W Polskę jedziemy! W tym roku niewielu z nas będzie potrzebować karty wielowalutowej, paszportu i zagranicznej polisy podróżnej. Zamiast tego, wraz nową normalnością pojawiły się nowe potrzeby. Ubezpieczenie na wypadek koronawirusa i polisa OC na wypadek, gdyby hotel chciał nas pozwać za to, że przez nas znalazł się w kwarantannie. Jak się finansowo przygotować do polskich wakacji?
Tylko 7% osób planuje wyjazd w miesiącach wakacyjnych za granicę, a ci którzy zostają w Polsce będą wybierać raczej wypoczynek w odludnych lasach, w domkach letniskowych, na działkach i na polach namiotowych, niż w hotelach i pensjonatach.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W tym roku nie uzbieramy nowych mil na kartach lotniczych, nie będziemy musieli gorączkowo szukać kantoru – czy to prawdziwego, czy wirtualnego, a karty wielowalutowe (lub bezspreadowe, które same wykrywają walutę transakcji) będą leżeć odłogiem. Za to wiele osób na nowo odkryje jak piękna jest Polska – Warmia, Mazury, 700 km wybrzeża, wejście na Rysy… Ale wakacje w kraju również wymagają specjalnych, finansowych przygotowań.
Ubezpieczenie turystyczne konieczne również w Polsce
Ubezpieczenie podróżne kupujemy z myślą o wyjeździe zagranicznym, żeby uniknąć liczonych w dziesiątki tysięcy złotych kosztów leczenia w zagranicznych klinikach. Ale polisa turystyczna to nie tylko koszty leczenia, ale też szereg pakietów dodatkowych, które działają również w Polsce.
Gdy kupujemy ją na „własne podwórko” czyli wybieramy, że chcemy ochronę tylko w Polsce, to wtedy jest tańsza (z kalkulacji wynika, że o ok. połowę) i zapewnia nam refundację kosztów leczenia np. w prywatnym gabinecie medycznym, gdy skręcimy nogę, sfinansowanie podróży członków rodziny do domu, albo do szpitala, opiekę nad domowym zwierzęciem – polisa turystyczna to nie domena tylko wyjazdów zagranicznych.
Czy taka polisa chroni nas przed skutkami… zachorowaniem na koronawirusa? Polis, które chronią podróżnych w trakcie pandemii jest jak na lekarstwo: można wymienić polisy AXA, Wiener, Warta, czy Ergo Ubezpieczenia Podróży (cena: ok. 25 zł za tydzień dla jednej osoby). Taka ochrona ma sens, gdy jesteśmy za granicą i nie wiadomo co nas czeka (i jakie koszty) gdy zachorujemy na Covid-19. Gdy zachorujemy w Polsce, to i tak jesteśmy objęci nadzorem Sanepidu – trafiamy w kwarantannę, albo gdy stan jest zły – do szpitala. Można powiedzieć, że mamy zapewnioną usługę w ramach NFZ.
Być może warto za to pomyśleć nad koronawirusową polisą zdrowotną. Takie polisy wprowadziły jakiś czas temu, że firmy AXA i Santander Aviva – w obydwu kluczowym punktem jest wypłata pieniędzy za pobyt w szpitalu lub na OIOM – od 200 do 500 zł za dobę. Pieniądze wypłacane są za maksymalnie 90 dni pobytu w szpitalu plus jednorazowo kilkaset złotych na rekonwalescencję i ewentualny pobyt w sanatorium. Cena wynosi od 180 zł rocznie przy sumie ubezpieczenia 20.000 zł.
Może warto ubezpieczyć najmłodszych członków rodziny? Link4 – znany z polis „rodzinnych”, ubezpieczenia „Mama” i ubezpieczenia „Dziecko” – jakiś czas temu dodał do tego ostatniego pakiet koronawirusowy. W standardzie było zawsze assistance, ubezpieczenie NNW, czy porady prawne. Teraz w wariancie dla dzieci pojawiła się nowa opcja.
Polega on na tym, że gdy rodzice, których pociechy zostaną zarażone, otrzymają jednorazowe świadczenie w wysokości 5.000 zł i dodatkowo 100 zł za każdy dzień spędzony przez dziecko w szpitalu. Dzieci zazwyczaj przechodzą zarażenie bezobjawowo i łagodnie, ale lepiej nie testować statystyk na sobie. Tym bardziej, że dzieci szalejące na placu zabaw, boiskach czy ośrodkach kolonijnych mogą złapać infekcję.
Polisa w najtańszym wariancie, z sumą ubezpieczenia 15.000 zł, kosztuje 42 zł za rok. W najdroższych pakietach – z sumą 100.000 zł i całodobową pomocą pediatry, opcją dostarczanie leków i sprzętu rehabilitacyjnego – 389,5 zł.
Ubezpieczenie bagażu, czyli walizki w trasie pod ochroną
Jeśli już będziemy mieć polisę turystyczną, warto dodać wariant ochrony bagażu. Zwykle zniszczony i gubiony jest na lotniskach. Teraz – jeżdżąc po kraju – ryzykujemy zniszczenie w luku bagażowym autokaru, albo że bagaż zostanie nam skradziony z bagażnika samochodu podczas postoju na niestrzeżonym parkingu.
To ubezpieczenie dodatkowe, które możemy dokupić do polisy turystycznej – oddzielnie praktycznie nie funkcjonuje. Ale uważajmy – ubezpieczenia na wypadek kradzieży działa tylko w określonych okolicznościach. Dobytek musi zginąć z zamkniętego samochodu albo domu, ewentualnie musi nam zostać wyrwany na drodze rabunku (sprawę musimy zgłosić na policję).
Większość polis ubezpieczenia bagażu nie obejmuje takich rzeczy jak kosmetyki, zegarki perfumy, biżuteria czy dokumenty. Można zaryzykować stwierdzenie, że to głównie ubezpieczenie garderoby, wózków, sprzętu sportowego, sprzętu elektronicznego, aparatów, komputerów, smartfonów. Cena? Kilka-kilkanaście złotych doliczane do podstawowej stawki za polisę turystyczną.
Ulewy, powodzie, zjawiska ekstremalne i kradzieże – warto zadbać o cztery kąty
Nieważne czy wyjeżdżamy na działkę pod Warszawę, czy na drugi koniec Polski – mieszkanie zostawiamy bez opieki, a nie każdy ma zaufanego i sprawdzonego sąsiada, który będzie doglądał naszego dobytku i bił na alarm, gdy pojawi się złodziej.
Mieszkanie warto ubezpieczyć z wielu powodów – żeby nie martwić się gdy zaleje nas sąsiad z góry, żeby zabezpieczyć się gdy spłacamy kredyt hipoteczny. Ale w kontekście wakacji i dwóch letnich miesięcy najważniejsze są dwa
Najwięcej kradzieży mieszkań zdarza się właśnie w wakacje. Rocznie złodzieje wkradają się do ok. 50.000-60.000 mieszkań, a z policyjnych statystyk wynika, że najbardziej narażone na włamania są mieszkania na parterze i niskich piętrach – włamywacze wchodzą przez balkon i okna i plądrują mieszkanie.
Po drugie – to dotyczy właścicieli domów i osób mieszkających na parterze – jest coraz więcej ulew, które powodują zalania i podtopienia. Choć w Polsce generalnie panuje susza, to pogoda nas nie rozpieszcza – statystycznie występuje coraz więcej zjawisk ekstremalnych. Lepiej nie zostawić mieszkania na pastwę losu. W Polsce – według danych PIU – nieubezpieczone od powodzi pozostaje mniej więcej co drugie mieszkanie i dom.
Ceny? Od 100 zł za rok, ale taniość w tym przypadku zwykle oznacza bylejakość – niską sumę ubezpieczenia, która nie odzwierciedla rzeczywistej wartości naszego majątku, brak ochrony wyposażenia mieszkania.
Na co uważać? Jeśli chcemy się doraźnie i szybko ubezpieczyć, to uważajmy na karencję – zaletą polis majątkowych jest to, że zwykle bez problemu możemy ją kupić zdalnie. Problem w tym, że ochrona nie działa zwykle ad hoc. W te wakacje, jeśli chcemy się spontanicznie ubezpieczyć, zwróćmy uwagę na długość karencji, czyli okresu od zawarcia umowy do rozpoczęcia ochrony. Nie ma reguły – czasami polisa działa już następnego dnia, a czasami po tygodniu, albo nawet po 30 dniach.
Zwykle najdłużej czeka się na „włączenie” ochrony od powodzi. Ma to zapobiec sytuacji, gdy np. poziom lokalnej rzeczki wzrósł, więc Kowalski pędzi po ubezpieczenie, bo spodziewa się, że lada moment zaleje go fala powodziowa (albo podniesie się poziom wód gruntowych). Polisy chronią od zdarzeń nieprzewidzianych i losowych, więc nie da się ubezpieczyć na spodziewaną powódź, ale karencja może też dotyczyć też takich zdarzeń jak spływ wody, osunięcie ziemi.
OC na wypadek roszczeń ze strony hotelu
Elementem polis mieszkaniowych są ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Stworzono je z myślą o sytuacji, gdy z powodu naszego zaniedbania zalaliśmy sąsiada. Ale mogą się przydać też w innych życiowych sytuacjach, także wakacyjnych – gdy nasz pies pogryzie innego psa, gdy dziecko zbije piłką szybę, albo gdy ma sami rozbijemy stojącą w hotelowym lobby chińską wazę z dynastii Ming.
Ale w te wakacje ubezpieczenie OC może się też przydać w wypadku nietypowych roszczeń. Jeden z dużych aparthoteli poinformował nas, że jeśli z przywleczemy do hotelu koronawirusa, zakazimy inne osoby, hotel decyzją Sanepidu zostanie zamknięty, to możemy zostać pozwani do sądu o odszkodowania.
Chodzi o roszczenie z tytułu strat, jakie z powodu zamknięcia interesu może notować hotel, a do czego my się przyczyniliśmy. W teorii musielibyśmy wprowadzić ośrodek świadomie w błąd, zatajając w ankiecie zdrowotnej fakt, że kontaktowaliśmy się z kimś chorym na koronawirusa, albo że nie wyjeżdżaliśmy za granicę. W praktyce trudno przewidzieć co zdesperowanemu właścicielowi ośrodka przyjdzie do głowy i czy nie będzie chciał odzyskać części pieniędzy od „pacjenta zero”.
Długa trasa, czyli assistance samochodowe
Samochód to element amerykańskiego stylu życia, ale przy ogromnych odległościach, mieszkańcy USA wybierali samolot. W tym roku to się zmieni i nawet na bardzo długie trasy Amerykanie wybiorą samochód. Podobnie może być w Polsce – własny cztery kółka dają większe poczucie bezpieczeństwa przed zakażeniem się koronawirusem niż podróż samolotem, zatłoczonym pociągiem do Łeby, czy autokarem do Zakopanego.
Ale więcej kilometrów do przejechania to większe ryzyko awarii, wypadku czy nieprzewidzianych zdarzeń drogowych – złapanej gumy, sarny na masce, braku paliwa. Przed dłuższą podrożą koniecznie trzeba zweryfikować stan posiadanego ubezpieczenia, czyli czy i w jakim wariancie mamy polisę assistance, czyli wsparcia kierowcy na drodze.
To ubezpieczenie nieobowiązkowe, więc jeśli ktoś tnie koszty i kupuje „gołe” OC, pewnie nie ma assistance. Może mieć też assistance w okrojonej do minimum wersji. Jeśli czeka nas dłuższa trasa, dla własnego spokoju – i żeby uniknąć dużych wydatków na naprawę, holowanie i nerwów, gdy w głębi lasu auto odmówi posłuszeństwa, a do domu zostało 400 kilometrów.
W przeliczeniu na „dniówkę” assistance najtaniej kupić na cały rok – wtedy jego cena zaszyta jest w rocznej sumie składek i taką opcję preferuje większość firm ubezpieczeniowych – nie sprzedają osobno assistance dla kierowców, którzy zapragnęli się doubezpieczyć w środku wakacji.
Dla takich osób pozostają warianty assistance krótkoterminowego, kupowanego z myślą o konkretnej podróży, np. na 7 dni, 14 dni, albo na miesiąc. Pod tym względem jak sprawdziliśmy najbardziej elastyczna jest Axa, czy Mondial Assistance. Ceny? Od 25 zł za tydzień ochrony w Polsce w podstawowej wersji i od 39 zł w Europie.
Na co zwrócić uwagę? Jaki jest limit kilometrów holowania w razie awarii lub wypadku (zwykle po wypadku jest od dłuższy). Zapewni to nam darmowy przewóz auta do wskazanego warsztatu lub do domu. W najtańszych wariantach holowanie po wypadku jest tylko do 100 km, a w najdroższych – bez limitu.
W przypadku holowania po awarii nie jest tak różowo – zwykle choćbyśmy zapłacili najdroższą stawkę, to holowanie jest i tak tylko do 350 km w Polsce i w Europie. Dla porównania: z Krakowa do Gdańska jest niecałe 600 km. Jeśli chcielibyśmy jechać lawetą, to ceny wynoszą 3-4 zł za kilometr.
Na co zwrócić uwagę gdy jedziemy samochodem za granicę? Czy polisa obejmuje pomoc tłumacza, czy w razie wypadku nie ma limitu kilometrów holowania, czy i na ile ubezpieczyciel zapewnia nocleg i transport podróżnych do kraju w razie wypadku lub awarii.
Po pandemii świat się zmienił, zmieniły się też podróże. Może nam się wydawać, że skoro zostajemy w kraju, to wszystko (oprócz obowiązkowych maseczek w sklepach) zostało po staremu. Jak widać, nie jest to do końca prawda. Jest wiele sytuacji, które mogą zepsuć urlop, a wcześniej nie trzeba było brać ich pod uwagę: kwarantanna, ryzyko zakażenia, długie podróże samochodem, trąby powietrzne i powodzie. Ubezpieczenie, wbrew pozorom, nawet w czasie wakacji w kraju może się bardzo przydać.
źródło zdjęcia: PixaBay