
„Bank wydaje klientom decyzje powyżej dwóch miesięcy. Jak to się ma do ustawy o kredycie hipotecznym czyli ustawowych 21 dniach?” – pyta nasz czytelnik, który jakiś czas temu złożył papiery w mBanku. Więcej podobnych skarg znajdziemy na forach internetowych. Oto jedna z forum ING Banku:
- Jak kupować dolary i euro, żeby nie wpaść w pułapkę cenową? Oto system, który chroni przed wahaniami
- Dlaczego tak trudno wykonać pierwszy krok w inwestowaniu? Tracimy lata (czasem dekady!), bo hamują nas te trzy mentalne przeszkody. Jak je pokonać?
- Autozapis do PPK już tu jest! Co robić? Oto trzy powody, dla których nie warto uciekać z PPK. Nawet jeśli nie wierzysz, że ten system dotrwa do Twojej emerytury
„Złożyliśmy z żoną wniosek o przyznanie kredytu hipotecznego 8 grudnia, doradczyni poinformowała nas o terminie 21 dni roboczych jaki ma bank na wydanie decyzji. 27 grudnia dostaliśmy wstępną decyzję pozytywną. Dziś mamy 12 stycznia, mija 22 dni roboczych odliczając święta od podpisania wniosku i nie mamy żadnej ostatecznej decyzji, a notariusz jest już umówiony. Czy bank takim postępowaniem nie łamie zapisów ustawy o kredytach hipotecznych przedłużając czas oczekiwania? Zbywanie nas informacjami o dużym zainteresowaniem oferty jest po prostu słabe i niepoważne”
Banki toną w morzu wniosków
Banki faktycznie utonęły we wnioskach kredytowych, bo popyt na kredyty hipoteczne wcale nie spada. W 2017 r. banki udzieliły 204 tys. kredytów, o blisko 5 proc. więcej niż w roku poprzednim. To najwyższa sprzedaż „hipotek” od pięciu lat. Jeśli chodzi o wartość, w 2017 r. Polacy pożyczyli na mieszkania 46,5 mld zł, czyli o prawie 11 proc. więcej niż rok wcześniej.
Pierwszy kwartał tego roku pokazuje, że pracy bankom nie ubywa. Od stycznia do marca zaciągnęliśmy o ponad 8 proc. więcej kredytów niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Pod względem wartości wzrost wyniósł aż 16 proc.
Przeczytaj też: Bezpieczny kredyt hipoteczny? Kasa szybciej, bardziej uczciwie i bez kajdanek? Jest nowe prawo!
Tak po ludzku można banki zrozumieć. Wniosków do obsługi jest coraz więcej i ktoś przecież musi przewertować stertę papierów. Natomiast rąk do pracy w bankach nie przybywa.
„Wszystkie wnioski staramy się rozpatrzyć jak najszybciej. Z racji tego, że nasza oferta cieszy się dużym zainteresowaniem, a wniosków wpływa bardzo dużo, czas oczekiwania może także się wydłużyć”
– odpowiada ING Bank niezadowolonym klientom. Ale z drugiej strony mamy ustawę, która wyznacza bankom sztywne terminy na wydanie decyzji kredytowej. Trudno więc dziwić się klientom, którzy chcieliby jak najszybciej zamieszkać we własnym „M”, a tu trzeba czekać, bo bank się nie wyrabia. I nie zamierza im zrekompensować dłuższego oczekiwania oraz łamania prawa.
Pytanie o kredyt czy wniosek?
Trzeba jednak przyznać, że sama ustawa nie jest precyzyjna. Na początek trzeba odróżnić wstępne zapytanie o kredyt od wniosku o zawarcie umowy kredytowej. Często bowiem jest tak, że klienci najpierw próbują „wybadać teren”, sprawdzić orientacyjnie czy w danym banku w ogóle mają szansę na kredyt i w jakiej wysokości.
Przeczytaj też: „To bank czy dom wariatów?”. Jesienią złożyli pierwszy wniosek o kredyt. Minęło pół roku i… czekają
Termin 21 dni liczy się natomiast od momentu złożenia wniosku o zawarcie umowy kredytowej. Zajrzyjmy do źródła, czyli ustawy. Art. 14. ust 1 i 2 mówią:
„W celu zawarcia umowy o kredyt hipoteczny konsument występuje z wnioskiem do kredytodawcy. Kredytodawca, pośrednik kredytu hipotecznego oraz agent są obowiązani przekazać konsumentowi decyzję w sprawie udzielenia kredytu hipotecznego (decyzja kredytowa), na trwałym nośniku, w dwudziestym pierwszym dniu od dnia otrzymania wniosku (…) w celu umożliwienia porównania warunków umów o kredyt hipoteczny oferowanych przez innych kredytodawców, chyba że konsument wyrazi zgodę na wcześniejsze przekazanie decyzji kredytowej”
Bankowcy bronią się tym, że zapis ustawy jest mało precyzyjny. Ich zdaniem „21 dni” powinno liczyć się od momentu złożenia wniosku kredytowego, ale z kompletem dokumentów.
Ustawa nie definiuje kompletu dokumentów, ani nie wskazuje konkretnej daty od jakiej należy liczyć te 21 dni. Dlatego u nas w banku przyjmujemy dosłowną interpretację – wydajemy decyzję w terminie 21 dni od dnia, kiedy otrzymamy wniosek z kompletem dokumentów (ostatni niezbędny dokument)
– wyjaśnia biuro prasowe mBanku. Bankowcy podkreślają, że kredyt hipoteczny to nie prosta pożyczka gotówkowa, która wymaga złożenia wniosku i ewentualnie (bo nie zawsze) zaświadczenia o zatrudnieniu i wynagrodzeniu.
Przeczytaj też: ING udzieli kredytu hipotecznego prawie całkiem przez internet. Przełom czy gadżet?
W przypadku kredytu mieszkaniowego klient co chwilę może być poproszony o dostarczenie kolejnych dokumentów dotyczących np. zarobków, finansowanego mieszkania, zaświadczeń z urzędów czy wypisów z ksiąg wieczystych. Bank wyjaśnia:
„Po przejściu analizy wydajemy klientowi „przedwstępną decyzję kredytową”, w której określamy ostatnie wymagane dokumenty do tego, aby wydać decyzję kredytową. Są to np.: podpisanie regulaminu promocji przez klienta, podpisanie wniosku o zawarcie umowy o kredyt, dostarczenie umowy deweloperskiej (jeśli jest to rynek pierwotny). Podchodzimy do tego tak, że dopiero po uzupełnieniu całej dokumentacji można powiedzieć, że mamy komplet dokumentów i możemy rozpocząć naliczanie 21 dni”
Nieprecyzyjne prawo chroni klienta?
Bankowcy twierdzą, że liczenie terminu 21 od momentu dostarczenia ostatniego dokumentu wręcz chroni interes klientów.
Załóżmy, że klient złożył wniosek o kredyt i od tego momentu tyka owe „21 dni”. Ale na kilka dni przed upływem tego terminu bank prosi o dostarczenie jeszcze jakiegoś świstka, np. z urzędu, na który będzie trzeba czekać tydzień lub dwa. Co wtedy? Bez tego brakującego zaświadczenia bank będzie zmuszony wydać decyzję negatywną.
Z punktu widzenia klienta lepiej więc będzie dostarczyć bankowi brakujący dokument i pozwolić, by od tego momentu liczyły się „21 dni”, niż całą procedurę wnioskowania o kredyt rozpoczynać od nowa. Oczywiście nic nie tłumaczy banku, który otrzymał wniosek o kredyt wraz z kompletem dokumentów, a nie wydał decyzji kredytowej w ciągu 21 dni.
Czy grożą mu za to jakieś konsekwencje? Sama ustawa kar nie przewiduje. Jedyne czego mogą się bać banki nagminnie łamiące prawa klientów, to kary finansowej od UOKiK za stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Kara może sięgnąć 10 proc. przychodów przedsiębiorcy, ale w takiej wysokości wymierzana jest w sprawach naprawdę grubego kalibru.
Źródło zdjęcia: Pixabay.com