Kilka tygodni temu opisywaliśmy debiut karty wielowalutowej Cinkciarz.pl, zastanawiając się, czy może ona zagrozić takim tuzom jak Revolut czy Twisto. Sporą szansę na to, żeby przynajmniej „zawstydzić” dużych graczy, ma kolejny debiutant – wchodząca dziś na rynek aplikacja ZEN. Karta wielowalutowa z wygodną aplikacją to pikuś. Ale obiecują też błyskawiczny cashback, przedłużoną gwarancję za darmo i zakupowe assistance, gdy coś pójdzie nie tak. Nie byłbym sobą, gdybym nie potestował
Odkąd Revolut zrobił na polskim rynku karierę jako niebankowa – i w podstawowej wersji wciąż darmowa, choć już powoli od tej darmowości odchodząca – aplikacja do wygodnego płacenia, banki muszą bardziej się starać, żeby utrzymać lojalność swoich klientów. Ale nie tylko jeden Revolut im zagraża. Przez chwilę wydawało się, że porównywalną karierę na polskim rynku zrobi Twisto (ale nie jest to dziś takie pewne, bo przestało być tanie).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ciekawą „niebankową” opcją na codzienne kupowanie może być w niedalekiej przyszłości Cinkciarz.pl, który ma dużą bazę klientów „walutowych” i już zaczął myśleć o tym, żeby się nimi zaopiekować bardziej wieloaspektowo. Moim zdaniem swoją kartę wypuści też niebawem Allegro, które ostatnio weszło w kredytowanie zakupów (dzięki usłudze Allegro Pay) i robi wszystko, żeby jak najgłębiej wbić się w życie swoich użytkowników.
Klientów zbierają też pracowicie aplikacje takie jak DiPocket, Igoria, Monese czy – działająca na trochę innych zasadach – Curve (tutaj nie ma żadnych usług dodatkowych poza „przedłużaczem” wielowalutowym, ale za to działającym jak złoto). Zapewne przetrwają tylko najsilniejsi marketingowo, oferujący najwygodniejsze aplikacje i mający w sobie „to coś”, co odróżni ich od konkurencji.
Dziś na rynku zadebiutowała kolejna niebankowa aplikacja – ZEN. Firma ma siedzibę w Polsce, ale zezwolenie na działalność finansową (licencja pieniądza elektronicznego) otrzymała na Litwie. ZEN zaoferowała właśnie pakiet cyfrowych usług: karta płatnicza z kontem wielowalutowym i aplikacją mobilną. W cenie jest bezspreadowa wymiana walut, cashback zakupowy, usługi ubezpieczania zakupów oraz przedłużona o rok gwarancja na elektronikę
Twórcą tego przedsięwzięcia jest Dawid Rożek, który wcześniej „urzeźbił” znaną platformę do sprzedaży gier online G2A.com (20 mln klientów w wielu krajach). ZEN ma powtórzyć ten sukces – już na starcie chce podbić 32 kraje, a jej domyślnym językiem jest angielski.
Czym ZEN chce się wyróżnić na tle milionów aplikacji do płacenia?
Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym od razu pierwszego dnia się nie zarejestrował i nie potestował. Ale zanim powiem Wam, czy Revolut ma się czego bać, dwa słowa o tym, czym ZEN ma zamiar się wyróżnić wśród wielu aplikacji do płacenia w sklepach stacjonarnych oraz w internecie.
Na pierwszy rzut oka – nic nowego. W ramach ZEN dostajemy konto wielowalutowe, które możemy wygodnie doładować za pomocą BLIKa, przelewu bankowego oraz karty płatniczej. Do tego jest karta plastikowa (do zakupów w sklepach) oraz wirtualna (do zakupów w internecie czy opłacania abonamentów). Zakupy są bez prowizji, opłat i spreadów, niezależnie od waluty – są rozliczane po kursie Mastercarda.
Jest też – to już nie jest standard w pozabankowych aplikacjach – program cashback pozwalający odzyskać kilka procent wartości zakupów. Żeby dostać zwrot, trzeba kupić coś w internecie, klikając link do cashbacku, a potem zapłacić zań kartą ZEN.
Na pierwszy rzut oka wysokość zwrotów nie różni się szczególnie od tego, co mają w ofercie inne platformy cashbackowe. Takie np. goodie dokłada też gazetki, kupony promocyjne, listy zakupowe i inne gadżety pomocne w zakupach. Ale w ZEN obiecują, że pieniądze w ramach cashbacku będą wracały na konto szybciej niż u konkurencji – w ciągu… 15 sekund. Nazywają to „instant cashback”. Przetestuję i dam znać czy rzeczywiście jest taki „instant”.
Są też dwa inne gadżety, którymi ZEN chce się wyróżnić. Pierwszy to możliwość szybkiego odzyskania pieniędzy po nieudanym zakupie (coś a la chargeback, ale działający znacznie szybciej). Drugi – przedłużona o dodatkowy rok gwarancja dotycząca zakupów nowego sprzętu elektronicznego opłaconych kartą ZEN (to podobna gwarancja do tej, którą nam oferują np. w elektromarketach za równowartość 10-15% ceny towaru).
Jeśli chodzi o pierwszy z tych gadżetów, to też jeszcze nie zdążyłem go przetestować, ale wygląda to jak takie assistance zakupowe. Wybieram określoną transakcję z historii w aplikacji, klikam ikonkę „uzyskaj zwrot pieniędzy”, wyłuszczam w specjalnym okienku problem i ewentualnie załączam dokumenty (przykładowo zdjęcia uszkodzonego sprzętu). Zespół ludzi (albo robotów?) zatrudnionych do rozkminiania takich problemów ma zrobić tak, żebym dostał kasę z powrotem. Czy to działa? Sprawdzimy.
Jeśli zaś chodzi o przedłużoną o rok gwarancję, to jest to polisa od firmy AXA, która generalnie działa w przypadku awarii sprzętu po upływie gwarancji. Jest tam trochę wyłączeń, np. polisa nie zadziała, jeśli sprzęt zepsuje się z powodu awarii dostaw prądu (jakieś przepięcie itp.), jeśli jest źle konserwowany albo jeśli miał wadę „wrodzoną”. No ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
Wchodzenie na pokład i odwieczny dylemat nieufnego internauty
Dobrą stroną ZEN jest dość szybki i nieskomplikowany sposób przyjmowania użytkownika „na pokład”. Na początku podaje się numer telefonu i kod SMS wysłany na ten numer. Potem ustalam hasło i e-mail, podaję swój adres, a na końcu jest potwierdzenie tożsamości za pomocą dowodu, paszportu albo karty pobytu. Trzeba zrobić zdjęcie obu stron dokumentu, a potem swojej twarzyczki. W moim przypadku potwierdzenie samcikowatości zajęło jakieś pół minuty (dostawcą usługi jest iDenfy).
Tutaj oczywiście pojawia się dylemat: czy przekazywanie zdjęć np. dokumentu tożsamości (jego obu stron) bliżej nieznanemu fintechowi o niezbadanej reputacji i nieustalonych standardach bezpieczeństwa danych jest bezpieczne. No ale to już zależy od indywidualnego podejścia każdego z nas do przekazywania zdjęć i skanów dokumentów na zewnątrz.
Doładowanie konta ZEN jest nieskomplikowane (BLIK, przelew, karta płatnicza, Google Pay i Apple Pay, a także wpłata na konto w sieci sklepów Żabka oraz wewnętrzne doładowania ZEN Buddies).
Warto wspomnieć też, że ZEN ma polskie numery kont IBAN, dzięki czemu przelewy z polskich banków są traktowane jako krajowe, co sprawia, że nie generują dodatkowych kosztów oraz dochodzą w ciągu najdalej kilku godzin (w ramach sesji Elixir). Oczywiście w ramach aplikacji przelewy „chodzą” błyskawicznie i za darmo (jak każde inne przelewy w ramach jednej aplikacji albo np. w ramach BLIKa).
————————–
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy z ekspertem od wyciskania o tym, jak wycisnąć ostatnie soki z Black Friday. Niektórzy obstawiają rabaty przy kasach, inni – kody rabatowe w internecie. Jeszcze inni szykują się na zakupy z kartami płatniczymi, w których znajduje się możliwość zwrotu części pieniędzy za zakupy. Jeszcze inni zakładają konta w platformach cashbackowych. Co się bardziej opłaci? Jak zmaksymalizować zyski? Na co uważać w Black Friday i nie tylko? Podcast do odsłuchania tutaj
————————–
Koniec darmowej fintechowości? Spokój ZEN nie jest za friko. ZEN kosztuje
Zła wiadomość: to wszystko nie jest za darmo. Darmowy jest tylko 30-dniowy okres próbny, potem włączają się opłaty, co najmniej 0,99 euro miesięcznie (czyli niecałe 5 zł, podobnie jak przeciętne konto bankowe).
Za to jedno euro miesięcznie można korzystać z ograniczonej palety usług. Owszem, jest 20 subkont w najpopularniejszych walutach z możliwością bezspreadowej wymiany, ale tylko do 5.000 euro miesięcznie (potem włącza się spread rzędu 0,3%). Jest też możliwość wykonania dwóch przelewów w euro (systemem SEPA) oraz jednego w innej walucie (SWIFT) za darmo (potem płaci się 10 eurocentów za SEPA i 3 euro za SWIFT).
W najtańszym pakiecie można mieć tylko jedną fizyczną kartę (na szczęście jej dostawa jest darmowa) oraz trzy wirtualne, zaś darmowe wypłaty z bankomatów na całym świecie są możliwe tylko do równowartości 300 euro.
Ograniczone są też usługi ochrony w przypadku zakupu uszkodzonego towaru za pomocą karty ZEN (można składać jedną reklamację „chargebacko-podobną” miesięcznie), a także przedłużonej gwarancji (suma ubezpieczenia tylko do 1.500 euro na wszystkie urządzenia elektroniczne i AGD zakupione w ciągu roku)).
Droższy pakiet kosztuje 4,99 euro miesięcznie, tam limity są wyższe albo w ogóle są zniesione (są też dwa pakiety usług dla firm, którym przyjrzę się później, być może porównując je z tym, co dla przedsiębiorców oferuje Revolut). Porównując jednak limity i dostęp do podstawowych usług można powiedzieć, że usługi ZEN są konkurencyjne.
Wydaje mi się, że będąc typowym konsumentem trzeba się mocno spocić, żeby robić zakupy powyżej 5.000 euro miesięcznie, a nawet jeśli się to zdarzy, to „dodatkowy” spread będzie niewysoki. Wypłaty z bankomatu są w ZEN dość mocno limitowane, a opłata za przekroczenie to aż 1,5% od wartości wypłaty. Ale za to jest możliwość darmowego przelewu SEPA i SWIFT. Przedłużona gwarancja jest trochę „marketingowo napompowana”, ale za to darmowa (czyli w cenie pakietu).
Byłbym zapomniał: Nie ma najmniejszego problemu, żeby kartę ZEN – zarówno tę wirtualną, którą mogę wyrobić w ciągu 5 sekund, jak i tę plastikową, która przybędzie pocztą za kilka dni – „zapakować” do smartfona w ramach Apple Pay i Google Pay.
Czy ZEN zawstydzi Revoluta i Twisto?
Ogólnie rzecz biorąc ZEN jest dość ciekawą alternatywą dla Revoluta (choć ten wprowadził ostatnio kilka nowości, którymi uciekł konkurencji), czy Twisto (w porównaniu z tą aplikacją ZEN-owi brakuje mechanizmu odroczonej płatności). Kilka miesięcy temu skrytykowałbym też obowiązkowy abonament, ale w czasach, gdy banki coraz rzadziej są darmowe 5-złotowa opłata być może nie będzie już tak zaporowa. Pytanie, w jakim tempie można ją „odzyskać” cashbackami.
To oczywiście sprawdzę w najbliższych tygodniach. Bankowcom radzę, by się ZEN-owi przyglądali, bo pakiet usług, który zaoferowała aplikacja jest dość zgrabny i fajnie opakowany od strony marketingowej. Ale to oczywiście tylko pierwsze wrażenie, bo w najbliższych tygodniach powiemy ZEN-owi „sprawdzam” na wirtualnych łamach „Subiektywnie o finansach”.
Zdjęcie tytułowe: Mika Baumeister/Unsplash