Nieatrakcyjne depozyty? Bankowcy znaleźli lekarstwo. Jednym kliknięciem na koncie kupisz obligacje państwowego banku, czy… amerykańskiego rządu. A jak?

Nieatrakcyjne depozyty? Bankowcy znaleźli lekarstwo. Jednym kliknięciem na koncie kupisz obligacje państwowego banku, czy… amerykańskiego rządu. A jak?

Zbliżające się do zera stopy procentowe banku centralnego – i spadająca w ślad za nimi atrakcyjność depozytów – wymuszają na bankach nowy sposób postępowania z klientami. Bankowcy zaczynają ułatwiać swoim klientom lokowanie oszczędności w innych miejscach, niż u siebie, na depozytach. Propozycje bywają całkiem atrakcyjne. Z konta osobistego jednym kliknięciem można kupić np. obligacje antykryzysowe BGK, czy obligacje amerykańskiego rządu – w obu przypadkach oferujące znacznie lepsze oprocentowanie, niż depozyty

Banki do niedawna dość zazdrośnie strzegły swoich klientów przed zakusami konkurencji. I to nie tylko tej bankowej. W większości dużych banków nie można było kupić też np. innych funduszy inwestycyjnych, niż tych należących do „zaprzyjaźnionej” firmy zarządzającej (czyli z tej samej grupy kapitałowej).

Zobacz również:

Banki co prawda nigdy nie cierpiały na brak pieniędzy depozytowych klientów, ale pozyskiwały je na tyle tanio, że nie chciały wypuszczać ich na zewnątrz – wolały je przetworzyć na kredyty, pożyczyć innym bankom, albo ulokować w obligacje.

Zerowe stopy procentowe oraz nadchodząca recesja wszystko zmieniają. Banki stoją przed groźbą drastycznego spadku zysku odsetkowego (mniej zarobią na portfelu kredytów, oprocentowanych stopą WIBOR). Nie mają też żadnych argumentów, by utrzymać pieniądze klientów w swoich skarbcach – na rynku już widać wielomiliardowy odpływ gotówki z kas banków.

Przeczytaj też: NBP obniża stopy procentowe (prawie) do zera, żeby pomóc rządowi w zadłużaniu nas. A kto za to zapłaci? Długa lista kosztownych konsekwencji

Czytaj więcej: Stopy procentowe prawie zerowe? Nie każdy kredyt potanieje. Marże już idą w górę

Jedyną ich bronią jest zarabianie możliwie dużych pieniędzy na prowizjach. Nie tylko za konta, karty i transakcje (tu potencjał jest ograniczony), ale też za pomoc w lokowaniu pieniędzy klientów. Klient, któremu bank co prawda nie zapłaci za depozyt, lecz przynajmniej pomoże mu ulokować pieniądze z zyskiem gdzieś indziej, nie zlikwiduje w banku konta, ani nie odda kart.

No i banki zaczęły proponować klientom nowe możliwości lokowania oszczędności – niektóre całkiem interesujące. W lepszej sytuacji są te banki, które mają technologiczną możliwość „przyspawania” do konta osobistego klienta np. rachunku maklerskiego. Dzięki temu zaoferowanie klientowi opcji lokowania oszczędności na rynku kapitałowym jest proste, zaś inwestowanie ogranicza się do kilku kliknięć – tak samo, jak w przypadku zakładania depozytu.

Przeczytaj też: Ile tracimy przez spadającą realną wartość naszych oszczędności w bankach? Postanowiłem oszacować. To astrounomiczne kwoty!

Czytaj też: To już nie są żarty. Deutsche Bank wprowadza ujemne oprocentowanie depozytów dla klientów indywidualnych!

———————-

Obawiasz się inflacji? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:

>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?

———————-

Nie chcesz lokaty na 0,4% rocznie? Kliknij i kup obligacje BGK na 1,8%

ING Bank kilka dni temu pochwalił się tym, że użytkownicy jego systemu transakcyjnego mogą w bardzo łatwy sposób kupić nie tylko indywidualnie dopasowane portfele funduszy inwestycyjnych (tzw. Konto Funduszowe), ale też… obligacje gwarantowane przez Skarb Państwa. Żeby skorzystać z tej możliwości, wystarczy przez internet dołączyć do konta osobistego rachunek maklerski.

Przetestowałem tę możliwość (przy aktywowaniu trochę trzeba się naklikać, ale rzecz jest do ogarnięcia) i po czynnościach wstępnych uzyskałem dostęp do obligacji i kilka kupiłem.

W ofercie ING nie znajdują się najpopularniejsze obligacje skarbowe z oferty detalicznej (np. dwu-, trzy, -cztero, – dziesięcioletnie), lecz obligacje notowane na tzw. rynku wtórnym, czyli na giełdzie. Możliwość zakupu i cena zależy więc od aktualnej sytuacji. Do wyboru jest mnóstwo obligacji o dość tajemniczych skrótach, ale ING stara się rzecz ułatwić i rozszyfrowuje owe „kryptonimy”.

I tak np. DS0424 to obligacja dziesięcioletnia („D”) o oprocentowaniu stałym („S”), które rząd wykupi w kwietniu („04”) roku 2024 („24”). Można też kupić obligacje o zmiennym oprocentowaniu (uzależnionym od stawki WIBOR albo od poziomu inflacji) oraz tzw. zerokuponowe (w których nie ma żadnych odsetek, a interes polega na ich kupieniu poniżej wartości nominalnej).

Ponieważ określenie dochodu z obligacji kupowanych w trakcie ich „życia” nie jest łatwe (część odsetek jest już naliczonych i uwzględnionych w cenie, a kurs obligacji może być wyższy lub niższy od ich „sprawiedliwej” wartości), ING podaje przy każdej obligacji prognozę rocznego zysku przy obecnej cenie. Z reguły wartość obligacji wynosi 1.000 zł, ale nie zawsze można kupić jedną sztukę, czasem trzeba więcej.

Nie ma tam hitowych ofert, ale można znaleźć obligację, która w skali roku „zapłaci” np. 1,5%. Zawsze to więcej, niż na koncie oszczędnościowym w ING.

———————

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!

———————

W momencie, gdy piszę ten artykuł, mogę np. kupić 23 szt. obligacji wyemitowanych niedawno przez BGK (tzw. antycovidowych) o stałym oprocentowaniu, z wykupem wiosną 2027 r. i wypłatą odsetek raz w roku (FPC0427). Cena: 1003,8 zł za sztukę (czyli w sumie musiałbym wydać 23.000 zł z groszami). Przy obecnej cenie prognoza rocznego zysku z tej inwestycji wynosi 1,77%.

Tych obligacji nie można było kupić bezpośrednio od BGK, były w ofercie dostępnej wyłącznie dla instytucji finansowych. Ich oprocentowanie w kolejnych latach będzie już stałe (1,875% w skali roku). Z punktu widzenia przeciętnego posiadacza oszczędności w ING, któremu dziś bank proponuje 0,4% w skali roku za 12-miesięczną lokatę, zakup obligacji i zarabianie niecałych 2% w skali roku może nie być złym pomysłem (oczywiście trzeba pamiętać, że nawet przy wyższych stopach procentowych NBP to oprocentowanie się nie zmieni aż do 2027 r.). Między kontem maklerskim i osobistym przełączam się za pomocą buttonu w rogu serwisu internetowego ING.

Czytaj też: Co zrobić z pieniędzmi, gdy stopy procentowe są już prawie zerowe? Przegląd bezpiecznych opcji

—————————-

TRZY POMYSŁY SAMCIKA NA PIERWIASTEK ZYSKU W PORTFELU:

Można stać się współwłaścicielem największych na świecie firm za pomocą funduszy inwestycyjnych (np. tych, które inwestują „pod” koronawirusa), jednostek indeksowych, czyli tzw. ETF-ów (cały ich pakiet jest do wzięcia za pomocą kilku kliknięć), a także poprzez bezpośredni zakup akcji McDonald’sa, czy Apple’a na zagranicznych giełdach (jest to dziś dziecinnie proste i tanie, tutaj więcej na ten temat).

—————————-

Masz konto w tym banku? Jednym kliknięciem kupisz złoto i… amerykańskie obligacje

Inne ciekawe narzędzie – również „przyspawane” do konta osobistego – zaproponował ostatnio mBank. Kto ma tam konto osobiste, na podobnej zasadzie – całkiem online – może uruchomić nie tylko kantor walutowy (by np. jednym kliknięciem kupić po dobrym kursie euro lub dolary i w tych walutach trzymać część oszczędności), ale i odpalić usługę eMakler.

Jest to możliwość kupowania akcji i ETF-ów z całego świata oraz polskich obligacji bezpośrednio z pieniędzy na koncie osobistym. Ale dodatkowo mBank ostatnio dorzucił do eMaklera dodatek w postaci „Tematów inwestycyjnych”. To opcja łatwego inwestowania w wybrany przez klienta obszar. Np. w automatyzację i robotyzację, cyberbezpieczeństwo, biotechnologię, albo czystą energię.

Wybieram temat, pod którym „ukryty” jest papier wartościowy o nic-nie-mówiącym symbolu (najczęściej jest to tematyczny ETF). Zapoznaję się z notowaniami tego papieru, a także informacjami co jest w środku (np. temat „Czysta Energia” to ETF IQQH GR za pomocą którego lokuję oszczędności m.in. w akcje Siemens Gamesa, Vestas Wind Systems, XINYI Solar, SolarEdge, czy Meridian Energy).

Oczywiście: tutaj mówimy o inwestycjach w akcje, a więc związanych z ryzykiem inwestycyjnym. Ale możliwość łatwego uzupełnienia portfela depozytów o papiery wartościowe dające szansę na „pierwiastek” zysku, bez konieczności szukania i uczenia się skrótów, jest cenna.

Zwłaszcza, że są tam tak „chodliwe” tematy, jak zakup złota, czy srebra (w formie papierowej, przez ETF-y) oraz amerykańskie obligacje. Ta ostatnia opcja nie przeraża ryzykownością. Amerykańskie obligacje w skali roku dają 2-3%, co można potraktować jako w miarę bezpieczne uzupełnienie portfela depozytów w polskim banku. Choć w tym przypadku mamy do czynienia nie tyle z obligacjami wprost, lecz z papierem wartościowym, który odzwierciedla wartość tych obligacji.

Nieco podobną usługę uruchomił ostatnio Alior Bank. Tutaj ułatwianie „zielonym” użytkownikom inwestowania oszczędności przyjęło postać wyszukiwarki. Wpisuję w co chciałbym ulokować oszczędności, a aliorowy algorytm dopasowuje papier wartościowy, który odpowiada moim preferencjom. A potem już jeden klik i kupione.

W banku depozyty będą tylko na dodatek?

Sądzę, że tego typu możliwości banki będą otwierały coraz więcej. Nie jest to łatwe, bo wymaga porządnej technologii, która pozwala „przyspawać” dodatkowych usług do panelu zarządzania pieniędzmi na koncie osobistym, kontem oszczędnościowym i depozytami.  Jednak im więcej klient – z oczywistych przyczyn rozczarowany oprocentowaniem depozytów – będzie miał prostych i zrozumiałych opcji lokowania oszczędności, tym większa szansa, że nie zabierze pieniędzy z banku i nie zakopie ich w ogródku.

Ale kto by pomyślał, że będę mógł jednym kliknięciem kupić z poziomu internetowego konta osobistego obligacje Banku Gospodarstwa Krajowego (1,8% w skali roku), czy obligacje amerykańskiego rządu (4% zysku w poprzednim roku, a w tym pewnie 2%). Jak widać nie ma co załamywać rąk, patrząc na oprocentowanie bankowych lokat – nie ma sytuacji bez wyjścia.

—————————-

ZOBACZ ZAPIS WEBINARIUM: 100 PYTAŃ DO SAMCIKA O PIENIĄDZE W CZASACH ZARAZY

—————————-

POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest jeden z najmądrzejszych i najbardziej doświadczonych w Polsce analityków rynku kapitałowego – Wojciech Białek. Jego analizy na co dzień możecie czytać na blogu „K(no)w future” pod adresem https://wojciechbialek.pl/. Dziś, specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach” pan Wojciech opowiada o tym jak widzi przyszłość naszych portfeli w najbliższych latach, miesiącach, a nawet dziesięcioleciach.  Przepraszamy za niską jakość nagrania, z przyczyn „społeczno-dystansowych” nagrywaliśmy przez internet i niestety akurat z łączami nie było w tym czasie najlepiej.

Aby posłuchać, kliknij powyższy baner lub wejdź w ten link

Spis treści odcinka:

od 1:50 – W którym miejscu jesteśmy, jeśli chodzi o kryzys koronawirusowy?

od 14:00 – Jakie skutki mogą przynieść naszym portfelom bezprecedensowe reakcje banków centralnych? Czy będzie bolało?

od 25:36 – Pandemia grypy „hiszpanki”, a Covid-19. Czy są jakieś analogie jeśli chodzi o sposoby lokowania oszczędności w takich okolicznościach?

od 40:45 – Co z PPK w czasie pandemii i kryzysu gospodarczego? Wchodzić, wychodzić, uciekać, a może zwiększać wpłaty?

od 49:56 – Portfel inwestycyjny na najbliższe 20 lat a la Wojciech Białek. Jak długoterminowo ulokować oszczędności, żeby nie tylko zabezpieczyć się przed inflacją, ale też pomnożyć oszczędności w najbliższych latach?

—————————-

 

Subscribe
Powiadom o
22 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Skate
4 lat temu

Akcje banków są przeszacowane. Od dziś tylko w dół. Jedyny powód dla którego warto teraz współpracować z bankami to kredyt hipoteczny o stałym oprocentowaniu na 5 lat i zakup nieruchomości. Dla siebie lub dla dzieci. Nie polecam kupowania 10-ciu kawalerek żeby być „rentierem” bo nie wiadomo co będzie z cenami mieszkań i rynkiem najmu. Natomiast mieszkanie dla siebie powinno trzymać wartość a prawdopodobnie stopniowo wzrośnie.

Piotrek
4 lat temu
Reply to  Skate

Ciekawe jak rynek wyceni te „mieszkanie dla siebie” aby jego cena wzrosła, a cena pozostałych 10 renteria spadnie…

Niesamowita hipoteza.

Pozdrawiam

Skate
4 lat temu
Reply to  Piotrek

Nikt już nie chce mieszkać w kawalerkach – dlatego. Malutkie mieszkania to źródło tej całej bańki na nieruchach.
Normalni ludzie nie mieszkają w klitce, nawet jeśli to jest blisko centrum miasta. W sytuacji, gdy masz trochę szacunku wobec własnej osoby kupisz minimum 45 m2. Niestety cebulaki nadal kupują mikromieszkania „bo widok na SkyTower we Wrocławiu” albo „blisko do galerii”. Chore, że ludzie chcą się gnieździć. Wstawią łóżko, biurko, stół jadalniany, biblioteczkę z ksiązkami, szafę na ciuchy (małą) i nie ma miejsca. Przykre… Ale jak kto woli

Don Q.
4 lat temu
Reply to  Skate

Ale z tą biblioteczką z książkami u „cebulaka” to chyba nieco przesadziłeś…

Radek
4 lat temu
Reply to  Skate

Rano wstajesz i jedziesz do pracy, potem siłka i wracasz do domu tylko po to żeby zmienić ciuchy przed pójściem na piwo. Powrót około północy, 6 godzin snu i trzeba się zbierać do roboty. Na weekendzie wypad w góry lub narty (jak zima). To po co te 45 m2? Żeby płacić większą ratę i oddać kasę bankowi?

Conpal
4 lat temu
Reply to  Radek

Don Q. Zależy co kto ma na półkach. Jak się trafia sensowna literatura to ok, ale w większości tam będzie książka kucharska, tanie fantasy do podtarcia jak się papier skończy, Godfather, Pokolenie Ikea i inne tego typu chłamy to „cebulak” 😉 U takiego Keatsa nie znajdziesz.

Radosław, rozumiem Twój punkt widzenia, ale to krótkodystansowy tryb życia 2-4 lata max, a skoro masz taki rozwinięty socjal, że często na piwo chodzisz to wyobrażam sobie Twoje urodziny -> wynajmujesz lokal 5k leci, a za to miałbyś 5 miesięcy raty za mieszkanie 45 m2.

4 lat temu

Polubiłem bardzo twoje podcasty, trzymają wysoki poziom i niech będzie tak dalej.

Złota złotówa
4 lat temu

Panie redaktorze, jak kupić etf na fizyczne złoto w mbanku? Ale tak konkretnie: pod jakim skrótem to się kryje i może jeszcze ile kosztuje sam zakup i posiadanie/przewalutowanie? Lista etf ma 12 stron drobnym maczkiem, łatwo się będzie nadziać na ukryte koszty/prowizje i zamiast zyskać, dołoży się do biznesu. Informacja cenna będzie dla wszystkich, którzy nie chcą się bawić w zakopywanie blachy w ogródku, ale widzą szansę na zarobek na wzrostach złota (a nie produktów złotopochodnych typu akcje kopalni itp.). Jeśli jeszcze dałoby się zrobić to samo w odniesieniu do srebra, to pożytek byłby podwójny.
Dziękuję.

Wiktor
4 lat temu

Mozna tez zalozyc rachunek w domu maklerskim (np mbanku) i kupowac ETF notowane w DE lub UK. np XAD5, expense ratio 0,19%. Prowizja domu – 0.29% min 5 EUR, VZLC – srebro, expense ratio 0,49% – koszty trzymania srebra przez ETF sa wyzsze bo srebro jets tanie

Krzysztof M.
4 lat temu

W razie co to blachę pod pachę i wio. Nie jednemu ongi fizyczna blacha życie uratowała, sołdat nie wezmie etfa

Micahl
4 lat temu

Zalogować się, wejść w Tematy i wybrać złoto lub srebro.
Podstawką się ETF na fizyczne złoto lub fizyczne srebro.
Najszybciej i najprościej.

Sherlock
4 lat temu

Mam maklera, widzialem to chyba z ponad tydzien temu, ale ja nie skorzystam….. dla mnie za duzo opcji, a jak jest czegos za duzo to mnie to drazni, gdyby bylo mniej tez bym nie skorzystal 🙂

Jan
4 lat temu

W zachwytach trzeba też pamiętać o tym, że to wszystko potem trzeba będzie rozliczyć w PIT. W przypadku obligacji amerykańskich uwzględnić różnice kursowe itp.
Dopóki banki nie obejmą tych wszystkich „przyklejonych” do konta inwestycji podatkiem ryczałtowym pobieranym automatycznie lub dopóki nie zostanie zlikwidowany podatek od zysków kapitałowych to niejedną osobę rozboli głowa na myśl o rozliczaniu zysków lub strat.

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  Jan

Nareszcie trzeźwa opinia.

Arek
4 lat temu
Reply to  Jan

Jeśli kupujesz ETFy akumulujące dywidendy, to podatek rozliczasz tylko przy sprzedaży. Głowa może rozboleć gdy okaże się, że kupiłeś najpierw 100 jednostek po jednej cenie, potem 50 po innej, potem 120 jeszcze po innej, a potem sprzedasz np. 170 jednostek. Zgodnie z metodologią FIFO i kursami NBP z dni poprzedzających transakcje kupna i sprzedaży trzeba to wszystko przeliczyć i głowa może nieco spuchnąć. Takie Degiro generuje co prawda coroczne raporty w PLN, ale są w nich błędy, bo nie korzystają z kursów NBP, tylko z kursów realnych, po których kupiliśmy lub sprzedaliśmy instrument.

Micahl
4 lat temu
Reply to  Jan

Jak kupujesz przez polskie biuro to dostaniesz Pita. Tylko ew. dywidendy musisz rozliczyć.

magda
4 lat temu

https://magdakrystkowiak.produktyfinansowe.pl/e/lead/1921/?source=lt

Uwaga na oszustów finansowych! Nowa funkcja w BIK . Wykup dostęp do alertów gdy kto chce wziąć na Ciebie kredyt . Uniknie kłopotów. Myśl przyszłościowo w czasach gdzie coraz łatwiej wykrasc hakerą twoje dane.. Przechytrz ich i już dziś kliknij w link i dołącz do ludzi dbających o swoją przyszłość

zeneusz
4 lat temu
Reply to  magda

hakerą? a co to? rodzaj żeński od haker?

luc
4 lat temu
Reply to  zeneusz

To chyba jakieś narzędzie? Jak siekiera. Siekierą rąbie się drewno, a hakerą kradnie dane

[…] Opisywałem już bankowe próby oferowania klientom dostępu m.in. do polskich obligacji notowanych na rynku giełdowym (obligacje skarbowe dostępne są na wyłączność tylko w ofercie PKO BP), czy też do obligacji amerykańskiego rządu. […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu