W tym roku wielu z nas będzie musiało z konieczności nauczyć się inwestować pieniądze. Przy tej okazji postanowiłem zapytać: czym wyróżnia się polski inwestor? Jak można trafić w jego potrzeby oraz zyskać zaufanie, gdy już będzie gotowy, by zabrać kawałek swoich oszczędności z banku? I jaką rolę w tej jego przemianie odegrają fundusze inwestycyjne?
W ostatnich miesiącach posiadacze oszczędności – a przynajmniej ci mniej świadomi, którzy do tej pory opierali swoje działania na lokowaniu pieniędzy w bankach – przeżywają swego rodzaju szok. Po raz pierwszy w historii okazuje się, że oprocentowanie depozytu może wynosić zero, a bank może w ogóle nie chcieć przyjąć pieniędzy, bo po prostu ma ich za dużo.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Z kolei prezes Narodowego Banku Centralnego sugeruje, że stopy procentowe mogą być… jeszcze niższe. Na domiar złego inflacja jest na tyle wysoka, że poszukiwanie sposobu ratowania realnej wartości oszczędności w banku przypomina szukanie igły w stogu siana.
Niedawno sprawdzaliśmy na „Subiektywnie o finansach” co Polacy robią z pieniędzmi w takiej sytuacji. Jednym z pomysłów jest przenoszenie części oszczędności do funduszy inwestycyjnych.
Co zrobić z pieniędzmi w 2021 r.?
Tradycyjnie najpopularniejsze były zawsze fundusze lokujące w obligacje. Co prawda nie gwarantują one zarobku, ale relatywnie najbliżej im do bezpieczeństwa depozytu bankowego. W dodatku przy spadających stopach procentowych fundusze tego typu – mające w swoich portfelach sporo obligacji kupionych jeszcze w „dobrych czasach” – pokazały ostatnio niezłe zyski. Zarobek rzędu 3-4% rocznie nie był wyjątkiem.
Tyle, że ten „bonus” też się wkrótce skończy. W 2021 r. trudno będzie liczyć na to, że wyniki z poprzedniego roku się powtórzą. Dla funduszy obligacji emitowanych przez światowe rządy – o ile nie będą podejmowały ryzyka i nie kupią obligacji zbyt ryzykownych krajów – dobrym wynikiem może być 1-2% w skali roku.
Aby pobić inflację wielu inwestorów będzie musiało w 2021 r. wykonać kolejny krok i przekonać się do funduszy inwestujących w akcje największych światowych korporacji. W krótkim terminie oznacza to oczywiście wystawienie części pieniędzy na ryzyko wahliwości, ale w długim terminie to może być jedyna droga do pokonania inflacji.
Czytaj też: Polacy kupują fundusze najdrożej na świecie. Jak temu zaradzić? To musi być wojna hybrydowa
Czytaj też: Czy platformy oferujące fundusze online mogą być lekiem na funduszowy misselling?
Fundusze inwestycyjne ochronią przed inflacją?
Powód? W długim terminie (a więc niekoniecznie akurat w 2021 r., ale zapewne w ciągu najbliższych kilkunastu lat – już tak) wartość akcji przedsiębiorstw rośnie zarówno ze względu na ich rozwój, ale też na inflację – przychody firm pochodzą ze sprzedaży towarów i usług uwzględniającej wzrost cen. Zatem mając pieniądze ulokowane w akcjach największych światowych firm w długim terminie powinniśmy też ochronić się przed inflacją.
Początkującym inwestorom zwykle radzę, żeby na starcie włożyli w fundusz inwestujący w akcje przedsiębiorstw tylko niewielką część oszczędności – np. 10-20%. Ten komponent może zapewnić wzrost lub spadek łącznego wyniku oszczędzania o 1-2% (punkt procentowy) w skali roku.
Jeśli dobrze pójdzie, to wystarczy, żeby pokonać inflację. Zwłaszcza jeśli jednocześnie jakąś część oszczędności przeznaczymy na zakup obligacji skarbowych (których oprocentowanie zależy od inflacji, więc jest szansa na 3-4% rocznego zarobku).
Są dwa problemy z realizacją tej strategii. Pierwszy to oczywiście kłopot z wyborem odpowiedniego funduszu inwestycyjnego (pomocą służą platformy porównujące różne fundusze inwestycyjne i pomagające w ich zakupie – jedną z nich jest F-Trust, w dalszej części artykułu napiszę jeszcze dwa słowa na jej temat).
Gdzie kupić jednostki udziałowe funduszy inwestycyjnych jeśli nie w banku?
Drugi problem polega na tym, że często w okolicy nie ma „żywego” doradcy, który pomógłby odpowiedzieć na pytania, rozwiać wątpliwości, pomóc w interpretacji wykresu, czy tabelek z cyferkami. Wybór funduszu inwestycyjnego wśród wielu podobnych to nie bułka z masłem.
W Polsce głównym dystrybutorem funduszy inwestycyjnych są banki. Większość z nich ma w grupach kapitałowych własne firmy zarządzające funduszami, a więc bankowi doradcy są zainteresowani oferowaniem konkretnych funduszy – rzadko kiedy pomogą znaleźć najlepszy fundusz na rynku.
Tradycyjni „niezależni doradcy finansowi” stracili reputację w poprzednich latach (wcisnęli klientom zbyt wiele kitu w postaci takich inwestycji, od których mieli najwyższe prowizje), a od dobrych kilku lat rośnie segment internetowych platform porównujących fundusze: F-Trust, KupFundusz.pl czy Starfunds.pl – to tylko niektóre z nich.
Tutaj niezależność jest gwarantowana, bo po pierwsze platformy te nie należą do banków, a po drugie – mają w ofercie setki i tysiące funduszy z całego świata. Zaś pomaganie klientom w wyborze opiera się na wykorzystaniu obiektywnych liczb, wskaźników i algorytmów.
Czytaj też: Globalny fundusz stabilnego wzrostu lekiem na zerowe stopy procentowe? Sprawdzam co w nim „siedzi”
Czytaj więcej o globalnych funduszach stabilnych: pieniądze mają być raczej bezpieczne i z odrobinką zysku. Jak to działa?
Pięć tajemnic o polskim inwestorze. Nie wszystkie bolesne
Popularność tego typu platform rośnie, choć niespiesznie. Poznański F-Trust właśnie przebił miliard złotych aktywów zainwestowanych w fundusze z jego pośrednictwem. Przy tej okazji zapytałem Piotra Jeske z F-Trust – współpracuję z tą firmą od lat, ze względu na porządną jakość usług, które oferuje – czego nauczył się o polskim inwestorze w drodze do tego miliarda. Co mi powiedział? Pięć rzeczy:
Po pierwsze: polski inwestor lubi inwestować online, ale… gdy dochodzi do inwestowania większych pieniędzy, bardzo ceni sobie kontakt z „żywym” człowiekiem, doradcą. Jeśli taki doradca dojeżdża we wskazane przez klienta miejsce, to już w ogóle jest super. Oczywiście: po sfinalizowaniu zakupu najważniejsza staje się możliwość zarządzania swoją inwestycją przez internet. Ideałem dla polskiego ciułacza jest więc możliwość połączenia internetowej platformy porównującej fundusze oraz doradztwa „żywego” człowieka w momencie zakupu.
Po drugie: polski inwestor jest skłonny kupować fundusze akcyjne (bardziej ryzykowne, ale i z potencjałem większego zysku) częściej niż nam się wydaje, ale zanim to zrobi musi faktycznie zrozumieć, jak działają takie fundusze. Oczekuje, że w prosty sposób – na prostych wykresach, niezbyt skomplikowanych tabelkach – ktoś mu pokaże jak to „chodzi”. Kłopot w tym, że niewielu polskich sprzedawców funduszy nauczyło się mówić i pokazywać klientom inwestycje w tak prosty sposób, żeby ich przekonać.
Po trzecie: polski inwestor jest ciekawy świata i zaczyna już myśleć o tym, jak zabezpieczyć swoje oszczędności przed niebezpieczeństwami. Fundusze inwestycyjne, które lokują oszczędności klientów globalnie, a także fundusze globalnych gigantów typu BlackRock, Franklin Templeton, czy Schroders – to coraz popularniejsze inwestycje Polaków korzystających z platform takich, jak F-Trust. Zwłaszcza ci z grubszymi portfelami często wybierają fundusze globalnych firm zarządzających aktywami. Choćby po to, żeby w sytuacji awaryjnej móc pojechać do punktu obsługi klienta gdziekolwiek na świecie i wypłacić swoje pieniądze.
Po czwarte: polski inwestor jest nieufny. Cóż, przez lata był mamiony „zyskiem bez ryzyka” i wciskano mu rozwiązania, które wiązały się z ogromnymi prowizjami. Z jednej strony zaczyna sobie zdawać sprawę, że już nie ma innego wyjścia, jak „przeprosić się” z rynkiem kapitałowym, a z drugiej strony – męczy go brak zaufania do firm, które mogą mu pomóc w wejściu na rynek. Często zostaje w banku, choć z niesmakiem, bo po prostu boi się komukolwiek zaufać.
Po piąte: polski inwestor lubi prostotę i łatwość przekazu. Analizy, rekomendacje czy podpowiedzi inwestycyjne mają sens tylko wtedy, gdy są przyjazne w odbiorze, napisane językiem zrozumiałym i w sposób zwięzły, najlepiej graficzny – z krótkim komentarzem. Powtarzalność formy przekazu oraz zakresu danych daje mu poczucie, że nikt nie próbuje go w nic „ubrać”. W przeszłości często doradcy finansowi, oferujący klientom fundusze, celowo przedstawiali się jako powiernicy jakiejś tajemnej wiedzy, która jest ekskluzywna i dostępna tylko dla wybranych. Teraz jest odwrotnie – klienci idą do pośredników, którzy przedstawią im fundusze w sposób „lekkostrawny”, bez kreowania wokół nich magii.
Polski inwestor to bardzo „drogi” inwestor. Ale jest dla niego nadzieja
Oferowanie klientom funduszy inwestycyjnych w strategii omnichannel (czyli analizowanie funduszy i wstępny wybór przez internet – najlepiej z użyciem dobrze działających algorytmów – potem osobisty kontakt z doradcą i zarządzanie inwestycją przez internet) to piekielnie trudne zajęcie. Bo drogie, a polski klient przeważnie ma do zainwestowania raczej 50.000 zł, niż 5.000.000 zł.
Ale są i dobre wieści. Jeśli polski inwestor jest ciekawy świata i szuka funduszy nie tylko znad Wisły (a takich często nie uświadczy u bankowego sprzedawcy) oraz daje się przekonać przejrzystą i prostą edukacją – to dla niebankowych dystrybutorów jest nadzieja. Także dla tych, którzy oferują fundusze przez internet, o ile – tak, jak F-Trust – będą łączyć to z możliwością spotkania się z doradcą w każdym momencie, żeby rozwiać wątpliwości.
——-
ZAPROSZENIE:
Jeśli jesteście początkującymi inwestorami i chcecie ulokować część oszczędności poza bankiem, to zapraszam Was do przetestowania – na początek na małych pieniądzach – jednej z niezależnych platform sprzedających fundusze online. Spróbujcie którejkolwiek z nich, a nie będziecie chcieli już kupować funduszy inaczej. Jest wygodniej, taniej i z większym wyborem, niż w tradycyjnych kanałach sprzedaży. Partnerem tego cyklu artykułów edukacyjnych jest właśnie tego typu platforma – F-Trust.
W przeszłości zdarzało mi się kupować fundusze inwestycyjne również z pomocą tej platformy. Mam dla Was kupony umożliwiające inwestowanie pieniędzy bez opłat. Należy kliknąć ten link, a potem wpisać kod promocyjny ULTSMA. Zapłacicie tylko opłatę za zarządzanie wybranym funduszem (jej ominąć się, niestety, nie da). Tutaj prosty opis jak wejść na pokład w trzech krokach.
Jeśli macie pytania dotyczące tego sposobu kupowania funduszy albo chcielibyście rozwiać jakieś wątpliwości – jestem pod e-mailem maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl i spróbuję doradzić (wpiszcie w tytule e-maila słowo ULTSMA, to będę wiedział, że jesteście z grona przyjaciół F-Trust i będziecie mieli u mnie „fast track”). Jak część z Was być może wie, od ponad 20 lat inwestuję swoje prywatne pieniądze m.in. w fundusze inwestycyjne.
——
Niniejszy artykuł jest częścią rubryki „Fundusze bez tajemnic”, której Partnerem jest F-Trust, jedna z największych w Polsce niezależnych platform pozwalających kupować w jednym miejscu tysiące funduszy inwestycyjnych (lokalnych i z całego świata). F-Trust zapewnia z jednej strony wygodną obsługę transakcji online, bazę wiedzy o funduszach i statystyki ich wyników, a z drugiej strony „żywych” doradców, do których można zadzwonić i którzy – w ramach poważniejszych potrzeb klienta – dojadą we wskazane miejsce, żeby pomóc live.
Zdjęcie tytułowe: Kevin Ku/Unsplash