Chyba nigdy nie włożono nam do rąk tylu argumentów o konieczności globalnego rozproszenia oszczędności, co ostatnio. Ale jak zabrać się za inwestowanie oszczędności poza Polską? I które ze stron świata najlepiej wybrać? Dziś kilka rad dla tych, którzy mają już powyżej uszu polskiego grajdołka finansowego
Każdy, kto ma więcej, niż 30.000-40.000 zł oszczędności ma… problem. Rekordowo niskie stopy procentowe i góra pieniędzy zgromadzonych przez banki skutkują rekordowo niskimi odsetkami od depozytów. Gdyby chcieć szukać alternatywy, to mamy obligacje skarbowe („płacą” niewiele lepiej, niż depozyty) albo obligacje korporacyjne (ale te już wiążą się z niemałym ryzykiem)..
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Można też spróbować zainwestować w akcje największych polskich spółek, ale połowa z najbardziej płynnych i teoretycznie najbardziej stabilnych firm to spółki państwowe, uzależnione od polityki wchodzącej dziś w każdy zakątek naszego życia. Zabranie z OFE połowy pieniędzy dodatkowo osłabiło nasz rynek kapitałowy, zaś wpływ afery Getbacku, czy afery wokół KNF jeszcze do końca nie jest ustalony, ale raczej nie będzie pozytywny.
Słowem: argumentów, by nie trzymać się kurczowo wyłącznie polskiego rynku, jest aż nadto. Spojrzałem ostatnio w mój prywatny portfel inwestycyjny i policzyłem, że w jego ćwiartce akcyjnej mam raptem 30% pieniędzy ulokowanych w Polsce. Większość z tej puli trzymam za granicą.
Nie chodzi nawet o to, że czegoś złego się spodziewam. To czysty pragmatyzm. Skoro żyję w kraju, który generuje mniej, niż 1% światowego PKB, to dlaczego miałbym kierować do tego kraju 100% moich życiowych oszczędności?
Czytaj też: Nadchodzi dobry czas dla funduszy pieniężnych? Jak i gdzie je kupić oraz jak wybrać najlepsze? Radzimy!
Kiedy warto skierować część pieniędzy za granicę?
Oczywiście: wychodzenie z pieniędzmi za granicę to w pewnym sensie wyższy poziom wtajemniczenia. Najpierw trzeba zbudować podstawową poduszkę finansową (najlepiej tak grubej, by pozwoliła utrzymać się przez rok w sytuacji awaryjnej, a jeśli tak się nie da, to przynajmniej przez pół roku). Potem zacząć różnicować oszczędności, powierzając trochę pieniędzy nie tylko bankom.
Dopiero po zbudowaniu podstawowego portfela inwestycji – z lokatami w bankach, obligacjami skarbowymi, jakimś funduszem bezpiecznym (tutaj pisaliśmy jak taki wybrać) oraz jakimś inwestującym w najlepsze polskie firmy – można myśleć o wyjściu z pieniędzmi za granicę.
Sądząc po listach, które od Was dostaję, spora część moich czytelników albo już jest na tym poziomie, albo się do niego zbliża. W końcu mamy boom gospodarczy, więc dużej części z nas powodzi się coraz lepiej. Oszczędności rosną i zastanawiacie się co z nimi zrobić.
Dla dużej części posiadaczy oszczędności lokowanie za granicą to czarna magia. Niejednemu wydaje się, że to dostępne tylko dla posiadaczy dużych pieniędzy. Bzdura. Niektóre z moich zagranicznych inwestycji zaczynałem z kwotami rzędu 5000 zł, czy 10.000 zł. A były i opcje mniejszej wpłaty. Jest już sporo pośredników którzy oferują takie inwestycje na równi z polskimi.
Dziś najczęściej inwestuję za granicą poprzez fundusze inwestycyjne kupowane przez internet. Jedną z firm, z których w tej kwestii współpracuję, jest platforma F-Trust – mój Partner Merytoryczny w tym cyklu tekstów, zapraszam do testowania – do której można zapisać się przez internet i takoż w niej inwestować. Mają tam do wyboru ponad 1000 funduszy inwestycyjnych z całego świata.
Czytaj też: Polacy kupują fundusze najdrożej na świecie. Jak temu zaradzić? To musi być wojna hybrydowa
Czytaj też: Czy platformy oferujące fundusze online mogą być lekiem na funduszowy misselling?
Czytaj więcej o tym: Dlaczego nie warto trzymać wszystkich pieniędzy z banku? Tylko jeden, ale za to miażdżący argument. Liczby nie kłamią
Czy inwestowanie za granicą jest bezpieczne?
Czy to bezpieczne? Cóż, ja trzymam część swoich oszczędności w największych światowych firmach inwestycyjnych. Takich, które zarządzają większymi pieniędzmi inwestorów z całego świata, niż wynosi budżet państwa polskiego. Franklin Templeton, Fidelity, BlackRock, Schroeders i kilka innych – to marki z najwyższej półki, z tradycjami wielokrotnie bogatszymi, niż mają polskie TFI.
No i – to też ważna rzecz – lokując w globalny fundusz inwestycyjny mam pewność, że nie przepłacam. Opłaty za zarządzanie polskimi funduszami należą do najwyższych na świecie. Lokując w fundusze – albo w ETF-y, bo takie inwestycje też mam na koncie – międzynarodowych firm asset management płacę też „zachodnie” opłaty za zarządzanie, znacznie niższe od tego, do czego przyzwyczaiłem się w Polsce.
Minusy? Oczywiście ryzyko kursowe, bo część moich funduszy jest denominowana w euro lub dolarach, a także konieczność samodzielnego rozliczania się z podatku od zysków kapitałowych. Lokując w polskim funduszu nie muszę się o nic martwić (wszystkie podatki odprowadza za mnie TFI, dostaję na konto kwotę netto, której nie muszę wpisywać do PIT). Zyski z funduszy zagranicznych wpisuje się do zeznania podatkowego tak, jak dochody ze sprzedaży akcji.
Globalne firmy asset management nie podlegają, rzecz jasna, polskiemu nadzorowi finansowemu, ale stoi za nimi bogatsza tradycja i setki miliardów aktywów, którymi zarządzają oraz pokolenia klientów, które „wychowały się” na ich inwestycjach.
Jest jeszcze taka niedogodność, że globalne fundusze w zdecydowanej większości nie są wpięte do systemów informatycznych polskich dystrybutorów, więc po złożeniu internetowego zlecenia trzeba się i tak spotkać z przedstawicielem dystrybutora, by złożyć kilka autografów. Ale – tak przynajmniej jest w moim przypadku – to jednorazowa „dolegliwość”, jeśli chcę dopłacić pieniądze do funduszu, to po prostu przelewam pieniądze na wskazany rachunek.
Trzy ważne decyzje: ile, gdzie, w co
Chcąc kupić fundusz inwestujący w największe amerykańskie, niemieckie czy azjatyckie koncerny wystarczy zarejestrować się na jednej z internetowych platform pośredniczących w zakupie funduszy inwestycyjnych, wybrać sobie fundusz, wypełnić formularz i spotkać się z przedstawicielem dystrybutora, by podpisać papiery. W przypadku F-Trust wygląda to tak, że ich człowiek dzwoni i pyta gdzie może przyjechać. Serwis jest więc prawie jak w private bankingu.
Jeśli kogoś przekonałem, to czas na trochę większe przybliżenie. Zanim przejdziemy do wyboru konkretnego miejsca, któremu powierzymy kawałek oszczędności, trzeba ustalić trzy rzeczy. Po pierwsze: jak dużą część kapitału kierujemy za granicę. Na początku proponuję, by nie było to więcej, niż 10-20% tej części, którą mamy na polskim rynku kapitałowym. Potem można ten udział zwiększyć nawet do „moich” 70%.
Po drugie: w jakich rejonach świata chcemy inwestować. Po trzecie: które branże uznajemy za najbardziej perspektywiczne. Bo o ile w Polsce mamy „fundusz akcji” albo „fundusz małych i średnich spółek”, to wśród funduszy zagranicznych są takie, które koncentrują się nawet w konkretnych branżach. To jest fajne, bo o ile w Polsce niektóre branże składają się z jednej czy dwóch spółek (albo nie ma ich w ogóle), to taki globalny fundusz może np. mieć akcje wszystkich największych koncernów farmaceutycznych.
Które regiony świata wybrać?
Oddam na chwilę głos analitykom F-Trust, których czasem pytam o zdanie, gdy chcę ulokować pieniądze na drugim końcu świata. Dziś zapytałem o najbardziej perspektywiczne kierunki do inwestowania w ramach funduszy zagranicznych. Mówimy tu o inwestycjach, które nie są obliczone na miesiące, ale na lata.
„Regiony, które warto mieć na swoim radarze, widzę obecnie dwa. Pierwszy to azjatyckie rynki wschodzące. Warto je obserwować ze względu na ich przewagę demograficzną, nie tylko w postaci liczby mieszkańców, ale tez jej struktury wiekowej. Dodajmy do tego przyspieszenie w kwestii rozwoju technologicznego, które sprawia, że kolejne regiony i grupy społeczne są coraz szybciej i taniej „penetrowane”. Dzięki temu w tempie geometrycznym powstają grupy odbiorców nowych usług i produktów co buduje silną klasę średnią. A ona z kolei staje się silnym motorem dla konsumpcji
Drugim regionem są USA, gdzie istnieje naturalne środowisko do rozwoju innowacji od pomysłu do jego komercjalizacji. „American dream” nie działa już tak, jak kiedyś, ale wciąż wydobywa na wierzch nowych przedsiębiorców, który tam właśnie rozwijają swoje firmy do ogromnych rozmiarów. Naturalną cechą USA jest dążenie managerów i przedsiębiorców do zdobywania rynku i tworzenia innowacyjności. To podejście stoi w kontrze do ich europejskich odpowiedników, dla których liczy się żeby było tak jak jest. Byleby dywidenda była na właściwym poziomie….”
– usłyszałem. Pewnym problemem może być fakt, że amerykańskie akcje mają za sobą najdłuższą w historii hossę i są również najdroższe w historii. To wszystko zwiększa poziom ryzyka inwestowania w tym regionie świata. Ale z drugiej strony… to wciąż największa gospodarka świata. Gdy Ameryka kichnie, to cały świat ma katar. Gdybym miał dopowiedzieć coś do tego wywodu, to rozłożyłbym proporcje 70:30 na rzecz rynków azjatyckich.
Fundusze inwestujące w Azji są dostępne zarówno w polskich TFI, jak i globalnych firmach zarządzających aktywami. Gdybym miał urzeźbić portfel z tych, które można wygodnie kupić na F-Trust, to pewnie wziąłbym pod uwagę – to tylko kilka przykładów, a nie wszystkie dostępne opcje – Esaliens Akcji Azjatyckich, czy Skarbiec Emerging Markets Opportunities.
A z funduszy globalnych, czyli zarządzanych przez zagraniczne firmy asset management zastanowiłbym się np. nad funduszem Fidelity Fund Emerging Asia (fundusz można kupić jako denominowany w złotych) oraz Schroeder ISF Asian Opportunities Fund (też dostępny dla inwestycji złotowych, czyli bez ryzyka kursowego).
Z kolei myśląc o globalnych funduszy lokujących w amerykańskie akcje można m.in. zerknąć w kierunku FTIF Franklin US Opportunities Fund, czy np. Fidelity America Fund. Oba fundusze można kupić u polskich pośredników i na platformach takich jak F-Trust, a są to jedne z najdłużej działających tego typu funduszy na świecie. I przy okazji jedne z największych.
To oczywiście moje prywatne sugestie, nie traktujcie ich jak rekomendacji. Po prostu, jako człowiek od lat inwestujący pieniądze także za granicą, mam pewną orientację w dostępnych na polskim rynku instrumentów. Ale nie są to ani jedyne opcje, a raczej te, które z różnych przyczyn jako pierwsze przyszły mi do głowy.
———————————————————————————————————
ZAPROSZENIE:
W ramach „funduszowej” akcji edukacyjnej zachęcam do skorzystania z niezależnych od banków platform oferujących inwestycje w fundusze. Jedną z nich jest Platforma Funduszy F-Trust, partner rubryki „Prześwietlamy inwestowanie”. Ponad 1000 funduszy do wyboru gwarantuje, że w cokolwiek sobie zamarzycie zainwestować, dobiorą Wam „tematyczny” fundusz pochodzący od polskiego albo zagranicznego asset managera.
Mam dla Was kupony umożliwiające inwestowanie pieniędzy na Platformie Funduszy bez opłat. Należy kliknąć ten link, a potem wpisać kod promocyjny ULTSMA. Zapłacicie – tak jak na innych platformach online – tylko opłatę za zarządzanie wybranym funduszem (jej ominąć się, niestety, nie da). W pakiecie dostajecie też „Samcikowe assistance finansowe” – pod adresem
maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl
niezwłocznie odpowiadam tym z Was, którzy inwestują za pośrednictwem F-Trust na wątpliwości i pytania dotyczące wyboru funduszy i strategii funduszowych (w tytule e-maila piszcie: „Inwestuję z SoF i F-Trust”). Jak część z Was być może wie, od ponad 20 lat inwestuję swoje prywatne pieniądze m.in. w fundusze inwestycyjne.
———————————————————————————————————
Które branże wybrać do inwestycji globalnych?
Gdy idzie o branże, w które można zainwestować za pomocą funduszy zagranicznych, to wyznacznikiem – według moich rozmówców – jest technologia.
„Wyceny spółek technologicznych mogły się obecnie wychylić w górę od potencjalnego „sprawiedliwego” środka, a za chwilę wychylą się w dół od niego. Ale chyba nic nie zatrzyma ich od zdobywania udziałów rynkowych i ich przejmowania od tradycyjnych biznesów. Inna sprawa, że technologia nie jest domeną tylko koncernów stricte technologicznych oraz start-upów. W każdej branży firmy zaczynają szukać przewag konkurencyjnych z wykorzystaniem nowych narzędzi. Dlatego rolą zarządzającego funduszem jest nie tylko wyszukiwanie firm, które wytwarzają innowacyjne rozwiązanie, ale przede wszystkim poszukiwanie firm w tradycyjnych branżach, które potrafią wykorzystać technologię do szybszego rozwoju. I na fundusze szukające takich szans zwróciłbym szczególną uwagę”
Gdybym miał dodać swoje trzy grosze, to pewnie szukałbym wśród funduszy globalnych takich, które zarabiają na biotechnologiach i podboju kosmosu. Inwestowanie globalne nie uchroni naszych pieniędzy przed bessami, krachami i innymi nieprzyjemnościami, ale otwiera nas na inwestycje w największe światowe koncerny, których wartość, potencjał rozwoju i potęga przekracza wielokrotnie to, co mamy do dyspozycji w Polsce.
W Polsce są fundusze, które inwestują w branże technologiczne, np. Allianz Artifical Intelligence, Skarbiec Spółek Wzrostowych czy kilka innych. A u zagranicznych zarządzających aktywami wybór jest jeszcze większy – szukając tylko w ofercie najbardziej renomowanych grup funduszy znajdziemy takie fundusze jak FTIF Franklin Technology Fund, czy Black Rock World Technology Fund. Wpisując nazwy tych funduszy do dowolnej wyszukiwarki w internecie znajdziecie wykresy i podstawowe informacje.
Cała polska branża bankowa jest warta mniej, niż duży zachodnioeuropejski bank (nie mówiąc o amerykańskich). PKN Orlen, przed którym w Polsce pada się na kolana jako przed największą i najpotężniejszą spółką, nawet po połączeniu z Lotosem nie zmieści się na liście 50 największych koncernów naftowych na świecie. To daje do myślenia.
—————————————————————
Niniejszy artykuł jest częścią partnerstwa edukacyjnego F-Trust i „Subiektywnie o finansach”. W ramach Partnerstwa raz w miesiącu prezentujemy Wam artykuły, które pomogą Wam mądrze, rozsądnie i zyskownie lokować własne oszczędności.
zdjęcie tytułowe: Stokpic/Pixabay