Jak wiecie, od kilkunastu lat promuję samcikową zasadę czterech ćwiartek, czyli zdywersyfikowany portfel inwestycji. Zakończony właśnie rok był dla osób inwestujących pieniądze nie najgorszy. Jak sprawdziło się inwestowanie oparte na czterech filarach, czyli akcjach, obligacjach, depozytach oraz inwestycjach alternatywnych? Podsumowuję cztery ćwiartki w 2023 r.
Globalny spadek inflacji sprawił, że inwestowanie pieniędzy miało w tym roku spory sens. Mieliśmy sporo szczęścia, bo najpierw była łagodna zima, potem nastąpił potężny spadek cen ropy naftowej, a do tego wszystkiego inwestorzy „przyzwyczaili się” do wojny w Ukrainie i kapitał ruszył na zakupy bardziej ryzykownych aktywów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Cztery ćwiartki i akcja „hossa”. Ile można było zarobić na parkietach?
Zapowiadana globalna recesja na razie nie nadeszła (choć to dopiero drugi rok wysokich stóp procentowych, więc „nie mów hop…”), inflacja spada pomimo niskiego bezrobocia i rosnących zysków spółek oraz coraz wyższych wynagrodzeń w gospodarkach (w Polsce władza wciąż dopłaca do prądu i cen żywności, podwyższa świadczenie na dzieci i płacę minimalną). To najkorzystniejszy ze wszystkich scenariuszy, które się mogły wydarzyć.
Gdyby ktoś zainwestował wszystkie swoje pieniądze w światowy rynek akcji (np. za pośrednictwem ETF-u na indeks MSCI World), zarobiłby w dolarach 22%. Po przeliczeniu wyniku na złote zostałoby jakieś 11%. Godnie. Ale znacznie większy dochód dałoby ulokowanie pieniędzy w polskie akcje – indeks WIG w skali roku zanotował gigantyczny wzrost o 36%.
Nie ma w tym nic dziwnego, pisaliśmy w „Subiektywnie o Finansach” o drastycznym niedowartościowaniu polskiego rynku i o tym, że gdyby nastąpiła zmiana rządu – mielibyśmy prawdopodobnie poważną hossę wynikającą z „zauważenia” polskiego rynku jako okazji inwestycyjnej. I tak się właśnie stało, choć większą rolę odegrały w tym globalne trendy, czyli wzrost apetytu na ryzyko wśród światowych inwestorów i poszukiwanie atrakcyjnych „nieazjatyckich” rynków wschodzących.
W moim prywatnym portfelu akcje stanowią obecnie ok. 32% wszystkich inwestycji, czyli więcej niż zakładana modelowo ćwiartka (cztery ćwiartki w mojej filozofii mogą, ale nie muszą być równe, im bardziej zaawansowany inwestor, tym bardziej te cztery ćwiartki można „customizować” według potrzeb i okazji inwestycyjnych).
W akcje inwestuję nie tylko w Polsce. A w zasadzie to głównie globalnie. Przez większość mojego „inwestorskiego” życia polskie akcje stanowiły jedną piątą tej części portfela, ale w ostatnim roku zwiększyłem ich udział do jednej trzeciej. I to był oczywiście dobry strzał. Sześć funduszy i jeden ETF polskich akcji (w tym dwa fundusze małych i średnich spółek oraz jeden zrównoważony) „wykręciło” 33% zysku.
Pobiłbym bez problemu indeks (a może zbliżyłbym się do wyniku indeksu średnich spółek mWIG40, czyli 40% stopy zwrotu rocznie), gdyby nie obecność w portfelu funduszu zrównoważonego (pozostałość z inwestycji sprzed kilkunastu lat, dziś już nie cenię ani funduszy zrównoważonych, ani stabilnego wzrostu – mają słaby przelicznik opłat do wyniku).
Z kolei w znacznie większej, zagranicznej części „ćwiartki akcyjnej” (która nie jest ćwiartką, jak już ustaliliśmy) aż jedną trzecią wartości stanowią inwestycje wyrażone w obcych walutach. I to mi w 2023 r. zbytnio nie pomogło. Złoty się umocnił w stosunku do głównych walut, co zmniejszyło zyski z tej części portfela.
Zmierzyłem się też z innym problemem. Mniej więcej 20% zagranicznej części portfela akcji pracowało na rynkach azjatyckich, co w długim terminie powinno się opłacić (bardzo wierzę, że ten region świata będzie rozwijał się szybciej niż Europa), ale w 2023 r. nie przyniosło profitów (spójrzcie na indeks emerging markets na wykresie poniżej – to ten granatowy). Co prawda staram się wybierać fundusze i indeksy „ex-China”, ale mimo wszystko nie były to najszybciej rosnące inwestycje w 2023 r.
Zagraniczna część inwestycji w akcje przyniosła mi łącznie 16% w walutach obcych, ale po przeliczeniu na złote – 7%. To dlatego, że mam dolarowe „przeważenie” walutowe, choć w tym roku lepiej było mieć „przeważenie” w euro. Na swoje „usprawiedliwienie” mam to, że patrząc długoterminowo (zerknijcie na wykres „walutowy” powyżej, a dokładniej na jego lewą część) frank i dolar były znacznie silniejsze wobec złotego niż euro. Nie jestem pewny czy mam już wystarczająco dużo argumentów, by zmienić podejście do euro na bardziej „przychylne”.
Jeśli chodzi o konkretne tematy inwestycyjne, to poza ogólnymi inwestycjami „all world” i „Asia” obstawiłem – za pośrednictwem specjalizujących się w tym zagranicznych funduszy Schroeder, VanEck, BlackRock i Templeton – zmiany demograficzne (dobry strzał, 18% w górę), kryptoaktywa (dobry strzał, ale to u mnie symboliczne 1-2% portfela, bo uważam, że krypto to piramida finansowa), przemysł obronny (dobry strzał, ale spóźniony) oraz wydobycie uranu i przemysł nuklearny (na razie bez szaleństw).
Stosunkowo niewielką część mojego portfela stanowią akcję największych firm technologicznych. Mam ich mniej niż wynika z ich udziału w indeksach, bo zawsze stawiałem bardziej na spółki value (czyli te już rozwinięte, „nudne” i przynoszące stabilne zyski, jak McDonalds, czy Coca-Cola) i spółki dywidendowe.
Część moich funduszy globalnych ma przegięcie w kierunku spółek value, co oznacza, że nie wykorzystałem w pełni potencjału hossy spółek Magnificent 7. Na szczęście są fundusze, które specjalizują się w przeczesywaniu świata w poszukiwaniu spółek technologicznych mających rozsądne wyceny i korzystających na rewolucji AI. Poważnie się im przyglądam (o niektórych było w „Subiektywnie o Finansach”).
Dwucyfrowe zyski z inwestowania w obligacje
Inwestowanie w obligacje ma różne oblicza. Bezpośrednio można inwestować w detaliczne obligacje rządowe (mój wynik na portfelu obligacji rocznych, trzyletnich i dziesięcioletnich oraz obligacji detalicznych rodzinnych to 14%) oraz w obligacje emitowane przez firmy, których oprocentowanie zwykle jest oparte na stawce WIBOR (mój wynik w skali roku na portfelu obligacji korporacyjnych to 12% (czyli WIBOR średnioroczny plus jakieś 4%, jak widzicie, staram się inwestować raczej ostrożnie), żadna z dziewięciu spółek, w które zainwestowałem, nie zaliczyła defaultu). W obu przypadkach to był dobry strzał.
W ramach portfela obligacji detalicznych wciąż obstawiam wariant „inflacyjny”, czyli obligacje dziesięcioletnie z oprocentowaniem uzależnionym od inflacji. Stanowią one – tak na oko – 70% inwestycji. Pozostałe to w większości obligacje trzyletnie o stałym oprocentowaniu, które będą dawały lepsze stopy zwrotu w sytuacji, gdyby inflacja spadła do 4%. Najlepsza z moich obligacji skarbowych w tym roku wypłaciła 20,5% zysku. Przy inflacji 6,6% – to jest absolutny hit.
Można też inwestować w fundusze kupujące obligacje na giełdzie. Światowy ETF oparty na tych obligacjach w 2023 r. zanotował wynik bliski zeru (iShares World Government Bond Index Fund), ale z kolei podobny indeks oparty na polskich obligacjach rządowych TBSP – jest w 2023 r. aż 13% na plusie.
Moich pięć funduszy obligacji światowych (w tym jeden obligacji krótkoterminowych, dwa papierów długoterminowych i dwa obligacji korporacyjnych) wykręciło łącznie 10% w skali roku (byłoby lepiej, ale był wśród nich fundusz dolarowy, któremu lwią część zysków „zjadły” różnice kursowe).
Ale – przy obligacjach myślę, że warto to zaznaczyć – przeliczam wszystkie wyniki na złote wyłącznie na użytek „wspólnego mianownika” w tym tekście, realnie kompletnie nie bolą mnie straty na różnicach kursowych (ani przy akcjach, ani przy obligacjach, ani przy depozytach), mam dobrze pracujące aktywa zapewniające zyski w dolarach lub euro i na prywatny użytek w ogóle nie przeliczam wyników na złote.
Łącznie na rynku obligacji mam ponad 23% pieniędzy i ta część zarobiła 12% w skali roku. Przy czym 60% inwestycji stanowią polskie obligacje detaliczne (jako się rzekło, w większości antyinflacyjne), 25% obligacje korporacyjne (polskich i zagranicznych firm, mam np. oprocentowane na 3,25% obligacje Oracle), zaś 15% fundusze obligacji polskie i zagraniczne (głównie globalne).
Trzecia ćwiartka to bankowe depozyty, które w przypadku osób będących na początku drogi do budowania zamożności powinny zajmować „pełną” ćwiartkę jako element stabilizujący i zwiększający płynność. W moim, liczonym już w milionach złotych portfelu staram się ograniczać gotówkę i jej ekwiwalenty – jednak mimo wszystko jest jej 12% ze względu na to, że zawsze lubię mieć płynność, by móc szybko skorzystać z jakiejś okazji.
Kłopot z depozytami polega na tym, że nie mam czasu zajmować się nimi czule (prowadzenie „Subiektywnie o Finansach”, wspieranie Homodigital.pl i zarządzanie kilkunastoosobową firmą pochłania trochę czasu – zwłaszcza że staram się też pisać dla Was możliwie często), więc nie wycisnąłem z nich więcej niż 4% w skali roku (szczególnie że jedna piąta z nich to pieniądze w walutach obcych, z jeszcze niższym oprocentowaniem niż złotowe depozyty, tutaj więcej o tym, gdzie m.in. trzymam obce waluty).
Ale jeśli ktoś z Was bardziej uważnie przeczesuje oferty banków (polecam nasze świetne narzędzie do tego), to dało się wycisnąć nawet 8% w skali roku. Jak udowodnił Maciek Bednarek – dało się w banku obronić wartość pieniądza – po raz pierwszy od wielu lat! Im większą „ćwiartkę” stanowią depozyty, tym bardziej warto powalczyć o 8% w skali roku zamiast 4%
Ćwiartka „alternatywna” o dwóch twarzach
Czwarta ćwiartka to oczywiście inwestycje alternatywne, czyli wszystko, co powinno „chodzić” inaczej niż akcje i obligacje. Zaliczam do nich m.in. nieruchomości, które stanowią 28% mojego portfela (uważam, że za dużo, w dłuższej perspektywie nie powinno to być więcej niż 15-20%).
Nie wyciskam z nich tyle, ile powinienem (nie wszystkie są wynajmowane, nie mam też bardzo agresywnego podejścia do dochodów z najmu), ale jako lokata kapitału sprawdzają się dość dobrze. Wzrost wartości ostrożnie szacuję na 6-7% w skali roku plus dochody z najmu – myślę, że w sumie mogło być 10%.
Wśród inwestycji alternatywnych lubię alkohole (w tym roku z powodu spadku kursu funta szterlinga nie zarobiłem, rynkowa cena moich alkoholi w złotych jest mniej więcej taka, jak rok temu), cesje amerykańskich polis na życie (pójdę przez to do piekła, ale na razie jeszcze nikt nie umarł, więc nie zarobiłem) i oczywiście metale szlachetne – złoto, srebro, platyna, fundusze inwestujące w kruszce oraz w akcje kopalń. Więcej o inwestowaniu w złoto przeczytajcie tutaj.
Srebro i platyna nawet w bazowej walucie – dolarze – potaniały, a złoto co prawda zyskało na wartości w dolarach (o 12%), ale to mniej więcej tyle, o ile staniał dolar w przeliczeniu na złotówki. Łącznie więc „szlachetna” część mojego portfela inwestycyjnego straciła na wartości ok. 8%, licząc w złotych.
Ale to właśnie tak ma działać – jeśli akcje i obligacje zarabiają, to inwestycje alternatywne muszą być najgorszą częścią portfela. One mają „działać” wtedy, gdy jest wojna, epidemia, albo inna zaraza. Cztery ćwiartki właśnie na tym polegają, że gdy jedna zarabia, druga „odpoczywa”. Inwestycje alternatywne „pozanieruchomościowe” to jakieś 6% mojego portfela, chciałbym, żeby było to ciut więcej.
Łącznie cztery ćwiartki dały w tym roku mniej więcej 11% stopy zwrotu, czyli znacznie więcej niż 6,6% inflacji. Dwucyfrowe zyski z części akcyjnej (mimo strat na różnicach kursowych i z inwestycji w Azji oraz z niedoważania nowych technologii), również dwucyfrowe z inwestycji w obligacji – to plusy. Minus to „zadyszka” części alternatywnej (nie licząc nieruchomości). I tak właśnie ma być.
Dostrzegam problem, który będę musiał w kolejnych latach rozwiązać – otóż przestała się sprawdzać zasada, że jeśli akcje rosną, to obligacje spadają i na odwrót. Te dwie klasy aktywów zaczęły „chodzić” razem, to powoduje, że wahliwość portfela będzie większa. I to mi się nie podoba. Muszę znaleźć nowe sposoby – obok tych, które już stosuję – na zmniejszanie wahliwości wywoływanej przez jednoczesne spadki akcji i obligacji.
Trzy ćwierci od niechybnej śmierci
11% rocznie? Ktoś może powiedzieć – kiepski wynik, skoro na akcjach Magnificent 7 można było mieć 70% zysku. Pamiętajcie jednak, że to jest portfel długoterminowy, który ma zapewniać realne zyski w perspektywie dekad, a nie pojedynczych lat. Ma być w miarę stabilny i sprawdzać się w każdej sytuacji, W czasie załamania po wybuchu pandemii COVID-19, gdy rynek akcji załamał się o 30%, ten portfel stracił może ze 4%. On nigdy nie będzie zarabiał 50% w skali roku, ale też nigdy nie spadnie o 30-40%.
Czytacie codziennie o sukcesach spekulantów, którzy pomnażają miliony w dziesiątki milionów (są ludzie utalentowani, którzy to potrafią, ale nie jest to robota dla każdego – no i to jest full time job). Czytacie o inwestorach, którzy mają same udane inwestycje i wszystko im się udaje. Czytacie o niezawodnych strategiach, które zawsze wygrywają. Prawda jest taka, że inwestowanie jest niemożliwe bez popełniania błędów. Chodzi o to, by popełnić ich jak najmniej.
11% rocznie to niewiele więcej niż 8%, które – przy odrobinie szczęścia – można było wycisnąć z bankowego depozytu. Tyle że po pierwsze bankowy depozyt nie zawsze tyle zapłaci, a po drugie – tych kilka punktów procentowych pomiędzy dochodowością bankowego depozytu i inwestowaniem pieniędzy na rynku przekłada się na gigantyczną kasę w długiej perspektywie.
Wpłacając 1000 zł miesięcznie przez 30 lat ze stopą zwrotu 6%, uzyskam milion złotych. A wpłacając ten sam 1000 zł na 8% rocznie, po 30 latach będę mieć półtora miliona. Tak niewielka różnica i pół miliona złotych wtę lub wewtę. Wpłacając ten sam 1000 zł ze stopą zwrotu 10% rocznie, kończę po 30 latach oszczędzanie z kwotą 2,3 mln zł. A więc prawie 2,5-krotnie większą. Im większe kwoty są w portfelu, tym bardziej każdy punkt procentowy powtarzalnego zysku ma znaczenie.
I jeszcze druga uwaga: dobrze zdywersyfikowane portfele nigdy nie są tak dobre, jak ich najlepsze składniki. Np. rok temu najlepszą strategią było zainwestować 100% pieniędzy w obligacje skarbowe antyinflacyjne. Relacja zysku do ryzyka nawet dziś jest w przypadku tych obligacji najkorzystniejsza. Wiedziałem o tym, ale mam zasadę, że żadna, nawet najpewniejsza inwestycja nie ma prawa zajmować więcej niż 10% portfela.
Każdy inwestuje na własne ryzyko i na własną odpowiedzialność. Dlatego nie podaję konkretnych pozycji w moim portfelu, nie publikuję składu portfela (jeśli to kiedyś będę robił – to za paywallem, dla wyselekcjonowanych ludzi, którzy potwierdzą własnymi pieniędzmi, że są gotowi zrobić wszystkie moje błędy i będę miał pewność, że to nie zniszczy ich życia).
Po pierwsze nie jestem nieomylny (heloł, czytacie gościa, który nie pobił benchmarków i jeszcze się do tego przyznaje). Po drugie to, co dobre dla mnie, nie musi być dobre dla każdego i każdej z Was. A po trzecie bezkrytyczne śledzenie internetowych guru to pójście na łatwiznę. Inwestowanie nie jest trudne, ale każdy powinien je tak ułożyć, żeby czuć się z tym komfortowo.
Cztery ćwiartki można zmontować dużo prościej (i może nawet taniej, efektywniej) niż ja to robię. Ja się inwestowaniem bawię i pasjonuję, dlatego mój portfel ledwo się mieści w potężnym excelu. Wasz nie musi. Jeśli poszukujecie sprawdzonych dostawców funduszy, ETF-ów i usług depozytowych – na końcu niniejszego tekstu znajdziecie listę firm, którym powierzam swoje prywatne pieniądze. Polecam też e-booki, w których piszę (wraz z kolegami) o tym, jak zaprogramować swoją zamożność i zbudować prosty portfel zgodny z zasadą czterech ćwiartek.
———————–
ZAPLANUJ SWOJĄ ZAMOŻNOŚĆ. INWESTUJ PROSTO. Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zasada czterech ćwiartek. Inwestowanie w ETF-y. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
Czy cztery ćwiartki sprawdzą się w trudnym 2024-tym?
Jak będzie z inwestowaniem w 2024 r.? Polskie akcje już chyba aż tak świetnie nie będą „pracowały”. Jeśli inflacja odbije, to liczę na zyski z obligacji skarbowych i korporacyjnych. Jeśli spadnie – na zyski z akcji globalnych i funduszy obligacji. Sądzę, że nieruchomości zaliczą „odpoczynek”, ale złoty już nie będzie zyskiwał na wartości (duże potrzeby pożyczkowe państwa).
Jeśli rozszerzy się wojna na Bliskim Wschodzie, ceny ropy naftowej i żywności pójdą w górę, a wybory w USA wygra Trump i świat zacznie chwiać się w posadach – spodziewam się lepszych czasów dla złota oraz – chyba – dla dolara. Ale mając pieniądze podzielone na umowne „cztery ćwiartki” (i to podzielone na różne waluty oraz przechowywane w różnych miejscach na świecie) jesteście kuci na cztery kopyta. Dobrego 2024-go!
Czytaj więcej o prognozach na 2024 r.: „Im dalej w las, tym ciemniej”. Zarządzający aktywami z Wall Street mają dla polskich inwestorów ostrzeżenie na 2024 r. Nie będzie już tak łatwo o zyski?
Czytaj też rozmowę z ekspertem: Jak lokować pieniądze w 2024 r.? Akcje czy obligacje? Dolar czy euro? Ameryka czy emerging markets? Jak inwestować w zmiany demograficzne, OZE i AI?
————
GDZIE DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT?
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl.
>>> NAJLEPSZE DEPOZYTY TERMINOWE
>>> NAJLEPSZE KONTA OSZCZĘDNOŚCIOWE
————
CZTERY ĆWIARTKI? MACIEJ SAMCIK POLECA:
>>> Prosto i tanio inwestuję oszczędności na emeryturę w funduszach TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet, kliknij ten link i wpisz kod promocyjny „MSAMCIK2023”.
>>> Usługi doradztwa inwestycyjnego wypróbuj w BNP PARIBAS. To bank mający dostęp do ekspertyzy analityków i doradców inwestycyjnych z całego świata, oferuje doradztwo inwestycyjne i rekomendacje uprawnionych do ich wydawania, licencjonowanych ekspertów. Doradztwo inwestycyjne w tym banku jest dostępne już dla osób dysponujących kwotą 100 000 zł. Z kolei ALIOR BANK polecam do inwestowania w obligacje komercyjne.
>>> Sztabki złota kupuję wygodnie „po kawałku” na GOLDSAVER.PL. W tym sklepie internetowym (należącym do renomowanego sprzedawcy złota, firmy Goldenmark) każdy może kupić sztabkę złota we własnym tempie i bez zobowiązań. Kliknij ten link, załóż konto, a otrzymasz bonus w wysokości 100 zł. Możesz także wpisać kod „SoF” w formularzu rejestracji. Subiektywna recenzja tego rozwiązania jest tutaj.
>>> Portfel globalnych inwestycji buduję razem z XTB, by mieć wszystko w jednym miejscu. Podobnie jak wielu innych inwestorów – używam i polecam aplikację do inwestowania XTB, gdzie nie płacisz prowizji za inwestowanie w ETF-y z całego świata (aż do wartości 100 000 euro obrotu miesięcznie), a masz możliwość budowania portfela z różnych aktywów. Gdybyś chciał korzystać z kontraktów CFD, czyli zawierających dźwignię finansową, to pamiętaj, że ryzykujesz całością kapitału i że większość inwestorów indywidualnych osiąga na takich inwestycjach straty. Przemyśl to dobrze.
>>> Pieniądze bezpiecznie przechowuję za granicą w SAXO BANK. Część swoich oszczędności mam w duńskim Saxo Banku. To bank inwestycyjny z siedzibą w Kopenhadze. Saxo Bank oferuje porządne oprocentowanie pieniędzy. Konto jest bezpłatne dla większości klientów (trzeba dokonać jedną transakcję w roku lub mieć wartość rachunku powyżej 10 000 euro).
>>> Fundusze z całego świata bez prowizji mam na platformie F-TRUST. Wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat (pomijając oczywiście opłaty za zarządzanie pobierane przez fundusze) mogę lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata. Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o Finansach”. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych na F-Trust jest możliwe po wpisaniu kodu promocyjnego „ULTSMA”.
WAŻNY DISCLAIMER: Pamiętaj, to nie są porady inwestycyjne, ani tym bardziej rekomendacje. Jestem tylko blogerem i dziennikarzem, nie mam licencji doradcy inwestycyjnego i nie mogę wydawać rekomendacji. Dzielę się po prostu swoim doświadczeniem i tylko tak to traktujcie. Twoje pieniądze to Twoje decyzje, a ja – o czym się już wielokrotnie przekonałem – nie jestem nieomylny, mimo ponad 20-letniego doświadczenia w inwestowaniu własnych pieniędzy. Weź to proszę pod uwagę czytając ten i inne teksty o inwestowaniu.
————
zdjęcie tytułowe: Geralt/Pixabay