Niemal w każdy wakacyjny weekend słyszę o problemach kierowców jadących polskimi autostradami. Są wąskie, obciążone do granic wytrzymałości i bardzo często zakorkowane. Sam czasem w tych korkach uczestniczę i za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu, że nikt nie stuknął się jeszcze w czoło i nie spróbował znaleźć rozwiązania. „Nikt” ze szczególnym uwzględnieniem zarządców tych autostrad. A wystarczy nagrodzić tych kierowców, którzy płacą najszybciej
Jeśli nie chcemy wprowadzać rewolucji typu e-winiety (kupujesz „abonament na autostrady” przez internet lub stacjonarnie, przyklejasz na szybę nalepkę albo i nie, a czytniki zamontowane przy bramkach sprawdzają czy jesteś „na legalu”) to przynajmniej spróbujmy udrożnić istniejący system, przy okazji nagradzając mniejszymi korkami tych kierowców, którzy za przejazd zapłacili z góry albo elektronicznie.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Bardzo proste rozwiązanie widziałem w Hiszpanii, gdzie autostrady są w większości bezpłatne, ale czasem zdarzy się jakiś płatny odcinek. O dziwo, ani razu nie zdarzyło mi się na takim odcinku stać w korku do bramek (bo mają tam klasyczne bramki, jak u nas). Zapewne wynika to z faktu, że w Hiszpanii sieć autostrad jest lepiej rozbudowana, niż w Polsce (więc ruch się rozkłada), ale po części może mieć znaczenie dobra przepustowość przy bramkach.
Otóż w kilku unktach poboru opłar na kilkaset metrów przed „normalnymi” bramkami znajdują się takie, w których płaci się wyłącznie kartą oraz takie, które są elementem systemu automatycznych płatności mobilnych (auto jest identyfikowane, a pieniądze są ściągane przy pomocy aplikacji mobilnej). Kierowca ma więc wybór – jechać do „normalnych” bramek, gdzie musi się liczyć z korkami wynikającymi z tego, że w kolejce stanęli klienci „gotówkowi”, albo wybrać bramkę wyłącznie do e-płatności.
Po przejechaniu przez bramkę „bezgotówkową” jestem kierowany na specjalny pas, dzięki któremu omijam ewentualny tłok do „normalnych” bramek. Proste? Jak najbardziej. Tanie? Chyba tak. Gdyby chcieć taki system zamontować w Polsce to pewnie trzeba byłoby poszerzyć nieco drogę trochę wcześniej przed bramkami, by dojazd do tych „preferowanych” był jak najłatwiejszy.
Teoretycznie działa już system „preferowanych” bramek w ViaToll, ale po pierwsze przy każdym zwiększeniu ruchu te bramki są otwierane dla wszystkich (czyli znika preferencja dla użytkowników systemu), a po drugie sam system nigdy nie będzie powszechny, bo opiera się na przestarzałym rozwiązaniu technologicznym (trzeba kupić specjalny element montowany w samochodzie, dziś już jego rolę może spokojnie spełniać nalepka, czytnik numerów rejestracyjnych lub smartfon).
Ale być może bramki ViaToll powinny być przeznaczone właśnie do wszystkich typów e-płatności, płatności przedpłaconych i mobilnych i zawsze niedostępne dla pozostałych kierowców? Problem w tym, że ViaToll nie obowiązuje ani na A1 (Amber One), ani na A2 (Autostrady Wielkopolskie konsorcjum Kulczyka).
Na początku „bramki ekspresowe” zastosowałbym wyłącznie dla systemów takich jak AmberGo, wprowadzony ostatnio na A1, a później ewentualnie do płatności kartami zbliżeniowymi – ale tylko w tzw. samoobsłudze i w trybie offline (czyli najszybszym).
Płacenie kartą na autostradzie to w ogóle dziwna rzecz. Zauważyliście, że przy polskich bramkach autostradowych płatności kartowe nie są wcale dużo szybsze, niż gotówkowe? Zastanawialiście się kiedyś dlaczego? Bo obsługują je pracownicy, którym trzeba podać kartę, a oni przy niej „rzeźbią” przez kilkanaście sekund! Dlaczego nikt tego nie zoptymalizuje? Samodzielne płatności zbliżeniowe (zwykłe czytniki zbliżeniowe umieszczone przed szlabanem) działające w trybie offline i od razu byłoby szybciej.
Trochę asfaltu, specjalna bramka – dobrze oznaczona i z możliwie długim dedykowanym dojazdem – przed punktem poboru opłat i wielu nowoczesnych użytkowników płatnych autostrad przestałoby przeklinać firmy, które tymi drogami zarządzają. Bo to głupota, że w XXI wieku firmy, które żądają opłat za korzystanie z autostrad nie potrafią uczynić tego korzystania komfortowym. Pojawił się system AmberGo i co? Jego użytkownicy stoją w takim samym korku jak cała reszta. Czy ktoś tu na głowę upadł?