11 maja 2021

Starsze panie na „polowaniu”. Niestety, to nie one polowały. Konto z „wkładką” i dwie kartki papieru zamiast leków

Starsze panie na „polowaniu”. Niestety, to nie one polowały. Konto z „wkładką” i dwie kartki papieru zamiast leków

Starsi ludzie zawsze byli wdzięcznym „obiektem” nabijania planów sprzedażowych przez pracowników oddziałów bankowych. Tak będzie, dopóki sposób wynagradzania pracowników liniowych w bankach będzie oparty na prowizjach od sprzedaży i dopóki te prowizje będą tym wyższe, im bardziej dochodowy dla banku produkt pracownik sprzedaje. Oto dwie smutne przygody. Podwójnie smutne. Po pierwsze dlatego, że dotyczą starszych osób, którym trzeba pomagać, a nie je gnębić, a po drugie dlatego, że dotyczą polskiego banku, który powinien wytyczać najwyższy standardy w stosunku do obywateli-klientów

Bohaterką pierwszej historii jest pewna starsza pani, od lat korzystająca z bardzo starej odmiany rachunku w PKO BP. Odwiedzając przy jakiejś okazji placówkę banku dowiedziała się, że dobrze byłoby zmienić pakiet. I to była prawda, bo – jak później rzeczona pani sprawdziła na wyciągu – jej konto z kartą debetową kosztowało ponad 160 zł w skali roku, czyli ponad 10 zł miesięcznie.

Zobacz również:

Nie wiem jakie były składowe tych prowizji, ale nie ulega kwestii, że dziś PKO BP ma w ofercie znacznie tańsze rachunki z rodziny „Konto za zero”. Co prawda jest ono za zero tylko pod warunkiem systematycznych wpływów i płacenia kartą za zakupy, ale nie są to warunki zaporowe.

Konto z „wkładką”. Kredytową

Pracownica oddziału banku zaproponowała klientce przesiadkę na „Konto za zero” i w tym akurat nie było nic zdrożnego. Inna sprawa, że dokumentacja, którą musiała podpisywać starsza pani była napisana małą czcionką, niezrozumiałym językiem i w dodatku poszło na jej wyprodukowanie mnóstwo czasu. A więc zaprezentowano ją w sposób kompletnie nieprzystosowany do potrzeb klienta-emeryta.

Gorzej, że gdy owa starsza pani podpisała już wszystko i poszła do domu, to zorientowała się, że na wymianie konta się nie skończyło. W papierach zauważyła, że zgodziła się również na kartę kredytową wraz z jej grupowym ubezpieczeniem.

Prawdopodobnie zamiast 1000-złotowego debetu w rachunku „uszczęśliwiono” ją limitem odnawialnym z kilkuprocentową prowizją pobieraną niezależnie od tego, czy klient go wykorzystuje, czy nie (ale tego już nie jestem pewny, bo sytuację znam z opowieści przez telefon, a papiery – jak już wspomniałem – były dość nieczytelne).

Starsza pani tylko w zarysie orientuje się w kartach płatniczych, więc pracownica banku bez problemu przekonała ją, że ta karta jest „w promocji razem z kontem”. Jak wiadomo, karta kredytowa jest osobnym produktem bankowym, nie mającym nic wspólnego z kontem osobistym. Była to więc wierutna ściema.

Czytaj też: Korzystasz z bankowości internetowej w PKO BP? Robot pomoże ci ulokować oszczędności. Spróbowałem dać sobie pomóc. Bolało

Czytaj też: PKO BP chciał być jak Revolut, ale coś poszło nie tak

Czytaj też: Chcesz wypłacić pieniądze w oddziale PKO BP? Tutaj dowód osobisty może nie wystarczyć

Kiedy upewniłem emerytkę w tym, że ta dodatkowa karta to nie jest debetówka, tylko de facto kredyt od banku, natychmiast zdecydowała, że jedzie do banku, żeby to wszystko odkręcić. Bo to taka osoba, która kredytów żadnych w bankach mieć nie chce. A karty bankowej w ogóle rzadko używa, więc mając dwie z pewnością naraziłaby się na dodatkowe koszty wynikające z niewystarczająco intensywnego używania co najmniej jednej z nich.

Poradziłem starszej pani, żeby sprawę załatwić za tydzień-dwa, gdy karta już przyjdzie i będzie ją można zastrzec (wycofywanie się z umowy karty, która jest już „w drodze”, może powodować dodatkowy chaos), ale ofiara banku była tak wzburzona, że nie chciała czekać ani chwili. Następnego dnia dowiedziałem się, że wszystko udało się odkręcić i ma już „gołe” konto w PKO BP, bez dodatkowych produktów kredytowych. Kosztowało ją to „tylko” kilka dodatkowych godzin i sporo nerwów.

Jak widać, z renomowanych banków starsze osoby wychodzą z produktami, których nie potrzebują i których nie chciały kupić. Proszę, uważajcie co podpisujecie w bankach. I pilnujcie swoje mamy, taty, dziadków i babcie, żeby podczas wizyty w banku nie spotkały ich takie niemiłe niespodzianki.

Wyciąg z konta zamiast leków

Czas na przygodę drugą. Kilka dni temu ktoś z mojej rodziny odwiedził oddział – inny, również w innym mieście – tego samego banku PKO BP, czyli – przypomnijmy – naszej narodowej chluby bankowej, zasłużonej dla rozwoju naszej Ojczyzny. A wreszcie – jak zwykł mawiać prezes Zbigniew Jagiełło – fintechu z licencją bankową.

Oprócz obejrzenia zwyczajowych (nawet w czasie pandemii) kolejek w oddziale – rzecz zrozumiała, biorąc pod uwagę profil klientów PKO BP – ów odwiedzający oddział banku członek mojej rodziny podsłuchał niechcący (odległości między stoiskami są nieduże, a o zachowaniu elementarnej prywatności nie ma co mówić) rozmowę pewnej starszej pani, emerytki, z pracownicą oddziału.

Otóż emerytka przyszła poprosić o wyciąg z konta za ostatni miesiąc. Nie mówiła do czego tego potrzebuje, ale domyślam się, że chodzi o upewnienie się, że jakaś ważna dla niej transakcja została wykonana. Pani z oddziału oświadczyła, że niestety wyciąg z konta za dany miesiąc może być wydrukowany dopiero na koniec tego miesiąca. Nie wiem czy rzeczywiście to tak wygląda i czy rzeczywiście „fintech z licencją bankową” ma tak sztywne systemy, iż nie da się z nich wycisnąć wyciągu np. za 30 ostatnich dni od dziś.

Starsza pani się zafrasowała i powiedziała, że może ona w takim razie poprosi na razie o wyciąg z konta za poprzedni miesiąc, bo nie jest pewna w którym czasokresie miesięcznym mieści się transakcja, której dowodu na piśmie potrzebuje. Pracownica oddziału oświadczyła, że to będzie kosztowało 30 zł i że zaprasza do kasy. Babcia po raz drugi się zafrasowała i zapytała dlaczego tak dużo. „Taką mamy tabelę prowizji” – oświadczyła pracownica banku. „To ja poproszę o ten wyciąg” – odpowiedziała babcia.

Osoba, która relacjonowała mi tę historię, nie posiadała się z oburzenia. Widać wciąż wierzy, że bankowość to misja, pomoc ludziom w spełnianiu marzeń, bla, bla, bla.

„Jak to jest możliwe, do jasnej cholery, że oni biorą 30 zł za wydruk jednej, dwóch kartek papieru, za zwykły wyciąg z konta? Przecież ta babcinka pewnie tyle wydaje na jedzenie przez dwa dni. Ona coś mówiła o wykupywaniu leków, nie było dobrze słychać. Jeśli ona przez to, że bank chce 30 zł za dwie kartki papieru, nie wykupi leków dla siebie, to powinieneś ten bank rozjechać na blogu”

W sumie racja. Rozumiem, że bank chce skłonić klientów do samoobsługi, że wyciąg z konta w każdej chwili można sobie wydrukować w domowym zaciszu, o ile ma się komputer, drukarkę, połączenie z internetem oraz bankowość elektroniczną. I że większość klientów tak właśnie robi. Rozumiem też, że zaporowe prowizje mają mieć charakter edukacyjny. Bo jeśli już klient nie umie zrozumieć, że ma się obsłużyć sam, to jak zapłaci 30 zł, to sobie raz na zawsze zapamięta, że samoobsługa rulez.

Ale gdybym pracował w banku i gdyby przyszła do mnie wiekowa pani z prośbą o wydrukowanie jednej kartki, to – kurczę – głupio by mi było brać za to 30 zł. Przecież to tej pani niczego nie nauczy. Ona już nie będzie się obsługiwała sama. Prawdopodobnie jest klientką tego banku od jakichś 50 lat, zapewne dała mu zarobić już grube tysiące. I naprawdę nie można było zrobić jej tego wydruku?

W tabeli opłat i prowizji jest rzeczywiście taka pozycja. I bank miał prawo ją zastosować (chociaż mam wątpliwości czy jest adekwatna do wkładu pracy potrzebnego do wygenerowania takiego zaświadczenia – a jeśli nie, to można by ją zakwestionować w UOKiK-u). Tyle, że w stosunku do tej starszej pani było to bardzo nie fair.

Nie obwiniam konkretnego pracownika o bezduszność, zapewne wynika to z kultury korporacyjnej banku, który jest nastawiony na to, żeby z każdego klienta przy każdej okazji wycisnąć jak najwięcej. Nie bardzo widzi mi się to z naturą państwowego banku, który powinien raczej krzewić standardy takiej obsługi obywateli, by inne banki mu zazdrościły i chciały dorównać.

No, ale kasa jest kasa. Od wysokiego zysku są wysokie premie dla dyrektorów regionów, sieci oraz dla prezesów całego banku. Nadmiar wrażliwości szkodzi biznesowi. Przecież takich babć w skali banku może być 10.000, albo i więcej. Ile kasy bank by nie zarobił, gdyby tak każdemu drukował karteczki za darmo, choć nie musi? Ile dywidendy by nie wpłacił do Skarbu Państwa?

Czytaj też: Sztuczna inteligencja w PKO BP, czyli boty w okienkach. Nie pogadasz z nimi, bo wszystko wiedzą lepiej. Tak są zaprogramowane… ni? 

Czytaj też: Poprosili PKO BP o zestawienie spłaconych rat kredytów. A bank co na to? Zachował się jak bardzo nieszlachetny rycerz

Czytaj też: Klient PKO BP ma dlugi i proponuje bankowi ugodę. A bank na to…

————

Posłuchaj nowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”

W tym odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” mamy gościa specjalnego. Mariusz Piotrowski z serwisu Fly4Free.pl odpowiada na nasze pytania dotyczące nadchodzących wakacji. Rezerwować wycieczki i miejsca w samolocie już teraz, czy czekać do czerwca? Jak będą wyglądały podróże lotnicze tego lata? Co z covidowym paszportem? A ceny biletów? Zapraszamy do posłuchania!

źródło zdjęcia tytułowego: Pixabay

Subscribe
Powiadom o
25 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Programista
3 lat temu

Te 3 dychy za wyciąg to nie jest kasa za jednorazowy wydruk. To zapłata za koszty lat pracy wszystkich ludzi zaangażowanych w powstanie tej jakże skomplikowanej funkcjonalności w systemie bankowym 😉 Żeby jednym kliknięciem w 10 sekund zrobić to, co 50 lat temu trzeba bylo ręcznie liczyć i szukać w księgach.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no niby tak, ale skoro konta sa za darmo w wiekszosci to z czegos trza kase sciaganac…w przyrodzie nic nie ginie i nic nie jest za darmo

Marcin
3 lat temu

Moim zdaniem pracownik zachował się dobrze. Jeśli by jeszcze wspomniał o tym, że można to zrobić samemu elektronicznie i za darmo to czapki z głów (chociaż Pani pewnie i tak by nie wiedziała jak to zrobić). Widzę, że autor tekstu i komentarza o lekach chcą być filantropami i wymagają tego od wszystkich wokół. Jeśli wszedłby człowiek w wieku 30 lat i chciał wyciąg w formie papierowej to można go „skasować” na 30 zł i nie ma tematu (ten artykuł by nie powstał), a jak przychodzi starsza Pani to już trzeba jej drukować za darmo? Nie popadajmy w paranoje, jest cennik,… Czytaj więcej »

Editor
3 lat temu
Reply to  Marcin

Pracownikowi nie możemy zarzucić, że zrobił coś niezgodnie z zasadami. Mimo wszystko warto wykazać się po prostu ludzką życzliwością i wyrozumiałością:) Mógł np. (jeśli w oddziale jest taka opcja) zalogować się razem z klientką do bankowości i wspólnie wygenerować wyciąg lub zasugerować, że może to zrobić w domu z czyjąś pomocą lub zapisać instrukcję na kartce. Myślę, że mamy prawo wymagać indywidualnego podejścia do klientów, szczególnie jeśli widzimy, że klient sobie z czymś nie radzi. No i w końcu banki same reklamują się jako instytucje przyjazne klientom. Bez tego co chwilę będziemy mieli kolejne afery, w których m.in. starsze osoby… Czytaj więcej »

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

no bez jaj, w publicznym miejscu logowac sie z pracownikiem do swojego konta…co jeszcze? moze pracownik mial sobie dane babci spisac i wydrukowac jej wyciag w swoim domu?
abstarhuje od tego,ze babcia najpewniej nie miakla dostepu do bankowosci elektronicznej…

Hieronim
3 lat temu

Panie Redaktorze, ale przecież to dokładnie ten sam mechanizm jak w przypadku kredytów w CHF – prawo i dobre obyczaje swoje, bank swoje, nadzór śpi.
Szczególnie pierwszy przypadek jest bulwersujący, gdzie bank udzielił kredytu wykorzystując niewiedzę klientki.

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Przez artykuł prezes Jagiełło podał się do dymisji. Oj nieładnie.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Krzysztof M.

To dlatego Pan Samcik był w telewizorze:)

stef
3 lat temu

Zmiana konta na „nowe za darmo” to częsta praktyka w PKO i PeKaO. Moja mama przy każdej wizycie w oddziale tego drugiego, ma propozycję zmiany na „nowe/lepsze/darmowe” konto. Po analizie warunków „darmowości” okazuje się, że trzeba płacić kartą i spełnić inne warunki bez tego konto kosztuje np. 10 zł. Więc takie naganianie oparte na półprawdach.

xxx
3 lat temu
Reply to  stef

Teraz już chyba każdy mający konto bankowe płaci kartą i praktycznie wszędzie w legalnych biznesach można tą kartą zapłacić. Warunki nie są więc zaporowe – może warto mamę nauczyć?

Karol
3 lat temu

” prezes Zbigniew Jagiełło ”
za niespełna miesiąc były prezes.

Artur
3 lat temu

No, proszę: Pan Maciej zjechał PKO BP na blogu i zaraz Prezes Jagiełło zrezygnował ze stanowiska. Przypadek? 😉

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Artur

nie sadze;)

Marek
3 lat temu

Podsumowując: będąc w banku ktoś podsłuchał rozmowę klienta z pracownikiem, nie wie dokładnie o co chodzi, ale pisze o tym „artykuł”.

Czekamy na opis, jak redaktor był w kościele i podsłuchał spowiedź. Też pewnie nie będzie miał obiekcji, aby to zrelacjonować 🙂

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Marek

artykul typowo z d… wiadomo, oczywioscie sam problem istnieje, ale jak go rozwiazac|? tak jak autor sugeruje,ze mlody ma placic a babcia nie bo jest stara i nie ogarnia komputera?

Były klient w wielu bankach
3 lat temu

Klient może w takiej sytuacji poprosić o przedyktowanie transakcji za dwa miesiące i sobie notować, skoro już miał szczęście trafić do fintechu. Zamiast 30 złotych bank będzie miał blokadę stanowiska.

Grzesiek
3 lat temu

Niby tak, ale w ten sposób utrudnisz życie tylko kliebtom w kolejce za to tobą
i pracownikowi który i tak nie ma wpływu na instytucję. Pomijam fakt że klient chciał papierowe potwierdzenie.

Adam
3 lat temu

Witam serdecznie i życzę miłego dnia. Gdyby kasjerka nie pobrała należnej prowizji to musiałaby zapłacić z własnej kieszeni!

grzesiek
3 lat temu

Przypadek z kartą kredytową- jeśli DOKŁADNIE tak było- no to masakra. Można by złożyć reklamację, ale wyjdzie się wtedy trochę na idiotę który nie czyta co podpisuje. W przypadku starszych osób rozumiem że niestety ciężko im to wszystko zrozumieć.
Natomiast sprawa z podsłuchaniem rozmowy- czy to ładnie podsłuchiwać innych w banku?

Były klient w wielu bankach
3 lat temu
Reply to  grzesiek

„Natomiast sprawa z podsłuchaniem rozmowy- czy to ładnie podsłuchiwać innych w banku?”

Stanowiska są tak blisko, że człowiek słyszy wbrew swojej woli. Zresztą warto posłuchać, jaki kit potrafią wciskać zdesperowani pracownicy banków starszym czy mniej wyedukowanym przez redaktora Samcika klientom.

Grzesiek
3 lat temu

oj, do w iskania kitu to zapraszają do oddzielnych „pokojów „

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu