21 września 2024

Jedna cena biletu na cały transport miejski i podmiejski. Paryż wprowadza rewolucję. To przyszłość dla coraz bardziej rozciągniętych aglomeracji?

Jedna cena biletu na cały transport miejski i podmiejski. Paryż wprowadza rewolucję. To przyszłość dla coraz bardziej rozciągniętych aglomeracji?

Jak skłonić mieszkańców – zwłaszcza tych zmotoryzowanych – by porzucili swoje auta i częściej korzystali z komunikacji miejskiej? Jak sprawić, by komunikacja publiczna nie wykluczała mieszkańców przedmieść, od których zależy funkcjonowanie każdej metropolii? W regionie Paryża i podparyskim Île-de-France od początku przyszłego roku ma obowiązywać jedna cena biletu na przejazdy na wszystkich trasach wszystkimi środkami transportu publicznego. Niektórzy są zachwyceni, inni kręcą nosem. Dlaczego? I czy w Polsce może się pojawić taki jednolity bilet na cały transport publiczny?

Władze Paryża ogłosiły właśnie, że od nowego roku na ogromnym obszarze, na którym mieszka kilkanaście milionów ludzi (według ostatnich szacunków ponad 12,2 mln osób), czyli w najbardziej i najgęściej zaludnionym francuskim regionie skupionym wokół stolicy Francji, będzie obowiązywać jednolita cena biletu komunikacji miejskiej , podmiejskiej i regionalnej, niezależnie od przejechanego dystansu.

Zobacz również:

Różnica będzie dotyczyła tylko rodzaju środka transportu. Przejazdy metrem, pociągami podmiejskimi i regionalnymi będą objęte jednolitą ceną 2,5 euro. Tańsze będą przejazdy autobusami i tramwajami – tu cena wyniesie 2 euro. W dotychczasowej powodzi różnych taryf, uzależnionych od rodzaju transportu, przejechanego dystansu i odległości od centrum miasta trudno się było połapać. „Koniec pułapek cenowych” – zachwalają twórcy pomysłu. Jednak czy na pewno taka jednolita taryfa ma same zalety?

Dotychczas cena pojedynczego biletu na przejazd metrem paryskim wynosi tylko 2,15 euro (można też było kupić 10-przejazdowy karnet, wtedy jest jeszcze taniej). Będzie więc drożej. Stracą mieszkańcy centralnych dzielnic (korzystający wyłącznie z metra), zyskają natomiast mieszkańcy dzielnic peryferyjnych i okolic podmiejskich, czyli paryskich banlieues – przedmieść, rozciągających się kilometrami pod wielkim Paryżem. Dziś cena przejazdu pomiędzy strefami podmiejskimi (strefy 1 i 5) wynosi 5 euro.

Czytaj też: Pojedziemy taxi bez kierowcy? W Chinach i USA już działają autonomiczne taksówki, w Japonii trwają testy. Taksówkarze na bezrobocie? Sprawdzam stan gry

Czytaj też: Koniec ery? Oto ostatnia tania linia lotnicza, w której nie płacisz za bagaż. Bilety tanie, zyski niskie, inwestorzy wściekli. Pasażerowie zawalili?

Jedna cena biletu. Żeby zarobić, trzeba trochę… stracić

Z jednolitej ceny na pewno będą zadowoleni wszyscy ci, którzy dotąd gubili się w podmiejskich taryfach i musieli płacić po prostu więcej, bo z daleka dojeżdżali do miasta. Dla samych Paryżan będzie drożej, zyskają co najwyżej wtedy, gdy wybiorą się do odleglejszych dzielnic na weekendową podmiejską wycieczkę. Na co dzień zapłacą nieco więcej, ale w ramach poruszania się po aglomeracji będą mieli łatwiej.

Zmiany zostały bardzo dobrze przyjęte przez organizacje i stowarzyszenia, które walczyły o „równy dostęp do transportu”. Np. „La Vignette du Respect”, stowarzyszenie na rzecz obrony transportu publicznego i użytkowników dróg w Île-de-France, uznało, ze takie zmiany są korzystne, bo „promują równość społeczną i terytorialną pomiędzy wszystkimi mieszkańcami Ile-de-France”. Czy jest to wystarczający argument dla zmian?

Stowarzyszenie Użytkowników Transportu FNAUT Île-de-France podkreśla, że to jednak jest zakamuflowana podwyżka cen biletów. I to nie tak mała. Dwa lata temu był już wzrost cen biletów o 11%, a teraz będzie o 15% – policzyło stowarzyszenie. Z jego obliczeń wynika, że więcej za bilety zapłaci milion Paryżan.

Zwolennicy jednolitej ceny uważają jednak, że 35 centów więcej za bilet na metro w Paryżu to niewielka podwyżka na rzecz „równości terytorialnej”. Prawda jest bowiem taka, że sami mieszkańcy centralnych dzielnic Paryża nie poradziliby sobie bez ciągłej obsługi „przyjezdnych”. Żeby utrzymać funkcjonowanie kilkunastu starych i często bardzo drogich, reprezentacyjnych quartierrs, trzeba dziesiątek i setek tysięcy pracowników, którzy codziennie zjeżdżają do centrum do pracy.

I nie chodzi o błękitne kołnierzyki, zjeżdżające do biurowej dzielnicy szklanych wieżowców Défense. Chodzi głównie o ludzi sprzątających parki i ulice, wywożących śmieci, dowożących towary do sklepów, pracujących w supermarketach i niewielkich sklepach, barach i restauracjach, obsługujących transport miejski i całą miejską infrastrukturę, naprawiających usterki w mieszkaniach i remontujących kamienice.

Tych osób najczęściej nie stać na mieszkanie w centrum miasta. Dojeżdżają z odległych przedmieść od wczesnych godzin porannych i muszą płacić za komunikację miejską więcej niż często bogatsi od nich mieszkańcy dzielnic centralnych. Dodatkowo w centrum Paryża mieszka ogromna liczba bogatych cudzoziemców, dla których podwyżki cen biletów i tak nie mają żadnego znaczenia.

Paryż to także miasto setek tysięcy uczniów i studentów, czyli ludzi nie mających najczęściej dużych pieniędzy. Żeby wynająć mieszkanie muszą szukać lokum często daleko od centrum i – podobnie jak ludzie ciężkiej pracy – dojeżdżać na zajęcia i wykłady różnymi środkami transportu. Jednolity, tańszy w całej aglomeracji bilet to dla tych młodych ludzi duże ułatwienie.

Świat zmierza w kierunku uproszczenia opłat, również za transport

Świat zmierza w stronę upraszczania i standaryzacji wszystkiego, co się da. Transport jest tą dziedziną życia, z której wiele milionów ludzi korzysta na co dzień, i z której korzystamy tym chętniej, im jest to łatwiejsze. Dostęp do transportu publicznego powinien być więc maksymalnie ułatwiony, również w zakresie wyboru opcji cenowych. W przypadku takich miast, jak Warszawa, które walczą z korkami i zanieczyszczeniem powietrza, upraszczanie taryf biletowych jest podwójnie ważne – im bardziej skomplikowana taryfa, tym mniej kierowców porzuci samochód na parkingu partk-and-ride i przesiądzie się na tramwaj, autobus albo metro.

Coraz więcej miast będzie zwężało ulice, żeby uzyskać przestrzeń do stworzenia nowych ścieżek rowerowych i pasów zieleni, więc miejsca na prywatne samochody będzie coraz mniej. W tej sytuacji, nawet najzagorzalsi zwolennicy własnego auta będą powoli musieli przesiadać się do pociągów, autobusów i tramwajów.

Ważne, żeby im to ułatwić. Wspólna taryfa cenowa może być ważnym argumentem, zwłaszcza dla mieszkańców podmiejskich dzielnic, osiedli lub miasteczek. W Paryżu na jednolitej cenie najbardziej skorzystają właśnie mieszkańcy zewnętrznych przedmieść. Wspólna cena wiąże się jeszcze z jedną innowacją. Za rok Paryż wraz z przedmieściami planuje rezygnację z biletów kartonikowych i przejście tylko na opłaty elektroniczne.

Aby zachęcić zmotoryzowanych mieszkańców przedmieść, by zostawili samochód w domu lub na parkingu można też tworzyć zachęty w rodzaju biletów miesięcznych. Po wykupieniu abonamentu Pass Liberté Plus będzie można skorzystać z 20% zniżki na nowe przejazdy oraz korzystać z połączeń autobus-pociąg-tramwaj-metro jak z jednego przejazdu. – zachęcają pomysłodawcy jednolitej ceny biletu.

Czy w naszych miastach jednolita cena biletu na transport publiczny to byłby dobry pomysł? Uważam, że tak. Ale… realizacja pomysłu musiałaby się wiązać z porozumieniem miasta ze spółkami zarządzającymi koleją oraz sieciami busów podmiejskich dowożących mieszkańców przedmieść do centrum. Dojazdy podmiejskie będą nam coraz bardziej potrzebne, bo coraz więcej ludzi będzie dojeżdżać do pracy z dalszych dzielnic – ceny nieruchomości w centrach miast są szalone i coraz więcej osób kupuje mieszkania na peryferiach. I od razu kupuje też samochody, by dojeżdżać nimi do centrum.

Jeden bilet za komunikację miejską. Czy to może się udać w Polsce?

Wyobraźmy sobie, że na terenie całej aglomeracji obowiązuje jednolita cena za przejazd, np. 4 zł. I że obowiązuje ona na całą trasę, niezależnie od tego jakim środkiem transportu publicznego chcemy się przemieścić z punktu A do punktu B. Kupujemy bilet za 4 zł i wsiadamy do pociągu podmiejskiego, autobusu, tramwaju, metra i jedziemy.

Owszem, w polskich miastach obowiązują już bilety czasowe, ale… no właśnie, jak ocenić czy kupić bilet 20 minutowy, czy raczej 40-minutowy, zwłaszcza w autobusie, który stoi w korku? Są też bilety obowiązujące na określoną liczbę przystanków. Ale to z kolei zmusza do intensywnego studiowania rozkładów jazdy i czekania na właściwy autobus, gdy można byłoby wsiąść w jakikolwiek jadący we właściwym kierunku.

Są miasta, w których są oba rodzaje biletów – czasowe i przystankowe,  często jeszcze z innymi cenami w zależności od strefy (czyli odległości od centrum). No i jeszcze bilety jednorazowe. Do tego wszystkiego są bilety całodzienne i trzydniowe. Oraz oczywiście miesięczne. Zwolennicy jednolitej ceny mówią, że ta mnogość biletów i taryf nie zachęca do korzystania z transportu publicznego.

Oczywiście, nawet najlepsza taryfa nie zachęci do tego, jeśli komunikacja miejska jest nieefektywna, czyli nie zapewnia możliwości szybkiego dojazdu we wszystkie miejsca, do których chcielibyśmy dojechać. Albo jeśli jest przepełniona. Albo jeśli nie jest bezpieczna (kradzieże). Ale nawet mając świetną komunikację miejską nie zachęcimy do niej kierowców samochodów, gdy musi on się zastanawiać jaki bilet kupić. Wtedy po prostu pojedzie samochodem i zapłaci za parking w centrum.

Żeby korzystać z jednolitego biletu przydałaby się jeszcze jedna rzecz: strzeżone, komfortowe parkingi przy wszystkich stacjach kolejek podmiejskich. Bardzo często to właśnie od takiej kolejki zaczynać się może podróż komunikacją miejską. Dojeżdżamy własnym samochodem, hulajnogą, rowerem do stacji pociągu podmiejskiego, zostawiamy nasz pojazd w bezpiecznym, wygodnym miejscu, kupujemy bilet na całą podróż i jedziemy. To mógłby być gamechanger dla wielu mieszkańców przedmieść, jeżdżących dzisiaj codziennie do miasta własnym samochodem.

Zgadzacie się z tym? Jakie są Wasze pomysły na zachęcanie ludzi – zwłaszcza tych mieszkających poza centrum – żeby nie przyjeżdżali do miasta własnymi samochodami? A może trzeba jednak iść z duchem technologii i zamiast prostego, jednolitego biletu wprowadzać łatwy do kupienia bilet przechowywany na karcie płatniczej, ale z… ceną dynamiczną?

Wówczas też jest prosto – wchodzę do pojazdu, przykładam kartę do czytnika i mam bilet – ale to, ile zapłacę za podróż, zależy od tego, ile kilometrów przejadę. Cena jest „sprawiedliwa”, czyli płacę tym więcej, im bardziej „intensywnie” skorzystałem z komunikacji miejskiej. Ale z drugiej strony to utrąca motywację, która leży u podstaw reformy cen w Paryżu – żeby było łatwiej i taniej (!!!) przede wszystkim dla mieszkańców przedmieść. Jedna cena biletu to nie tylko prostota, ale i tańszy dojazd z peryferyjnych dzielnic do centrum.

Czytaj też: Przewoźnicy lotniczy testują nowy model sprzedaży biletów à la Netflix. W Europie trendsetterem jest Wizz Air. To ma być przyszłość usług lotniczych?

Czytaj też: Turystyka po pandemii zdaje się rozkwitać, ale… Airbnb i Ryanair już nie rozwalają systemu. Czy branżę tanich podróży czeka kryzys?

——————————–

ZOBACZ TEŻ NAJNOWSZE WIDEOROZMOWY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”:

 

Źródło zdjęcia tytułowego do tekstu: Prabhat Saurav/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
72 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
AdamW
2 miesięcy temu

Przecież są w Polsce już bilety aglomeracyjne i metropolitalne w niektórych miastach.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  AdamW

Ale one są wpasowane w dość skomplikowane lokalne taryfy. Czyli wspólny, ale skomplikowany bilet

Asia
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

I to jest kolokwialnie mówiąc ból d… W teorii jest bilet sieciowy ALE trzeba mieć kartę miejską ALE wymaga zakupu dwóch różnych organizatorów rownocześnie wyłącznie drogą elektroniczną ALE jest ograniczony terytorialnie w sposób nieracjonalny z perspektywy pasażera ALE drożeje chronicznie bo co rusz „któryś partner podnosi cenę”. W tej chwili bilet na cały region w Trójmieście kosztuje 300 zł co zamyka kwotę KUP z PIT w skali roku. Kwestia pół roku i znów trzeba będzie kolekcjonować bilety / faktury bo koszty dojazdu transportem publicznym przekroczą ryczałt wymyślony przez państwo…………

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Asia

Pełna zgoda. Bilet sieciowy „ale”…

AdamW
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Wręcz przeciwnie. W życiu nie widziałem prostszego systemu niż mi rodzina opowiadała, że mają np. w Małopolsce. Jeden bilet miesięczny kupują i mogą na nim jeździć wszystkim co tylko się da (autobusy, tramwaje, pociągi, kolejka podmiejska) w Krakowie, okolicznych gminach i powiatach i częściowo nawet w całym województwie. Nie ma żadnych skomplikowanych taryf, kilka wariantów cenowych w zależności od skali zasięgu.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  AdamW

Ale bilet miesięczny jest tylko dla miejscowych i tylko dla tych, którzy nie korzystają z transportu samochodowego. Ja mam samochód i nie będę kupował biletu miesięcznego.

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Na terenie aglomerqcjinWarszawskiej część osób ma auto i bilet miesięczny. Dojeżdżają autem do parkingu P+R A dalej komunikacją zbiorową. Dzięki temu mają parking na P+R za darmo i nie muszą stac wk korku w centrum.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Stef

To ma sens jeśli się jedzie do centrum codziennie, jak nie jeżdżę

AdamW
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Proszę dalej szukać dziury w całym, a w międzyczasie dziesiątki tysięcy zadowolonych pasażerów będzie z tego korzystać.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  AdamW

Nie chodzi o szukanie dziury w całym, tylko pieniędzy 😉

Seba
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale kto daje pieniądze ludzie którzy jeżdżą i szukają uproszczenia jedna karta Ale jadę czym chcę pociąg, autobus, tramwaj, metro tak jest w Europie tylko my Polacy mamy zawsze jakieś Ale to Ale tamto i tak przez to Ale zawsze jesteśmy 100 lat w tyle bo za dużo dylematów, spróbować wprowadzić na próbę na 5lat umowa na wszystkich przewoźników w kraju jacy są jeśli nie będzie zysku w co wątpię nawet rząd się dołoży

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Seba

Tez mi się taki system marzy, aczkolwiek to zabija sprawiedliwość społeczną. Bo wtedy płacimy po równo, a nie wtedy – przynajmniej częściowo – kiedy używamy

Kaktus
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To w końcu jest zakaz kupowania miesięcznego jak się ma samochód czy po prostu szpan że mam samochód to nie będę jeździł z biedakami?

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Kaktus

Nie ma zakazu 😉

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Kaktus

Komunikacją miejską nie jeżdżą biedacy, tylko ci, których stać na apartament w centrum i nie muszą mieć samochodu 😉

Kaktus
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Hehe ilu jest takich 0,1% spośród wszystkich użytkowników komunikacji? Może bym się nabrał jakbym nie był użytkownikiem jednego i drugiego. I dobrze pamiętam jak byłem biedny i musiałem z podwarszawskiej miejscowości dojeżdżać komunikacją wypchana po brzegi biedakami takimi jak ja. Jak się dorobiłem i teraz czasem zamiast samochodem dojadę komunikacja miejską do pracy, to przede wszystkim zwraca uwagę to jak dużo jest samochodów dookoła jadacych z centrum, a jak mało ludzi w środku jeżeli to nie jest linia przesiadkowa dla dojeżdżających z okolicznych miast których czas jest mało wart. Na moim osiedku wszyscy poza wynajmującymi studentami mają samochody – centrum… Czytaj więcej »

Last edited 2 miesięcy temu by Kaktus
Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Kaktus

Biedaki z samochodami, bo nie stać ich na jacht 😉

Mirek penar
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W 1988 roku byłem w Toronto i już wtedy był tam jeden bilet na wszystko i mało tego przy wysiadaniu z autobusu brało się bilet transfer i można było wsiąść do innego autobusu i jechać dalej tylko czasu trzeba było pilnować.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Mirek penar

Prawie ideał, poza koniecznością pilnowania czasu

Piotr
2 miesięcy temu

Jestem zwolennikiem darmowej komunikacji publicznej i drogiego parkowania w centrach miast. Tylko żeby to zadziałało komunikacja publiczna musi być bardzo dobrze zorganizowana, z częstymi kursami, buspasami czy osobnym torowiskiem dla tramwajów itp.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Czyli musiałaby bardzo drogo kosztować. Przy obecnych cenach biletów jest w 70% dotowana

Ppp
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Z drugiej strony koszty dystrybucji, kontroli, rozliczania oraz wizerunkowe (jak kanary zrobią coś głupiego) też swoje ważą – zatem darmowa komunikacja wcale nie musi być dużo droższa od aktualnie dotowanej.
A w temacie – jestem ZA, tylko…
W Polsce straszliwą męką jest choćby integracja biletowa między komunikacja miejską a koleją. W Warszawie, trzeba uważać, by mając bilet na SKM nie wsiąść do pociągu należącego do WKD, czy Kolei Mazowieckich – brak integracji nawet między kolejami. Skoro nawet „jeden bilet” jest takim problemem, systemu „jeden bilet i jedna cena” chyba jeszcze długo mieć nie będziemy.
Pozdrawiam.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Jednak liczę, że może da się jednak coś zmienić jeszcze za naszego życia

Ppp
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Mam ponad 40 lat. Powiedzmy, że od ok. 30 lat znam omawiane problemy – szkołę podstawową miałem 200m od bloku, więc były poza mną. Jeśli w tym czasie nie widziałem, by cokolwiek było robione w odpowiednim kierunku – raczej trudno uwierzyć, że urzędnicy nagle zmądrzeją. Zauważmy, że tyle samo lat MÓWI się o tym, więc nie ma usprawiedliwienia typu „nie widzieli”.
Zatem jestem realistą – niektórzy nazywają to pesymizmem.
Pozdrawiam.

max
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A ile dopłacamy teraz do taniego parkowania w centrum Warszawy, albo do parkowania za darmo na trawnikach i chodnikach? Nie mówiąc już o zanieczyszczeniu powietrza, mającego duży wpływ na zdrowie.

AdamW
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Żeby powiedzieć, że coś jest drogie to trzeba to odnieść do alternatywy, bo ludzie i tak jakoś muszą się przemieszczać więc alternatywą nie jest tu brak przemieszczania się tylko inna forma przemieszczania.

Rafał
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Niech będzie dotowana. Inne usługi publiczne nie są? Tam nie musi być zysku.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Jest dotowana. Pytanie czy może być dotowana w aż takim stopniu

Paweł
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dokładnie mówiąc powinna cena biletu wynosić zero skoro już dotujemy 70% to dlaczego nie 100%? I parking w centrum za 20 zł za 1h. Właściciele mieszkań powinni mieć miejsca imienne na strzeżonych zamkniętych parkingach z symboliczną opłatą np. 50 zł miesięcznie. W centrum zrobiłoby się mega luźno i zdrowo. Nawet najlepszemu specjaliście nie opłacałoby się stawiać auta na 8h pracy mając dodatkowo darmową komunikację 🙂

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Podejrzewam, że dla budżetu miasta to jest różnica czy dopłaca 2 mld zł czy 3 mld zł do komunikacji miejskiej. Miliard złotych to dużo pieniędzy. A wzrost urzędowych cen za parkowanie samochodów to rzecz politycznie ryzykowna. Ponad połowa wyborców ma samochody, jak się zmobilizują to mogą takiego prezydenta miasta wywieźć na taczkach

Ppp
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Bo wszystko się robi oddzielnie.
Jeśli wzrost opłat za parkowanie byłby wprowadzony JEDNOCZEŚNIE ze znaczną obniżką cen biletów lub uczynieniem komunikacji miejskiej darmową oraz poprawą jakości na peryferiach – przeszłoby lżej.
Tym czasem znam przypadki, kiedy najpierw podnieśli opłaty za parkowanie, robiąc propagandę o „zachęcaniu do komunikacji miejskiej” a dwa miesiące później… Podnieśli ceny biletów przy obniżeniu częstotliwości kursowania (pretekst – wakacje)!
W takim przypadku wspomniane taczki są nie tylko zasłużoną, ale wręcz zbyt niską karą.
Pozdrawiam.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Może i to by coś zmieniło, ale ludzie, którzy za największą wartość uznają wolność korzystania ze swojego samochodu to bardzo duża część wyborców

Paweł
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ależ ja totalnie jestem za jazdą autem. Potrzebuje coś na szybko załatwić to wsiadam i płacę te 2 dyszki. Ale przynajmniej mam dużo większą szansę na zaparkowanie pod miejscem docelowym. A teraz stoję w sztucznym korku. Ponad to, w 95% jeżdżę autem i każdy kto mnie zna wie, że auto to dla mnie podstawa. I nawet ja bym się często przesiadał do zbiorkomu jakby było za free. Nawet nie chodzi o cenę biletu tylko o fakt, że trzeba sie bawić z biletami podczas gdy 2 dzieci na głowie. Zawsze mam stres, że jak usadze dzieci to już nie zdążę lub… Czytaj więcej »

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Jedna poprawka: korek nie jest sztuczny, stoją w nim całkiem prawdziwe samochody 😉

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A nie tworzy się czasem z powodu walki włodarzy miast z kierowcami? Zwężanie jezdni powoduje, że samochody dłużej pokonują trasę. Jako pieszy również nie jestem zadowolony: na cholernych światłach traci się mnóstwo czasu, na chodniku wpieprzają się troglodyci na hulajnogach, czy niedzielni rowerzyści mający gdzieś to, że są tam użytkownikami nie uprzywilejowanymi.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jacek

To jest walka mieszkańców centrów miast (którzy chcą mniej samochodów i więcej zieleni) z mieszkańcami dzielnic peryferyjnych i przedmieść (którzy chcą więcej miejsc do parkowania i łatwego dojazdu do centrum, czyli szerokich ulic)

TomR
2 miesięcy temu
Reply to  Paweł

I parking w centrum za 20 zł za 1h. Właściciele mieszkań powinni mieć miejsca imienne na strzeżonych zamkniętych parkingach z symboliczną opłatą np. 50 zł miesięcznie. ” – skąd ten pomysł dyskryminacji pracowników, interesantów urzędów, ambasad itp., klientów usług itp. w stosunku do mieszkańców. Ani to rozsądne ekonomicznie (np. zniechęcanie klientów), ani nie wygląda na uzasadnione prawnie, zwłaszcza w jakiś stolicach kraju, czy regionu gdzie ludzi zmusza się do odwiedzania tych urzędów. Nie jest także moralne, zwłaszcza np. dyskrymiowanie pacjentów służby zdrowia w stosunku do mieszkańców w warunkach parkowania.

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Utrzymanie całej infrastruktury i zatrudnienia wokół sprzedaży i kontroli biletów też swoje kosztuje. Może to zależy od skali, niemniej są samorządy, które skalkulowały, że wolą dotować 100% niższych kosztów niż 70% rozbuchanych.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jacek

No, nie wiem, w Warszawie 955 mln przewiezionych osób w skali roku:
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,30674149,prawie-miliard-pasazerow-i-nowy-dyrektor-ztm-od-tras-i-rozkladow.html
A system kontroli biletów w XXI wieku jest coraz bardziej zautomatyzowany

Piotr
2 miesięcy temu

Proszę wysłać do Paryża przedstawicieli władz Gdańska i Gdyni aby się przekonali, że integracja taryfowa jest możliwa. To, że w Trójmieście mamy taki bałagan biletówy jest nie do zaakceptowania w obecnych czasach.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Oj tak…

Tomek
2 miesięcy temu

Wydaje mi się, że w Warszawie jest bardzo dobry system biletowy. Teraz co prawda planowane są jakieś zmiany ale aktualny działa prawie bezbłędnie.
Prawie bo mamy metro na które czasami czekamy 8 minut (późny wieczór) a bilet mamy 20 minutowy. Przez te 8 minut metro nie świadczy usługi a czas bije.
Ale wracając do tematu bilety dla osób mieszkających na peryferiach powinny być proste do bólu – to pomogłoby im w normalnej komunikacji.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Tomek

Pełna zgoda. A komunikacja miejska w Warszawie działa bardzo dobrze.

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Tomek

Wystarczy stać przed strefa biletowa metra. Jak się na zegarze pojawi info.ze odjazd za 1 minute, kasujemy bilet i schodzimy na peron.

Ppp
2 miesięcy temu
Reply to  Stef

Jeśli masz jeden bilet na jeden przejazd, to masz rację. Ale jeśli masz bilet np. godzinny na jazdę z przesiadkami, to już nie masz racji, bo nie masz wpływu na czas stracony na przesiadki.
Dlatego uważam, że najkrótszym biletem czasowym powinien być bilet dzienny – pasażer kasuje przy pierwszym wejściu do pojazdu, a potem w ogóle nie musi się przejmować liczeniem minut.
Pozdrawiam.

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Faktycznie nie pomyślałem, ja sobie bardzo cenie bilety 20 minutowe bo jadę z domu do centrum SKM. Drugi taki na powrót więc mi się dobowy nie opłaca.

Asia
2 miesięcy temu

Nawet tam, gdzie bilety łączone w teorii są ich zakup i zasady korzystania są skomplikowane (patrz MZKZG w Trójmieście) czy ZTM (Górny Śląsk) w którym tylko część przewoźników publicznych uczentniczy a jednocześnie brak infrastruktury parkingowej (zapuszczone stare stacje często w mało bezpiecznych miejscach) nie zachęcają do zintegrowanego transportu publicznego. Kolejna sprawa to zupełny brak synchronizacji przewoźników – przyjeżdża pociąg a 3 min przed nim odjeżdża jedyny autobus z tej stacji (pusty, a jakże) a kolejny jest puszką sardynek. Dużo jest do zmiany, za dużo interesariuszy – regio, lokalny przewoźnik kolejowy, autobusy różnych przewoźników i marszałkowie których to nie specjalnie interesuje… Czytaj więcej »

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Asia

Pełna zgoda. Trudno o wspólny mianownik

callipso
2 miesięcy temu

Za trudne to wszystko. Każda nieruchomość ( czy tylko mieszkalne, czy również usługowe to już kwestia wtórna) z obszaru objętego transportem powinna płacić „podatek” transportu publicznego. Dostajesz za to kartę imienną ważną rok. Zgłaszasz tylko ile kart i na jakie imię, nazwisko potrzebujesz. ( wyklucza to pobierania podatku dwa razy , np raz w domu a raz w pracy) Taka karta uprawnia cię do darmowych przejazdów każdym rodzajem transportu publicznego przez rok. Korzystasz czy nie, opcje masz. Jak wolisz samochodem, nie ma problemu. Płacą wszyscy, bo wszyscy gdzieś mieszkają – są właścicielami albo wynajmują (właściciel przerzuci koszt tego podatku na… Czytaj więcej »

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  callipso

Niezła koncepcja. Pytanie do społeczności: macie jakieś uwagi?

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak Mieszkaniec Pruszkowa placi na rzecz gminy Pruszków czy Warszawy.?
Może płacą 2 razy?

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Stef

Nie wiem, podejrzewam, że jak jedzie komunikacją finansowaną przez Pruszków to płaci do Pruszkowa. Na pewno samorządy gmin ościennych się dokładają do połączeń realizowanych przez warszawską kolej

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlaczego ten „podatek” nie obejmuje parkowania na miejscach publicznych w mieście?
Płacisz, dostajesz kartę i taka karta uprawnia do darmowego parkowania w każdej dzielnicy. Jak wolisz autobusem, to nie ma problemu. Korzystasz czy nie, opcje masz.

Proste, nieskomplikowane, powszechne. Wysokość pewnie do obliczenia ale skoro płacą wszyscy to i cena powinna być niższa.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Radek

Ale miejsc na parkingach w mieście w stosunku do liczby kierowców jest mniej, niż miejsc w pojazdach komunikacji miejskiej w relacji do liczby pasażerów

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A czy to jest powód by jedna grupa woziła się na koszt innej? 🙂

Żaden podatek, opłata, danina od wszystkich mieszkańców nie rozwiązuje problemu.
Należy nawoływać do gospodarnego zarządzania tym co jest i przestać przepalać nasze pieniądze.

Być może prosta taryfa – jak ta opisana powyżej- jest dobrym posunięciem.

Natomiast marzy mi się by callipso sam sobie zarobił na swój bilet, a nie próbował wyżebrać go od mojej babci.

adg
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Już to widzę 😀 Ktoś by musiał się do tego odnieść 😀 😀 😀 😀 czyli przeczytać , przemyśleć i mieć koncepcję wdrożenia a nie patrzeć na pusty worek.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  adg

Tak właśnie

TomR
2 miesięcy temu
Reply to  callipso

Przestańcie myśleć o miastach w konekście mieszkańców i zacznijcie w kontekście klientów, interesantów itp. Zwłaszcza stolice czegoś (kraju, województwa) – ich rolą jest udostępnianie dostępu do urzędów, sądów, ambasad i konsulatów itp. dla całego regionu, którego są stolicą, w tym interesantów z zewnątrz. Podobnie służba zdrowia – część szpitali specjalistycznych jest budowana tylko w większych miastach. Polityki zarówno transportu publicznego jak i parkingowa powinny zaspokajać korzystających z usług lub wypełniających obowiązki urzędowe. Tymczasem większość dyskusji jest prawie wyłącznie o mieszkańcach.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  TomR

No, to jest dość odważne, żeby domagać się myślenia o miastach nie w kontekście ich mieszkańców, ale pracowników, turystów, interesantów ;-). Myślę, że mieszkańców jest jednak wielokrotnie więcej 😉

Marcin
2 miesięcy temu

„jak ocenić czy kupić bilet 20 minutowy, czy raczej 40-minutowy, zwłaszcza w autobusie, który stoi w korku?”

To proste: liczy się czas rozkładowy, przecież nie płacimy za czas stania w korku, ani go nawet nieprzewidzimy. Na rozkładzie na przystanku jest pokazana trasa i minuty od naszego. Zawsze tak u nas było, od daaawien dawna.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Wydaje mi się, że w przypadku kontroli liczy się czas realny, a nie rozkładowy

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze, liczy się czas rozkładowy, sądy już to rozstrzygały – pasażera nie można karać za opóźnienie środka transportu.
Oczywiście, sprawa komplikuje się w przypadku przesiadek.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

No to dla mnie nowość, ale w sumie krzepiąca

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Przecież w przypadku kolei jest możliwość dochodzenia zwrotu części środków wydanych na bilet w przypadku skandalicznych opóźnień..

adg
2 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

Można przykład takiego „rozstrzygnięcia” ?

Kaktus
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To by było bardzo wygodne. Trasę między przystankami która rozkładowi trwa 2 minuty, robisz w 10 I statystycznie prawie połowa biletów 20 minutowuch się wtedy przeterminuje bez żadnej szansy na zakup.

Berkomir
2 miesięcy temu

Cały ten artykuł to jedno wielkie xD, wszyscy mieszkańcy Paryża i okolic i tak używają abonamentu navigo który ma taką samą cenę dla całego regionu. Nie wiem ile teraz kosztuje ale na bank mniej niż 80€ miesięcznie i daje dostęp do każdego środka transportu w ill-de-France. Jedynie kto zyska lub straci to przyjezdni.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Berkomir

Navigo używa jakieś 4 mln ludzi, a w aglomeracji mieszka – o ile się nie mylę – co najmniej 12 mln. Nie licząc ruchu turystów

TomR
2 miesięcy temu

W Paryżu to metro jest brudnawe, z bezdomnymi itp. Poza tym ciasne. Przy wejściach potrafią stać podejrzane grupki mężczyzn z egzotycznych krajów. Ani przyjemnie ani bezpiecznie tym podróżować.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  TomR

Nie to co sieć metra w Warszawie. W piątek korzystałem, hulał wiatr

Michał
2 miesięcy temu
Reply to  TomR

Nadążamy – w warszawskim od ok. 2 lat rozrastają się koczowiska bezdomnych przypominające
te z Dworca Centralnego lat 90-tych.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Michał

Gdzie te koczowiska?

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu