Biedronka zaprezentowała niedawno Gang Produkciaków, czyli kolejne maskotki, które można odebrać za zakupy w sklepach tej sieci. Trzeba przyznać, że akcja jest pomysłowa. Do odebrania są m. in. maskotki… papieru toaletowego, wkrętarki czy frytek. Z tej okazji próbuję odpowiedzieć na pytanie, czy Polacy są racjonalni biorąc udział w tej i podobnych akcjach? Ile kosztuje droga na skróty? Odpowiedź zaskakuje!
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
Nie da się ukryć, że lgniemy do promocji, które umożliwiają zdobycie limitowanych serii jakichś rzeczy (kto nie zbierał karteczek w dzieciństwie, niech pierwszy rzuci kamieniem). Sieć sklepów spożywczych Biedronka potrafi to wykorzystać. Zaprezentowała właśnie najnowszy „gang” (czyli serię) maskotek, które będzie można odebrać za zakupy w sklepach z owadem. Tym razem jest to Gang Produkciaków.
Nowy Gang Produkciaków w Biedronce
Akcje lojalnościowe sieci sklepów Biedronka, w których można „za darmo” odebrać maskotkę, są chyba najbardziej znanymi przedsięwzięciami tego typu na polskim rynku codziennych zakupów. Maskotki są dobrej jakości, dzieciaki za nimi szaleją, często ich brakuje jeszcze przed końcem akcji, a niektórzy tak bardzo starali się o naklejki, że… trafili za kratki.
Pierwszy był Gang Świeżaków, który okazał się spektakularnym sukcesem. Potem były kontynuacje Świeżaków, czyli Słodziaki, Fajniaki, Swojaki, Bystrzaki i Mocniaki. W tym roku Biedronka kolejny raz poszła za ciosem i zaprezentowała Gang Produkciaków. Jeżeli myśleliście, że z niczego więcej nie da się zrobić maskotki, to właśnie wjechała Biedronka na białym koniu i proponuje m. in. maskotkę… papieru toaletowego.
Zasady tegorocznej akcji „Gang Produkciaków” są bardzo podobne do poprzednich. Za każde 69 zł (poza produktami wykluczonymi) wydane w sklepach Biedronka otrzymamy jedną naklejkę. Dodatkowe naklejki można otrzymać za zakup warzyw i owoców, produktów z oferty specjalnej, zeskanowanie aplikacji mobilnej i odpowiedzi na pytania z quizu. Jeżeli zbierzemy 60 naklejek, to będziemy mogli wymienić je na darmową maskotkę. Do wyboru jest aż 17 pluszaków. Maskotkę możemy też kupić za 49,99 zł lub odebrać za 30 naklejek i 24,99 zł.
Policzmy to. Zakładam, że aplikacja mobilna, quiz i zakup warzyw oraz owoców nie są problemem. W związku z tym za jedne zakupy za 69 zł otrzymamy 4 naklejki. To oznacza, że w celu odebrania darmowej maskotki musimy w Biedronce zrobić 15 razy zakupy, za każdym razem na kwotę minimum 69 zł. To daje minimum 1035 zł. Średni koszt naklejki w tym przypadku to 17,25 zł.
Przy obecnych cenach nie jest to żaden problem dla kogoś, kto i tak robił zakupy w sklepach „z owadem”. Szczególnie że akcja trwa prawie trzy miesiące. Większy problem będzie mieć osoba, która marzy o wszystkich 17 maskotkach. Musiałaby zrobić zakupy… 255 razy i wydać 17 595 zł. Sporo. Akcja trwa 84 dni, do 16 listopada, więc wychodzą trzy wizyty w sklepie… dziennie.
Można też rzadziej robić większe zakupy. Jeżeli ktoś raz w tygodniu zrobi zakupy za 276 zł i włoży do koszyka produkty z oferty specjalnej, to podczas jednej wizyty zgarnie 17 naklejek. To oznacza, że po miesiącu otrzyma maskotkę i jeszcze zostanie mu osiem naklejek. Koszt naklejki w takim wariancie spada do 16,24 zł.
Kto to sprzedaje, kto to kupuje?
Generalnie nie ma się o co przyczepić do Biedronki. Jest duża konkurencja w branży handlowej i sklepy muszą jakoś do siebie przyciągać klientów. Sama informacja, że „Biedronka jest tańsza niż Lidl od 2002 r.” może być niewystarczająca. Wszyscy reklamują się, że są najtańsi, więc za bardzo nikt już w to nie wierzy. Niektórzy już nawet przestają rozumieć po co sklepy wyrzucają w błoto pieniądze reklamowe, by o „najtańszości’ przekonywać.
Akcje lojalnościowe z tego punktu widzenia mają sens. Wiadomo, jak to działa. Klienci chcą zebrać naklejki, więc zaczynają robić zakupy tylko w sklepach sieci Biedronka. Kupują tutaj zarówno tanie, promocyjne produkty, jak i te drogie, które można znaleźć taniej w innym sklepie. Często uzupełnia się też koszyk bzdurami na ostatnią chwilę, aby dobić do wielokrotności 69 zł. W rezultacie Biedronka prawdopodobnie zarobi dużo więcej niż wyniósł koszt produkcji maskotek i akcji reklamującej Gang Proodukciaków.
Najnowszy gang w Biedronce testuje też… racjonalność Polaków. I nie chodzi mi już nawet o te zakupy na siłę w celu otrzymania naklejek (i kupowanie przy okazji produktów, które gdzie indziej są tańsze). Dowód znalazłem… w internecie. Jakiś czas temu przekonywałem, że Polacy nie potrafią oszczędzać, bo w Lidlu było więcej chętnych na przecenione masło niż na… darmowe masło. Tutaj przeczytacie tamten artykuł. Teraz mam wrażenie, że znalazłem dowód, który jeszcze bardziej zwala z nóg.
Wyobraźcie sobie, że na Allegro można kupić komplet 60 naklejek, który od razu umożliwi nam odbiór maskotki. Takie ułatwienie dla wygodnych. Po prostu zamawiamy, płacimy, czekamy na przesyłkę i w dowolnym sklepie odbieramy maskotkę. Jak myślicie, ile powinien kosztować taki zestaw? Zapewne stwierdzicie, że skoro jedna maskotka w sklepach kosztuje 49,99 zł, to zestaw uprawniający do odbioru takiej maskotki będzie tańszy. Ktoś nie potrzebuje naklejek, więc sobie je sprzeda. Ja też tak pomyślałem. Ale nie:
Okazuje się, że 60 naklejek kosztuje – uwaga – prawie 100 zł. Z czasem cena zaczęła spadać, ale nadal jest dużo wyższa niż 50 zł. Przecież tego nie można uzasadnić w żaden sposób. Na Allegro są też wystawione pojedyncze maskotki w cenie około 70 zł za sztukę. Tutaj teoretycznie można by to uzasadnić lenistwem (nie trzeba iść do Biedronki po odbiór maskotki), ale i tak tego nie rozumiem.
I ludzie to kupują. Nie wiem, na ile algorytm Allegro poprawnie zlicza takie zakupy, ale w chwili obecnej kilkadziesiąt osób wydaje w ten sposób pieniądze. Nie mam pojęcia, czy ktoś nie doczytał, że maskotkę można w Biedronce kupić za 49,99 zł czy po prostu o tym nie pomyślał, ale to dowód na to, że niektórzy są z racjonalnością na bakier. Znalazłem w internecie mem, który idealnie przedstawią zaistniałą sytuację (nie znam autora). Oto on:
Chciałbym żebyśmy mieli jasność. Ja nie krytykuję samej chęci posiadania maskotek z Biedronki. Są pomysłowe, dobrej jakości i wierzę, że są w stanie zaspokoić czyjąś potrzebę lub potrzebę czyjegoś dziecka (a już na pewno potrzebę właścicieli i akcjonariuszy Jerónimo Martins). Zależy mi tylko na tym, aby taką maskotkę zdobyć w racjonalny sposób.
Nie mam też pretensji do sprzedawców, którzy polują na „jeleni”. Oni muszą zapłacić prowizję, podatek, zebrać naklejki lub kupić maskotki i to wszystko wysłać. Zupełnie nie rozumiem za to kupujących, którzy z tego korzystają. Zastanawiam się, z czego to wynika.
Weźcie pod uwagę, że maskotki z Biedronki są tylko przykładem. Problem jest większy i dotyczy wielu gospodarstw domowych. W internecie znajdziemy całą masę produktów w różnych cenach. Identyczne produkty mogą kosztować 40 zł lub 140 zł. Ba – ci sami sprzedawcy na Allegro mogą mieć identyczne produkty w różnych cenach. Ot częściowo pozycjonują się pod kogoś, kto szybko robi zakupy i nie patrzy na ceny, a częściowo pod osoby, którym zależy na cenie. Skoro jest podaż, to jest i popyt. Całkiem nieracjonalny popyt.
Lepszy pluszak w garści niż naklejka na dachu
Zastanówmy się jeszcze, jaka jest najlepsza strategia na zdobycie maskotek z Gangu Produkciaków. Jeżeli ktoś regularnie robił zakupy w Biedronce i nie zmieni swoich przyzwyczajeń, to faktycznie będzie mógł odebrać darmowe pluszaki. Od siebie dodam kilka wskazówek.
Po pierwsze i najważniejsze, nie zmieniajcie swoich przyzwyczajeń zakupowych. Jeżeli i tak robiliście swoje zakupy w Biedronce, to dalej możecie je robić. Jeśli jednak niektóre produkty kupowaliście gdzie indziej, bo np. były tańsze, to nie decydujcie się na droższe odpowiedniki w celu zebrania naklejek.
Dlaczego? Ponieważ stracicie na tym dużo więcej niż kosztuje maskotka (przypomnę, że cena wynosi 49,99 zł). Biedronka reklamuje się wprawdzie, że jest najtańsza, ale nigdy nie uwierzę, że wszystkie produkty są tam najtańsze. Weźmy taki przykład – ktoś kupował niektóre produkty u konkurencji lub w internecie, bo były tańsze, np. o 2 zł. 26 takich produktów oznacza, że wydacie o 52 zł więcej za te same produkty. To więcej niż kosztuje maskotka, a różnica zapewne będzie większa, bo potrzebujecie aż 60 naklejek do odebrania jednej maskotki.
Po drugie, jeszcze gorszym pomysłem jest dokładanie produktów tuż przy kasie w celu dobicia do wielokrotności 69 zł. Wielokrotnie widziałem, że na kasie wyświetliło się sześćdziesiąt kilka złotych, więc ktoś dorzucał batonika czy gumy do żucia. Kilka zakupów niepotrzebnych produktów po kilka złotych za sztukę i nawet się nie obejrzymy, gdy wydamy więcej niż wynosi cena maskotki.
Jeżeli nie są Wam straszne liczby, to można na bieżąco, w głowie rachować wartość zakupów. Nie wszystko się da (ciężko w głowie wycenić warzywa na wagę), ale mniej więcej będziecie wiedzieć, jaką kwotę zapłacicie. Warto też wiedzieć, że nie wszystkie produkty są zliczane – wykluczony jest m. in. alkohol.
Dobrym pomysłem może być włożenie do koszyka kilku produktów, których regularnie używacie, a których cenę znacie. Przy kasie zostawcie je na sam koniec. Jeżeli braknie Wam kilku złotych, to je zeskanujcie, a w przeciwnym razie po prostu zostawcie przy kasie i ponówcie proces przy kolejnych zakupach. Przykłady? Worki na śmieci, chusteczki, papier toaletowy. To zdecydowanie bezpieczniejsze dla domowego budżetu niż dorzucane naprędce batoniki czy gumy eksponowane przy kasach.
Po trzecie, popytajcie wśród rodziny i znajomych. W zbieraniu naklejek może pomóc babcia, wujek, koleżanka z pracy. Jeżeli ktoś ich nie zbiera dla siebie (nie ma dzieci lub nie potrzebuje maskotek), a i tak robi zakupy w Biedronce, to nic go nie kosztuje przekazanie Wam naklejek.
Po czwarte, poproście o naklejki. Naprawdę jest cała masa klientów, których wartość zakupów przekracza 69 zł, a którzy nie zbierają naklejek. Jeżeli w kolejce do kasy stoicie obok kogoś, kto robi duże zakupy (i nie ma dzieci obok), to warto zapytać „czy zbiera Pani/Pan naklejki”. Jeżeli się okaże, że nie zbiera, to może Wam je za darmo odstąpić. On nic nie straci, a Wy zyskacie.
Czasami nawet nie trzeba prosić. Na paragonach drukują się kody uprawniające do wzięcia udziału w quizie pozwalającym uzyskać dodatkową naklejkę. Wielokrotnie widziałem takie paragony pozostawione w koszykach lub przy kasach. Ludzie nie biorą paragonów, a Wy możecie sobie zabrać „darmową naklejkę”.
Po piąte, zwróćcie uwagę na zasady akcji. Dodatkowe naklejki są przyznawane za zeskanowanie aplikacji mobilnej, zakup warzyw i owoców oraz quiz w aplikacji mobilnej. To są bardzo łatwe do spełnienia warunki, o których też łatwo zapomnieć. Nie traćcie naklejek. Dodatkowe naklejki można też zdobyć za zakup produktów z oferty specjalnej, ale uwaga – kupujcie je tylko, jeżeli naprawdę z nich korzystacie. Wydanie ponad 10 zł na bezsensowny produkt w celu zdobycia kilku naklejek nie ma sensu.
——————-
CHCESZ ZAPLANOWAĆ ZAMOŻNOŚĆ? PRZECZYTAJ NASZE E-BOOKI:
Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.
———————–
Uważam że nie ma nic złego w zaspokajaniu potrzeb. Nawet potrzeb tak ekstrawaganckich (i trochę wykreowanych przez Biedronkę), jak posiadanie maskotek z Gangu Produkciaków. Ktoś stwierdzi, że to strata pieniędzy, ale ktoś inny to samo powie o abonamencie telewizyjnym, drogich perfumach, klockach Lego czy jedzeniu Sushi. Nie chodzi o to, aby odmawiać sobie zaspokajania potrzeb, a o to, aby zaspokajać je z głową.
A jeżeli Wasze dziecko ma już kilka lat, to to może być świetna okazja do zaznajomienia go ze światem finansów. Niech pociecha uczy się, ile kosztują konkretne produkty, jak działają promocje na naklejki i dlaczego nie warto przy kasie „dorzucać” batonika do osiągnięcia 69 zł. Warto wykorzystać sytuację i razem z dziećmi świadomie zbierać naklejki. Wtedy nawet jeżeli podczas akcji wydacie kilka złotych więcej, to edukacja zaprocentuje w przyszłości.
————————–
ZOBACZ TEŻ ROZMOWY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH” W YOUTUBE:
Zdjęcie główne: strona Gangu Produkciaków, pozostałe zdjęcia: screeny ze stron: Allegro i Gang Produkciaków oraz mem z kwejk.pl