Mamy za sobą pierwszą odsłonę europejskiej walki o „delegalizację” WIBOR-u – wskaźnika kształtującego oprocentowanie umów kredytowych kilku milionów klientów. W europejskim sądzie TSUE odbyła się rozprawa dotycząca czterech pytań prejudycjalnych zadanych przez polski sąd. Jesienią swoją opinię wyda Rzecznik Generalny TSUE, a wyrok spodziewany jest w pierwszej połowie 2026 r. Jakie są rokowania?
Jeszcze nie skończyła się sądowa batalia o kredyty frankowe (kredytobiorcy wygrywają przygniatającą większość spraw, coraz większa część z nich kończy się ugodami), a rusza kolejny wielki spór, znacznie poważniejszy – dotyczący możliwości oceny prawidłowości wyliczania wskaźnika WIBOR. I oceny, czy przypadkiem ów WIBOR nie był przez banki manipulowany. I czy kredytobiorcy otrzymywali wystarczające informacje na jego temat.
- Kapitał wraca do Ameryki. Ale czy warto dziś lokować pieniądze w amerykańskie obligacje, poprzez fundusze?
- Jak powinna inwestować pieniądze fundacja rodzinna? Czasy się zmieniają, więc i inwestycje rodzinne wymagają szczególnej troski
- Temat kart kredytowych dzieli młode Polki i Polaków. To darmowy sposób na poprawę domowego cash-flow czy… coś dziwnego i trudnego? Są nowe liczby!
Gdyby okazało się, że WIBOR można prześwietlać (także pod kątem tego, w jaki sposób w przeszłości był wyliczany), mogłoby to otworzyć drogę do jego usuwania z umów kredytowych. Konsekwencje byłyby znacznie większe, niż w przypadku wyrzucania z kredytów frankowych tzw. klauzuli przeliczeniowej, za pomocą której niektóre banki podbijały sobie opłacalność kredytów (ustalając nierynkowo wysokie kursy wymiany walut).
Choć w sprawie franków oszukiwało tylko kilka banków, konsekwencje poniosły wszystkie, spisując na straty ponad 100 mld zł w ciągu ostatnich czterech lat. W przypadku „unieważnienia” WIBOR-u sektor bankowy musiałby ponieść znacznie większe koszty, bo po prostu liczba kredytów opartych na tym wskaźniku jest kilka razy większa (do tego dochodzą oparte na WIBOR obligacje i kontrakty terminowe dotyczące rynkowych stóp procentowych).
TSUE o możliwości badania WIBOR-u. O co chodzi?
W przypadku „afery frankowej” przełomem był wyrok TSUE dotyczący kredytu państwa Dziubaków. Wcześniej większość procesów z frankowiczami wygrywały banki. Prawnicy kwestionujący (w imieniu klientów) wskaźnik WIBOR nie ukrywają, że liczą na ten sam scenariusz – czyli na to, że korzystne dla nich orzeczenie TSUE otworzy furtkę do usuwania WIBOR-u z umów kredytowych. Oznaczałoby to de facto darmowe kredyty dla milionów klientów banków w Polsce.
Pytania prejudycjalne zadane przez polski sąd – i rozważane przez TSUE w ramach sprawy C-471/24 – są cztery: czy sąd może w ogóle badać postanowienia dotyczące WIBOR-u w umowach, czy – jeśli może je badać – to czy można uznać, że powodują one nierównowagę stron (niewłaściwe poinformowanie klienta o wpływie wskaźnika na umowę, niewskazanie jak jest ustalany WIBOR oraz ustalenie nierównomiernego rozkładu ryzyka między stronami).
A na koniec jest jeszcze takie pytanie: czy w przypadku uznania za nieuczciwe postanowienia dotyczącego zmiennego oprocentowania w umowie kredytowej (na podstawie WIBOR) możliwe jest dalsze funkcjonowanie umowy z oprocentowaniem równym stałej marży banku, co spowoduje zmianę oprocentowania kredytu ze zmiennego na stałe. Alternatywny wariant to oczywiście upadek umowy i kredyt w ogóle bez oprocentowania.
TSUE podczas rozprawy nie ogłosił jeszcze wyroku, a tylko przesłuchał zainteresowane strony i zadawał im pytania. Kolejnym etapem będzie opinia Rzecznika Generalnego (nie jest wiążąca dla sądu, ale TSUE bardzo często się nią kieruje), a potem decyzja. Co można wywieść z pytań, które zadawali sędziowie podczas rozprawy?
Klient do WIBOR-u bez wyboru i bez informacji?
Kredytobiorca podkreślał, że nie dostał informacji czym jest WIBOR i jak jest wyliczany oraz w jaki sposób można sprawdzić prawidłowość jego ustalania. Jego pełnomocnicy podkreślali też, że klient nie dostał żadnej alternatywy dla kredytu opartego na wskaźniku WIBOR oraz że powstaje on z udziałem banków, a więc nie można powiedzieć, że jest wskaźnikiem w pełni obiektywnym (niemożliwym do zmanipulowania).
Przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz polskiego rządu powiedzieli, że WIBOR jest wskaźnikiem referencyjnym regulowanym przez unijną dyrektywę BMR i w związku z tym nie można go badać, korzystając z dyrektywy konsumenckiej. Prowadziłoby to – ich zdaniem – do podważenia całego systemu wskaźników referencyjnych w Unii Europejskiej. Ich zdaniem przepisy BMR gwarantują równowagę stron i odpowiedni poziom ochrony konsumentów.
Przedstawiciel Komisji Europejskiej powiedział, że nie ma podstaw, by wymagać od banków szczegółowego informowania konsumentów o technicznych aspektach wyznaczania wskaźnika. A więc klient ma zaufać „systemowi”, który chroni go przed nadużyciami ze strony np. banków. Zaś WIBOR nie jest ustalany ani publikowany przez banki.
Sędziowie pytali przedstawicieli bankowców o to, czy w Polsce są jakieś przepisy, które pozwalałyby badać WIBOR, w jaki sposób powstaje wskaźnik i czy banki mają wpływ na jego wartość oraz czy klientom banków były przedstawiane alternatywne rodzaje kredytów, czy też byli skazani wyłącznie na WIBOR.
Co pytania sędziów mówią o ich podejściu do WIBOR-u?
Czy z przebiegu rozprawy – na podstawie relacji tron – można wywieść jakieś prognozy dotyczące przyszłego wyroku? Z punktu widzenia konsumentów dobrą wiadomością jest zainteresowanie sędziów kwestiami podnoszonymi jako nieprawidłowości w ustalaniu WIBOR-u. Niewykluczone, że oczach sędziów rysuje się obraz WIBOR-u jako wskaźnika, który był bezalternatywny i na którego wyliczanie banki miały wpływ, grając de facto po dwóch stronach boiska jednocześnie.
Gdyby taki obraz WIBOR-u się utrzymał do dnia ustalenia wyroku, to możliwość, że TSUE uzna, iż WIBOR można badać z użyciem dyrektywy konsumenckiej, trzeba brać pod uwagę. Konsekwencje „biznesowe” takiej decyzji sądu byłyby, rzecz jasna, ogromne i być może liczone w setkach miliardów lub bilionach złotych, ale TSUE już nie raz udowadniał, że liczy się dla niego tylko relacja banku (jako strony silniejszej) i konsumenta. Jeśli jest zachwiana – winowajców musi boleć.
Na korzyść strony „bankowej” przemawia z całą pewnością fakt, iż jest popierana – inaczej niż w przypadku franków – przez polski rząd, nadzór finansowy, bank centralny i Komisję Europejską, dla której zakwestionowanie WIBOR-u mogłoby oznaczać również „delegalizację” EURIBOR-u. O ile w przypadku franków banki nie miały wiele na swoją obronę, w przypadku WIBOR-u jest dyrektywa BMR, która reguluje wskaźniki referencyjne. Pytanie, czy TSUE dokona rozdzielenia problemu na czas pre-BMR i post-BMR (bo niektóre kredyty były udzielone jeszcze przed początkiem działania tej dyrektywy).
Samo uznanie przez TSUE, że WIBOR może być badany pod kątem spełniania warunków dyrektywy konsumenckiej, nie byłoby jeszcze automatycznie równoważne jego unieważnieniu. Ale w takim stanie gry bankowcy znaleźliby się w głębokiej defensywie. Otworzy się wówczas puszka Pandory z dywagacjami ile klient powinien wiedzieć o WIBOR-ku, żeby to było „wystarczające”, ile bank powinien mu powiedzieć i czy powiedział wystarczająco dużo.
Otworzyłby się też worek z kontrowersjami co do tego, jak WIBOR był ustalany (czasem tylko na podstawie deklaracji banków, a nie konkretne pieniądze kładzione na stół). Patrząc na wykres WIBOR widać, że poruszał się mniej więcej tak, jak stopy NBP (z przesunięciem czasowym), ale w sądach będzie krążyć pytanie, czy większe znaczenie ma to, że banki nie manipulowały WIBOR-em, czy też to, że mogłyby nim manipulować, bo „system” na to pozwala.
———————–
CHCESZ ZAPLANOWAĆ ZAMOŻNOŚĆ? PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
Zamknąć wieko tej trumny?
Z punktu widzenia branży finansowej (ale też i rządzących) najlepiej byłoby, gdyby TSUE zamknął potwora z powrotem w krypcie i uznał, iż WIBOR jest wskaźnikiem regulowanym dyrektywą BMR (a ta „trzyma” wysokie standardy patrząc przez pryzmat praw konsumenta), więc w ogóle nie wolno się do niej zbliżać z żadnymi „badaniami”. Słuchając relacji z rozprawy w TSUE, nie mam pewności, czy tak to się skończy.
Są już co prawda pierwsze nieprawomocne wyroki usuwające WIBOR z umów kredytowych, ale większość tego typu spraw banki jednak wygrywają. No i – co najważniejsze – nie ma prawomocnie zakończonego procesu o WIBOR, w którym zostałby on zakwestionowany.
Ale np. Sąd Okręgowy w Suwałkach w zeszłym roku nieprawomocnie uznał, że bank nie poinformował klientki o szczegółach tworzenia wskaźnika WIBOR, więc nie miała ona możliwości dokonania oceny tego, jak zmienne oprocentowanie wpłynie na jej zadłużenie. Ten brak wiedzy, zdaniem sądu, naruszył równowagę stron na korzyść banku. Sąd wywiódł też, że WIBOR, wbrew powszechnej opinii, nie jest wskaźnikiem urzędowym. W rezultacie sąd zadecydował o wykreśleniu stawki WIBOR i marży banku z umowy.
Czy takich wyroków może być więcej? To jest stawka w tej grze z udziałem TSUE. Wnioski na przyszłość? Cóż, najbezpieczniejszy kredyt to ten o stałej stopie procentowej. Co prawda 85% nowo udzielanych kredytów ma taką stałą stopę oprocentowania, ale tylko na kilka lat (najczęściej na pięć). Kredyty o stałej stopie na 20-30 lat są dostępne i popularne w strefie euro, gdzie istnieją długoterminowe instrumenty pozwalające bankom wykupić „ubezpieczenie” przed ruchami stóp procentowych. W Polsce też są takie instrumenty, ale na znacznie krótszy termin.
Przeczytaj też w „Subiektywnie o Finansach”:
zdjęcie tytułowe: Copilot AI