Ostatnie orzeczenie TSUE sprawia, że jest pewne jak w banku, iż sądy zaleje fala nowych pozwów. Kłopot w tym, że sądy już teraz nie są w stanie poradzić sobie z tymi już złożonymi. Jak długo frankowicze poczekają na sprawiedliwość? I jak to zmienia krótkoterminową stawkę w tej grze? Już nie liczy się wyrok, tylko zabezpieczenie?
Co piąty frankowicz, który kiedykolwiek miał kredyt – oraz co trzeci z „aktywnym” kredytem – już poszedł do sądu. Czynnych umów jest 340 000, czyli mniej więcej połowa tego, co było jeszcze dziesięć lat temu. Część osób wcześniej pospłacała kredyty albo je przewalutowała na złotowe. Po nowym orzeczeniu TSUE część osób spłacających raty zapewne jednak złoży pozew przeciwko swojemu bankowi. Pewnie 10-20% z nich tylko czekała na ostateczne rozstrzygnięcie sporu o kapitał.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Co ta fala pozwów będzie oznaczała dla banków – to inna sprawa (na razie mocno narzekają i są przy tym mocno denerwujący). Na razie bankowcy mają założonych ok. 30 mld zł rezerw na przegrane sprawy i te rezerwy pokrywają jakieś 35% ich portfeli kredytowych. A więc z grubsza odpowiadają liczbie złożonych przez klientów pozwów. Jeśli ta liczba się np. podwoi, to banki będą musiały założyć kolejne rezerwy i zobaczymy, co to oznacza nie tylko dla ich zysków, ale przede wszystkim dla kapitałów. Ale ja dziś nie o tym.
Z punktu widzenia frankowicza ważne jest inne pytanie: kiedy mam szansę na korzystny, prawomocny wyrok? W zasadzie jest niemal pewne, że ten wyrok będzie pozytywny, a więc kredyt stanie się bezodsetkowy i bank będzie musiał zwrócić pewną kwotę – o ile klient spłacił już więcej, niż wynosił pierwotny kapitał, co przeważnie już nastąpiło. Kasa w domowym budżecie się przyda, więc wyrok też by się przydał szybko.
Ale to się nie wydarzy (raczej). Ze szczątkowych danych banków oraz z sądów można wywnioskować, że obecnie jest w sądach ok. 120 000 – 130 000 spraw dotyczących kredytów frankowych, nieco więcej niż rok temu. Lawina procesów jest gigantyczna. W 2021 r. napłynęło 50 000 nowych spraw, zaś w 2022 r. – według danych dużej frankowej kancelarii Votum – klienci złożyli kolejne ok. 60 000 pozwów. Ale z drugiej strony banki zawarły też ok. 50 000 ugód (część z klientami, którzy złożyli pozew, co mogło obniżyć statystyki „aktywnych” spraw).
Fala pozwów zaleje sądy. Jak długo frankowicz poczeka na wyrok?
W tym roku fala pozwów przybierze na sile. Niemal na pewno do sądów napłynie ponad 100 000 nowych pozwów. W samym tylko pierwszym kwartale 2023 r. – a więc jeszcze przed orzeczeniem TSUE – frankowicze złożyli świeżutkie 18 300 pozwów (dla porównania: rok wcześniej o tej samej porze – 16 200, a dwa lata wcześniej – 13 000). A więc już tylko na podstawie wcześniejszych trendów można się było spodziewać co najmniej 70 000 nowych pozwów w 2023 r. A po orzeczeniu TSUE te trendy nabiorą na pewno tempa.
Co jest po drugiej stronie? Nędza. Liczba wyroków, które zapadają w sądach, jest znacznie mniejsza niż liczba wpływających pozwów. Z danych zebranych przez Votum Robin Lawyers wynika, że w 2022 r. zapadło 9596 wyroków w sprawach frankowych (97% korzystnych dla klientów). Rok wcześniej było to tylko 2780 wyroków. A w kolejce czeka – przypomnijmy – jakieś 130 000 spraw!
Nawet jeśli – jakimś cudem – sądy będą w stanie np. podwoić wydajność, roczne procesowanie 20 000 spraw frankowych to byłaby kropla w morzu potrzeb. Trzeba się spodziewać, że ludzie złożą co najmniej pięć, sześć razy więcej nowych pozwów, które mogą zwiększyć kolejki do nawet ponad 200 000 czekających na rozstrzygnięcie spraw.
Jeszcze bardziej przygnębiające są statystyki spraw rozstrzygniętych prawomocnie, czyli wyroków, które definitywnie zamykają spór frankowicza z bankiem. W pierwszym półroczu 2022 r. było ich 656, zaś w drugim prawie tysiąc. Łącznie Votum podliczył zakończone prawomocnie spory na 1561 w całym 2022 r. (z czego kredytobiorcy wygrali 98,5%). Nawet jeśli kancelaria nie uwzględniła wszystkich zakończonych procesów, mówimy o bardzo niskiej liczbie.
Oczywiście: ona będzie rosła, bo druga instancja jest pochodną pierwszej i jeśli w zeszłym roku przez to sito przeszło 10 000 spraw, to duża część z nich w tym roku „zaliczy drugą bazę”. A trzeba też pamiętać, że w całkiem niemałej liczbie procesów do drugiej instancji nie dochodzi, bo bank się nawet nie odwołuje. Czyli liczba sfinalizowanych w zeszłym roku spraw na pewno jest gdzieś pomiędzy 1600 a 10 000.
————————————-
FINANSOWE PUZZLE, CZYLI JAK OSIĄGNĄĆ DOBROBYT
Jak ochronić się przed inflacją? Jak zapewnić dobrą przyszłość dziecku? Jak zaprojektować domowy budżet? Jak wyjść z długów? Jak znaleźć się na autostradzie do bycie rentierem? Ekipa „Subiektywnie o Finansach” przygotowała pakiet e-booków, w których znajdziesz konkretne odpowiedzi na te pytania, a także rady, tipy, wykresy, wyliczenia. Do końca weekendu specjalna promocja! Zobacz i ułóż z nami finansowe puzzle. Kliknij i zamów, to może być Twoja najlepsza inwestycja w wiedzę
————————————-
Kolejka do sędziego ma pięć lat. A co będzie, gdy nadejdzie fala pozwów?
Gdyby się okazało, że tych 10 000 rozpatrywanych rocznie spraw to jest maksimum wydajności polskiego systemu sprawiedliwości, bylibyśmy ugotowani. Przy 130 000 spraw już czekających i pewnie ponad 200 000 na koniec tego roku, średni czas oczekiwania na rozstrzygnięcie w uproszczeniu mógłby sięgnąć… 20 lat. To uproszczenie, ale chyba nie takie znowu duże.
Zdaje się to potwierdzać komentarz mec. Adriana Goski z SubiGo, który dostałem. Mecenas szacuje, że w ciągu roku po wydaniu przez TSUE korzystnego wyroku dla frankowiczów ok. 30-40% kredytobiorców spośród tych, którzy jeszcze nie podjęli żadnych kroków, złoży pozwy bankom. A więc potwierdza, że do 130 000 „aktywnych” spraw może dojść jeszcze 100 000. I dojdzie do paraliżu sądów.
„Ministerstwo Sprawiedliwości już powinno brać to pod uwagę, szukając możliwości zwiększania liczby pracowników w sądach. Jeden sędzia fizycznie jest w stanie orzec w 300-400 sprawach frankowych rocznie, ale jeśli będzie miał ich np. po 3000-4000, to czas orzekania wydłuży się o kolejnych kilka lat. I jeżeli nic się w tej kwestii nie wydarzy, to czekają nas spore zatory z sądach, które mogą potrwać wiele lat”.
Na jednego sędziego w tzw. frankowym wydziale warszawskiego Sądu Okręgowego przypada 1600 spraw do „przeprocesowania”. Za chwilę może być dwa razy więcej. Na Prawo.pl przeczytałem artykuł, w którym eksperci zastanawiają się, jak można byłoby zwiększyć szybkość działania sędziów, ale wnioski nie są optymistyczne, bo większość z nich jest niemożliwa do zastosowania z przyczyn formalnych.
Przy okazji uwidoczniło się – a fala pozwów jeszcze to uwypukli – jakim katastrofalnym błędem było uchwalenie kompletnie nieżyciowej ustawy o pozwach zbiorowych. Zbieranie się frankowiczów w kilkutysięczne grupy i rozpatrywanie ich spraw wspólnie mogłoby być lekarstwem na paraliż sądowy, który dziś wydaje się nieunikniony.
Jest jeszcze trochę czasu, nim nadejdzie fala pozwów. Można więc przynajmniej próbować się przygotować. Mec. Goska apeluje o stworzenie wydziałów frankowych we wszystkich najważniejszych Sądach Okręgowych (teraz jest tylko w Warszawie), ale chyba nie istnieje taka liczba sędziów, która miałaby szansę ogarnąć taką falę pozwów, która się do nas zbliża.
Zmienia się stawka w grze? Teraz idzie o zabezpieczenie
Taka sytuacja oznacza, że z punktu widzenia klientów stawką w grze (bieżącą) jest nie tyle ostateczny wyrok w rozsądnym czasie, lecz… zabezpieczenie powództwa. To, co względnie szybko można ugrać – zwłaszcza po drugim czwartkowym wyroku TSUE w sprawie zabezpieczeń właśnie – to niepłacenie rat do czasu zakończenia procesu. Czyli de facto zawieszenie obciążenia domowego budżetu ratą na czas nieokreślony. Takie zabezpieczenie ma sens, bo jeśli proces ma trwać np. przez 10 lat, a kapitał jest już i tak spłacony…
Co ciekawe, zabezpieczenie powództwa ma sens także w przypadku tych osób, które kapitału jeszcze nie spłaciły. Nawet jeśli za wspomniane 10 lat będą musiały ten brak uzupełnić, to wówczas wartość realna tych pieniędzy będzie znacznie niższa. A więc w każdym przypadku zgoda sądu na niepłacenie rat może być w zasadzie jedyną osiągalną w rozsądnym czasie korzyścią. Nie trzeba płacić rat, jest spokój z kredytem, a wyrok może będzie, jak już pójdę na emeryturę.
Możemy mieć więc wkrótce nie tylko 200 000 konsumentów, którzy są w sądowych sporach ze swoim bankiem. To może być 200 000 konsumentów, którzy są w sporze sądowym i zaprzestali spłacać raty. Podobno jest to już coraz częstsze zjawisko, ale dziś jest raczej „samowolką”, a po orzeczeniu TSUE może być zachowaniem zalegalizowanym, a więc masowym.
Gdyby 200 000 umów z przeciętną ratą 3000 zł miesięcznie przestało się „spłacać”, to bankom nie wpłynęłoby do kas 7 mld zł. Dziś co prawda w sektorze bankowym mamy nadpłynność (liczoną w dziesiątkach miliardów złotych), ale taka wyrwa – pomijając kwestię rezerw na finalny wynik procesu – mogłaby wywołać bardzo ciekawy skutek w postaci walki o depozyty klientów. Czyżby więc nieoczekiwanym efektem działań TSUE mógł być… wzrost oprocentowania depozytów wymuszony spadającą płynnością banków wskutek zabezpieczeń roszczeń frankowiczów?
Nie zmienia to faktu, że banki na dłuższą metę będą się starały przerzucić koszty frankowej porażki na klientów – kredytobiorców, posiadaczy kont osobistych, deponentów – ale gra się tak, jak przeciwnik pozwala i być może przynajmniej na jakiś czas deponenci ujrzą również pozytywne skutki działań TSUE.
Z punktu widzenia banków paraliż sądowy daje pewien argument do dyskusji z klientem, czy może jednak nie lepiej zawrzeć ugodę. Co do zasady – po ostatnich orzeczeniach TSUE jedyny wariant ugody, który czysto finansowo ma sens, to taki, w którym bank godzi się na zapłatę przez klienta nominalnej, początkowej wartości kredytu plus jakiejś kwoty, która będzie porównywalna do kosztów prowadzenia sprawy w sądzie.
Ale biorąc pod uwagę, że ta sprawa w sądzie może trwać i 10 lat, być może klient – przede wszystkim ten, który już dawno spłacił kapitał i ma np. 100 000 zł do ugrania, jednak zgodzi się na ugodę, żeby dostać np. 60% tych pieniędzy teraz, a nie za 10 lat (co prawda z odsetkami, ale jednak już na emeryturze)?
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ RANKING LOKAT, KONT OSZCZĘDNOŚCIOWYCH I BANKOWYCH OKAZJI:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
zdjęcie tytułowe: Kadr z filmu Geostorm