Dziś na warszawskiej giełdzie debiutuje nietypowy ETF. Będzie śledził notowania bitcoina, czyli najpopularniejszej kryptowaluty świata. Czy zyska popularność wśród polskich inwestorów? Dla klientów większości biur maklerskich to może być najłatwiejsza możliwość uzyskania ekspozycji na bitcoina. Najłatwiejsza, ale na pewno nie najtańsza. Czy bitcoinowy ETF powinien trafić do naszych portfeli inwestycyjnych?
Na rynku amerykańskim ETF-y inwestujące bezpośrednio w bitcoina pojawiły się na początku 2024 r. Wtedy amerykańska Komisja Papierów Wartościowych (SEC) zatwierdziła do handlu na giełdzie ETF-y, które mogą kupować tę kryptowalutę. Dzięki temu nawet osoby nie mające zielonego pojęcia o rynku kryptowalut mogły inwestować w nie tak samo łatwo, jak w inne giełdowe aktywa. Wystarczy, że mają konto maklerskie.
- Zbieranie pieniędzy na inwestowanie przy okazji codziennych zakupów? Nietypowy pomysł dużego brokera. Ile można z tego wycisnąć? [POWERED BY XTB]
- Podwyżka pensji: jak jej nie zmarnować? Cztery sposoby, które sprawią, że wreszcie zaczniesz mieć oszczędności dzięki wyższej pensji [POWERED BY RAISIN]
- To była przez ostatnie trzy lata świetna inwestycja. Jaka przyszłość funduszy obligacji skarbowych? Ile zarobią w ostatniej fazie obniżek stóp NBP? [POWERED BY UNIQA TFI]
Rok później amerykański nadzór zgodził się na wejście do notowań również ETF-ów opartych na kryptowalucie ethereum. To były bardzo kontrowersyjne i krytykowane przez wielu decyzje amerykańskiego nadzoru, bowiem otwierały dostęp do bardzo wahliwego aktywa inwestorskim „normalsom”, posiadaczom portfeli emerytalnych i zwykłym ciułaczom. Ale chętnych na te ryzykowne inwestycje nie zabrakło.
Bitcoin dla „normalsa”. W Europie trudniej
Według najnowszych danych ETF-y oparte na bitcoinie zgromadziły do tej pory ponad 120 miliardów dolarów aktywów. I reprezentują już jakieś 4% całkowitej kapitalizacji rynkowej bitcoina, która wynosi około 2,3 biliona dolarów. Zdecydowanie największy bitcoinowy ETF należy do BlackRock, czyli największego asset managera na świecie, inwestorzy powierzyli mu 80 miliardów dolarów.
Wy też tak chcecie? Nie ma łatwo. Kłopot w tym, że europejskie fundusze ETF nie mogą bezpośrednio inwestować w bitcoina – nie ma na to zgody nadzoru giełdowego. Co nie znaczy, że takie fundusze nie powstają. Brak możliwości bezpośredniego lokowania w bitcoina omijają poprzez wkładanie do portfela kontraktów terminowych na cenę bitcoina. Jeśli kupują kontrakty mające już bardzo mało czasu do końca „życia”, to ich ceny są zbliżone do kursu „prawdziwego” bitcoina.
I właśnie taki charakter ma ETF replikujący cenę bitcoina, wprowadzany dziś do obrotu przez Beta ETF, czyli firmę zarządzającą już kilkunastoma ETF-ami notowanymi na warszawskiej giełdzie. Nie będzie kupował bitcoina, lecz inwestował w kontrakty terminowe notowane na amerykańskiej giełdzie surowcowej CME.
To oznacza dwie rzeczy: po pierwsze inwestor (mimo deklarowanej przez ten ETF fizycznej replikacji, czyli bezpośrednim kupowaniu „prawdziwych” aktywów) nie może się czuć jak właściciel kawałka bitcoina. Będzie współwłaścicielem kontraktów terminowych dających prawo do zakupu bitcoina w dniu wygaśnięcia tych instrumentów. ETF będzie te kontrakty bez przerwy rolował, czyli do zamiany uprawnień z kontraktów na bitcoiny nie będzie nigdy dochodziło.
Po drugie dopiero „w praniu” wyjdzie, na ile dokładnie ta metoda – czyli pośrednie odzwierciedlanie wyceny bitcoina poprzez kontrakty terminowe bliskie terminu wygaśnięcia – będzie skuteczna. A więc na ile dokładnie ETF będzie odzwierciedlał zmiany cen bitcoina. Zwłaszcza, że zarządzający ETF-em dopuszczają też wspomaganie się dźwignią, czyli mechanizmem pozwalającym nawet kilkakrotnie zwiększyć wartość inwestycji w stosunku do realnie zainwestowanych pieniędzy.
Nieco skomplikowana natura tego ETF-u znajduje odzwierciedlenie w opłatach. To nie będzie tania „zabawa”. Opłata za zarządzanie wyniesie 0,7% w skali roku, a całkowite koszty – uwzględniające koszty transakcyjne i rolowania kontraktów – mogą sięgnąć aż 1,2%. To bardzo dużo, jak na produkt typu ETF, choć w przypadku inwestycji w tak bardzo wahliwe aktywa, jak kryptowaluty, te koszty będą tonąć w bezkresie zysków lub strat inwestora.
Po co ktoś miałby kupować bitcoinowy ETF? Dostępne opcje
Dlaczego ktoś miałby kupować coś tak drogiego w „obsłudze”, jak bitcoinowy ETF, skoro ma do dyspozycji giełdy kryptowalutowe (czyli możliwość bezpośredniego zakupu bitcoina z „dostawą” do aplikacji w smartfonie) oraz sporo – opartych na kontraktach terminowych oraz obligacjach z ekspozycją na bitcoina – wehikułów ETN lub ETC (konstrukcji bardzo podobnych do ETF-ów) notowanych na europejskich giełdach?
„Ścieżek uzyskania ekspozycji na bitcoina jest sporo. Polskie przepisy i ich interpretacja wciąż jednak znacząco ograniczają ekspozycję na wystandaryzowane giełdowe instrumenty dla inwestorów z Polski. Uważamy, że uzupełniamy lukę dla polskich domów maklerskich i ich klientów”
– uzasadniają szefowie Beta ETF. Co mają na myśli? Tylko kilka polskich biur maklerskich zdecydowało się oferować oparte na bitcoinie europejskie fundusze ETN lub ETC. U większości maklerów nie można ich kupić, bo nie są pewni, czy prawo pozwala dystrybuować w Polsce takie konstrukcje. Tym niemniej, jeśli chcecie kupić europejskie ETN lub ETC dające ekspozycję na bitcoina to szukajcie VanEck Bitcoin ETN (skrót giełdowy: VBTC.DE), albo np. Bitcoin Exchange Traded Crypto ETC (skrót: BTCE.DE).
Teraz klienci nawet tych bardziej ostrożnych polskich biur maklerskich (tych, które takich narzędzi nie oferują) będą mogli korzystać z „bitcoinowego” ETF-u notowanego „na legalu” na polskiej giełdzie. I to bez konieczności posiadania dużych pieniędzy. Żeby zainwestować w bitcoinowy ETF wystarczy mieć przy duszy 100 zł, co też jest zaletą.
Oczywiście, ekspozycję na bitcoina można też uzyskać w niektórych fintechach, np. w Revolucie. Ale tam też jest to pośrednia ekspozycja, kupuje się „certyfikaty”, które są odzwierciedleniem bitcoina. Inną możliwością uzyskania ekspozycji na rynek bitcoina za pośrednictwem zarejestrowanego w Polsce narzędzia jest zakup jednostek uczestnictwa funduszu inPZU Bitcoin. Śledzi on dla odmiany Bloomberg Bitcoin Index (czyli indeks cen i inwestuje co najmniej 80% swojego portfela w instrumenty ETC i ETP, których aktywem bazowym jest bitcoin. Czyli jest de facto funduszem funduszy.
Od ETF-u różni się tym, że inwestorzy nie potrzebują rachunku maklerskiego, a minimalna wpłata to 100 zł. Opłata za zarządzanie wynosi 0,5% rocznie, a fundusz jest notowany w złotych, co zabezpiecza ryzyko walutowe. Siłą rzecz odwzorowanie ceny „gołego” bitcoina w takiej sytuacji też nie jest dokładne, ale przy skali zmienności tego aktywa nie jest to wielki problem.
Bitcoinowy ETF: początek nowej ery czy miły dodatek do portfela?
Bitcoin jest więc już dla każdego. Nie trzeba mieć „ciepłego” ani „zimnego” portfela w smartfonie, nie trzeba ściągać żadnej aplikacji do przechowywania kryptowalut, nie trzeba się rejestrować na żadnej giełdzie kryptowalut. Nie trzeba obawiać się, że bitcoiny ktoś nam ukradnie. Tym bardziej, że żadnych bitcoinów mieć w ten sposób nie będziemy. Jeśli ktoś uważa, że bitcoin to cyfrowe złoto lub pieniądz przyszłości, to ani Beta ETF Bitcoin, ani inPZU Bitcoin nie są dla niego.
Ale jeśli ktoś chce zdywersyfikować portfel o tego typu aktywo… Dlaczego nie? Aczkolwiek trzeba pamiętać, że średnioroczna wahliwość ceny bitcoina od 2014 r. wynosi 74%, podczas gdy analogiczny wskaźnik dla indeksu S&P500 wynosi 15%. Dlatego jeśli ryzyko ryzyko portfela ma nie „wystrzelić” w kosmos, to udział bitcoina w nim nie powinien przekraczać 3-5% (w moim portfelu to niecałe 2%).


Na korzyść bitcoina przemawia niska korelacja jego notowań z zachowaniem innych aktywów (może z wyjątkiem spółek technologicznych z Nasdaq). Ale czy to jest coś, co powinien mieć w portfelu każdy inwestor? Z całą pewnością największym wygranym debiutu ETF-u bitcoinowego jest warszawska giełda. Dla niej oznacza to pojawienie się nowej klasy aktywów, która może przyciągnąć nowych, młodszych inwestorów.
———————————
WIĘCEJ O INWESTOWANIU W KRYPTO:
—————————
WIĘCEJ O INWESTOWANIU W ETF-Y
——————————-
ZNAJDŹ SUBIEKTYWNOŚĆ W SOCIAL MEDIACH
Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.
>>> Nasz profil na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj
>>> Samcikowy profil w portalu X śledzi 26 000 osób, dołącz do nich tutaj
>>> Nasz profil w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj
>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin jak 26 000 ludzi. Dołącz tutaj
>>> Nasz profil w YouTube subskrybuje 12 000 widzów. Dołącz do nich tutaj
>>> „Subiektywnie o Finansach” jest już w BlueSky. Dołącz i obserwuj!
———————————-
ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I ROZMOWY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
————————
ZAPROSZENIE:
RAISIN POMAGA LOKOWAĆ W ZAGRANICZNYCH BANKACH. Niemiecka platforma Raisin daje dostęp do lokat w zagranicznych bankach, które oferują długoterminowe – nawet pięcioletnie – depozyty o stałym oprocentowaniu. Dlatego mając wolne pieniądze warto pomyśleć na taką opcją. Dla polskich klientów dostępne są banki ze Szwecji, Włoch i Francji. Platforma pozwala klientom na deponowanie pieniędzy bez konieczności ponownego potwierdzania tożsamości czy też uzyskiwania dostępu do każdego z zagranicznych banków. Przetestuj nową platformę do europejskiego oszczędzania dostępną w Polsce. Szczegóły sprawdzisz pod tym linkiem.
———————————-
zdjęcie tytułowe: Pixabay, Canva










