Ujemne oprocentowanie depozytów w bankach, które jeszcze niedawno wydawało się mrzonką (zwłaszcza jeśli myśleliśmy o pieniądzach tzw. drobnych ciułaczy lub w ogóle klientów prywatnych), dziś staje się rzeczywistością. Od połowy maja Deutsche Bank – jedna z największych instytucji finansowych w Europie – wprowadza ujemne oprocentowanie depozytów klientów indywidualnych
Świat bankowy stanął na głowie i stoi tak już dłuższy czas. Jedną z przyczyn są ujemne stopy procentowe, które obowiązują w Europie już od 2014 r. – wtedy wprowadził je Europejski Bank Centralny.
- Chcą nam zabronić samochodów spalinowych? Nie lubimy tego. Ale może to nie będzie decyzja polityczna tylko… ekonomiczna? [ODPOWIEDZIALNE FINANSE]
- Założyły własne firmy. Jaką mają receptę na biznesowy sukces? [O WYGODNYM PŁACENIU...]
- Ubezpieczenie na wyjazd weekendowy lub wakacyjny: must have. Co powinna zawierać porządna polisa turystyczna? I jak ją najszybciej kupić? [DOCENISZ, GDY WYCENISZ]
Era taniego pieniądza miała skłonić oszczędzających do wydawania pieniędzy w sklepach, zaś tych, którym brakuje pieniędzy – do ich taniego pożyczenia z banków. Z kolei dla banków ma to być zachęta, by puszczały w obieg jak największą część pieniędzy pozyskiwanych z depozytów.
Ujemne oprocentowanie w banku centralnym. Dlaczego to kłopot dla banków?
Z punktu widzenia banku komercyjnego ujemne stopy procentowe narzucone przez bank centralny są o tyle kłopotliwe, że bankowcy mają problem z korzystnym lokowaniem pozyskanych od klientów depozytów. Jeśli nie są w stanie ich wykorzystać do udzielania kredytów, przechowują nadwyżki w obligacjach rządowych (z ujemnym oprocentowaniem) lub w banku centralnym (też na ujemny procent).
Banki dość długo nie chciały przerzucać tych kosztów na swoich klientów w obawie o to, że deponenci po prostu wezmą swoje pieniądze i pójdą do innego banku, który nie każe im dopłacać do depozytów. Pomysł, żeby klient miał płacić bankowi za przywilej przechowywania przez ten bank pieniędzy, jest dość ekstrawagancki.
Ale banki zaczęły się w końcu łamać. Najpierw ujemne stawki zagościły w tabelach depozytowych dla klientów korporacyjnych, którzy nie mogą zakopać w ogródku, ani schować w sejfie swoich setek milionów euro (a nawet gdyby mogli, to też by to niemało kosztowało – sejf, ubezpieczenie, ochrona, transport). Takie praktyki można już zaobserwować nawet w polskich bankach.
Potem ujemne stawki zaczęły narzucać dużym klientom małe banki, dla których koszty wynikające z ujemnych stóp procentowych banku centralnego są najbardziej dotkliwe (bo najtrudniej je zrefundować innymi przychodami). Opisałem kilka miesięcy temu pierwszy niemiecki bank – jeden ze spółdzielczych – który postanowił obciążyć ujemną stawką oprocentowania depozytów nowych klientów, którzy nie mają w nim żadnych innych produktów i chcą przechować duże pieniądze.
To już był przełom, ale dopóki duże banki nie przekroczyły tego rubikonu, to można było traktować to jak zapowiedź nowego trendu, a nie jego emanację. Naprawdę niewesoło robi się dopiero teraz, gdy wprowadzenie ujemnego oprocentowania dla klientów indywidualnych zapowiada Deutsche Bank – największy bank w Niemczech i jeden z największych w Europie. Jeśli zasady zmienia tak duży gracz – zmieni się cały rynek.
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Masz na koncie 100.000 euro lub więcej? Dopłacisz do depozytu
Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku prezesi Deutsche Banku przysięgali, że ujemne stopy procentowe mogą dotyczyć tylko największych klientów korporacyjnych. Potem zaczęto wspominać o możliwości ujemnego oprocentowania dla zamożnych osób fizycznych.
Ale teraz polityka banku się zmienia. Rzecznik Deutsche Banku oświadczył w rozmowie z gospodarczym dziennikiem „Handelsblatt”, że presja ujemnych stóp procentowych EBC jest zbyt silna i Deutsche Bank od 18 maja zacznie naliczać ujemne oprocentowanie dla wszystkich pieniędzy na nowych rachunkach, przekraczających 100.000 euro. Ujemne oprocentowanie wyniesie 0,5%, czyli dokładnie tyle, ile EBC pobiera od banków za „zaparkowane” tam pieniądze.
Oznacza to, że klient Deutsche Banku, który wpłaci na nowe konto depozytowe 100.000 euro, po roku będzie miał na tym rachunku o 500 euro mniej. Bank nie tylko nie zapłaci mu żadnych odsetek, ale zabierze mu część jego pieniędzy.
„Pomaga nam to ograniczyć straty, ale przede wszystkim zapobiegać dalszemu napływowi wysokich depozytów, których przechowywanie kosztuje” – napisał do swoich pracowników Manfred Knof, szef działu zajmującego się obsługa klientów prywatnych Deutsche Banku. Między wierszami można wyczytać, że w trudnych czasach, gdy banki zakręcają raczej kurek z kredytami, nie potrzebują więcej depozytów, bo nie mają co z nimi zrobić.
Pieniądze, których nie da się „zainwestować” w kredyty, bankowcy mogą przeznaczyć na zakup obligacji, ale przecież oprocentowanie obligacji najbardziej wiarygodnych krajów też jest zerowe lub ujemne. Skąd więc banki mają brać ochotę na płacenie klientom za depozyty? Zwłaszcza tym, którzy i tak nie mają gdzie przechować swoich wysokich kwot?
Dokąd nas to zaprowadzi?
Szczerze pisząc, polscy klienci mają już i tak znacznie gorzej, niż niemieccy. Tam zdeponowany w banku pieniądz traci na wartości niewiele więcej, niż tyle, ile wynosi jego ujemne oprocentowanie. Inflacja w Niemczech nie przekroczyła w zeszłym roku 1,4%. W Polsce oprocentowanie depozytów jest może i ciut wyższe (dla większości klientów wciąż dodatnie, ale coraz częściej jest to np. 0,1% w skali roku, a do tego może dojść np. opłata za prowadzenie rachunku), lecz inflacja wciąż jeszcze szaleje (choć może wkrótce spadnie).
Poza tym – to też trzeba pamiętać – kwota 100.000 euro w Polsce wydaje się być dużą, ale biorąc pod uwagę zamożność Niemców i przechowywane przez nich w bankach kwoty – to trochę tak, jakby w Polsce ujemnie oprocentować oszczędności powyżej 60.000 zł. Przeciętna wartość oszczędności finansowych Polaka – 8.100 euro. Przeciętna wartość oszczędności finansowych Niemca – 53.000 euro.
100.000 euro to mniej więcej dwukrotność przeciętnej wartości oszczędności Niemca. W Polsce dwukrotność tej kwoty wyniosłaby równowartość 16.000 euro.
Branża bankowa – a przede wszystkim banki centralne – stąpa po cienkim lodzie. Ujemne oprocentowanie pieniędzy w bankach może spowodować wzrost chęci do trzymania pieniędzy w gotówce oraz odwrót do inwestycji w fizyczne aktywa (np. złoto i metale szlachetne).
Czytaj też: Jednak jesteśmy wyjątkowi. Polska jest krajem, w którym… najbardziej na świecie nie opłaca się oszczędzać. Jak oni to zrobili?
Niebezpieczny dla bankowców i rządów byłby zwłaszcza ten pierwszy trend – finansiści i politycy uwielbiają pieniądz bezgotówkowy, bo łatwiej go monitorować i opodatkować – dlatego właśnie wciąż dodatnim oprocentowaniem cieszą się posiadacze małych depozytów, którym najłatwiej byłoby zabrać pieniądze z konta i schować je pod poduchą. W ich przypadku to łatwiejsza decyzja, niż zabranie z banku np. 50 mln zł.
Czytaj też: Było miło, ale się skończyło. Ministerstwo Finansów masakruje nam oprocentowanie obligacji
———————-
Obawiasz się inflacji? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
———————-