3 grudnia 2018

Czytelnik zalał laptopa. Ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania, bo to był… rosół. Spór idzie o to kiedy ten rosół był gotowany

Czytelnik zalał laptopa. Ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania, bo to był… rosół. Spór idzie o to kiedy ten rosół był gotowany

Kot pana Tomasza zalał sokiem wartego kilka tysięcy złotych laptopa. Ubezpieczyciel nie kwestionuje, że sprzęt jest uszkodzony. Problem w tym, że ekspertyza wykazała, że to nie był sok, ale rosół, a w dodatku nie pierwszej świeżości. Czytelnik zrobił własną analizę w Katedrze Elektrochemii, Korozji i Inżynierii Materiałowej Politechniki Gdańskiej. I wyszło, że ten rosół był świeży. Czy należy się zwrot kosztów naprawy komputera? 

Ubezpieczenia sprzętu elektronicznego to jeden z najczęściej proponowanych nam dodatków do smartfonów, tabletów i telewizorów. Każdy, kto chociaż raz zalał swój komputer kawą czy herbatą, albo utopił telefon w muszli klozetowej, zapewne rozważy dokupienie finansowej ochrony sprzętu. Nic dziwnego, że sprzedawcy w sieciach handlowych uwielbiają epatować takimi przypadkami i namawiają do dodatkowego wydatku. 

Zobacz również:

Koszt takiej elektropolisy np. na wypadek zbitej szybki w smartfonie to minimum 10% wartości sprzętu, a w niektórych przypadkach cena dochodzi do 20% ceny, którą płacimy kupując elektronikę. Czyli ubezpieczenie wartego 4.979 zł iPhone’a Xs to wydatek ok. 500 zł. Część składki idzie do sprzedawcy sprzętu w formie prowizji.

Od czego może chronić polisa? Uszkodzenie, awaria, kradzież, nieuprawnione użycia… Wbrew pozorom takie polisy to skomplikowane produkty,  zawierające nieraz wiele wyłączeń. Wypadł nam z ręki telefon? Ochrona może zadziałać tylko w razie „siły zewnętrznej”, czyli w sytuacji, gdy ktoś nas popchnie i jesteśmy w stanie takie zdarzenie udowodnić.

Czytaj też: Kupujesz smartfona, telewizor, tablet i… proponują ci dodatkowe ubezpieczenie. Jakie pytania zadać sprzedawcy?

Czytaj też: W SkyCash jest już nowe ubezpieczenie: od kradzieży portfela, torebki lub smartfona z zaparkowanego samochodu. Ile kosztuje?

Gdy kot rozlewa sok, czyli laptop w tarapatach

Pan Tomasz zainwestował w laptopa i dał się namówić na polisę. I rzeczywiście, miał nosa, bo w jego mieszkaniu wiele się dzieje. Pewnego dnia przebiegający kot potrącił szklankę z sokiem, a płyn zalał komputer. A że nie był to model stworzony do pracy w ekstremalnych warunkach, efekt był do przewidzenia – sprzęt przestał działać.

Pan Tomasz pamiętał, że sprzęt był ubezpieczony – trudno było zapomnieć dodatkowy wydatek 600 zł na taką polisę. Sprawę zgłosił więc do ubezpieczyciela – firmy Ergo Hestia. Niestety, odbił się od ściany.

„Firma ubezpieczeniowa nie chce mi wypłacić odszkodowania za zalanie laptopa, mimo, że w moim ubezpieczeniu, które zapłaciłem przy zakupie tego produktu, jest napisane, że uwzględnia tego typu okoliczności. Próbują podważyć moje prawo do wypłaty powołując się na to, że w kilka tygodni od momentu wydarzenia do momentu espertyzy z powodu zalania sokiem nie mogłaby powstać tak zaawansowana korozja. Strasznie mnie to boli, że najpierw sprzedali mi takie ubezpieczenie za 600 zł, a teraz próbują się wymiksować z odpowiedzialności” 

Do maila czytelnik załączył cały wianuszek korespondencji zarówno z ubezpieczycielem jak i z Rzecznikiem Finansowym. Można z tego odtworzyć jak wyglądało boksowanie się między stronami. Mamy też bogatą dokumentację zdjęciową,

Czytaj teżPierwsza w Polsce cyberpolisa. Ochroni dane, tożsamość i… dysk

Czytaj też: W komputerze coś nie działa? Zdalnie pomogą jeśli masz tę polisę

„Zalegnie bardzo rozległe i bardzo stare”

Wypadek zdarzył się 3 września 2016 r., szkoda została zgłoszona dwa dni później. Zgłoszenie zostało przyjęte jako „przypadkowe uszkodzenie”, a 20 września sprzęt trafił do serwisu Zyga Komp. 22 września jego pracownik stwierdził, że owszem, komputer został zalany, ale nie w takich okolicznościach, o jakich mówił klient. Oględziny odbyły się 19. dnia od zdarzenia.

„Zalanie jest bardzo rozległe i bardzo stare. Świadczą o tym ślady korozji które doprowadziły do nieodwracalnych uszkodzeń sprzętu. Zaraz po takim zalaniu sprzęt nie mógł działać poprawnie i powinien być zgłoszony do naprawy. Sprzęt nie wygląda tak jakby był zalany sokiem, tylko wodą z jakimś roztworem. Zapach wydobywający się z zalania przypomina sól. Zalanie jest od góry i od dołu więc laptop musiał być polany z dwóch stron”

A zatem, zdaniem ubezpieczyciela, zalanie powstało w innych okolicznościach niż „zeznał” klient w zgłoszeniu. Po pierwsze – miało się to zdarzyć dużo wcześniej niż 3 września, po drugie – to nie był sok, ale „coś słonego”. Podanie niezgodnych ze stanem faktycznym okoliczności zdarzenia jest przesłanką do odmowy wypłaty ubezpieczenia.

Nasz czytelnik twierdzi zaś, że zalanie to zalanie i tak naprawdę nie ma znaczenia czy to był rosół, woda, sok pomarańczowy, czy też może porzeczkowy. Nie spierając się o to czym został zalany komputer czytelnik postanowił obalić tezę, że zalanie miało miejsce znacznie wcześniej, niż to zostało zgłoszone. A chyba na tym stwierdzeniu opierała się odmowa wypłaty pieniędzy z ubezpieczenia.

Czytaj też: To ubezpieczenie opłaca się kupić w smartfonie. Przez ten guzik

Czytaj też: Czekam na taką polisę. Sprawdzasz cholesterol, ćwiczysz dwa razy w tygodniu a oni ci za to… płacą

Politechnika Gdańska i Katedra Korozji bierze pod lupę płytę główną

Pan Tomasz postanowił przeprowadzić własny eksperyment, a o pomoc poprosił eksperta z Katedry Elektrochemii, Korozji i Inżynierii Materiałowej Politechniki Gdańskiej. Doświadczenie polegało na tym, że płytę główną komputera zalano roztworem z kostki rosołowej. Eksperyment wykazał, że pierwsze ślady korozji pojawiły się już w 7 dni od zalania. A przypomnijmy – komputer został poddany oględzinom w 19 dobie od zdarzenia. A więc korozja miała prawo się pojawić nie tylko z powodu wcześniejszej, niż zadeklarowana, daty zalania.

Czytaj też: Screenity, czyli aplikacja, która zdalnie ubezpieczy twój telefon

Wyposażony w tę pisemną opinię pracownika politechniki w marcu 2017 r. napisał odwołanie od decyzji ubezpieczyciela. Ergo Hestia jednak też na swoich szalonych naukowców, więc wykonała kontresperyment.

„Test polegał na odtworzeniu przebiegu zgłoszonego zdarzenia – zalanie takiego samego laptopa (pozyskanego z zasobów punktów naprawczych) roztworem z kostki rosołowej rozpuszczonej w około 330 ml wrzącej wody. Następnie zalane urządzenie zostało poddane oględzinom w celu weryfikacji zakresu powstałych w wyniku testu uszkodzeń i stopnia korozji. Stan testowanego urządzenia po 22 dniach od ingerencji cieczy znacząco odbiegał od stanu przedmiotu ubezpieczenia po 19 dniach od zgłoszonego przez klienta zalania. Test potwierdził, że zakres i charakter uszkodzeń przedmiotu ubezpieczenia (rozległość zalania oraz stopień korozji) jest niewspółmierny do wskazanych przez klienta okoliczności powstania szkody”

Ubezpieczyciel dodaje, że opinia ta nie podważa w żaden sposób stanowiska punktu naprawczego Zyga Komp, którego trafność została dodatkowo potwierdzona testami wykonanymi przez Centrum Autoryzacji Szkód (CAS). W styczniu 2018 r. Ergo Hestia korespondowała jeszcze z Rzecznikiem Finansowym, ale jej zdaniem w pismach Rzecznika „nie wskazano dodatkowych informacji mogących wpłynąć na zmianę stanowiska”.

Rzecznik Finansowy przyznaje, że skoro eksperyment CAS wykazał, że  zdarzenie miało inną genezę, niż tą, o której mówił klient, to niewiele może zrobić i że zostaje już tylko droga sądowa.

Czytaj też: Bank poinformował klientkę, że daje jej 102 zł na dobry początek oszczędzania. Pieniędzy nie wypłacił. „To błąd systemu”. Albo raczej Matrix

Czytaj też: Czy mogą cię okraść z pieniędzy na koncie bankowym przez… pocztę głosową w twoim smartfonie? Niestety, to możliwe

Jak się wybronić gdy ubezpieczyciel nie chce wypłacić odszkodowania?

Czy klient słusznie ma za złe? Czy miał pecha, że szkody powstałe w wyniku zalania laptopa były większe, niż w typowych zalaniach, a firma ubezpieczeniowa wykorzystała ten fakt, by odrzucić roszczenie ze względu na niezgłoszenie szkody niezwłocznie po tym, jak ona zaszła? A może klient jednak ściemnia? Zalał czymś komputer, ten jeszcze trochę podziałał, a potem przestał. I trzeba było wymyśleć historyjkę o soku. 

Jeśli komputer mimo zalania działał jeszcze parę dni, a my zgłosimy szkodę dopiero po tygodniu, to serwis dość łatwo  dojdzie, że to nieprawda, a my nie dostaniemy ani grosza. Nawet jeśli mamy ważniejsze sprawy na głowie, bo sprzęt jeszcze działa, to zwłoka w tym przypadku jest grzechem ciężkim. 

Jest też inna opcja: ubezpieczyciel może odmówić nam wypłaty ubezpieczenia jeśli uzna, że do zdarzenia doszło w wyniku „rażącego niedbalstwa”. Czyli teoretycznie jeśli powiemy, że komputer został zalany, bo kot potrącił szklankę, to polisa działa, ale jeśli wylejemy sami talerz zupy, to już nie.

Subscribe
Powiadom o
22 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Anna
5 lat temu

Moja rada jest tyleż prosta i oczywista, co …bolesna .Ale chyba mniej, niż bolesne są koszty potykania się ze słoniem=ubezpieczycielem, bo to i koszty wymierne w pieniądzu i straconym zdrowiu znaczy: niewymierne, choć policzalne (ile byśmy zarobili, gdybyśmy pracowali zamiast „tracić” czas na procesy). Są po prostu pewne sprawy, których ubezpieczeniem zwyczajnie się nie da „załatwić” i trzeba się z tym pogodzić …albo nie mieć – nie wiem – kota, psa, może chomika ;-).A poważnie:mnie przeczytanie drobnego druczka od ubezpieczycieli też zmęczyło ale…raz na zawsze odzwyczaiło od brania, bo to takie dobrodziejstwo ,no, chyba że dla sprzedawcy na prowizji.Teraz sprawdzam… Czytaj więcej »

Emil
5 lat temu

Ile jest w naszym domu sprzętów, które się po prostu zestarzały lub popsuły się dopiero po 5 latach. Jeżeli od każdego sprzętu zakupionego odłożymy 10 lub 20 procent ceny, to może się okazać, że jesteśmy sami sobie ubezpieczycielem i to bez wykluczeń. Co ciekawe tak robią firmy kurierskie. Ginie procentowo im tak mało przesyłek, że przesyłki nie są ubezpieczane w firmie ubezpieczeniowej tylko firma kurierska bierze ten koszt na siebie.

Admin
5 lat temu
Reply to  Emil

A to dobre spostrzeżenie, rzeczywiście trochę tak jest

zen
5 lat temu
Reply to  Emil

coś w tym jest. ostatnio przeglądałem ofertę ekspresów przelewowych. w dwóch dużych sieciach stacjonarno-internetowych była bardzo podobna oferta. bardzo zbliżona do siebie była też oferta przedłużonej gwarancji. ubezpieczenie sprzętu na 5 lat wartego 150 zł wycenione było na złotych 200. biorąc pod uwagę, że sprzęt jest ubezpieczony na 2 lata to te 200 zł płaciło się za 3 lata dodatkowej gwarancji (oczywiście pomińmy dodatkowe przywileje tych „gwarancji”). jak to się ma do całości skoro w cenie tego ubezpieczenia na kolejne 3 lata można kupić kolejny taki sam sprzęt?

Cez
5 lat temu

Nie ma się co dziwić, sprzęt zgłoszony 3 – go a trafił do serwisu dopiero 20 -go … DLACZEGO? Pewnie klient nie miał czasu oddać go kurierowi, może specjalnie przedłużał czas wiedząc, że sprzęt nie będzie nadawał się do uratowania. A skoro został zalany jakimś rosołem to czemu zgłoszono sok ? Wiadomo, że roztwór z solą powoduje dużo szybszą korozję niż słodkie napoje. Kurier dostarcza zazwyczaj sprzęt na drugi ew. trzeci dzień po zgłoszeniu szkody, wtedy komputer jest do uratowania ale w życiu nie po 17 dniach po ZALANIU.

Profesor Eryk
5 lat temu

Witam, tak się składa sytuacja niczym scyzoryk, iż pracuje w takowym instytucie korozji, ponadto oprócz skorodowanych części wykryto także śladowe ilości uryny (2,5% azotowych produktów, 1,5% soli mineralnych 96% Monotleneku diwodoru) odczyn pobranych substancji zawierał pH 5.5 . co sugerowało iż w korozji brały także inne substancje które uległy sublimacji po okresie około 36 godzin.

anonymous
5 lat temu
Reply to  Profesor Eryk

Sugerujesz że kot najszczał do soku, względnie rosołu, a właściciel gdy wziął ów sok@rosół do ust to odruchowo splunął prosto na klawiaturę?
😀
Tak na poważnie to komputer po zalaniu powinien zostać bezzwłocznie rozkręcony, wymyty i osuszony żeby nie skorodował i nie było śladów zalania. Jeżeli po tym nie działa to korzystamy z gwarancji lub ubezpieczenia.

Cliff
3 lat temu
Reply to  anonymous

„komputer po zalaniu powinien zostać bezzwłocznie rozkręcony, wymyty ” – no w życiu. W takiej sytuacji już się można pożegnać z ubezpieczeniem, bo powiedzą, że przyczyną problemu było nieumiejętne rozkręcenie i osuszanie.

Gadzik
5 lat temu
Reply to  Profesor Eryk

A może to nie uryna, tylko zwykły azotan użyty jako konserwant do rosołu ?

Krzysztof
5 lat temu

Nie warto ubezpieczać sprzętu, bo w 90% przypadków firmy się wykręcają. To ich dewiza istnienia. Warto też się zastanowić, czy na pewno musimy kupować droższe lub najdroższe sprzęty, które i tak często nie działają lepiej niż te tańsze, mniej reklamowane.

Andy
5 lat temu

Zasada jest prosta – żadnych dodatkowych, płatnych gwarancji poza tym co proponuje producent. Chyba, że ktoś koniecznie potrzebuje wyrzucić pieniądze a nie ma pomysłu na nic innego.

Sauk
5 lat temu

Ubezpieczyciele już od dawna kręcą na siebie bicz. Najpierw inkasują spore pieniądze za ubezpieczenie, a potem wykręcają się jak mogą. W efekcie tracą klientów, bo ja nie ubezpieczam się od takich przypadków od dawna. W swoim życiu przerobiłem już kilkanaście laptopów i drugie tyle komputerów stacjonarnych. Żaden nie był ubezpieczony, bo szkoda mi czasu i pieniędzy na potencjalne użeranie się z ubezpieczycielem.

Andrzej Kowalski
5 lat temu

Trzeba unikac Ergo Hestii. W innej sprawie tez mialem z nimi pod gorke. Dopiero pismo z kancelari adwokackiej utemperowalo „gorace” glowy w Ergo Hesti i usiedli do stolu aby normalnie porozmawiac. Ale najpierw trzeba bylo im przystawic pistolet do glowy….

AbDuL
5 lat temu

Złodzieje z Ergo Hestia, czemu mnie to nie dziwi? Parę lat do tyłu wykupiłem w tej parszywej instytucji rozszerzoną gwarancję na lodówkę, łatwo można się domyślić co mogłem z tym papierem zrobić w momencie gdy chciałem z niego skorzystać. Nigdy więcej Ergo Hestii.

Sosna
5 lat temu

A ja się muszę podzielić pozytywnym doświadczeniem z Ergo Hestią. Miałam (w zasadzie jeszcze mam) ubezpieczenie do pralki. Gdy po trzech latach zaczęła podejrzanie skrzypieć, w ramach polisy miałam wizytę fachowca, który nasmarował co trzeba i problem załatwiony. Może dlatego wszystko dobrze poszło, że nie było to nic poważnego i poza wizytą fachowca ubezpieczyciel nie musiał ponosić żadnych dodatkowych kosztów…?

zgryźliwy_tetryk
5 lat temu

Cała prawda o ubezpieczeniach – gratuluję redakcji wartościowego materiału. Nawet jeśli klient ma do dyspozycji eksperta z Politechniki Gdańskiej i stare laptopy do eksperymentowania na nich – i tak od ponad dwóch lat(!) ma tylko spór z ubezpieczycielem. Przecież zamiast spierać się z ubezpieczycielem, klient w tym samym czasie zdążyłby zarobić 10 razy tyle, ile chciałby dostać od ubezpieczyciela, ale i tak nie dostanie.

zgryźliwy_tetryk
5 lat temu

A i jeszcze coś – nasza praca zwykle jest przyjemniejsza niż kopanie się z koniem, który nas podobno ubezpieczał.

zaqset
5 lat temu

Generalna zasada dot. polis ubezpieczeniowych: czytam przede wszystkim WYŁĄCZENIA.
One pokazują rzeczywisty obraz wartości ubezpieczenia.

Admin
5 lat temu
Reply to  zaqset

Pełna zgoda. Też tak mam

Magda
5 lat temu

My sądzimy się z Ergo Hestia… naprawdę nie ma sensu się u nich ubezpieczac!

Michał
5 lat temu

Z Hestią miałem tak, że nie chciała mi wypłacić odszkodowania OC, a powodem było, że sprawca, czy komisariat się nie odezwali. Zanim się skapnąłem minęło sporo czasu, bo napisali tak, aby pomyśleć, że sprawa jest w toku. Link4 jest nie lepsze. Z nimi trzeba od razu do sądu, bo tyle samo czasu się straci jak korespondując ze ścianą. Tylko pamiętajcie, aby w pozwie napisać, że za wszystko mają zwrócić począwszy od kasy za złożenie pozwu. Prawo niestety dla klienta nie jest też korzystne, bo stracony czas idzie na marne i trudno udowodnić koszty dojazdu, bo każdy późniejszy dojazd zwiększa roszczenie.… Czytaj więcej »

Marta
4 lat temu

Ubezpieczyciele którzy uporczywie odmawiają wypłaty odszkodowania, po zmuszeniu klienta do wejścia na drogę sądową, w przypadku wygranej, powinni płacić 10-krotność, być może zmieniliby standardy działań. Dzięki za ten tekst, zastanawiałam się czy ubezpieczyć nowy laptop.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu