Czwarta fala pandemii w Polsce rozkręca się w najlepsze. Ruszają szczepienia trzecią dawką dla wszystkich chętnych dorosłych. Kto się nie zaszczepił, prawdopodobnie w ciągu roku przechoruje Covid-19. I przeżyje albo nie. Gra w ruletkę? Są nowe dane odnośnie charakterystyki szczepiących się ludzi. Co nas motywuje do szczepień? Czym charakteryzuje się osoba, która przyjęła szczepionkę i uważa, że warto się szczepić?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Z dnia na dzień jest głośniej o koronawirusie. Nie da się już ukryć, że w Polsce czwarta fala płynie coraz szybciej. Od 2 listopada ruszają szczepienia trzecią dawką szczepionki na Covid-19 dla wszystkich chętnych dorosłych. Skierowania można odebrać w podobnej procedurze, jak przy poprzednich dawkach – trzeba się zalogować na Internetowe Konto Pacjenta, zadzwonić na infolinię albo skontaktować się z punktem szczepień. Jest jedno ograniczenie: skierowanie na trzecią dawkę można dostać dopiero po upływie roku od przyjęcia drugiej. Więcej szczegółów tutaj.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia raportuje coraz więcej zakażonych i zgonów, a politycy rozważają nowe obostrzenia. Tylko czy to ma sens? Może jest tak, że o skłonności do szczepień nie decydują starania rządów i kampanie promocyjne, lecz po prostu to, kim jesteśmy? Wpadły mi w ręce świeże badania ze Stanów Zjednoczonych o postawach społeczeństwa w związku z pandemią COVID-19. Jest kilka ciekawych wniosków
Czy warto się szczepić? Zaszczepimy się, gdy się… przestraszymy. Ale podwójnie
Co nas motywuje do szczepień? Ze wspomnianych badań (zostały przeprowadzone w trzecim tygodniu września na grupie 1519 osób w Stanach Zjednoczonych) wynika, że największym motywatorem jest po prostu strach. Aż 39% ankietowanych zdecydowało się na szczepienie głównie z powodu wzrostu liczby przypadków spowodowanych wariantem Delta koronawirusa, 38% – przede wszystkim z powodu szybkiego zapełniania się szpitali (i strachu, że „gdyby coś” – może zabraknąć dla nich miejsca). A 36% – głównie z powodu znajomości kogoś, kto zmarł lub ciężko zachorował.
Druga kolumna na poniższym rysunku oznacza odsetek osób, którzy wskazali zaledwie jedną odpowiedź. Dla wspomnianych powodów to odpowiednio 10%, 12% i 14%. Czyli np. 14% osób zdecydowało się zaszczepić tylko dlatego, że znają kogoś kto zmarł lub ciężko zachorował na koronawirusa. Te trzy motywy łączy jedno – strach przed chorobą i śmiercią. Ale najważniejsze jest to, że musi jednocześnie zadziałać więcej niż jeden.
Presja „szczepienna” ze strony pracodawcy (czy to kijem czy marchewką) przynosi dużo mniejsze efekty. Zachęta finansowa zadziałała zaledwie na 7% badanych, a wymaganie szczepień przez pracodawcę – na 19%. Czyli loteria szczepionkowa była wyrzuceniem pieniędzy podatników w błoto i po prostu premią dla ludzi, którzy i tak by się zaszczepili? Bardzo możliwe, szczególnie że w badaniu ani jedna osoba nie zaznaczyła gratyfikacji finansowej jako jedynej motywacji. W przypadku nacisku pracodawcy było to 8% badanych.
Zaledwie 12% badanych stwierdziło, że zaszczepiłoby się, gdyby pracodawca tego wymagał. 30% zrezygnowałoby z pracy, a aż 56% wolałoby co tydzień mieć przeprowadzany test na obecność wirusa w organizmie.
Wyniki badań pokrywają się z tym, co obecnie można zaobserwować w Europie. Mieszkańcy Rumunii i Bułgarii są jednymi z najsłabiej zaszczepionych społeczeństw w Europie (odpowiednio 30,7% i 20% populacji). W związku z tym obecna fala pandemii obchodzi się z nimi – ostrożnie mówiąc – mało delikatnie. Mają w ostatnim czasie bardzo wysoką liczbę nowych zakażeń i zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców.
W rezultacie mieszkańcy tych krajów ruszyli się szczepić (chociaż uczciwie muszę zaznaczyć, że częściowo może to wynikać z nowych obostrzeń). W ostatnich dniach kilkukrotnie wzrosła liczba aplikowanych dawek szczepionki.
Czego powinniśmy zabronić niezaszczepionym?
Badania pokazują też, że ewentualne ograniczenia w dostępie do usług mogą zintensyfikować akcję szczepień. 35% badanych stwierdziło, że do szczepienia przekonała ich chęć uczestnictwa w imprezach sportowych lub kulturalnych, do udziału w których było wymagane szczepienie. Tutaj Irek Sudak opisywał przykład z Francji, gdzie w ciągu dobry od zaostrzenia przepisów sanitarnych do szczepienia zapisało się niemal milion osób.
Czy takie obostrzenia miałyby poparcie społeczne? 62% badanych uważa, że pracownicy medyczni powinni mieć obowiązek się szczepić. Natomiast 58% chciałoby, aby szczepienia pracowników wymagały szkoły podstawowe.
Jednak zaledwie 48% osób uważa, że pracodawcy powinni wymagać szczepienia od swoich pracowników. Czyli większość chciałaby, aby leczył ich zaszczepiony lekarz, ich dzieci uczył zaszczepiony nauczyciel, ale już niekoniecznie jest pożądane, aby ich pracodawca nalegał na szczepienie. Co ciekawe 19% badanych przyznało, że pracodawca już wymaga od nich szczepienia.
To taki trochę węzeł gordyjski, ale brak nam Aleksandra, który go przetnie. 49% badanych uważa, że powinno się wprowadzić zakaz wstępu dla niezaszczepionych do lokali typu siłownia, restauracja, kino itp. I dokładnie 49% jest… przeciwnego zdania. Współczuję politykom, bo każda decyzja będzie niepopularna.
Oczywiście wszystko zależy od aktualnej sytuacji badanego. 65% zaszczepionych opowiada się za ograniczeniami. Podobnego zdania jest zaledwie 10% osób, które nie chcą się szczepić. Trudno im się w sumie dziwić.
Bogaty chętniej się zaszczepi
Kto w USA się szczepi w pierwszej kolejności? Chętni do przyjmowania szczepionek są starsi ludzie, którzy są najbardziej narażeni na śmierć w wyniku zarażenia się. Wśród osób w wieku 65 lat i starszych przynajmniej jedną dawką zaszczepiło się już 85%, a kolejne 2% ma to zamiar uczynić w pierwszym możliwym terminie. Przekonane do szczepień są także osoby schorowane (odpowiednio 76% i 1%).
To jednak jest oczywiste. Dużo ciekawsze jest to, że ewidentnie niechęć do szczepień rośnie wraz ze spadkiem dochodu. Wśród osób, które zarabiają rocznie powyżej 90 000 dolarów aż 79% już się zaszczepiło. W grupie osób zarabiających pomiędzy 40 000 a 89 000 dolarów jest to 70%. Zaledwie 68% osób z dochodem poniżej 40 000 dolarów się już zaszczepiło.
Można się zastanawiać, czy wynika to z tego, że lepiej sytuowane osoby mają więcej do stracenia w przypadku śmierci, czy raczej z tego, że potrafią podejmować bardziej racjonalne decyzje. To ostatnie oczywiście nie jest regułą, bo w bogaceniu dochodzą czynniki obiektywne (miejsce urodzenia, majątek rodziców itd.), ale można chyba powiedzieć, że – generalnie – osoby z wyższymi dochodami podejmowały w życiu lepsze decyzje i w związku z tym osiągnęły sukces. I w przypadku zabezpieczenia się przed Covid-19 też próbują zachować się racjonalnie.
Jak to wygląda w Polsce? Na podobne badania nie natrafiłem, ale pewne wnioski można wyciągnąć zestawiając średnią pensję z poziomem wyszczepienia danego województwa. Spójrzmy na poniższe rysunki przedstawiające procent zaszczepionych mieszkańców i średnią pensję w danym województwie.
Źródło: Piotr Tarnowski
Źródło: Business Insider
Najwyższy poziom wyszczepienia mieszkańców mamy w województwie mazowieckim (około 57%). Pokrywa się to z najwyższą średnią pensją (6772,44 zł). Podobna sytuacja jest na drugim biegunie. Najniższy poziom wyszczepienia to województwo podkarpackie (38%), w którym średnio zarabia się najmniej w całej Polsce (4899,63 zł).
Niecała połowa mieszkańców zaszczepiła się też w województwach: podlaskim (42%), lubelskim (44%), opolskim (46%), warmińsko-mazurskim (49%) i świętokrzyskim (49%). Są to jednocześnie regiony ze stosunkowo niskim średnim wynagrodzeniem – jedynie w województwie opolskim średnia pensja przekracza 5100 zł.
Czy warto się szczepić? Tak, jeśli masz wykształcenie
O skłonności do szczepień decyduje też poziom wykształcenia. Poniżej dane dotyczące Amerykanów przyjmujących szczepionkę. Wśród osób z wykształceniem wyższym aż 82% przyjęło już przynajmniej jedną dawkę szczepionki. Zdecydowanie nie chce się szczepić jedynie 8% z nich. W przypadku dorosłych osób bez wykształcenia wyższego liczby te wynoszą odpowiednio 67% i 14%.
Zwolennicy szczepień rzadziej zamieszkują tereny wiejskie. 77% mieszkańców miast zaszczepiło się już przynajmniej jedną dawką, a na wsiach: 62%.
Ciekawie przedstawia się także sam sposób myślenia społeczeństwa. Szczególnie różnice w postrzeganiu pomiędzy osobami zaszczepionymi a tymi, którzy nie przyjęli na razie żadnej dawki preparatu. Co jest powodem dużej liczby nowych zakażeń wirusem? Według zaszczepionych osób jest to głównie brak stosowania się do obostrzeń (73%) i niechęć społeczeństwa do szczepionek (77%). Natomiast niezaszczepione osoby mają całkowicie odmienne zdanie. Uważają, że na wzrost zakażeń wpłynęła niska skuteczność szczepionek (58%) oraz imigranci i turyści wwożący wirusa do kraju (40%).
Polska ma na razie stosunkowo niski poziom wyszczepienia społeczeństwa (52,3%). Zapewne u nas charakterystyka osób zaszczepionych nieco różni się od amerykańskiej, ale jest duże prawdopodobieństwo, że i u nas modelowy zaszczepiony to osoba o relatywnie wysokich dochodach, wykształcona oraz poddana co najmniej dwóm faktorom stresu związanego z Covid-19.
Zobacz też najnowsze wideo Maćka Samcika:
Zdjęcie główne: geralt / pixabay