23 kwietnia 2018

Biletowa windykacja: dług bez dokumentów, przedawniony, a proces zaoczny. I sąd to „klepnął”!

Biletowa windykacja: dług bez dokumentów, przedawniony, a proces zaoczny.  I sąd to „klepnął”!

Pan Artur dowiedział się, że ma zajęcie komornicze z powodu nie zapłaconego mandatu. Że sprawa sądowa w tej sprawie odbyła się zaocznie. Że sąd wysłał zawiadomienie o rozprawie i jej wyniku na adresy nieaktualne od ponad 10 lat. Że firma windykacyjna nie załączyła jako dowodu rzeczonego mandatu, a jedynie… zapis z własnych ksiąg rachunkowych. Co robić?

Nic tak nie podnosi ciśnienia, jak wiadomość o tym, że staliśmy się ofiarą zajęcia komorniczego. Logujemy się na konto bankowe, a tam mniej pieniędzy. Wtedy zaczyna się ustalanie: o jaki dług chodzi? Czy rzeczywiście jesteśmy nierzetelnymi płatnikami? A może komornik zajął pieniądze niesłusznie?

Zobacz również:

Pan Artur, mój czytelnik, kilka tygodni temu logując się na konto bankowe stwierdził, że brakuje na nim 603 zł. Ze szczegółów transakcji zamieszczonych w serwisie transakcyjnym nie wynikało jakiego konkretnie zadłużenia dotyczy zajęcie. Dopiero po kilku telefonach do banku czytelnikowi udało się ustalić szczegóły sprawy – czyli namiary na komornika oraz na wierzyciela.

Tym ostatnim – tę informację bank podał bez problemu – okazał się Best II Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty. Ale o powodach zajęcia bank nie wiedział. Z pomocą fundacji „Darmowy Prawnik” mojemu czytelnikowi udało się zdobyć resztę potrzebnych informacji.

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

Śledztwo w sprawie biletowego długu

Pan Artur dowiedział się, że sprawa sądowa, dotycząca jego rzekomego długu, odbyła się w Elblągu (czytelnik nigdy nie był w Elblągu). Nakaz zapłaty został wydany 20 marca 2017 r. Sąd wysłał zawiadomienie o rozprawie i jej wyniku na adresy nieaktualne od ponad 10 lat – oczywiście pan Artur żadnego nie odebrał.

„Okazało się, że sprawa dotyczy… mandatu za jazdę bez biletu z 2006 r. Co ciekawe, firma Best nie załączyła jako dowodu rzeczonego mandatu, a jedynie… zapis z własnych ksiąg rachunkowych potwierdzający fakt istnienia wierzytelności. Nie ma więc dowodów na to, że taki mandat faktycznie otrzymałem – nie ma nigdzie mojego podpisu, numeru mandatu (druk powinien mieć numer), a jedynie data wystawienia. Dowodem na istnienie wierzytelności był de facto dokument wewnętrzny firmy windykacyjnej”

Kabaret? Oczywiście, można mieć pretensje do firmy windykacyjnej, że postanowiła zajmować cenny czas Wysokiego Sądu sprawą, w której nie ma cienia dowodu rzeczowego na winę klienta. Ale jak to możliwe, że sędzia takie roszczenie firmie windykacyjnej „klepnął”? To jest dopiero zagadka.

„Owszem, zdarzyło mi się parę razy otrzymać mandat w trójmiejskiej SKM-ce. Raz lub dwa razy faktycznie za jazdę bez biletu, czasem także za jazdę bez legitymacji studenckiej. Jednak każdorazowo takie sprawy wyjaśniałem w biurze kontrolerów, firmie Renoma. Za każdym razem albo mandaty były anulowane albo je płaciłem na miejscu. Było to jednak tak dawno temu, że nawet nie jestem w stanie odnaleźć pokwitowań”

Pisze pan Artur. W sytuacji, gdy roszczenie – nawet dęte – jest już potwierdzone przez sąd, a komornik zajął pieniądze na koncie, wielu konsumentów zapewne machnęłoby ręką. Ale nie pan Artur, dla którego 600 zł to niemała kwota, zaś zasada uczciwości w biznesie jest mu bliska.

Czytaj też: Tydzień wyjęty z życiorysu, czyli co robić, gdy na koncie pojawia się omyłkowe zajęcie komornicze?

Pan Artur kontratakuje

Mój czytelnik wynajął więc prawnika i wniósł do sądu wniosek o przywrócenie biegu sprawie (z uwagi na fakt, iż wcześniejsze zawiadomienia wysyłane przez sąd nie zostały odebrane), a także sprzeciw do nakazu zapłaty. Powołał się na najprostszy fakt – że wierzytelność, z czego by nie wynikała, jest po prostu przedawniona. Można byłoby dowodzić, że mandat został zapłacony lub anulowany, ale to byłąby trudniejsza ścieżka.

„Sąd rozpatrzył pozytywnie wniosek o przywrócenie biegu – czekam na postanowienie o utracie mocy nakazu zapłaty w tej sprawie. W razie pozytywnego rozpatrzenia sprzeciwu, będę mógł ubiegać się od firmy Best o zwrot poniesionych kosztów”

Czy to koniec tej sprawy? Otóż nie, bowiem 3 kwietnia 2018 r. mój czytelnik doznał kolejnego szoku. Kolejne zajęcie komornicze. Ta sama firma, ten sam komornik, bardzo podobna kwota – tylko sygnatury się zmieniły. Znów potrzebne były telefony do sądu w Elblągu, pisma…

Czytaj też: Miała groszowy dług, a teraz… każą oddać jej kilka stówek. A wszystko przez… adres. Uważajcie!

Czytaj też: Przez trzy lata walczyła o pieniądze, które bank zabrał jej przez pomyłkę. Pomogła dopiero moja interwencja

Czytaj też: Klient PKO BP, by uniknąć komornika, zaproponował ugodę. I przekonuje, że czas to pieniądz. Co bank na to?

WIndykacyjny telemarketing

W tej sprawie jest jeszcze jeden ważny wątek. Zanim sprawa trafiła do sądu, firma windykacyjna powinna przynajmniej spróbować odzyskać rzeomy dług na drodze polubownej. Nawet jeśli nie miała twardych dowodów na istnienie wierzytelności, przekonanie klienta, by zapłacił bez szemrania jest łatwiejszą ścieżką, niż przekonanie sądu o tym, żeby przyklepał przedawniony dług oparty na księgach rachunkowych windykatora (choć na przykładzie tej sprawy widać, że i to nie jest mission impossible).

„Żona – a ma niemal fotograficzną pamięć – przypomniała mi zdarzenie sprzed ok. 11 lat. O siódmej rano obudził mnie telefon. Odebrałem i pani w słuchawce zaczęła wypytywać mnie o dane osobowe – imię, nazwisko, PESEL, adres… Oprzytomniałem dopiero przy adresie i zapytałem o powód tego przesłuchania. Wtedy okazało się, że jest to pani telemarketerka z firmy Best dzwoniąca w sprawie finansowej – poprosiłem o kontakt na piśmie na podany adres – nic wówczas nie otrzymałem”

Była to więc klasyczna próba uzyskania danych, które posłużą do windykowania długu w sytuacji, gdy firmie windykacyjnej brakuje podstawowych danych. A brakuje ich, bo najpewniej kupiła za grosze od firmy obsługującej komunikację miejską w Trójmieście pakiet długów, w których jest wielki bałagan.

Czytaj też: 150 zł prowizji za przelanie 136 zł? Uważajcie gdzie zakładacie konto firmowe

Czytaj też: No i kto jest debeściak? Firma windykacyjna chciała wpuścić swoją podopieczną w maliny. Ależ kontratak!

Dwa pytania pana Artura

Mój czytelnik – człowiek, który deklaruje, iż podobnie jak i ja jest zdania, że długi – przedawnione, czy nie – należy spłacać, nie rozumie dwóch rzeczy.

1) W tej sprawie nawet nie udowodniono mu, że dług istnieje – jest twierdzenie firmy Best, snute na podstawie jej ksiąg rachunkowych. Każdy może wpisać w księgi rachunkowe, że pan X jest spółce winien 500 zł – czy to jest dla sądu podstawa do nakazu zapłaty?

2) Nikt w tej sprawie nie pokusił się o sprawdzenie danych klienta, upewnienie się, że korespondencja w sprawie dociera do niego. Ba! Umówmy się, że w dzisiejszych czasach ustalenie czyjegoś adresu nie jest takie trudne – jest ewidencja ludności, są meldunki stałe i czasowe. Pan Artur prowadzi firmę, nie ukrywa się, ma nawet Profil Zaufany ePUAP w e-administracji – da się z nim skontaktować i poinformować, że „coś się dzieje”.

Pan Artur poprosił mnie jeszcze o jedno – o to, bym w jego imieniu umieścił w tekście prośbą o kontakt do osób, które mają podobne przejścia z firmą Best. Pan Artura zna już procedurę, poradzi sobie z wyegzekwowaniem zwrotu poniesionych niesłusznie kosztów. Ale wie też, że jest sporo przypadków, w których ludzie „po prostu” są przez windykatora naciągani na spłacanie nieistniejących długów.

Jeśli będziecie chcieli skontaktować się z panem Arturem, napiszcie e-mail na maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl z nagłówkiem w tytule: „kontakt do pana Artura – sprawa Best”. W odpowiedzi otrzymacie adres e-mail pod którym będziecie mogli skontaktować się z moim czytelnikiem, który jest gotów poświęcić swój czas, by pomóc innym ofiarom „biletowej windykacji”

źródło zdjęcia tytułowego: PhotoMix

 

Subscribe
Powiadom o
24 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
AAVV
7 lat temu

Wniesc o dyscyplinarke dla sedziego, ktory takie bzdury przyklepuje ?

Łukasz
7 lat temu

System e-sąd powstał chyba własnie dla takich, nazwijmy to śmiało, wyłudzeń. Firmy windykacyjne hurtowo wysyłają tysiące pozwów, opartych na „wewnętrznej dokumentacji”. Istotne jest tutaj, że wierzytelności są umieszczane w funduszach inwestycyjnych, których księgi jakiś czas temu były uznawane za dokument urzędowy stanowiący dowód sam w sobie (to chyba się zmieniło, ale nie koniecznie w orzeczeniach sądów). Następnie e-sąd klepie to hurtowo (nikt chyba tego nawet nie czyta). Natomiast zwykły człowiek, nie będący „hurtownikiem” długów szanse na uzyskanie czegoś w e-sądzie ma małe. Znam co najmniej 3 przypadki (w tym mój). Sprawa skierowana do e-sądu (łudziłem się, że tak będzie szybciej)… Czytaj więcej »

PIotrek
7 lat temu
Reply to  Łukasz

A dokładnie: 1) stare brzmienie art. 194 ustawy o funduszach inwestycyjnych: Księgi rachunkowe funduszu sekurytyzacyjnego, wyciągi z tych ksiąg podpisane przez osoby upoważnione do składania oświadczeń w zakresie praw i obowiązków majątkowych funduszu i opatrzone pieczęcią towarzystwa zarządzającego funduszem sekurytyzacyjnym oraz wszelkie wystawione w ten sposób oświadczenia zawierające zobowiązania, zwolnienie z zobowiązań, zrzeczenie się praw lub pokwitowanie odbioru należności mają moc prawną dokumentów urzędowych oraz stanowią podstawę do dokonania wpisów w księgach wieczystych i rejestrach publicznych. 2) na mocy wyroku TK z 11.07.2011 r. art. 194 w części, w jakiej nadaje moc prawną dokumentu urzędowego księgom rachunkowym i wyciągom z… Czytaj więcej »

Samozl0
5 lat temu
Reply to  PIotrek

„Każdy może wpisać w księgi rachunkowe, że pan X jest spółce winien 500 zł” – a czy można taki fikcyjny wpis do księgi wskazać urzędowi skarbowemu?
Myslę, że fałszowanie dokumentów księgowych, byłoby dla nich niezłym powodem do kontroli i wymierzania kar.
Szczególnie po wygranym procesie sądowym wskazującym, ze roszczenie było niezasadne.
Nich się teraz użerają z US.

kjonca
7 lat temu

Erm. Wydaje mi się, ze obecnie sąd ma obowiązek sprawdzić czy adres na pozwie zgadza sie z danymi meldunkowymi. Więc albo p. Artur się nie przemeldował i co tu dużo gadać, jest trochę sam sobie winien. Albo sąd tego nie sprawdził (wątpię)

Łukasz
7 lat temu
Reply to  kjonca

Z doswiadczenia – jakoś to nie działa. Też warto by się dowiedzieć w e-sądzie jak jest z tym w praktyce. Znajomy ostatnio miał kilka spraw o chwilówki wyłudzone na jego dane. Dowiedział się o nich zupełnie przypadkiem – ponieważ miał już konto w systemie i tam zobaczył przy okazji, że są jakieś pozwy w których jest pozwanym! Cała korespondencja poszła na adres wskazany przez powoda (z którym nigdy nie miał nic wspólnego)! Zresztą cała historia ciekawa. Później złożył sprzeciwy, wskazując właściwy adres zamieszkania a e-sąd i tak z uparem maniaka cała korespondencję słał na drugi koniec Polski i również tam… Czytaj więcej »

kjonca
7 lat temu
Reply to  Łukasz

Ale kiedy to było? Bo to może być kluczowe w tej dyskusji.

Łukasz
7 lat temu
Reply to  kjonca

Pod koniec zeszłego roku. I z tego co wyczytałem, była propozycja żeby e-sąd sprawdzał adresy ale chyba nie weszła w życie (pozostała w sferze planów i życzeń). Jedynie jest zapis, że za celowe podanie złego adresu powód, może zostać ukarany grzywną. Nie znam takiego przypadku. Ale chyba weszło, że w EPU można jedynie dochodzić roszczeń sprzed 3 lat maksymalnie.

7 lat temu
Reply to  kjonca

To nie wątp, bo sąd wcale w mojej sprawie nie przejął się przemeldowaniem i parę pierwszych wezwań poszło na adres, z którego wymeldowałam się chyba z 5 lat wcześniej. Ale najlepiej to podsumować „szary człowieczek na pewno sam jest sobie winien”, nie wnikając w szczegóły i przyklepać problem.

Artur
6 lat temu
Reply to  kjonca

@kjonca oczywiście, że się przemeldowałem. Co więcej adres na który wysłano wezwania nigdy nie był adresem meldunkowym.

Ppp
7 lat temu

Pan Artur powinien sprawdzić możliwość podania firmy do sądu o oszustwo, próbę wyłudzenia i co tam jeszcze znajdzie.
Od siebie oświadczam: nigdy nie inwestowałem i nie będę inwestował w obligacje ani akcje firm typu Best/Kruk, czy cokolwiek innego tego typu. Nie inwestowałem i nie będę świadomie inwestował w fundusze inwestycyjne, w których papiery takich emitentów występują w znaczącej ilości.
Pozdrawiam.

Marek
7 lat temu

Działalności takich windykatorów powinna bliżej przyjrzeć się prokuratura. Próba egzekwowania nieistniejących należności może być oszustwem, a to jest przestępstwo przewidziane w k.k. W razie potwierdzenia zarzutów prowadzący taki proceder powinni trafić za kratki. Walka z oszustami w pojedynczych sprawach jest oczywiście też ważna i potrzebna, ale nie rozwiąże sprawy. Na każdego pana Artura, który nie odpuści i będzie się sądził, przypada pewnie kilkadziesiąt osób, które machną ręką. Taki fundusz sekukuryku doskonale sobie z tego zdaje sprawę i na tym opiera swój model biznesowy. Na sprawie pana Artura stracą kilkaset zł, ale na każdy taki przypadek zarobią kilkaset tysięcy na tych,… Czytaj więcej »

Arek
7 lat temu

Firmy sekurytyzacyjne w Polsce to rozzuchwalona dzicz pozbawiona logiki, sumienia czy celowości działania poza wilkołaczą pazerną chęcią odzyskania wierzytelności, której nieraz nie było.

Archideus
7 lat temu

Abstrahując od meritum wpisu, myślę, że należy zwrócić jeszcze uwagę na jeden aspekt. Lepiej zapobiegać niż leczyć, jak mówi przysłowie. Jeżeli już dostaniemy mandat za cokolwiek, to chyba lepiej zapłacić, a nie liczyć na to że się przedawni, bo potem wychodzą takie kwiatki. A jeszcze prościej, to kupić bilet następnym razem.

QVX
6 lat temu
Reply to  Archideus

Akurat z tekstu wynika, że wezwania były opłacane.

Akurat do około 2010 r. (a czasem i później) powszechne było opieranie się na danych podanych ustnie. Więc nadużycia były regułą np. gapowicz podawał dane innej osoby (np. kolegi ze studiów) lub też kontroler spisywał dane ze swoich wezwań i regularnie wystawiał na nie kolejne.

Daniel
7 lat temu

Ja uważam że sąd powinien sądzić zgodnie z polskim prawem. A skoro w Polsce jest przedawnienie to sąd powinien z urzędu sprawdzać i jeśli tak sprawa jest umarzana. Dopisać wystarczy że po okresie przedawnienia wszystkie długi znikają ( a nie zamieniają się w naturalne). Po co? Po to by chronić ludzi którzy przez lata nie mają obowiązku trzymać wszystkich potwierdzeń wpłat. Jest tyla a tyle lat i koniec. Za chiny nie odzyska się złotówki. I problem z głowy. U wszystkich. A jeśli chodzi o sprawy bieżące wystarczy napisać ze jeśli ktoś twierdzi dostałem mandat, to ma zostać obowiązkowo złożony w… Czytaj więcej »

mborus
7 lat temu

Mnie kiedyś napatoczyła się firma VEX. Do tej pory pamiętam słowa rozmówcy od nim „będzie Pan w sądzie czerwony jak burak.” Na policji Pan Szanowny Marcinkiewicz (podobno właściciel) zeznał, że próbował się ze mną skontaktować telefonicznie (jak domniemywam z przeprosinami).

Chcę napisać, że nie ma się co patyczkować, tylko od razu na policję i do prokuratury. W moim przypadku nie miałem żadnego długu oczywiście, ale co moja strata czasu to strata. Rozmowy nagrywałem i dostarczyłem gdzie trzeba. Prawdopodobnie mógłybym też opublikować na YouTube (zwłaszcze tego co mi powiedział, że będę czerwony jak burak).

Matt R.
7 lat temu

Parę lat temu podjąłem decyzję o opuszczeniu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Sprzedałem udziały. Wróciłem do korporacji. Były wspólnik otworzył kolejne biznesy. Myślałem, że te jego tematy jakoś funkcjonują. Pewnego dnia zaczęły się dziwne telefony. Raz wydzwaniał jakiś numer po kilka razy. Przy odebraniu połączenia była cisza. Po jakiejś chwili dzwonił zupełnie inny numer. Telemarketer usiłował wydobyć dane osobowe takie jak data urodzenia, imię, nazwisko. Działał dość agresywnie. Pytał czy zamierzam spłacić dług. Podobnych prób doświadczyły osoby, które w KRSie były powiązane z moim byłym wspólnikiem. Jeden znajomy namówił nas na podjęcie działań zmierzających do ukrócenia tego typu praktyk. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury.… Czytaj więcej »

QVX
6 lat temu
Reply to  Matt R.

Pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych – windykacja nieistniejącego długu zgodnie z powszechną linią orzecznictwa sama w sobie stanowi naruszenie dóbr osobistych, za które można żądać zadośćuczynienia. A ta sprawa jest modelowa, bo firma odpowiada za działania i zaniedbania swoich pracowników (tutaj się przyznali, że dział IT zaniedbał blokady dostępu).

all
6 lat temu

to nie jest mandat, a kara za brak biletu. Mandat to mozna dostac np: od Policji.

all
6 lat temu

To nie jest mandat, a kara za brak biletu. Mandat to mozna co najwyzej dostac np: od Policji.

ciota
5 lat temu

Czy to nie jest tekst sponsorowany firmy „pomagajacej” w zalatwianu takich spraw?

bukszpan
6 miesięcy temu

Sądy nagminnie, „z zasady” klepią nieudokumentowane roszczenia, np. z niepodpisaną fakturą: https://pamietnikwindykatora.pl/czy-niepodpisana-faktura-jest-dowodem-w-sadzie/ i to nie tylko w EPU (co9 oczywiste) ale też w sądach „marmurkowych”. A co do (po zmianie przepisów) badania przedawnienia z urzędu, to bywa że dalej nie badają wychodząc z założenia, że pozwany przecież może podnieść ten zarzut w sprzeciwie.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu