To lepsze, niż wakacje kredytowe? Sądy coraz częściej na prośbę klientów wstrzymują płatności rat kredytowych. Z jakiego powodu?

To lepsze, niż wakacje kredytowe? Sądy coraz częściej na prośbę klientów wstrzymują płatności rat kredytowych. Z jakiego powodu?

Najpierw banki zaczęły przegrywać zdecydowaną większość procesów z frankowiczami, a teraz coraz częściej sądy zaczynają uwzględniać wnioski o zabezpieczenie powództw klientów i… zwalniają ich z konieczności spłacania rat kredytów. Czy to nie lekka przesada? – pytają bankowcy

Co prawda za wcześnie jeszcze, by mówić, że frankowicze mają w sądach gwarantowaną wygraną – wciąż zdarzają się wyroki korzystne dla banków oraz wątpliwości sędziów dotyczące potencjału intelektualnego i rozsądku frankowiczów (a w konsekwencji pytania o to, czy powinni być chronieni) – ale od czasu słynnego wyroku europejskiego sądu TSUE w sprawie państwa Dziubaków oraz podążąjącego za nim wyroku sądu polskiego, statystyki niezmiennie są po stronie frankowiczów.

Zobacz również:

Oczywiście, banki nie oddają bez walki ani metra terenu. Grzecznie tworzą rezerwy na ryzyko prawne, ale jednocześnie przygotowują uderzenie z flanki. Nad kredytobiorcami wciąż wisi wizja kontrpozwów o zapłacenie kosztów bezumownego korzystania z kapitału.

W grudniu zeszłego roku Sąd Najwyższy, rozpatrując jedną ze spraw frankowych, zasugerował bankom, że mogą występować z roszczeniami o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy. Jego zdaniem prawo unijne i wyrok TSUE takiej koncepcji nie wykluczają. Zaś termin przedawnienie tego typu roszczeń biegnie dopiero od momentu, gdy klient zdecydował się podważyć ważność umowy kredytowej.

Szala więc wciąż się ostatecznie nie przechyliła na stronę kredytobiorców, ale w ostatnim roku frankowicze wygrywają 85-90% wszystkich prawomocnie zakończonych procesów, a sędziowie dość chętnie przyjmują wykładnię, iż nieprecyzyjna w kluczowych parametrach umowa nie może być utrzymana.

Unieważnienie kredytu oznacza, że klient musi oddać pierwotnie otrzymaną kwotę, zaś bank musi umorzyć mu pozostałe zadłużenie i zwolnić hipotekę. W niektórych przypadkach takie spojrzenie oznacza, że w momencie złożenia pozwu bilans kredytu jest niemal zerowy (klient spłacił już mniej więcej tyle, ile pożyczył), albo wręcz taki, że to bank powinien zwrócić klientowi pieniądze.

Czytaj też: Frankowicz chciałby do sądu, ale… bank mu utrudnia. „Jak mam z nich to wycisnąć?”

Frankowicze proszą sędziów: „wstrzymajcie płatności naszych rat”. Sędziowie: „już się robi”. Zabezpieczenie roszczeń jak wakacje kredytowe

Pełnomocnicy klientów nie chcą czekać na prawomocne rozstrzygnięcie procesów, tylko coraz chętniej występują o zabezpieczenie powództwa w postaci zawieszenie obowiązku płacenia rat przez kredytobiorców.

A sądy coraz częściej takiego zabezpieczenia udzielają. W ostatnim czasie przemknęły mi przed oczami aż trzy tego typu postanowienia. Oto cytat z jednego z nich, dotyczącego kredytobiorcy mającego kredyt mPlan w mBanku:

„Niewątpliwie zarysowana w ostatnim czasie linia orzecznicza w tzw. sprawach frankowych i zagadnienia związane z kredytami walutowymi waloryzowanymi walutami obcymi wspierają stanowiska powodów przedstawione w pozwie i stwarzają duże prawdopodobieństwo ustalenia nieważności umowy kredytu, względnie stwierdzenia abuzywności postanowień tej umowy”

– napisał Sąd Okręgowy we Wrocławiu w uzasadnieniu postanowienia w sprawie XII-C-174/20, pochodzącego z pierwszej dekady kwietnia tego roku. Sąd wstrzymał obowiązek dokonywania przez klientów spłaty rat kredytowych według harmonogramu wynikającego z umowy od kwietnia 2020 r. aż do uprawomocnienia się wyroku w tej sprawie. A bankowi zabronił wypowiedzenia umowy kredytowej w tym samym terminie. Czyli zabezpieczenie roszczeń jak ta lala.

W tej konkretnej sprawie klienci wzięli 255.000 zł, a w czasie spłacania kredytu zwrócili 122.000 zł oraz 46.000 franków szwajcarskich. Według banku wciąż są winni 50.000 franków, zaś według klientów, „grających” na unieważnienie umowy, to bank musi im oddać nadpłacone pieniądze, bo w ratach oddali już więcej, niż pierwotnie bank oddał im do dyspozycji.

Podobne orzeczenie wydał w maju sąd rejonowy w Poznaniu, a rzecz dotyczyła tym razem kredytu w Banku BPH. Ponieważ mówimy o sądzie pierwszej instancji, klienci w tym wypadku mają szansę na długie wakacje od rat, bo zanim sprawa przejdzie przez obie instancje sądowe, upłyną pewnie ze dwa lata.

Identyczną wygraną pochwaliła się też mec. Barbara Garlacz, która z kolei przekonała sędziego do ustanowienia zabezpieczenia poprzez wstrzymanie płatności rat na rzecz Deutsche Banku (tutaj dla odmiany chodzi o kredyt denominowany we frankach, a nie indeksowany do tej waluty). Tutaj uzasadnienie sądu było – jeśli wierzyć słowom prawniczki – wzbogacone o jeszcze jeden element:

„Sąd uznał, że kredytobiorca uprawdopodobnił roszczenie o nieważność umowy. W sytuacji Deutsche Banku, który w 2018 r. wycofał się z działalności detalicznej w Polsce, dalsza spłata kredytu mogłaby powodować, że kredytobiorca nie otrzymałby zwrotu kwot nadpłaconych ponad kapitał, który otrzymał. Sprawę, w której sąd wstrzymał płatność rat, prowadzimy od prawie trzech lat w pierwszej instancji – bo tyle czasu zajęło nam skrupulatne wyjaśnienie wadliwości tej umowy”

Już kiedyś opisywałem takie postępowanie sądu i wtedy byłem dość mocno zniesmaczony, ale mój ból spowodowało przede wszystkim uzasadnienie decyzji, przez które przebijało przekonanie, że bank może za chwilę zbankrutować i klienci nie będą w stanie wyegzekwować swoich pieniędzy.  Chodziło dokładnie o Getin Bank.

Takie stawianie sprawy to, moim zdaniem, pewna przesada, choć oczywiście są w Polsce banki, które nie mają tutaj już żadnych interesów poza utrzymywaniem „starych” portfeli kredytów frankowych i w ich przypadku pokusa zbankrutowania mogłaby się pojawić. Ale dopóki jest ona czysto teoretyczna, to nie widzę powodu, dla których sąd miałby się nad takim scenariuszem zastanawiać.

Czytaj też: Z powodu koronawirusa sądy nie działają, rozprawy się nie odbywają, ale… terminy przedawnienia biegną. „Podwójna promocja dla banków”

Procesy na lata, ale nie płacona rata. Czy to może być pułapka?

Z punktu widzenia frankowiczów wstrzymanie płatności rat to natychmiastowa ulga w ich domowych budżetach i mniejsza presja finansowa w kontekście trwających całymi latami procesów. Prawie nigdy procesy frankowe nie kończą się w pierwszej instancji. Banki niemal zawsze się odwołują, czasem sprawy trafiają do Sądu Najwyższego, a zdarza się, że potem „zaliczają” jeszcze przynajmniej jedną „ekstra” instancję (gdy Najwyższy zwraca sprawę do ponownego rozpatrzenia przez apelację).

Na ostateczne rozstrzygnięcie trzeba czasem czekać całymi latami (tym bardziej, że bankowi prawnicy nierzadko korzystają z każdego kruczka, by procesy przedłużać). I stąd właśnie rosnąca popularność zabezpieczeń w postaci zawieszenia rat.

———————

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!

———————

Ale trzeba pamiętać, że ten medal ma dwie strony. W przypadku przegranej klienta z bankiem – scenariusz dziś mało prawdopodobny, ale przecież nie nierealny – może się okazać, że klient będzie miał jednorazowo dużą kwotę do zapłaty. W przypadku banku wysupłanie pieniędzy, by zwrócić klientowi ewentualną nadpłatę nie będzie problemem (nawet z odsetkami ustawowymi), ale w drugą stronę – może być różnie.

Niezależnie od tego jak zinterpretujemy coraz częściej spotykane postanowienia sądów o wstrzymaniu płatności rat kredytowych, jest to kolejna bitwa, którą klienci z bankami coraz częściej wygrywają. Uwzględnienie przez sąd takiego wniosku o zabezpieczenie dość jednoznacznie wskazuje jak patrzy on na sprawę i daje klientom dość dużą szansę na to, że ostateczny wyrok również będzie po ich stronie.

————————

POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W najnowszym (12.) odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” ekipa serwisu „Subiektywnie o finansach” – w galowym składzie – nawija m. in. o:

>>> wakacjach kredytowych 2.0 w ramach tarczy antykryzysowej 4.0 (od 1:15)

>>> chaosie w odmrażaniu gospodarki i o tym jak to się skończy (od 10:30)

>>> o tym jak będziemy podróżowali autobusami i samolotami w erze Covid-19 (od 15:40)

>>> o efektach wojny gotówki z bezgotówką w czasach zarazy (od 25:40)

>>> o brzydkim zachowaniu firmy ubezpieczeniowej PZU, która szuka dziury w całym (od 31:00)

Aby posłuchać kliknij w baner powyżej albo wejdź w niniejszy link

Subscribe
Powiadom o
12 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jancio
4 lat temu

Podoba mi się to szamotanie bankowców, jak muszki w zupie.
„Czy to nie lekka przesada? – pytają bankowcy”. A czy nie było „ciężką” przesadą oferowanie kredytów powiązanych z walutami obcymi i nieograniczonym ryzykiem po stronie kredytobiorców ? I to w czasie, gdy w Polsce już obowiązywała dyrektywa 93/13EWG, chroniąca konsumentów przed nieuczciwymi zagrywkami przedsiębiorców ? Bankowcy nie wiedzieli ?

Darek
4 lat temu

Osobiście poszedłbym dalej i nawet bez wyroku sądu zawiesiłbym spłaty. Ponieważ czym różni się ta sytuacja od np pomyłki banku czy też wyłudzenia kredytu na dowód „kolekcjonerski” z naszymi danymi. Moim zdaniem niczym. Natomiast kto spłacałby wyłudzony kredyt ?
Sytuacja jest prosta : jedna strona uważa, że nic nie jest winna drugiej a druga uważa, że jest. Ciekawe który bank płaciłby uważając, że nie jest winny 🙂 ?

Radek
4 lat temu
Reply to  Darek

Wyłudzony kredyt za który kupił sobie wypasioną brykę/mieszkanie?
Tylko z takim dopiskiem można ewentualnie dokonać porównania

Radek
4 lat temu

Dziwnie te sądy rozumują. Jeśli sprawa nie jest rozstrzygnięta, to wyrok może pójść w obie strony. Co jeśli klient przeje pieniądze, bo nagle nie musi spłacać raty? W tej sytuacji mamy nierównowagę stron.

Wystarczyłoby zezwolić na spłacanie rat na jakiś rachunek prowadzony przez sąd a pieniądze przelać wygranej stronie po uprawomocnieniu wyroku. W ten sposób interesy obu stron zostałyby należycie zabezpieczone.

Tomek
4 lat temu
Reply to  Radek

Co w tym dziwnego? Umowy banki mają według wzorca, więc skoro raz już została wykazana ich nieważność to kolejnym razem też powinna. Dlatego szansa na to, że klient ma rację jest duża. Dlaczego karać klienta za to, że bank był/jest nieuczciwy?

Danek
4 lat temu

Moim zdaniem cześć klientów słusznie boi się, ze nawet po wygranej sprawie za lat ileśtam nie dostanie zwrotu nadpłaconych rat. Banki się łączą, przy tym wydzielają portfel kredytów do banku wydmuszki (patrz np. BPH), który ma tylko śmierdzące aktywa warte zero, a po latach batalii sądowej nic nie zobaczą. A to może dotyczyć sporej części klientów z kredytem w CHF, bo i mbank był/jest na sprzedaż i zapewne kupujący chętnie by go przejęli, ale bez CHF. getin pewnie długo w obecnej formie tez nie pociągnie, wiec takich wehikułów/wydmuszek na rynku trochę będzie. Nie dziwi mnie wobec tego chęć zabezpieczenia się… Czytaj więcej »

Danek
4 lat temu
Reply to  Danek

To na potwierdzenie powyższej tezy. Przykład BPH: https://prnews.pl/jak-banki-uciekaja-przed-wyrokami-sadow-444676

4 lat temu

Frankowicze śmieją się nam w twarz dwa razy. Pierwszy, gdy brali tańszy kredyt hipoteczny. Śmieli się wtedy, jacy to oni mądrzy. Drugi raz, gdy chcą spłacać tylko kapitał pożyczony. Śmieją się mówiąc przed sądem, że byli głupi, gdy brali te kredyty.

Marek
4 lat temu
Reply to  JACEK

Odchodząc na chwilę od meritum sprawy, to takie podejście – niestety dość częste – świadczy jak niskie jest zaufanie społeczne, jak utraciliśmy dorobek pierwszej Solidarności

Radek
4 lat temu
Reply to  Marek

Postulaty Solidarności nie dotyczyły niskiego poziomu edukacji i braku filharmonii w każdym mieście. Blisko połowa z nich dotyczyła podwyżek, dodatków jak diety (dajcie więcej pieniędzy), płacenia za czas nic-nie-robienia czyli strajk (dajcie więcej pieniędzy) , obniżcie wiek emerytalny a na emerytury niech robią młodzi (brakło postulatu o wypłacanie emerytury z pieniędzy które każdy sam odłożył), urlop płatny przez 3 lata (dajcie więcej pieniędzy). – Wypłacić wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku wynagrodzenie za okres strajku, jak za urlop wypoczynkowy, z funduszu CRZZ. – Podnieść zasadnicze uposażenie każdego pracownika o 2000 zł na miesiąc, jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen. – Zagwarantować… Czytaj więcej »

Marcin
4 lat temu

Ekhem – Panie Macieju, zrobił Pan straszny clickbait i „troszkę” przerysował sytuację. Sądy nie nie zawieszają rat, a orzekają o zabezpieczeniu powództwa, czyli umożliwiają klientom, którzy pozwali bank na przerwę w spłacie bez konsekwencji typu wypowiedzenie kredytu, wpis w BIK itp. Takie zabezpieczenie oznacza, że jako klient mogę zawiesić spłatę, ale nie muszę tego robić. Zgodnie z prawem mam PRAWO, a nie OBOWIĄZEK, skorzystania z tej ochrony. Natomiast w kuluarach słyszy się coraz częściej, że zabezpieczenie takowe jest całkiem potężnym orężem nawet, gdy klient nie zaprzestaje spłat – po prostu bank wie, że w razie prób przewlekania postępowania, kombinowania na… Czytaj więcej »

Anonim
1 rok temu

Pan redaktor się dziwi, ze banki wydają zabezpieczenia. Mnie natomiast dziwi to, ze redaktor chyba nie do końca rozumie, ze żyjemy w państwie prawa i wszyscy temu prawu podlegają wliczając w to banki. Zabezpieczenie w tym wypadku jest standardowa czynnością 🙂 No chyba, ze ktoś wyznaje dogmat, ze bank nie może tracić…

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu