Od dziś wyjście z domu bez zakrytego nosa i ust może nas kosztować nawet 30.000 zł. Lepiej więc zainwestować w maseczkę. Na maseczki możemy wydać nawet kilkaset milionów złotych, choć równie dobrze maseczkę można wykonać w technologii „zero waste” ze starego t-shirta. Gdzie najłatwiej zaopatrzyć się w maseczki? W Żabce, na Poczcie, a może w internecie? Jeśli ktoś chce się zabezpieczyć na cały czas trwania pandemii – a więc co najmniej do końca roku – wyda na maseczki od 50-100 zł (w opcji „wielorazówki”) do 400-500 zł (jeśli postawi na stałe zaopatrzenie w maseczki jednorazowe)
Rząd, ale i Światowa Organizacja Zdrowia długo nie mogli się zdecydować co do tego, czy warto zakładać maseczki, czy też nie. Ale w końcu Ministerstwo Zdrowia zawyrokowało – wprowadzamy do odwołania obowiązek zakrywania nosa i ust. Rząd jedną decyzją wykreował popyt na dziesiątki milionów maseczek zakrywających nos i usta. Lepiej się stosować do przepisów, bo można dostać w najlepszym przypadku 500 zł mandatu od policjanta, a w najgorszym – 30.000 zł kary od Inspekcji Sanitarnej.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jak powiedział rzecznik rządu nakaz noszenia maseczek będzie jednym z dłuższych obowiązków i potrwa nawet wiele miesięcy. Co prawda nie muszą to być maseczki chirurgiczne, lecz nawet zwykły skrawek materiału zakrywający usta i nos, ale większość Polaków kupi zapewne maseczki. Ile na nie wydamy? Gdzie można je kupić? I ile warto na nie wydać?
Maseczkowe pospolite ruszenie
Przed wybuchem epidemii nikt za bardzo nie interesował się rynkiem maseczek chirurgicznych. Gdy wybuchła, okazało się, że w aptekach albo już ich nie ma, albo ceny poszły w górę o kilkaset procent – do 7-9 zł za sztukę. A przecież mówimy o maseczce jednorazowej, których dziennie zużyć trzeba co najmniej kilka.
Od tamtej pory wiele się zmieniło. Na produkcję maseczek przestawiły się nielicznie działające jeszcze polskie szwalnie. Kiedyś byliśmy krawiecką potęgą, nasze zakłady były sporym dostawcą rzeczy dla największych europejskich marek odzieżowych. Ale produkcja została przeniesiona na Daleki Wschód, a szwalnie zostały zamknięte.
Dziś premier obiecuje ich odbudowę. Polski przemysł lekki jest jest w stanie produkować 40 mln maseczek niemedycznych, za miesiąc moce produkcyjne wzrosną do 100 mln maseczek. Generalnie produkcja zarówno maseczek „zwykłych”, jak i maseczek chirurgicznych spełniających medyczne normy filtracji powietrza jest prosta jak konstrukcja cepa. Maszyna do produkcji profesjonalnych maseczek wygląda tak i kosztuje kilkaset tysięcy złotych.
Maseczkę (oczywiście niemedyczną) możemy uszyć albo zrobić sobie sami. Wystarczą nożyczki i materiał. Jest też opcja z maszyną do szycia i ewentualnie gumkami recepturkami lub troczkami do zawiązania. Płachta bawełnianej tkaniny o wymiarach 160 cm x 50 cm to koszt 7 zł. Dobry krawiec-amator uszyje zapewne z tego nawet 10 maseczek o wymiarach 40 cm x 20 cm. Koszt wytworzenia takiej maseczki to 0,7-0,8 zł.
https://youtu.be/uZetqMfWXKk
Maseczki z Żabki czy z Poczty Polskiej? Które są tańsze?
Według rozporządzenia maseczki musi nosić każda osoba powyżej czwartego roku życia. Oznacza to, że potrzebujemy co najmniej 36,5 mln maseczek i to przy założeniu, że wychodzimy z domu tylko raz dziennie, a po powrocie maskę dezynfekujemy i pierzemy.
Najgłośniej jest o maseczkach dostępnych w placówkach Poczty Polskiej. Cena w zestawie pięciu sztuk to 49,95 zł. Maseczki są wielokrotnego użytku, można je prać (do 50 razy), prasować, a nawet wybielać. Załóżmy, że będziemy ją prać na koniec każdego dnia, co oznacza, że jedna maseczka będzie „żyć” 50 dni. Pięć sztuk starczy na 250 dni, czyli osiem miesięcy. Teoretycznie więc jeden zakup zestawu od Poczty Polskiej powinien wystarczyć nam do końca trwania pandemii. Chyba, że restrykcje będą trwać dłużej. Aż strach o tym myśleć.
Maseczki były w sprzedaży także w internetowym sklepie Poczty Polskiej, ale wyprzedały się w mniej niż dwa kwadranse. Następna dostawa zaplanowana jest na 17 kwietnia.
Oczywiście: do kosztu noszenia maseczek z Poczty trzeba doliczyć koszty energii zużytej do prania, ewentualnie prasowania i detergentu, choć zwykle można maseczkę dorzucić do prania, które i tak byśmy robili.
Maseczki są też dostępne w sklepach Żabka. Są jednorazowe i kosztują 16,17 zł za 10 sztuk. Gdyby zaopatrywać się w nie przez tak sam okres (osiem miesięcy) jak policzyliśmy to według czasu „życia” maseczek z Poczty Polskiej, czyli 250 dni, to musielibyśmy wydać 400 zł. I to licząc, że wychodzimy z domu tylko raz dziennie.
W internecie typowy koszt maseczki bawełnianej to 15 zł za sztukę. A taka porządna, trzywarstwowa – z wbudowanym prostym filtrem – i w oryginalnym kolorze oraz z fantazyjnym nadrukiem to wydatek rzędu 50-60 zł (plus koszty dostawy). A ponieważ masek kupić trzeba kilka (najmarniej dwie-trzy), mówimy o wydatku rzędu 150-200 zł.
Gdyby każda z 36,5 mln osób kupiła po jednym zestawie masek z Poczty Polskiej wydalibyśmy niebotyczną kwotę ponad 1,8 mld zł! Gdyby codziennie tyle samo osób kupowało po jednym zestawie maseczek z Żabki (co jest niemożliwe, bo zapewne nie ma tylu egzemplarzy w ofercie) byłby to wydatek prawie 600 mln zł.
Można się domyślać, że wiele osób kupi sobie maski jednorazowe, albo będzie się zasłaniać częścią garderoby (póki temperatury na to pozwalają, gdy zrobi się cieplej zapewne zaczniemy zakładać „lekkie” maseczki). Gdyby nawet co czwarta osoba kupiła sobie po dwie maski wielokrotnego użytku, takie po 20 zł, to będzie to wydatek 365 mln zł!
Znajdą się też pewnie osoby, które postawią na nowoczesny design i markowe maseczki. Ceny trendy-maseczek w zagranicznych sklepach zaczynają się od 200 zł. Pomijając takie „odstępstwa od normy” można założyć, że na maseczki lekką ręką wydamy w nadchodzących tygodniach kilkaset milionów złotych.
źródło zdjęcia: PixaBay