To każdy z nas, „głosując” własnymi pieniędzmi, zdecyduje o tym, czy zbuntowani przedsiębiorcy – podejmując, wbrew rządowym rozporządzeniom, decyzję o otwarciu restauracji, pensjonatów i innych usług – na niej wygrają, czy polegną z kretesem. Decyzja w tej sprawie – a więc czy wesprzeć akcję #otwieraMY – wbrew pozorom wcale nie będzie taka łatwa
Choć grono przedsiębiorców, którzy zapowiedzieli otwarcie swoich biznesów (bądź już to uczynili) nie jest zbyt liczne, to jednak zyskują oni spory rozgłos. Są mniej lub bardziej otwarcie wspierani przez niektórych polityków. I zbierają sporo głosów poparcia w sieci. Niektórzy z nich biorą udział w akcji #otwieraMY, a inni po prostu uruchamiają swój biznes „bez żadnego trybu”. Lista tych, którzy biorą udział w akcji #otwieraMY jest pod tym linkiem. Na razie zbuntowanych nie ma zbyt dużo.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
O tym, że rządzący nie lekceważą ruchu protestu, świadczą z jednej strony zapowiedzi wzmożonych kontroli przestrzegania rządowych rozporządzeń, z drugiej strony ostrzeżenia, że łamiący zakazy nie będą mogli dostać pieniędzy z tarcz antykryzysowych, a z trzeciej strony zapowiedzi, że pracownicy PFR będą dzwonili do firm, o których wiedzą, że łamią obostrzenia i będą przekonywać ich właścicieli, żeby jednak nie szaleli.
Czytaj więcej: Ruszyła Tarcza Finansowa 2.0. Na jaką pomoc mogą liczyć przedsiębiorcy? Którzy? Ile pieniędzy mogą dostać? Pod jakimi warunkami?
Najgorszy możliwy scenariusz to taki, że rzeczywiście ruszy lawina. Autorytet państwa jest mocno nadwerężony, są też pierwsze wyroki sądów uchylające mandaty za łamanie obostrzeń (ze względu na brak ogłoszenia stanu wyjątkowego).
Zresztą w jakiejś części już to mamy. W niektórych klubach sportowych odbywają się zajęcia (znany patent z licencją od Polskiego Związku Przeciągania Liny), niektóre stoki są otwarte (bo jest to tylko nadzorowany teren sportowy, a nie stok), niektóre kluby i restauracje działają w podziemiu (za czarnymi zasłonami, jak w czasie okupacji).
To wszystko częściowo tłumaczy brak radykalnego spadku liczby umierających na Covid-19 ludzi mimo trwającego miękkiego lockdownu (w ostatnim tygodniu było między 320 a prawie 500 zmarłych dziennie).
Nic dziwnego, że rząd – ze względu na małą liczbę wykonywanych testów nie mający bladego pojęcia, ile wirusa krąży po kraju – bardzo ostrożnie luzuje obostrzenia. Teraz otwiera szkoły dla najmniejszych dzieci, za dwa tygodnie pewnie uchyli galerie handlowe. Ale hotele, restauracje, kina i teatry, obiekty sportowe – najpewniej będą zamknięte do wiosny.
To i tak będzie taniec na linie. A jeśli jeszcze przyjdzie bunt przedsiębiorców, to sytuacja epidemiczna stanie się całkiem nieprzewidywalna. Czy jednak bunt się uda? Większość przedsiębiorców będzie czekała jak pójdzie tym, którzy zaryzykowali jako pierwsi (bo np. nie mieli nic do stracenia, gdyż tarcze rządowe ich nie obejmują). A sukces lub klęska tych śmiałków zależy… od nas. Jeśli przychody od klientów, którzy wesprą zbuntowanych przedsiębiorców będą obiecujące – bunt pod nazwą #otwieraMY się rozszerzy. Jeśli nie – będzie egzotyczną nowinką, a podstawową formą antyrządowych działań pozostanie „konspiracja”.
Czytaj też: Strategia rządu walki z pandemią zdradza, na ile wycenia on każde uratowane życie. Drogo? Tanio?
Pięć argumentów, by nie wspomagać akcji #otwieraMY swoimi pieniędzmi
Waga naszych decyzji konsumenckich może być więc olbrzymia. Być może decydująca dla życia wielu firm oraz ludzi. Co przemawia przeciwko wspieraniu buntujących się przedsiębiorców?
1. Ryzyko zakażenia siebie i przyniesienia wirusa do domu. Teoretycznie wiemy, że aby się zakazić, trzeba spędzić w bezpośrednim towarzystwie nosiciela ponad 20 minut lub radykalnie łamać zasady higieny (maseczka, mycie rąk). Ale prawda jest taka, że każdy kontakt z osobą spoza naszej „bańki” towarzyskiej to wzrost ryzyka. Nie wiemy jak duży. W zimie spotykamy się głównie w zamkniętych, niekoniecznie dobrze wentylowanych pomieszczeniach. Nawet jeśli trzymamy dystans, to nie mamy wpływu na cyrkulację powietrza w pomieszczeniu. Stawką jest nie tylko nasze życie i zdrowie, ale też naszych bliskich. Badania światowe pokazały, że restauracje i hotele nie są bezpieczne. W klubach fitness też transmisja wirusa może być większa, niż w innych miejscach, bo oddychamy głębiej i szybciej (aczkolwiek o badaniach na ten temat nie słyszałem).
2. Ryzyko „podwyższenia” trzeciej fali. I kosztów dla gospodarki. Prawdopodobnie jesteśmy u progu trzeciej fali wirusa, a z im wyższego poziomu zakażeń w nią wejdziemy, tym wyższa ona będzie. Pomaganie zbuntowanym firmom może zachęcić innych konsumentów i przedsiębiorców do omijania obostrzeń, co może się skończyć kiepsko. Jeśli tak się skończy, to będzie drogo kosztowało. Każdy miesiąc trwania gospodarki w przymrożeniu (a ono jest naturalne, nie wynika wyłącznie z rządowych zakazów) kosztuje może i kilkanaście miliardów złotych. Wyższa trzecia fala, to dłuższy lockdown i wyższe koszty. Te koszty w jakiejś formie do Ciebie wrócą (mniejsze dochody lub inflacja).
3. Prowokowanie znacznie większych kosztów leczenia chorych na Covid-19. Koszt leczenia chorego na Covid-19 jest większy, niż przychód, który trafi do przedsiębiorcy od dziesiątek lub setek konsumentów. Wspomagając zbuntowanych przedsiębiorców prawdopodobnie – choćby na zasadzie statystyki – przyczyniasz się do większej liczby chorych, z których każdy będzie pochłaniał dziesiątki tysięcy złotych z podatków wszystkich Polaków, także Twoich. Przykładowo może być tak, że łamiąc dziś obostrzenia dajesz komuś 100 zł, a za dwa miesiące rząd w podatkach lub inflacji weźmie od ciebie 300 zł na leczenie covidowych pacjentów.
4. Zmniejszenie skuteczności akcji szczepień. Czyli twoje pieniądze wyrzucone w błoto. Rząd wyda pewnie z 10 mld zł (oczywiście z naszych podatków, bo i skąd) na szczepienia Polaków i za tę cenę mamy szansę zmniejszyć do niemal zera liczbę osób umierających na Covid-19. Jeśli płacisz w podatkach na szczepienia, to obniżając ich skuteczność de facto palisz tymi pieniędzmi w kominku.
5. Zaoranie autorytetu państwa. Po pandemii będzie bolało. Nieważne, ile go jeszcze zostało, ale na dłuższą metę nie jest w naszym interesie, żeby wszyscy śmiali się z ministra, robili sobie jaja z policjanta, lekceważyli urzędnika. Nawet jeśli dziś oni wszyscy rzeczywiście się kompromitują, to raz zaorany autorytet państwa będzie odbudowywany latami. Policja, której nikt nie szanuje, nie tylko będzie postrzegana jak banda głupków przez zbuntowanych przedsiębiorców, ale w przyszłości też przez złodziei, przestępców, kierowców łamiących przepisy… To wróci i nie będzie fajne.
Cztery argumenty, by wspomóc akcję #otwieraMY swoimi pieniędzmi
Są i argumenty za tym, żeby wziąć udział w akcji przedsiębiorców i wesprzeć buntowników z #otwieraMY swoimi pieniędzmi. A tym samym zachęcić innych, aby też weszli w tryb „obywatelskiego nieposłuszeństwa”.
1. Państwo nie pomogło przedsiębiorcom tak, jak powinno, więc my musimy to zrobić sami. Tarcze antykryzysowe są niestety selektywne, skąpe (pisałem o tym tutaj) oraz warunkowe. Z jakichś przyczyn – zapewne po części z braku pieniędzy, które zostały wydane w czasie dobrej koniunktury – wiele firm zostanie bez pomocy. Zwykła solidarność nakazuje wyciągnąć pomocną dłoń do tych, którzy tego potrzebują. Zwłaszcza jeśli obostrzenia są wątpliwe od strony prawnej.
2. Trzeba utrzymać lokalne knajpki i miejsca pracy, bo inaczej po pandemii będzie smuta. Efektem lockdownu i nieudolnej, limitowanej pomocy rządu będzie upadek słabszych firm, zwłaszcza tych lokalnych. Zostaną największe, sieciowe. Wiele branż będzie bardziej scentralizowanych, skonsolidowanych, ceny pójdą w górę. Chronienie lokalnych przedsiębiorców jest w interesie lokalnych społeczności.
3. Nie ma co liczyć na uzyskanie odporności społeczeństwa przed końcem roku. Trzeba zacząć żyć. Jeśli dobrze pójdzie, to miesięcznie będziemy szczepili milion osób. Najwcześniej za dwa lata będziemy w stanie zwalczyć wirusa. W krajach, które mają sprawny system szczepień (np. Izrael) już w marcu-kwietniu może być „po robocie”. Siedzenie przez dwa najbliższe lata z założonymi rękami to jak czekanie przez karpia na święta Bożego Narodzenia. Trzeba zacząć w miarę normalnie, ostrożnie funkcjonować.
4. Trzeba jakoś wymusić uczynienie obostrzeń bardziej logicznymi. Rządzą nami ludzie niekompetentni, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym gdzie jest wirus, jak się rozprzestrzenia i gdzie jest najbardziej groźny. Czy zamykanie kortów tenisowych razem z innymi obiektami sportowymi ma sens? Czym różni się sklep meblowy w galerii handlowej (zamknięty) od tego nie w galerii (otwarty)? Jeśli ktoś w rządzie upadł na głowę i mocno się potłukł, to tylko zbiorowa akcja nieposłuszeństwa pomoże mu puknąć się w czoło i urealnić ten system. Z tymi ludźmi po dobroci się nie da, oni reagują tylko widząc pięść przy nosie.
Które argumenty są mocniejsze? Które bardziej Was przekonują? A może macie jakieś dodatkowe, o których nie wspomniałem, a powinienem? Będziecie wspierali akcję #otwieraMY, czy też uważacie ją za sabotaż i przejaw egoizmu przedsiębiorców? Zapraszam do dyskusji w komentarzach pod tekstem.
————————————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” – w składzie Michał Wachowski, Maciek Bednarek, Irek Sudak oraz Maciek Samcik – rozmawiamy z przedsiębiorcą, który zdecydował się otworzyć swoją działalność mimo narzuconych przez rząd obostrzeń. Czy to nieodpowiedzialna partyzantka, czy zwyczajny odruch człowieka, który jest pod ścianą, pozostawiony bez żadnej pomocy i walczy o życie? Zastanawiamy się też komu pomoże administracyjne przedłużenie obniżki kosztów pożyczek pozabankowych (i czy firmy, które nam ich udzielają, to zniosą). Zdradzamy trzy mało popularne sposoby na oszczędzanie pieniędzy i ujawniamy, ile można było zarobić opóźniając tylko o kilka miesięcy ewakuację z pewnego niezbyt popularnego programu oszczędnościowego. A na koniec sprawdzamy po co prezesowi UOKiK konsola do gier? Zapraszamy do posłuchania! Trzeba kliknąć ten link. Albo znaleźć nas na jednej z popularnych platform podcastowych, np. w Spotify, Google Podcasts, czy Apple Podcasts.
obrazek tytułowy: Demotywatory.pl/Adam Guz (KPRM), mapa akcji #otwieraMY