15 września 2019

Czytelnicy „Subiektywnie o finansach” ocenili plan prezesa Kaczyńskiego. A jeśli to nie plan, tylko ułańska fantazja prezesa? Trzy problemy

Czytelnicy „Subiektywnie o finansach” ocenili plan prezesa Kaczyńskiego. A jeśli to nie plan, tylko ułańska fantazja prezesa? Trzy problemy

Czytelnicy „Subiektywnie o finansach” o planowanych podwyżkach płacy minimalnej. Trzech na czterech z Was uważa, że to bardzo głupi pomysł. A może jednak… nie taki głupi, lecz prezes po prostu odrobinkę przeholował? Trzy problemy, które mogą wyniknąć z tego, że przeholował

Trwa dyskusja o tym czy należy w Polsce podwyższać płace minimalne. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział wzrost płacy minimalnej w przyszłym roku do 2600 zł brutto, a za cztery lata – do 4000 zł brutto. To niewiele mniej, niż wynosi dzisiaj wynagrodzenie przeciętnego Polaka (4300 zł, wliczając w to pracowników małych firm). Lewica proponuje 2700 zł płacy minimalnej w przyszłym roku, zaś Koalicja Obywatelska – że wynosiłaby ona 60% płacy średniej (czyli 2800 zł).

Zobacz również:

Czytelnicy „Subiektywnie o finansach” o pomyśle prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego. Wynik sporo o Was mówi

Cokolwiek by nie mówić o tych propozycjach, trzeba być wdzięcznym prezesowi Kaczyńskiemu, że po raz pierwszy głównym tematem kampanii wyborczej – oprócz uchodźców, gejów i lesbijek oraz przerywania ciąży – stał się temat wynagrodzeń. Jakie powinny być, skąd powinny się brać, jak powinny być dzielone: dla wielu Polaków to może być cenna lekcja edukacji finansowej.

Pisałem już o tym, że nie da się zadekretować wysokich pensji decyzją administracyjną. Gdyby tak było, to nie byłoby na świecie biednych krajów, bo każdy miałby swojego Kaczyńskiego, który zadekretowałby, że każdy ma zarabiać 5000 zł, albo i euro.

Płaca wynika z tego co się w kraju wytwarza: technologie kosmiczne, czy śrubki do ich budowy. Silniki są droższe, więc można za nie więcej płacić. Administracyjne podnoszenie płac przekłada się zaś bezpośrednio nie na wzrost PKB, ale na wzrost cen (bo firmy przerzucają koszty na klientów). A więc realnie zarabiamy wciąż tyle samo. Dostajemy więcej, ale mniej wartego pieniądza.

Więcej o tym mechanizmie: Premier obiecuje, że za cztery lata nikt w Polsce nie będzie zarabiał mniej, niż 4000 zł miesięcznie. Cieszyć się? Wyśmiać? Co tak naprawdę stoi za takimi obietnicami?

Czytaj też: Już wiadomo ile w przyszłym roku muszą wam zapłacić za godzinę pracy. Dużo? Mało? Krok ku sprawiedliwości, czy granda? 

Czytaj teżCzterodniowy tydzień pracy i pensja raz w tygodniu? Niektórzy ekonomiści przekonują, że wcale byśmy na tym nie stracili

Przeprowadziłem też wśród Was sondę na Facebooku (nadal zresztą trwa, zapraszam do udziału), w której zapytałem co o tym wszystkim myślicie. Nadeszło w ciągu dwóch dni prawie 700 odpowiedzi. Zdaję sobie sprawę, że czytelnicy „Subiektywnie…” nie są reprezentatywną grupą, ale tym ciekawiej jest dowiedzieć się jak bardzo jesteście niereprezentatywni. Ogłaszam zatem wyniki (stan na sobotę 14 września, na godz. 14.00).

Czy rząd powinien ingerować w poziom płac w kraju? 72% z Was uważa, że nie, zaś 25%, że to jest dopuszczalne jeśli rząd zauważy, że pieniądz w kraju jest nierówno dzielony. Jakie będą konwekwencje podwyżki płacy minimalnej do 4000 zł brutto w ciągu czterech lat? Aż 75% z Was uważa, że firmy zwolnią pracowników albo podwyższą ceny i podwyżki płac zostaną „zjedzone” przez inflację. A 14% z Was uważa, że prezesa tak tylko chlapnął, żeby wygrać wybory, ale nie zamierza wcale tego realizować.

Połowa z Was nie spodziewa się, że skorzysta na tym pomyśle (nawet jeśli Wam pensje wzrosną, to zje je inflacja), a 23% uważa, że zarabia za dużo, by dotarły do Was konsekwencje wzrostu płacy minimalnej. Tylko 1,5% przyznaje, że bezpośrednio może Was dotyczyć ta zmiana (bo mało zarabiacie), zaś łącznie spodziewa się z podwyżki płacy minimalnej skorzystać jakieś 10% czytelników „Subiektywnie o finansach”.

Prezes Kaczyński: „Niech Polacy wreszcie więcej zarabiają!”. Publicyści i ekonomiści: „W sumie… dlaczego by nie?”

Propozycja Jarosława Kaczyńskiego, by szybko podwyższać pensje minimalne, ma wielu fanów także wśród ekonomistów i publicystów, którzy podzielają opinię, że nie ma innego sposobu, by Polska przestała być krajem konkurującym na światowych rynkach wyłącznie niską ceną siły roboczej.

„To wielkie wyzwanie dla przedsiębiorstw, które bazują na niskiej płacy, ale z drugiej strony to środek, który może zwiększyć motywację do zainteresowania się nowymi, cyfrowymi technologiami. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia po 30 latach budowania gospodarki w taki sposób, że płace nie nadążały za wzrostem PKB

mówiła ostatnio portalowi Tysol prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Państwa, które konkurują niskimi płacami są skazane na bycie tylko podwykonawcami i na ucieczkę innowatorów do krajów, gdzie płacą więcej. Czyli w efekcie na niski poziom innowacji. To oczywiście nie dzieje się od razu, bo jest to proces. Jednak w Polsce płace są niskie, więc nieprzypadkowo znajdujemy się w ogonie Europy pod względem robotyzacji, cyfryzacji, wykorzystywania nowoczesnych technologii”

Chodzi o to, że dopóki przedsiębiorca nie musi zainwestować w automatyczny odkurzacz, bo tak jest taniej, zawsze wybierze zatrudnienie nisko opłacanego sprzątacza.

Z kolei Jacek Żakowski zastanawiał się ostatnio, czy słowa Kaczyńskiego nie są przypadkiem bardziej prognozą, niż propozycją wyborczą. Bo jeśli płace – zarówno średnie, jak i minimalne – będą w Polsce rosły tak, jak w ostatnich latach, to za cztery lata te 4000 zł brutto nie będzie wielkim kłopotem.

Ja natomiast miałem okazję komentować te dylematy w programie „Tak Jest” Andrzeja Morozowskiego w TVN24 i podyskutować z Piotrem Arakiem, którego think-tank wspiera analitycznie premiera Mateusza Morawieckiego.

Miałem też przyjemność powiedzieć kilka słów w gospodarczej audycji EKG w radiu TOK FM (z Olą Sobczak, Bartkiem Godusławskim i Markiem tejchmanem), a także w Faktach TVN oraz w TVN24:

Czy ten plan jest realny? To zależy od… założeń

Prawda zapewne leży gdzieś pomiędzy (niekoniecznie pośrodku). Z jednej strony przedsiębiorców być może trzeba kopnąć w tyłek, żeby nie „żyli” kosztem pracowników. Ale tu bardzo łatwo przedobrzyć, bo jeśli płace będą rosnąć strukturalnie szybciej, niż PKB, to niektóre firmy będą upadały.

Zwolennicy administracyjnych podwyżek płac uważają jednak, że zwiększenie popytu (czyli włożenie ludziom do kieszeni pieniędzy, które dziś – jak twierdzą – tkwią w kieszeniach kapitalistów) spowoduje, że opłaci się w Polsce sprzedawać droższe rzeczy (czyli inwestować). Mówią tak, jak Kaczyński przemawiając w ten weekend na konwencji w Łodzi:

„To jest potrzeba szybszego rozwoju. Niski popyt to tania produkcja. Tania produkcja to niski popyt. Mechanizm błędnego koła, z którego trzeba wychodzić”

Może się udać, ale nie musi. Na Węgrzech przed laty też przeprowadzono operację podwyższenia płacy minimalnej w ciągu kilku lat o kilkadziesiąt procent. Wzrosło bezrobocie, 10% nisko opłacanych pracowników straciło robotę, a 75% kosztów firmy przerzuciły na ludzi. Spadło tempo wzrostu gospodarczego, a kraj wcale nie wszedł w erę dobrobyutu. Ale to były inne czasy i inne uwarunkowania. W Polsce może być tak samo, gorzej albo lepiej. Jeśli partia rządząca uważa, że jest w stanie zrobić lepiej – poproszę o założenia, na których się opiera. Jeśli będą realistyczne – pierwszy je poprę.

Ułańska fantazja prezesa Kaczyńskiego? Trzy problemy, które mogą z niej wyniknąć (i raczej na pewno wynikną)

Partia rządząca, jak widać, jest skłonna zaryzykować – pomimo nadchodzącego Brexitu, kłopotów europejskiej gospodarki oraz wojny handlowej USA-Chiny. Jeśli jej się nie uda, gospodarka dostanie strzał z dwóch stron i szybko się nie podniesie. A PiS nigdy już więcej nie dostanie władzy do ręki. Ale jeśli się uda… to będzie państwo dobrobytu i w kraju zaroi się od pomników prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego. Jak to mówią… no risk, no fun.

Niezależnie od argumentów za i przeciw strategii rządu, uważam za bardzo głupi pomysł ogłoszenie bardzo wysokiego tempa dochodzenia do „państwa dobrobytu” bez pokazania założeń ekonomicznych, które – zdaniem rządu – miałyby zwiastować sukces tej operacji. Widzę trzy ryzyka z tego wynikające:

>>> Blokada inwestycji i wzrostu zatrudnienia w firmach. Zapowiedź dużego wzrostu płacy minimalnej jest zrozumiała z punktu widzenia taktyki wyborczej (ludzie przy urnach będą mieli w oczach te obiecane 4000 zł), ale może być samobójcza z punktu widzenia skutków gospodarczych. Chodząc po sklepach i spotykając się z ludźmi pytam ich co o tym myślą. I w większości przypadków słyszę: „teraz to się trzy razy zastanowię zanim kogoś nowego zatrudnię”. Albo: „zablokowałem inwestycje i leżę na gotówce, bo obawiam się wzrostu kosztów”.

>>> Likwidacja małych, polskich firm. Zbyt szybki wzrost płacy minimalnej będzie najtrudniejszym wyzwaniem dla małych, polskich firm. Dużym sieciom, w większości zagranicznym, będzie łatwiej się przystosować do zmian. Efektem zbyt szybkiego wzrostu płacy minimalnej będzie więc znów – podobnie, jak było z zakazem handlu w niedzielę – rozszerzanie udziałów rynkowych przez zagraniczne koncerny handlowe kosztem polskich sklepików, dużych sieci hotelowych kosztem małych, rodzinnych hoteli itp. Pytanie czy ten efekt patria rządząca chce osiągnąć.

>>> Jeszcze większa pauperyzacja części budżetówki. Płace minimalne nie będą dotyczyły niektórych grup społecznych, np. nauczycieli (ich płace są „urzędowe”, regulowane przez ustawę). Inflacja, która może pojawić się w przypadku niepełnego sukcesu operacji „podwyżka płacy minimalnej” zwiększy nierówności społeczne.

Mam nadzieję, że partia rządząca ujawni analizy, które zaprowadziły prezesa PiS do ogłoszenia, że w 2023 r. płaca minimalna ma wynosić akurat 4000 zł brutto. No, chyba, że takie analizy nie istnieją, by była to tylko ułańska szarża prezesa, nie przewidzana w ekonomicznych projekcjach. Tego się właśnie obawiam.

 

Subscribe
Powiadom o
31 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Artur
5 lat temu

Za cztery lata będą kolejne wybory, więc te 4000 to będą wprowadzone późną jesienią jak ponownie PiS wygra

Mike
5 lat temu

Dwie literówki : 2023 a nie 2013 oraz jeśli partia a nie parkie rządząca. To z grzeczności a nie z czepliwości 😉 pozdrawiam

Pibloq
5 lat temu

Całość jest obliczona na zwyciestwo w tych wyborach. Nikt, a zwlaszcza dziadek Jarek, nie patrzy co będzie za 4 lata. Po pierwsze: dziadek może być już na innym świecie (a na pewno poza polityką). Po drugie: jak wskazuje teoria cyklu koniunkuralnego, bedziemy wchodzili w fazę kryzysu za 4 lata, po co wtedy PiSowi władza? Dziadek jest mistrzem w dysponowaniu nie swoimi pieniędzmi. Najpierw pozbawil samorzady wpływów z PIT od mlodych do 26r.ż., teraz rozdaje pieniądze przedsiębiorców. Robi polityczne zamieszanie w szkolach, nie dając na to pieniedzy z budzetu w subwencji oswiatowej. Ale… Jak mowil klasyk Kurski: „ciemny lud to kupi”… Czytaj więcej »

Jacek
5 lat temu
Reply to  Pibloq

(…)Najpierw pozbawil samorzady wpływów z PIT od mlodych do 26r.ż., teraz rozdaje pieniądze przedsiębiorców.(…)
Jest jeszcze gorszy szacher macher… w końcówce 2017 wyznaczyli w okolicach Grodziska Mazowieckiego, a następnie w kampanii 2019 wsadzają go do Województwa Warszawskiego… to wzmożone potrzeby inwestycyjne + superwysokie janosikowe to masakra!

Zaciekawiony
5 lat temu
Reply to  Pibloq

Koniec Kaczyńskiego zapowiadano już setki razy, ale jak widać, jeszcze nie wszystkim się znudziło. Tak, koniec Kaczyńskiego jest bliski, a wtedy do władzy dojdą Schetyna z Lubnauer. Tak będzie. Dziadek? Jeśli opozycja się upiera, że przegrała wszystko z dziadkiem, proszę bardzo. Jeśli szukać sensu w powyższej wypowiedzi, widzę tam taki: opozycja zrozumiała, że tylko śmierć Kaczyńskiego im pomoże. Sami nie są w stanie zrobić zupełnie nic. Mnie osobiście imponuje pewność siebie opozycyjnych myślicieli w sytuacji, kiedy zaraz zbiorą w wyborach cięgi, jakich nigdy dotąd jeszcze nie zebrali

Pibloq
5 lat temu
Reply to  Zaciekawiony

Masz rację, trzeba mieć pomysł i liderów. Obecna opozycja dostała lanie, tak jak wiele lat temu lanie dostawała kompletnie skłócona prawica (po czasach AWS). Ale nigdy nie było takiego rozdawnictwa – spójrz jak skończyła Grecja. Kiedy PiS, jak w Grecji, wprowadzi dodatek do pensji za mycie rąk czy punktualność?? Nigdy nie było takiego zaklamania w TVP, jak w Rosji, gdzie wszystkie kanały informacyjne kupili ludzie Putina i propaganda jest 24h/dobę. Obejrzyj Russia Today i zobacz sam. Podobnie tvp info. Wreszczie – nigdy nie było takiego lamania konstytucji, w biały dzień, w bialych rekawiczkach. I takiej korupcji politycznej. Kiedyś, jak kandydat… Czytaj więcej »

wojciech
5 lat temu
Reply to  Zaciekawiony

Największym problemem naszej polityki jest to że nie ma żadnej rozsądnej konkurencji. Jak patrzę na Kaczyńskiego to jest mi słabo ale jak popatrzę na PO to czuję się podobnie a reszta daleko w tyle i pozostanie głosowanie na PO aby przeciwstawiać się PiSowi… Czekam z utęsknieniem na napływ nowej fali i powrót Donalda bo jak wysiuda Andrzeja to przynajmniej będą się blokować do upadłego i PiS nie będzie mógł tak szarżować.

Radek
5 lat temu
Reply to  Pibloq

„Dziadek jest mistrzem w dysponowaniu nie swoimi pieniędzmi. Najpierw pozbawil samorzady wpływów z PIT od mlodych do 26r.ż.”

Aaa, czyli to nie są pieniądze młodych, które zarobili i dziadek im nie zabierze. To są pieniądze samorządów?
I kto tutaj chce się rozporządzać nie swoimi pieniędzmi?

Anna
5 lat temu
Reply to  Radek

Widzisz,dziecinko,podatki mają to do siebie,że trzeba je płacić,bo one są pewne tak,jak tylko śmierć jest pewna – co dobitnie „wyłożył” wiele lat temu Beniamin Franklin, ten z banknotu USD 1. I to jest prawda nr 1. Prawda nr 2 jest taka, że pobiera je władza lokalna w jakiejkolwiek by formie w danym momencie ona występowała. To do jej kasy te pieniądze wpływają od zawsze.Kiedy powstaje państwo z jego regulacjami prawnymi władza lokalna mocą owej władzy wyższej ma obowiązek dzielić się wpływami z władzą zwierzchnią. I tu dochodzimy do prawdy nr 3.Od sposobu sprawowania owej władzy zwierzchniej (demokracja czy dyktatura, centralizacja… Czytaj więcej »

Pibloq
5 lat temu
Reply to  Radek

@Radek, ale oswietlone ulice i równe chodniki w swoim mieście chcialbys mieć, co…?? To zastanów się, z czyich pieniedzy/z ktorych podatków jest to finansowane…

Radek
5 lat temu
Reply to  Pibloq

@Pibloq
Odpowiedź jest banalnie prosta: z pieniędzy ludzi. Na nich nakłada się podatek i wydaje na różne cele.
Zmniejszenie podatku, to nie rozporządzanie się cudzymi pieniędzmi, a wręcz przeciwnie – więcej zostaje w kieszeniach właścicieli. Samo zmniejszenie podatku też nie zmienia tego, że samorząd może je wydatkować wg przepisów i własnego uznania.

I tutaj nie chodzi o to czy ja chce mieć oświetlenie czy nie, a o sugestie że Dziadek rozporządza się kasą przez nie zabranie jej Tobie/dziecku itp.

T1000
5 lat temu

Ludzie chorzy na władzę doprowadzają państwa do upadku.

Jakub
5 lat temu
Reply to  T1000

Cię kaw jestem waszego lamentu jak by po wygrało i wprowadziło euro. Już widzę lament ludzi ze wszystko podrożało a płaca stoi w miejscu

Jacek
5 lat temu
Reply to  Jakub

Po miało na wprowadzenie ojro 8 lat, a zatem nie strasz, bo się załatwisz.

Jon
5 lat temu

Wszystko co można poczytać w internecie na temat propozycji podniesienia płacy minimalnej to tylko zdroworozsądkowe gadanie. Może ktoś spróbowałby to ująć bardziej ilościowo. Wiem, że to sporo pracy zrobić taką analizę ale przynajmniej by to wniosło coś nowego do dyskusji. Obecnie kręcimy się w kółko wokół tych samych argumentów. Proponuję zacząć od przestudiowania istniejącej literatury a jest jej całkiem sporo np. nowe badanie pod tytułem „Long-Term Responses to Large Minimum Wage Shocks: Sub-Minimum and Super-Minimum Workers in Slovenia” Ciągle wraca przykład Węgier ale wystarczyło 5 minut poszukać w interncecie i się okazuje, że przykładów jest więcej. Autorzy sensownie argumentują dlaczego… Czytaj więcej »

Jon
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Podsumowanie analizy z powyższego artykułu dla osób które nie chcą studiować go przez kilka godzin.

study finds large and persistent negative employment effects of the minimum wage increase on low-skilled workers. The employment losses occurred both from a higher probability of transition from employment to non-employment and from a lower probability of transition from non-employment to employment. Moreover, although workers who earned below the new minimum wage and remained employed experienced earnings gains, we find that earnings for the sub-minimum group as a whole fell compared to the super-minimum group.

Pibloq
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Maćku, tyle to ja i bez badań wiem, że „to się zepnie, albo nie” 😉

James
5 lat temu

Mi się wydaje że w tym wszystkim nie chodzi o faktyczne podniesienie pensji polakom ale o podniesienie wysokości odprowadzanych składek. Bardzo wiele osób pracuje zatrudnionych za minimalną a pod stołem dostają dodatkowe premie. Jeśli minimalna zostanie podniesiona to przedsiębiorca obniży wypłatę celem pokrycia wyższych składek pracownika. W sumie to wyjdzie na to samo Brak podwyżek pensji a wzrost kosztów.

Pibloq
5 lat temu
Reply to  James

@James, to bardzo możliwy scenariusz. Wiele osób pracujących w malych-srednich przeds., dostaje najnizsza krajową i reszta pod stołem. Całość zbiega sie ok. 3 tys.na reke. A wiec ok.4 tys.brutto. Dla wielu wiec pracowników wysokosc pensji netto nie zmieni się. A pracodawcy będą musieli zapłacić wiecej, m.in.na dziurawy budżet ZUS.

Aleksander
5 lat temu

No cóż, strach pomyśleć, jak normalnie by mogło w Polsce być, gdyby do wyborów poszli tylko czytelnicy SoF…:)

Jacek
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Na to miano zasługuje tylko Korwin.

anonymous
5 lat temu

Ci którzy twierdzą że podwyżka płacy minimalnej to głupi pomysł niech sami sobie ograniczą wpływy miesięczne do 1600zł i niech żyją za te pieniądze.

Rafał B.
5 lat temu
Reply to  anonymous

To Ci co zarabiają te 1600 netto niech powoli szukają innej pracy, bo jak przedsiębiorca ma np 10-ciu pracowników, którym płaci minimalną, bo na tyle go stać, będzie musiał płacić prawie drugie tyle, to albo zwolni kilka osób, a reszta będzie robiła „za dwóch”, albo zamknie firmę. Zbyt drastyczna podwyżka zabije przedsiębiorców, którzy działają na granicy rentowności lub mają niewielkie zyski. A wzrostu cen możemy być pewni, bo przedsiębiorcy będą musieli podnieść ceny produktów/usług aby mieć z czego zapłacić wyższe pensje, czyli będziemy nominalnie więcej zarabiać, ale wcale więcej za to nie kupimy.

anonymous
5 lat temu
Reply to  Rafał B.

Ponownie zły tok rozumowania. Przedmiotowa podwyżka dotyczy pieniędzy które trzeba zarobić a nie tych które będą z urzędowego przydzialu jak 500+. Skoro sprzeciwiacie się żeby ludzie więcej zarobili wytwarzając przy tym PKB to nie dziwcie się że ludzie wolą zasiłki zamiast pracy.

Robert
5 lat temu

Wydatki na pensje w polsce wynoszą 48% pkb a w unii europejskiej 55%. Tak więc luka płacowa wynosi 7% pkb czyli okolo 150 miliardów złotych. Skoro z każdych 5 złotych wydatków na pensje przez pracodawcow do pracowników trafia 3 złote a do budżetu 2 , a dodatkowo z tych 3 złotych dla pracowników kilkadziesiąt groszy w postaci akcyzy i vat trafi do budżetu to łącznie budżet zyska więcej niż pracownik. Daje więc to szanse że te pieniądze zostaną wydane na obniżkę vat i klina placowego co zmniejszy koszty przedsiębiorców i presję inflacyjną. Jeśli będziemy pamiętać że w iii rp pkb… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu