11 listopada 2020

Co zrobić z pierwszymi uciułanymi zaskórniakami? W internecie pełno propozycji „wysokich zysków bez ryzyka”. A co naprawdę warto zrobić z oszczędnościami? Radzę!

Co zrobić z pierwszymi uciułanymi zaskórniakami? W internecie pełno propozycji „wysokich zysków bez ryzyka”. A co naprawdę warto zrobić z oszczędnościami? Radzę!

Masz już jakieś oszczędności? To dobra wiadomość, ale co z nimi zrobić?  W internecie roi się od obietnic „korzystnych inwestycji”, „wysokiego oprocentowania” i „zysku bez ryzyka”. Dzisiaj podpowiadam jak rozsądnie i bezpiecznie ulokować pierwsze w życiu uciułane zaskórniaki. Czyli: oszczędzanie bez tajemnic

W poprzednich odcinkach cyklu #wyzwanieoszczędzanie skupiałem się na tym, jak wygospodarować nadwyżki w domowym budżecie i jakich mechanizmów użyć, by chciało nam się oszczędzać. Dziś czas na przyjemniejszą część zadania: zajmiemy się sposobami lokowania oszczędności.

Zobacz również:

Oczywiście: mówimy o zaskórniakach, pieniądzach wygospodarowanych jako poduszka finansowa. Często będą to pierwsze poważniejsze (przekraczające tysiąc, czy dwa tysiące złotych) oszczędności w życiu. Nie ma więc mowy o narażaniu ich na wahliwość, najważniejszy będzie łatwy do nich dostęp oraz bezpieczeństwo i stabilna wartość.

Wiadomo, że będziemy się starali przy okazji wycisnąć z nich możliwie jak najwięcej zarobku, ale pamiętając, że wyższy dochód zawsze związany jest z ryzykiem wahliwości (w krótkim i długim czasie) oraz straty części ulokowanych pieniędzy (przede wszystkim w krótkim okresie). Ta niepewność zysku to zawsze cena za jego potencjalną wysokość.

Co może ci dać bank (oprócz oprocentowania)?

Dlaczego o tym piszę? W internecie aż roi się od propozycji korzystnego ulokowania pieniędzy. Piszą o gwarantowanym zysku”, „dochodzie pewnym jak w banku”, opowiadają o odsetkach rzędu 7-8% w skali roku, a czasem i obiecują kilkanaście procent. Bolesna prawda jest taka, że nie ma czegoś takiego, jak „wysoki, gwarantowany zysk”. Niektóre z tych ofert być może są perspektywiczne, ale na pewno nie są „bez ryzyka”. A niektóre mogą być po prostu groźną pułapką.

W dzisiejszych czasach bez ryzyka można ulokować pieniądze tylko tam, gdzie one będą zarabiały niezbyt dużo. I dziś o takich właśnie możliwościach lokowania oszczędności będę pisał.

„Niezbyt dużo”, czyli ile? W banku sukcesem są jakiekolwiek odsetki. Oficjalna stopa procentowa NBP wynosi dziś 0,1%, co oznacza, że banki mogą bardzo tanio pożyczać pieniądze od banku centralnego. Dlatego też  nie szaleją z przedstawianiem wysokich lokat dla klientów. Zwłaszcza, że zdeponowane w bankach pieniądze nie zawsze da się wykorzystać do udzielenia kredytu – popyt na kredyt jest dziś bowiem w gospodarce niski.

Ale to nie znaczy, że w bankach nie warto trzymać pieniędzy. Z jednej strony bankowcy oferują płynność i bezpieczeństwo pieniędzy (można w każdej chwili je „odzyskać”), a z drugiej – wciąż zdarzają się w bankach usługi, które pozwalają zarobić zdecydowanie więcej, niż zero.

Jeśli np. przyniesiemy do banku tzw. nowe środki – czyli „świeże” pieniądze – to przez kilka miesięcy mogą być one oprocentowane nawet na 3% w skali roku. Jeśli zdecydujemy się na systematyczne oszczędzanie, to bank może je nagradzać wyższym, niż standardowe oprocentowaniem. Jeśli dzięki korzystaniu z oferty banku mamy dostęp do rabatów przy zakupach w niektórych sklepach – również można to potraktować jako „odsetki” za to,  że trzymamy w banku pieniądze i nimi płacimy.

Oszczędzanie lokatą i kontem oszczędnościowym? Bezpieczne obligacje i fundusze

Co najmniej połowę pieniędzy w ramach poduszki finansowej – czyli zaskórniaków gromadzonych na wszelki wypadek (na tzw. „czarną godzinę”) – rekomenduję trzymać w banku. Nawet jeśli nie uda się pokonać w ten sposób inflacji (a raczej się nie uda), to ta realna strata jest ceną, którą płacimy za święty spokój.

A więc za to, że pieniądze są bezpieczne i gwarantowane. Trzymając gotówkę w domu musimy sami zadbać o jej bezpieczeństwo, kupić sejf, mieć porządne zamki w drzwiach, wykupić ubezpieczenie. Trzymając pieniądze w banku mamy to „w cenie”. Dostęp do oszczędności jest szybki i przeważnie darmowy, więc w razie finansowej potrzeby nie grozi nam zadłużanie się w banku, czy u rodziny. Ale drugą połowę pieniędzy w ramach poduszki bezpieczeństwa można ewentualnie ulokować w inny, również bezpieczny sposób. W grę wchodzą…

obligacje skarbowe indeksowane inflacją: obligacje czteroletnie oferują oprocentowanie w wysokości równej inflacji plus 0,75% (nie licząc pierwszego roku, w którym to oprocentowanie jest sztywne i wynosi 1,3%). Obligacje dziesięcioletnie dają 1% powyżej inflacji (oraz sztywne 1,7% w pierwszym roku). Można je odsprzedać państwu przed terminem tzw. zapadalności, płacąc karę zjadającą część zysku z ostatniego roku. Warto więc pamiętać, żeby w obligacjach skarbowych lokować tylko część zaskórniaków i to tę, której – prawdopodobnie – w najbliższym czasie nie będziemy potrzebowali. Więcej o obligacjach piszę tutaj

fundusze inwestycyjne lokujące w obligacje: to takie fundusze, które kupują dla swoich klientów tzw. bony skarbowe (to takie krótkoterminowe „obligacje”) oraz obligacje emitowane przez polski rząd lub też przez rządy z całego świata. Wynik inwestycji zależy w pewnej mierze od umiejętności zarządzających. Jednak w przypadku funduszy inwestujących wyłącznie w obligacje państwowe (emitowane przez rządy)  jest szansa na jakieś 1-1,5% zysku w skali roku. Ale uwaga: żaden fundusz nie zagwarantuje takiego wyniku, to jedynie prognoza. Bezpieczne fundusze inwestycyjne można porównywać na takich stronach,  jak Analizy.plF-trust.pl, czy Starfunds.pl. Oszczędzanie w funduszach warto zacząć od odwiedzenia tych stron.

„Wyroby lokatopodobne”. Czy warto dać się uwieść?

Banki oferują również niekiedy pakiety „lokata z funduszem”. Polegają one na tym, że połowa pieniędzy jest ulokowana na dobrze oprocentowanej lokacie (np. 2% przez pół roku), a drugą część trzeba ulokować w funduszu inwestycyjnym np. na rok. Wszystko jest w porządku, jeśli można wybrać do tej ostatniej części fundusz bezpieczny. Ale jeśli bank wskazuje tylko te bardziej wahliwe (zrównoważone lub akcyjne), to  ostateczny wynik takiego inwestycyjnego pakietu w zbyt dużym stopniu „wisi” na nieprzewidywalnych funduszach. Od takich ofert radzę uciekać. Więcej o pakietach typu „lokata plus fundusz” pisałem tutaj.

Czasem też bankowcy mogą zaoferować tzw. produkt strukturyzowany, czyli rodzaj zakładu o scenariusz dla jakichś akcji, indeksów, czy walut. Warunek wygląda tak: „jeśli za pół roku euro będzie droższe wobec złotego, niż dziś, to dostajesz 1% zysku”. A jeśli nie będzie? Nie zarabiasz lub wręcz musisz oddać bankowi 1%.

Zdarzają się produkty strukturyzowane, w których „wygrywający” scenariusz nie jest bardzo nieprawdopodobny. Ale większość z nich ma warunek wypłaty pieniędzy dla klienta tak skomplikowany, że trudno nawet powiedzieć jaka jest szansa na zysk. Np. „kurs euro będzie przez co najmniej połowę czasu trwania produktu przebywał powyżej 4,65 zł, ale zarazem nie spadnie więcej, niż dwa razy poniżej 4,30 zł”.

W takie „zabawy” można wejść z niewielkim kapitałem (i to pod warunkiem, że wierzymy w realność nakreślonego scenariusza), ale generalnie zaskórniaki jednak trzeba trzymać w miejscu, gdzie ich wartość jest przewidywalna. W końcu to często nasze pierwsze poważniejsze pieniądze w życiu. I koło bezpieczeństwa w razie jakichś życiowych poślizgów.

Nawet jeśli już mamy oszczędności, ważne żeby nie zbaczać z kursu. Poduszka bezpieczeństwa to dopiero pierwszy krok w kierunku finansowej niezależności. Oszczędzanie powinno być procesem permanentnym. Po zgromadzeniu podstawowego funduszu „awaryjnego” trzeba przystąpić do zasilania funduszu spełniania marzeń, który docelowo – czego wszystkim życzę – może osiągnąć taką wartość, która nie tylko zapewni niezależność  finansową, ale wręcz pozwoli pracować już tylko dla przyjemności.

———————-
ZAPROSZENIE: Ten artykuł jest częścią akcji edukacyjnej #wyzwanieoszczędzanie, której organizatorem jest bank Credit Agricole, a do której i ja zostałem zaproszony. Poza produktami i usługami związanymi z oszczędzaniem, dzięki którym łatwiej będzie Ci się odkładało pieniądze i budowało poduszkę finansową, bank założył grupę na Facebooku „Wyzwanie oszczędzanie” dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się więcej o mądrym gospodarowaniu pieniędzmi, zarządzaniu własnym budżetem, oszczędzaniu lub chcą podzielić się z innymi swoimi poradami.

W czwartek 12 listopada 2020 r. o godz. 19:00 po raz ostatni wezmę udział w rozmowie z członkami tej grupy i będę odpowiadał na pytania. Jeśli chcesz mnie o coś zapytać – wejdź na stronę grupy i dorzuć swoje trzy grosze.

Przeczytaj też pierwszy artykuł w ramach akcji: Pieniądze czasem/zawsze przeciekają ci przez palce? Jak nie wyrzucać ich w błoto? Oto osiem samcikowych sposobów. Dorzuć własne!

Przeczytaj też drugi artykuł w naszym cyklu o oszczędzaniu: Trzy sposoby na bezbolesne oszczędzanie, czyli jak nie myśleć za dużo, a mimo wszystko zadbać, by oszczędności przybywało

Przeczytaj też trzeci artykuł w naszym cyklu: Bez celu to bez sensu. Jak zyskać motywację do oszczędzania?

zdjęcie tytułowe: Paweł Czerwiński/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
ZośkaZapolska
3 lat temu

Nie polecam trzymania oszczędności w banku. Po pierwsze ze względu na ujemne oprocentowanie rzeczywiste (już o tym tu pisano). Po drugie dzisiaj łatwiej o utratę środków w banku niż o utratę fizycznej gotówki. Mniejsze firmy pożyczkowe nie weryfikują kredytobiorców w BIKu, a ciśnienie na wynik powoduje, że mogą udzielać pożyczek na fałszywe dane, bo ich rzetelnie nie sprawdzają. Po kilku miesiącach puka komornik… (tj. robi zajęcie w banku).
Rada, weź banknoty, kup euro w kantorze, trzymaj w domu. Zabezpieczysz się przed inflacją, wyłudzeniem danych i przed nieprzemyślanymi wydatkami. Dolar jeszcze przez rok nie, bo jego kurs będzie się trochę stabilizował.

ZośkaZapolska
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Czuję złośliwość 😉 Jasne, że trzeba zainwestować w sejf i przymocować go do ściany. O tym już Pan pisał artykuł. Sejf naprawdę wysokiej klasy waży tonę, więc trzeba sprawdzić obciążalność stropu przed zakupem (cena to kilkadziesiąt tyś. zł). Wystarczający będzie sejf niższej klasy, ważący 100 kg, przymocowany do ściany.

Marek
3 lat temu
Reply to  ZośkaZapolska

Euro zabezpiecza przed inflacją? Dobre!

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Trudno mówić o jednej gosp. w strefie euro, jest Południe /nawet są chaty wuja Toma jakby popatrzeć z bliska/, jest Północ. Na dwoje baba wróżyła.

Adam
3 lat temu

Panie Macieju – gratuluję wystąpienia w programie „Uwaga koronawirus”

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu