„Produkować lokalnie i kupować lokalnie” – to dewiza zdrowej i ekologicznej konsumpcji. Czy e-commerce nie jest zaprzeczeniem tej idei? Na same zwroty zakupionych przedmiotów „przepalamy” rocznie prawie pół miliarda złotych, nie mówiąc o kosztach ekologicznych (Co2). Cieszą się z tego chyba tylko firmy kurierskie. W pandemii o 35% wzrosła wartość zakupów w sklepach internetowych, a zwracanych jest 10% towarów. „Zwroty stały się nowym modelem konsumpcji” – mówi nam firma kurierska DPD. Czy nie wpadliśmy w pułapkę?
Handel internetowy jest jedną z tych nielicznych gałęzi gospodarki, którym pandemia nie szkodzi, a wręcz pomaga. Allegro idzie jak burza. Kto kupił w ofercie publicznej akcje e-commercowego giganta po 35 zł i trzyma je do teraz, zarobił więcej, niż dwukrotnie. A przecież już w chwili debiutu Allegro było bardzo, bardzo drogie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Skala zakupów internetowych w Polsce jest ogromna, ale ciągle ma pole do wzrostów. Tylko poprzez platformę Allegro w pierwszym półroczu sprzedano o połowę więcej towarów niż w tym samym czasie przed rokiem! W sumie wartość polskiego e-handlu wyniesie w tym roku wyniesie 72 mld zł – o 20 mld zł więcej niż w 2019 r. Jak pisaliśmy w 2019 r. sprzedaż internetowa w USA, czyli kraju, który jest benchmarkiem zakupów internetowych, wyniosła 11% całej sprzedaży detalicznej. W Polsce – 8,4%.
Jak to się przekłada na skalę mikro? Według połowa z nas nie wydaje online miesięcznie więcej niż 500 zł miesięcznie. Według firmy Admitad najchętniej kupujemy elektronikę, odzież i obuwie.
W erze koronawirusa rządzi zasada #zostańwdomu. Więc ludzie zostają i robią zakupy zdalnie. Według firmy kurierskiej DHL rynek sprzedaży online wzrósł w tym roku już o 35%. Ale czy w tym zakupowym transie nie tracimy z pola widzenia kwestii ekologii? Ile kosztuje ziemię e-commerce?
Wygoda konsumenta, to rozpacz planety?
Klienci w sieci szukają niższych cen, większego wyboru (mogą w ciągu godziny zapoznać się z ofertą mnóstwa sklepów), porównania oferty w czasie rzeczywistym. A dzięki płatności kartami czy programom ochrony kupujących (takich, jakie ma Allegro czy PayPal), rośnie też bezpieczeństwo zakupów – to ważne, bo niestety, e-handel wciąż przyciąga oszustów, którzy chcą się szybko wzbogacić na naiwności klientów (największym wabikiem niezmiennie są tanie buty sportowe i tanie iPhone’y).
Ale tym, co oferuje e-commerce, jest przede wszystkim możliwość zwrotu zakupionego towaru. To prostsze i bezpieczniejsze niż w sklepie stacjonarnym, który może ustalać własne zasady. Znacie te karteczki „prosimy o przemyślane zakupy. Zwrotów nie uznajemy”.
Konsumentowi (i od czerwca także osobie, która kupuje coś „na firmę”) opcja zwrotu przysługuje z mocy ustawy. Warto przypomnieć – od strony formalnej jest to odstąpienie od umowy bez podania przyczyny. Po prostu konsument musi mieć szansę obejrzenia towaru w domu, tak, jakby go oglądał w sklepie. Jeśli uzna, że zamówione z internetu spodnie nie leżą tak, jak powinny, drukarka ma za krótki kabel, albo po prostu się mu się odwidziało, to sprzedający ma obowiązek zwrotu pieniędzy za towar w ciągu 14 dni.
Są wyjątki, np. jeśli otworzymy opakowanie (np. filtr powietrza o czym przekonał się nasz czytelnik) sprzedawca może potrącić kwotę utraty wartości, zwracać nie można też chociażby jedzenia.
Ale gdy my cieszymy się z wygody zwrotów, cierpi planeta, bo kurierzy niepotrzebnie przemierzają kilometry, zużywamy tony kartonów, tony plastiku w taśmach klejących i tony paliwa. Tylko kurierzy firmy DPD Polska (inne nie za bardzo chciały się „chwalić”) przemierzają dziennie (dziennie!) 800.000 km. To jak droga na Księżyc. I z powrotem. A to tylko jedna sieć kurierska.
Można uznać, że cześć zakupów internetowych pozwoliła oszczędzić CO2, bo sami nie musieliśmy wsiadać do samochodów, by jechać do sklepów stacjonarnych. Ale co z tymi przesyłkami, które zwracamy? Ile ich jest? Jaka jest skala zwrotów? Według badania DPDgroup Barometr E-shopper (to prawdopodobnie najbardziej rzetelny raport o e-zakupach w Europie) zwracane jest jedno zamówienie na 10.
A w Polsce? W sieci DPD Polska zwracanych jest ok 7% zamówień. I ten odsetek wzrósł w ostatnich latach. „Zwroty stały się ewidentnie częścią modelu konsumpcji” – słyszę w tej jednej z największych firm kurierskich. Potwierdzają to same sklepy, dla których możliwość zwrotu jest niemal wpisana w DNA.
„My wręcz chcemy, żeby klienci brali od nas większą liczbę butów, przymierzali je w domu i odsyłali te, w których nie pasuje im dany kolor czy rozwiązania estetyczne. Zwroty to współcześnie normalna część biznesu i trudno byłoby firmie funkcjonować na konkurencyjnym rynku, gdyby traktowała je inaczej”
– mówi Ireneusz Łaski, dyrektor logistyki w eObuwie.pl – największej firmie wysyłającej buty przez internet w Polsce. Przewagą eObuwie jest jednak to, że w buty można odebrać w sklepie stacjonarnym i dokładnie, przy pomocy specjalnego urządzenia, zmierzyć. Dzięki temu ograniczone jest ryzyko zwrotu z powodu złego rozmiaru. Firma jednak nie dzieli się informacjami o tym, ile pudełek z butami jest zwracanych.
Klient nie musi pilnować terminów zwrotów – może to zrobić na spokojnie i bez pośpiechu, gdy znajdzie wolną chwilę. 14 dni to ustawowe minimum – sklepy mogą ten okres wydłużyć. Na przykład sklep odzieżowy Zalando (największy w Europie, ostatnio zaskoczył nas uruchamiając handel rzeczami używanymi) daje 100 dni na zwrot.
Fakt, że ma się do dyspozycji produkt, z którego można korzystać, a potem bezkarnie zwrócić, może prowadzić do nadużyć. Niektórzy chodzą w zakupionych przez internet ubraniach, a potem bezwstydnie je zwracają. Problem nabrzmiał do tego stopnia, że od ubiegłego roku właśnie Zalando zaczęło oznaczać niektóre produkty etykietkami wielkości kartki A5, czyli szkolnego zeszytu. Trudno z czymś takim paradować po mieście, za to usunięcie „bezpiecznika” uniemożliwia zwrot.
Jaka była i jaka jest skala zwrotów w Zalando? Tego firma nam nie zdradziła. Jak wynika z danych Poczty Polskiej, w 2018 r. Polacy wysłali łącznie 476 mln paczek – mowa wszystkich firmach i wszystkich rodzajach: kurierskie, zwykłe, do paczkomatów. Rynek rośnie mniej więcej o 15% rocznie, a zdaniem branży logistycznej w tym roku może osiągnąć wielkość 500 mln przesyłek (choć w wyniku pandemii będzie więcej).
Gdyby założyć, że 7% paczek jest zwracanych, oznacza to, że 35 mln przesyłek krąży po Polsce „bezproduktywnie”. Jaki jest koszt dla środowiska? I ile my za to płacimy w wyższych cenach towarów (bo koszt dostawy i zwrotu zaszyty jest w cenach produktów)?
To zależy, bo przesyłka przesyłce nierówna – ciężkie i duże mogą dawać duży ślad węglowy, podobnie jak te, które są transportowane ekspresowo samolotami. Według firmy DHL ślad węglowy pakunku o wadze 450 kg transportowanego z Chin do Niemiec to – w zależności od środka transportu – od 2,8 tony CO2 w przypadku samolotu do 83-112 kg jeśli chodzi o transport morski.
A taka zwykła, przeciętna paczka, którą dostaje konsument pod swoje drzwi? Jej ślad węglowy jest relatywnie niewielki (kurier ma na „pace” setki przesyłek) i wynosi według InPost 0,6 kg CO2. Ale skoro 35 mln przesyłek zwracamy, to bez sensu emitujemy do atmosfery 21.000 ton CO2. Dla porównania Polska emituje rocznie 300 mln ton CO2.
Ile to kosztuje? Założymy, że dla sklepu internetowego koszt przesyłki kurierskiej netto to 12 zł, co oznacza, że na przesyłki zwrotne wydajemy 420 mln zł! Przepalamy rocznie prawie pół miliarda złotych! Trudno jednak oszacować, ile z tych 420 mln zł pochodzi z naszych kieszeni, a ile to prezent od sklepu.
Czytaj też: A jeśli jednak myślisz o zakupach, tutaj zestaw porad na Black Friday, Cyber Monday i inne dni tygodnia
„Kuriery na rowery”, czyli co robią firmy, by być bardziej eko
Transport to krwiobieg światowej gospodarki. Natężenie wysyłania przesyłek jest jak puls – im większe, tym kondycja światowej gospodarki jest lepsza. Ale transport to też potężne emisje CO2, a transport odpowiada za 21% światowych emisji CO2, czyli ok. 7,5 mld ton. W tym roku będzie spadek – pierwszy od wielu lat, z powodu pandemii i zapaści gospodarek.
Firmy kurierskie i pocztowe stroją się w piórka i przekonują, że zmieniają się tak, by być bardziej zielone. DHL chwali się, że posadził 750 drzew w nadleśnictwie Bogatki k. Piaseczna (drzewa pochłaniają CO2), a prąd kupuje tylko „zielony” w taryfie Tauron Eko Premium. I że w ogóle do 2025 r. będzie neutralny klimatycznie.
DPD decentralizuje hale przeładunkowe żeby samochody pokonywały krótsze dystanse i spalały mniej paliwa, a po warszawskim zagłębiu biurowców na Mokotowie, tzw. Mordorze, kurierzy jeżdżą albo hybrydami albo samochodami elektrycznymi. W UPS klienci mogą wykupić usługę, „carbon neutral”, w której można monitorować liczbę przejechanych kilometrów, koszt zużytego paliwa i to kompensować opłatą. Tam, gdzie to możliwe, kurierzy mają korzystać z rowerów (ale to chyba nie w Polsce) i aut elektrycznych.
Nawet rodzima Poczta Polska chce być bardziej eko. To jedna z największych firm transportowych w kraju, która ma flotę 5.000 samochodów. Z tego elektrycznych jest… 20. Wkrótce dołączą kolejne. W najbliższych latach emisja CO2 pocztowej floty zmniejszy się o kilka ton. Jednak najbardziej swoje ekologiczne muskuły pręży InPost, których chwali się, że dzięki modelowi działania i dostarczaniu paczek do paczkomatów, a nie pod drzwi, ograniczył w 2019 r. emisję CO2 o tyle, ile pochłania las o powierzchni 1.500 hektarów (to podobno 5 mln drzew sosnowych).
Kalkulator śladu węglowego wskazuje, że gdyby tradycyjne dostawy kurierem do domu były zastąpione dostawą do paczkomatu, redukcja emisji CO2 sięgnęłaby nawet 75%. Oczywiście to wszystko warunkiem, że do paczkomatu nie podjeżdżamy własnym samochodem. Poza tym paczkomaty (a jest ich już 4.800) zużywają prąd, a ten w Polsce jest z węgla. Firma nie chwali się, czy tak jak DHL korzysta z „zielonej taryfy”
Jak widzicie dzieje się sporo, dlaczego więc piszę o strojeniu się w piórka? Bo to ciągle mało – podstawą floty każdej firmy kurierskiej są pospolite samochody dostawcze, które w dzisiejszych warunkach muszą być spalinowe, bo elektryczne mają za mały zasięg (np. Renault Master na prąd przejdzie 120 km). Ale swoje na sumieniu mają też kapryśni konsumenci, którzy zwracają przesyłki i kupują coraz więcej nie zawsze potrzebnych produktów (z tego powodu w ubiegłym roku pojawił się nawet pomysł bojkotu Black Friday – Polacy są jednym z największych europejskich entuzjastów tego pseudoświęta).
Co możemy zrobić, żeby racjonalnie zarządzać przesyłkami?
Pierwszy pomysł to odbiór i zwrot w sklepach – sklepy stacjonarne coraz częściej służą firmom handlowym jako punkty odbioru i zwrotu przesyłek. Dzięki temu klienci mają możliwość zwykle darmowej dostawy, a kurierzy nie przemierzają zbędnych kilometrów, bo tak czy inaczej musieliby dostarczyć towar do dużego salonu, czy do centrum handlowego – podczas jednej wizyty muszą obsłużyć wiele sklepów, więc ich podróż jest zoptymalizowana pod względem zużycia paliwa i emisji CO2. Możemy to wykorzystać.
Niektóre firmy, np. DPD w punktach odbioru „na mieście” aranżują przymierzalnie. To opcja dla tych sieci sklepów, które w ogóle nie mają placówek stacjonarnych, albo mają ich bardzo mało. Na miejscu możemy przetestować produkt, a jeśli będziemy go chcieli zwrócić – zrobimy to od ręki.
Możemy też korzystać z usług firm, które dbają o środowisko. Jak je rozpoznać? Czy ufać tylko komunikatom prasowy czy też szukać innego kryterium? Ciekawą opcją są rating ESG. ESG to ostatnio jeden z najmodniejszych skrótowców, nie ma dobrego polskiego tłumaczenia. To opis działań podejmowanych przez firmy z punktu widzenia ich wpływu na ochronę środowiska (E), dbanie o społeczeństwo (S) i prowadzenie ładu korporacyjnego (G).
Agencja MSCI bada 1.800 spółek pod kątem działań na rzecz ochrony środowiska i klimatu. Z dużych firm kurierskich jest tam UPS, ale ostatnio, a dokładniej w maju jej ocena spadła z A do BBB (system oceny podobny jest do metodologii oceny wiarygodności kredytowej, czyli potrójne „A” to wynik maksymalny). Dla porównania grupa CCC, w skład której wchodzi firma eObuwie ma ocenę „A”. Tylko 6% badanych firm z branży logistyka ma najwyższy ekologiczny rating AAA.
Podsumowując: czy z powodu nieco większej emisji CO2 i kilku niepotrzebnych kartonów (które można poddać recyklingowi) mamy sobie odmawiać zakupów internetowych albo zrezygnować ze zwrotów? Oczywiście, że nie, ale we wszystkim trzeba znać umiar. Wyuzdana konsumpcja, kupowanie na zapas i zakupy rzeczy niepotrzebnych, albo takich, które i tak za chwilę trafią na śmietnik, jeszcze nikomu nie wyszły na dobre. Nie zaszkodzi też odbierać i nadawać paczki w punktach odbioru, albo w sklepach. Wtedy wilk będzie syty i owca cała.
źródło zdjęcia: Unsplash, Chuttersnap