Co zrobić z pieniędzmi w czasie wysokiej inflacji, gdy grozi nam recesja? Gotówkowa rezerwa na dobrze oprocentowanym depozycie i antyinflacyjne obligacje to program obowiązkowy, ale co dalej? Czy te trudne czasy to może być okazja do zbudowania portfela globalnych inwestycji opartych na funduszach ETF? Oto inwestycyjne klocki, które możecie rozważyć, by kryzysowa i zarazem antyinflacyjna strategia na lata mogła się powieść
W ETF-ach lubię dwie rzeczy. Pierwsza to ich prostota: jeśli szukam ETF-u odzwierciedlającego zmiany cen akcji, obligacji, surowców czy innych aktywów, zaliczanych do jakiegośtam indeksu, to w zasadzie wszystkie ETF-y dotyczące tego indeksu są do siebie podobne. Owszem, różnią się szczegółami (np. opłatami, dokładnością odwzorowania indeksu, oczywiście marką), ale zasadniczo każdy działa mniej więcej tak samo (a np. dwa fundusze akcji polskich mogą się od siebie drastycznie różnić „zawartością”). Wiem, że upraszczam, ale z punktu widzenia laika łatwiej wybrać ETF akcji amerykańskich niż fundusz akcji amerykańskich.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Druga moja ulubiona cecha ETF-ów to łatwość budowania z nich portfeli inwestycji. Bo to są proste klocki. Wybieram rynki, w które chcę inwestować, szukam ETF-ów sprzężonych z indeksami tych rynków i gotowe. Funduszy inwestycyjnych używam raczej do ogarnięcia bardziej złożonych strategii z wartością dodaną, których sam nie byłbym w stanie łatwo, tanio i szybko złożyć.
Co zrobić z oszczędnościami, by inflacja ich nie pożarła?
Kiedy więc opowiadam o budowaniu antyinflacyjnego portfela inwestycji przez osobę, która nie ma wielkich doświadczeń z rynkiem kapitałowym, moje myśli siłą rzeczy biegną w kierunku ETF-ów. A takich osób będzie coraz więcej, bo też zdajemy sobie sprawę, że wysoka inflacja nie jest chwilowym kaprysem losu. Ona tu zostanie i będzie męczyła nasze portfele oraz niszczyła wartość oszczędności w szalonym tempie.
Czy to będzie 10% rocznie, czy 8% rocznie, czy 15% rocznie – w zasadzie to bez znaczenia. Takie poziomy inflacji oznaczają, że wystarczy 10 lat, by zniszczyć dwie trzecie wartości realnej oszczędności trzymanych w skarpecie. W poprzednim 30-leciu, gdy inflacja była niska, potrzeba było do tego 30-40 lat, czyli kilku pokoleń.
Każdy, kto zda sobie z tego sprawę, szuka rozwiązania. Podstawowym jest porządny depozyt w banku (na 7% rocznie, a nie na 2%). Potem zwykle trafiamy do obligacji skarbowych. Te antyinflacyjne – jeśli ktoś kupił je więcej niż rok temu – dają po 15% rocznego zarobku. Godnie, ale przecież nie powierzymy całych oszczędności w ręce Ministra Finansów. Zwłaszcza że obligacje skarbowe są denominowane wyłącznie w polskiej walucie, a więc nie chroni nas to przed zniszczeniem wartości złotego. Można mieć w obligacjach miliony, ale liczy się to, ile one są warte w twardej walucie.
Każdy posiadacz kwoty większej niż 30 000 zł myśli też o innych antyinflacyjnych miejscach dla swoich pieniędzy. Na dłuższą metę nie zaszkodzi mieć złotej monety (nie chroni przed inflacją w krótkim okresie, ale przed dewaluacją złotego już tak), posiadacze większych oszczędności trzymają je w ziemi („jeść nie woła”) albo w nieruchomościach (obronią przed inflacją, ale tylko długoterminowo, a przed dewaluacją już niekoniecznie). Znam też ludzi, którzy ulokowali swoje pieniądze w rzadkim modelu auta czy alkoholu.
Antyinflacyjna strategia na trudne czasy. Z czego ją zbudować?
Jest jednak spora frakcja analityków i inwestorów, którzy uważają, że antyinflacyjny portfel powinien być oparty na aktywach generujących przychody. Bo to możliwość zwiększania tych przychodów w tempie przewyższającym inflację służy ochronie realnej wartości pieniądza. Jak coś nie przynosi przychodów, to wartość tego czegoś wynika głównie z mody. A ta na pstrym koniu jeździ.
I tutaj właśnie pojawia się miejsce dla ETF-ów, które najczęściej są oparte na akcjach lub obligacjach, czyli aktywach generujących strumienie gotówki. Dziś notowania akcji i obligacji (tych notowanych na giełdzie, nie antyinflacyjnych obligacji detalicznych, o których było wcześniej) spadły o 20-30%. A akcje spółek technologicznych nawet o 50-70%. Jest strach o recesję, o spadek zysków spółek, o niewypłacalność emitentów obligacji. Ryzyka nie da się zignorować, ale za to ceny tych aktywów są jednak znacznie niższe, niż były.
W dodatku to nie jest tak, że w czasie recesji czy spowolnienia gospodarczego wszystkie spółki przestają zarabiać pieniądze. Są całe branże, które przez okres recesji przejdą względnie suchą stopą albo i na niej zarobią. Niewykluczone, że niektóre z nich mają dziś okazyjne ceny (to się okaże dopiero za jakiś czas, na razie możemy tylko przypuszczać, że tak jest). Wspólnie z ekspertami zaproszonymi przez Wealthseed – aplikację do prostego inwestowania na całym świecie (mają w ofercie aż 600 ETF-ów, to bodaj najszersza oferta w Polsce) – postanowiłem wytypować elementy antyinflacyjnego portfela.
>>> ETF na indeks MSCI World Minimum Volatility Index, czyli na indeks akcji spółek o niskiej zmienności (defensywnych). W tym indeksie są spółki produkujące dobra podstawowego użytku, sieci telekomunikacyjne, dostawcy usług medycznych, dostawcy usług komunalnych. Ich wartość nie zmienia się mocno, bo ich strumienie przychodów nie zależą w takim stopniu od koniunktury w gospodarce jak innych.
>>> ETF-y na indeks FTSE All-World Dividned Yield, czyli na indeks największych spółek dywidendowych z całego świata. Czyli potężnych, nieruchawych, acz „niezabijalnych korporacji”, które z roku na rok wypracowują zyski i dzielą się nimi z akcjonariuszami (nie muszą ich w całości reinwestować). Czy taka Coca-Cola, która przez ostatnich 55 lat ciągle wypłacała dywidendę i była ona z roku na rok coraz wyższa (a więc w ceny produktów firma wliczała inflację), może się obawiać recesji? W dodatku mówimy o firmie, która działa na najpotężniejszym rynku świata. Takie spółki na dłuższą metę powinny obronić pieniądze swoich akcjonariuszy przed inflacją.
>>> ETF na indeks iSTOXX® FactSet Ageing Population Index, czyli na indeks zbudowanych ze spółek świadczących usługi dla osób starszych. Mówimy o spółkach prowadzących domy opieki, spółkach zajmujących się rehabilitacją i opieką geriatryczną, producentów suplementów diety, sprzętu ułatwiającego życie, technologii informacyjnych dla osób starszych. To niekoniecznie musi być inwestycja, która już teraz przyniesie zyski, ale w perspektywie 10-20 lat może być strzałem w dziesiątkę. A teraz, w czasie bessy giełdowej, po prostu jest tania
>>> ETF na iSTOXX FactSet Brektrough Healthcare lub ETF na Medical Cannabis and Wellness Equity, czyli na indeksy związane z rynkiem ochrony zdrowia, nowych terapii, relaksu i wypoczynku połączonego z ładowaniem akumulatorów. Welness to będzie coraz ważniejsze słowo dla ludzi, którzy już nie chcą się przepracowywać. I będzie można zapewne zarabiać na dostarczaniu im usług związanych z tym „wellness”.
>>> ETF na Bloomberg U.S. Treasury Inflation Protected Securities (TIPS) Index, czyli na indeks amerykańskich obligacji antyinflacyjnych. To odpowiedniki naszych obligacji oszczędnościowych (np. DOS) z oprocentowaniem indeksowanym inflacją. Ten rynek jest zamknięty dla osób nieposiadających amerykańskiego obywatelstwa, ale można nań wejść za pomocą ETF-u. Do wzięcia będzie też ewentualny dochód z różnic kursowych (mówimy o inwestycji, której zysk jest wypłacany w dolarach)
>>> ETF na Innovative Technology, ETF na S&P Global Clean Energy Index, ETF na Solactive Clean Energy Index, ETF-y na indeksy S&P Global Water Index lub na Solactive Clean Water Index, ETF na INDXX Cybersecurity Index – a więc ETF-y powiązane ze spółkami z innowacyjnych sektorów, m.in. biotechnologii, czystej energii i wody oraz cyberbezpieczeństwa. Tu też nie ma co liczyć na szybkie zyski, a raczej na to, że z czasem te spółki po prostu będą coraz więcej znaczyły na rynku. A dziś ich ceny są niższe niż jeszcze rok, dwa lata temu.
>>> Invesco Dynamic Food & Beverage ETF, Invesco DB Agriculture Fund ETF, czyli fundusze powiązane z indeksami cen żywności. To trudny temat, bo ceny żywności są najwyższe w historii (o czym mówi FAO Food Index) i pewnie trudno sobie wyobrazić, żeby były jeszcze dużo wyższe, a z drugiej strony na tym rynku będą aktywne rządy (podatki, nakazy, konfiskaty), ale – co tu kryć – jedzenie jest deficytowe w skali świata i takim nie przestanie być.
Cały świat pod ręką, czyli antyinflacyjna strategia dla niemilionerów
Zacząłem od najbardziej ciekawych sektorów gospodarki, ale podstawą każdego portfela ETF-ów powinny być inwestycje bardzo „ogólnotematyczne”. A więc po prostu dwa ETF-y, w ramach których systematycznie inwestujemy w światowe rynki rozwinięte oraz w światowe rynki rozwijające się, może do tego również jakiś ETF, dzięki któremu zainwestujemy w obligacje korporacyjne emitowane przez największe spółki świata. A więc:
>>> ETF na MSCI World index abo ETF na indeks FTSE Developed Index (indeksy światowych rynków rozwiniętych)
>>> ETF na na MSCI Emerging Markets index (indeks światowych rynków rozwijających się)
>>> ETF na Bloomberg Barclays Global Aggregate Corporate Bond Index (indeks obligacji korporacyjnych z całego świata)
Do tych właśnie trzech podstawowych ETF-ów (proporcje inwestycyjne zależą od indywidualnych preferencji) dorzucałbym to, co może być najbardziej atrakcyjne właśnie na erę wysokiej inflacji.
Rynek ETF-ów daje też możliwość inwestowania na rynkach, na które bezpośrednio może być nam trudno wejść, bo albo nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy (nieruchomości), albo nie chcemy brać na siebie obowiązku przechowywania naszych inwestycji (złoto). Nie wszystkie z nich są dobrą propozycją na dziś, ale na pewno warto je brać pod uwagę, budując portfel z perspektywą na 20-30 lat:
>>> ETF na Dow Jones Global Select Real Estate Securities Index, ETF na FTSE EPRA/NAREIT Developed Index lub ETF na FTSE EPRA/NAREIT Developed Europe Index (dają ekspozycję na rynek nieruchomości, raczej przyda się na dłuższy termin).
>>> ETF WisdomTree Physical Gold, ETF iShares Physical Gold ETC, czyli ETF-y zabezpieczające aktywa klientów fizycznymi zakupami złota.
>>> ETF na Bloomberg Commodities Index, ETF na Goldman Sachs Commodities Index, czyli dwa fundusze pozwalające w łatwy sposób inwestować w rynek surowców. Część analityków uważa, że po kilkumiesięcznym spadku cen surowców ponownie ruszą one w górę. Czy tak będzie – nie wiadomo, ale jest to scenariusz, którego nie da się wykluczyć (choć np. popyt na ropę naftową i gaz powinien w najbliższych latach spadać, a to duże pozycje w każdym indeksie cen surowców).
Gotówka? Obligacje indeksowane inflacją? Realne aktywa? Akcje?
Mętlik w głowie? Pod tym linkiem znajdziecie konkretne torciki z przykładowym podziałem portfela złożonego z ETF-ów, który powinien sobie poradzić w trudnych czasach. Ale być może portfel na czas wysokiej inflacji nie musi być aż tak skomplikowany? Dla osób, które chcą dostać gotowy portfel oparty na ETF-ach, najwięksi globalni dostawcy rozwiązań inwestycyjnych przygotowali coś jeszcze łatwiejszego – fundusze portfelowe. Pisałem o nich w poprzednim odcinku cyklu „Inwestuj z Wealthseed”, chętnych odsyłam do lektury tego poradnika.
W portfelu na trudne czasy oczywiście powinna być gotówka pod postacią bankowego depozytu (czyli bieżąca płynność na wszelki wypadek i na to, by wykorzystać nadarzające się okazje), na pewno powinny być tam obligacje antyinflacyjne, być może też ziemia i nieruchomości oraz z pewnością inwestycje w „fizyczne aktywa”. Czyli w to, czego nie można dodrukować (tutaj pisaliśmy o tym, jakie złote monety są „inwestowalne”), co jest rzadkie i co może być bardziej cenne w przyszłości (tutaj opowiadaliśmy o inwestowaniu w samochody, niedawno było o lokowaniu oszczędności w sztukę, a tutaj przyglądaliśmy się inwestycjom w alkohole).
Ale antyinflacyjny portfel ETF-ów – bądź fundusz portfelowy, który „załatwia” sprawę bez konieczności samodzielnego wybierania ETF-ów – może to wszystko dobrze uzupełniać, być ważną częścią tej strategii. Bo – przypominam – klasyczna szkoła inwestowania mówi, że liczy się to, co generuje przychody. Do wyboru, do koloru.
zdjęcie tytułowe: Stevebp/Pixabay