Niebawem platforma crowdfundingowa zrzutka.pl rozpocznie wydawanie nowego rodzaju kart. To system, który ma pozwolić drobnym przedsiębiorcom, np. elektrykom czy hydraulikom, inkasować pieniądze za usługi w formie bezgotówkowej, ale bez użycia klasycznego terminalu płatniczego. Potrzebna jest tylko wspomniana karta, konto na zrzutka.pl i smartfon z anteną NFC. Czy to może się udać? I dlaczego nie wystarczy zwykłe przekazywanie pieniędzy z telefonu na telefon, np. przez BLIK? Komu jest potrzebna karta „wpłatnicza”?
Świat płatności zmienia się w błyskawicznym tempie. Coraz częściej porzucamy gotówkę i sięgamy po karty, aplikacje płatnicze takie jak BLIK, Apple Pay, G-Pay, albo płacimy zegarkami. Naturalne zmiany przyzwyczajeń przyspieszyła pandemia. Banki i sklepy zachęcają nas do korzystania z bezgotówkowych form płatności, bo ponoć tak jest bezpieczniej. A żeby jak najrzadziej dotykać terminala do wstukania kodu PIN, niedawno podniesiono limit płatności „bezpinowych” z 50 zł do 100 zł.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Co zrobić, gdy przelew na BLIK nie jest hitem?
Odchodzenie od gotówki ma jednak swoje ofiary. To fachowcy, „złote rączki”, drobni przedsiębiorcy, z którymi do tej pory rozliczaliśmy w gotówce. Jak mogą odnaleźć się w bezgotówkowym świecie? Na przykład podpisać umowę z agentem rozliczeniowym na akceptację kart i wyposażyć się w przenośny terminal. Dziś akceptowanie kart z tradycyjnym terminalem jest znacznie tańsze niż jeszcze pięć, sześć lat temu.
Kiedyś firma musiała płacić za dzierżawę terminalu nawet 70-100 zł miesięcznie (w zależności od modelu). Dodatkowo mały przedsiębiorca płacił 3-4% prowizji od każdej transakcji. Dziś tradycyjny terminal można już mieć za 30-50 zł, a prowizje spadły w okolice 1%, a nawet niżej. Stawki zależą m.in. od obrotów bezgotówkowych – im są one wyższe, tym koszt obsługi kart niższy.
Pozytywne zmiany i tak nie przekonują wszystkich przedsiębiorców do bycia „cashless”. Niektórzy np. prowadzą działalność sezonową i terminal potrzebny jest im na kilka miesięcy czy tygodni w roku. Inni mają na tyle niskie obroty, że nawet w świecie niższych kosztów obsługi bezgotówkowej posiadanie terminalu jest nieopłacalne (choć terminalem za darmo na rok kusi Fundacja Polska Bezgotówkowa).
Drobni przedsiębiorcy mogą też skorzystać z tańszych przenośnych terminali zsynchronizowanych ze smartfonem. Zwykle taki terminal się kupuje, a nie wypożycza. Ba, nawet smartfon może pełnić funkcję terminalu płatniczego. Takie rozwiązanie oferuje choćby aplikacja PeoPay Banku Pekao.
Substytutem terminalu mogą być przelewy na telefon. W popularnym systemie BLIK działa to tak, że w aplikacji bankowej trzeba wybrać opcję „przelew na telefon BLIK”, wybrać z listy kontaktów numer telefonu osoby (lub wpisać ręcznie), której chcemy przelać pieniądze, określić kwotę przelewu, a następnie transakcję zatwierdzić kodem PIN. Odbiór pieniędzy też jest intuicyjny. Rzecz jasna, odbiorca takiego przelewu też musi korzystać z systemu BLIK (a więc mieć sparowane konto bankowe ze smartfonem).
Przeczytaj też: Skąd wziąć lekarzy do walki z pandemią? Posłanka PiS chce odebrać ich Niemcom, wojewodowie biorą medyków „w kamasze”. Oto pięć pomysłów
Nadchodzi pierwsza na świecie karta „wpłatnicza”
Jak widzicie, rozwiązań jest sporo, ale już wkrótce pojawi się nowe, dzięki któremu drobni przedsiębiorcy będą mogli wziąć zapłatę za swoje usługi bez gotówki. Chodzi o kartę „wpłatniczą”. Za pomysłem stoi popularny serwis crowdfundingowy zrzutka.pl. Z reguły tego typu serwisy w czymś się specjalizują, np. w zbiórkach charytatywnych. Zrzutka.pl jest uniwersalna, co znaczy, że właściwie każdy może założyć tam konto i zbierać pieniądze na określony przez siebie cel. Najczęściej chodzi o wsparcie finansowe na leczenie, ale pieniędzy szukają też fundacje, stowarzyszenia, teatry, a ostatnio nawet drobni przedsiębiorcy na przetrwanie pandemicznych miesięcy.
O co chodzi z kartą „wpłatniczą”? To specjalna karta, która z wyglądu przypomina tradycyjny płatniczy plastik. W pewnym sensie pełnić będzie rolę terminala płatniczego. Załóżmy, że udzielam korepetycji i do tej pory rozliczałem się gotówkowo. Żeby skorzystać z nowego rozwiązania będę musiał zarejestrować się w serwisie zrzutka.pl, czyli utworzyć zbiórkę. Jeśli dobrze rozumiem ideę (nie wszystkie szczegóły jeszcze ujawniono), w przeciwieństwie np. do zrzutek charytatywnych nie będę musiał określać celu zbiórki. Będę miał coś w rodzaju konta na zrzutka.pl.
Żeby zapłacić mi za korepetycje, mój uczeń musi mieć telefon wyposażony w antenę NFC i włączony internet. Po zbliżeniu karty „wpłatniczej” do telefonu (jak przy płatnościach w sklepach), mój uczeń zostanie przekierowany do serwisu zrzutka.pl bezpośrednio na moje konto (drugą opcją będzie zeskanowanie kodu QR znajdującego się na karcie). Kolejny krok jest dokładnie taki, jak przy wpłacie na dowolną zbiórkę. Trzeba wybrać kwotę, a następnie metodę płatności. A tych na zrzutka.pl jest całkiem sporo, m.in. BLIK, szybkie przelewy (tzw. pay-by-linki) dla klientów kilkunastu banków, G-Pay, czy płatności tradycyjnymi kartami.
To, jak szybko pieniądze trafią na moje konto bankowe, zależeć będzie od wybranej formy płatności. W przypadku wymienionych form jest to kwestia kilku minut, ale można też wybrać tradycyjny przelew, a wtedy pieniądze mogą dotrzeć do mnie pod koniec następnego dnia roboczego.
Przeczytaj też: Chargeback jest dla oszukanych, którzy zapłacili kartą. Czy oszukanym, którzy zapłacili przelewem, mogą pomóc przepisy o „omyłkowym przelewie”?
Abonament? 5 zł miesięcznie, bez prowizji
System ma wystartować w pierwszym kwartale 2021 r. i dlatego firma nie ujawnia jeszcze niektórych detali, ale udało mi się wydobyć informacje na temat kosztów. Wydanie karty, dostarczenie jej pod wskazany adres na terenie Polski oraz półroczny abonament kosztować będzie jednorazowo 29,90 zł, czyli wychodzi ok. 5 zł miesięcznie.
Po pierwszym półroczu abonament miesięczny wynosić będzie 4,99 zł. W każdym momencie posiadacz karty będzie mógł zrezygnować i po upływie opłaconych 30 dni kolejne opłaty przestaną być pobierane. Serwis nie przewiduje natomiast żadnych prowizji od transakcji, a karta będzie ważna tak długo, jak długo będzie opłacana.
Czy to rozwiązanie może podbić serca drobnych przedsiębiorców? Cała „zabawa” kosztować będzie 5 zł miesięcznie, a więc kilka razy taniej niż tradycyjne terminale. Plusem jest też brak prowizji transakcyjnych. Rzecz jasna, to samo, co przy użyciu karty wpłatniczej, można osiągnąć całkowicie za darmo.
Mogę założyć sobie konto na zrzutka.pl i poprosić – trzymając się przykładu z korepetycjami – mojego ucznia, żeby mi po prostu wpłacił kasę za lekcję. Co ważne, w przeciwieństwie do innych serwisów crowdfundingowych, zrzutka.pl od kilku lat nie pobiera prowizji od wpłat, bo utrzymuje się z darowizn. To znaczy, że na moje konto trafi pełna kwota wpłacona przez mojego ucznia.
Przykład z korepetycjami nie jest może najlepszy, bo zakłada, że znam dobrze swojego ucznia. Mamy więc czas, żeby dogadać się co do preferowanej metody płatności bezgotówkowej. Zamiast płacić mi za pośrednictwem platformy crowdfundingowej, uczeń może zrobić np. klasyczny przelew. Ten system może być natomiast ciekawym rozwiązaniem dla drobnych przedsiębiorców, np. fachowców, których widzimy sporadycznie, a może nawet tylko raz w życiu.
W takich sytuacjach nie możemy bawić się w przelewy, bo usługodawca przecież musi mieć pieniądze na koncie tuż po wykonaniu usługi. System musi być substytutem gotówki. Fachowiec wyciąga więc kartę „wpłatniczą”, która łatwo i szybko przekierowuje klienta na jego konto w zrzutka.pl. Następnie klient musi wpisać umówioną kwotę za usługę i dokonać szybkiej płatności, np. BLIK-iem czy szybkim przelewem.
Karta „wpłatnicza” przyda się podczas kolędy?
Pomysłodawcy tego rozwiązania twierdzą, że może mieć ono zastosowanie w wielu różnych sytuacjach – tam, gdzie trzeba zapłacić bezgotówkowo, a nie ma terminala płatniczego. System może przydać się osobom oferującym mikro usługi, dla których zawieranie umowy o terminal płatniczy nie ma uzasadnienia finansowego lub jest zbyt skomplikowane.
W ten sposób napiwki mogą przyjmować kelnerzy, jeśli klienci restauracji nie mają przy sobie gotówki, a przyjęcie napiwku przez terminal należący do restauracji jest niemożliwe. Za pośrednictwem karty „wpłatniczej” można przyjmować darowizny podczas kwest ulicznych czy eventów charytatywnych, a nawet dać księdzu na tacę.
Przyznam, że pomysł mnie zaintrygował i czekam z niecierpliwością na to, żeby go przetestować. Co o tym sądzicie? Czy pomysł z kartą „wpłatniczą” może się udać? Z jednej strony wydaje się, że dużo prostszym i tańszym rozwiązanie, niż karta „wpłatnicza” są przelewy peer-to-peer, np. za pośrednictwem BLIK-a (z telefonu na telefon). Ale z drugiej strony – jednak jest coś, co sprawia, że BLIK nie jest dziś bardzo popularnym narzędziem przelewów między telefonami. Czy takie „obejście” tego problemu, jakie proponuje „karta wpłatnicza”, może być rozwiązaniem?
Źródło zdjęcia: Pixabay / Zrzutka.pl