Dom z drewnianych, gotowych elementów, który składa się w dwa miesiące jak puzzle? Polacy tego nie kupią. Właściciel firmy Danwood nie przekonał inwestorów giełdowych, że da się na tym zarobić. Przekonał za to… Niemców
To miał być największy jak do tej pory giełdowy debiut w tym roku, a wyszedł klops. Akcje firmy Danwood z Podlasia, producenta domów drewnianych chciał odsprzedać fundusz z grupy Enterprise Investors. Co poszło nie tak? Wyobrażenia właścicieli o wartości firmy zderzyły się z rzeczywistością. „Zgłoszona cena nie odzwierciedla wartości i potencjału spółki” – brzmi oficjalny komunikat.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Nieoficjalnie analitycy mówią, że inwestorzy nie chcieli kupić akcji Danwood nie ze względu na model biznesowy, tylko ze względu na spore zadłużenie spółki spowodowane przez wypłatę gotówki przez obecnego akcjonariusza.
Apetyt na zyski był duży, ale trzeba obejść się smakiem
Szkoda, że sprawy przybrały taki obrót, bo z punktu widzenia drobnych inwestorów giełdowych Danwood jest całkiem ciekawym przedsięwzięciem, nawet biorąc pod uwagę, że nie mamy hiszpańskiego klimatu i nasze domy raczej są robione z cegieł, niż z drewna.
Mimo tego w ostatnich latach wyniki finansowe Danwoodu rosły jak na drożdżach – od 2015 r. przychody wzrosły o jedną trzecią do ok. 850 mln zł, zaś czysty zysk, po wyeliminowaniu wpływu jednorazowych zdarzeń księgowych wyniósł 52 mln zł w 2017 r. oraz 34 mln zł w 2016 r.
Czytaj też: Osiem sposobów na zgromadzenie funduszu spełniania marzeń. Które wybierzesz dla siebie?
Czytaj też: Cztery myśli początkującego inwestora. Jak się z nimi zmierzyć? Oswajamy inwestowanie!
Gdyby spółka weszła na giełdę, to już za dwa lata inwestorzy mogliby otrzymać pierwszą dywidendę, w wysokości nawet 100 proc. wypracowanego zysku. To już jednak teoria. Właściciele Danwoodu najwyraźniej powinni jeszcze podpromować swój drewniany biznes, by nie miał tak.. hmmm… drewnianego wizerunku. Szczególnie w Polsce.
O co chodzi z tymi domami z drewna?
Domy drewniane nie cieszą się u nas dobrą opinią. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Podobno Polacy boją się wilgoci, łatwopalności, tego, że dom będzie skrzypiał i że w ogóle szybko się rozleci. Nowoczesne budownictwo drewniane pozbawione jest tych wszystkich wymienionych wad i może być tańsze, niż tradycyjne. Ale stereotypy wciąż są żywe.
Na forach ścierają się entuzjaści drewnianych konstrukcji ze zwolennikami murów. „Jak się mieszka w drewnianej altance oddychającej przez styropian?” – drwią jedni, podczas gdy ci drudzy ripostują: „Dom jest ciepły, komfortowy, idealny dla alergików. Nie zamienię go na żaden inny”. I dodają, że przecież drewno to sprawdzony budulec np. w mroźnej Skandynawii.
Tymczasem pod tym względem jesteśmy jednym z największych konserwatystów w Europie – mężczyzna powinien zasadzić drzewo, zadbać o potomka i zbudować dom – bezwzględnie murowany. A Danwood nie dość, że sprzedaje domy z drewna, to jeszcze z produkowanych wcześniej gotowych elementów, co dodatkowo wzbudza nieufność sporej grupy klientów, którzy nie lubią nowinek.
Polskie drewno na niemieckiej ziemi
Dlatego ta podlaska firma mimo, że jej korzenie sięgają lat 70., sprzedaje i budujemy domy głównie za Odrą i na Wyspach Brytyjskich, ale też w Austrii i Szwajcarii.
W ubiegłym roku Danwood postawił u nas 47 domów – w Niemczech ponad tysiąc. Sukces na niemieckim rynku jest niebagatelny, wystarczy wspomnieć, że co dziesiąty prefabrykowany niemiecki dom w standardzie „pod klucz” jest Made by Danwood.
Czytaj też: Inwestujesz pieniądze? 2017-ty to był dla ciebie dobry rok. Jaki będzie następny? Oto garść wróżb
Czytaj też: Vivid Games obiecuje prawie 8% rocznie za pomoc w produkcji gier. Może być mordobicie. Pomożecie?
W sumie aż 90 proc. tego co produkuje Danwood trafia do naszych zachodnich sąsiadów. Niemcy lubią niską cenę (co prawda 80-300 tys. euro to nie jest mało, ale to i tak mniej niż u konkurencji) i szybkość „budowania” – montaż domu z gotowych elementów może trwać nawet tylko miesiące. Firma wysyła do montażu własne brygady robotników z Polski.
Do tego trzeba doliczyć oczywiście czas przygotowań i samą produkcję drewnianych puzzli w polskiej fabryce. Ale i tak wystarczy rok żeby wprowadzić się do wyposażonego i gotowego własnego zakątka.
Enterprise Investors został właścicielem Danwood 5 lat temu i od tego czasu firma pnie się do góry, np. liczba podpisanych umów w ciągu roku wzrosła z 800 do ponad 2 tys. Tylko kwestią czasu jest kiedy dotychczasowy właściciel zdecyduje się spieniężyć swoją inwestycję.
Czy będzie drugie podejście do giełdy? Czas pokaże. Być może również sami inwestorzy i kupujący akcje będą musieli przeprowadzić się z murów do drewna żeby docenić i lepiej zrozumieć ten biznes.