Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, podał się do dymisji. Od czerwca nie będzie już rządził największym polskim bankiem. To jeden z najdłużej urzędujących prezesów polskich banków, swoją funkcję pełnił od 2009 r., a więc za czasów dwóch ekip rządzących. Jakie są jego sukcesy i porażki?
Ten rok zostanie w branży bankowej zapamiętany nie tylko przez pryzmat pandemii, zerowych stóp procentowych (zmieniających podstawy działania i strategii biznesowych polskich banków) oraz – ewentualnie – definitywnego „pozamiatania” problemu kredytów frankowych. To będzie też rok odejść bankowych „dinozaurów”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Najpierw zamiar niekandydowania na kolejną kadencję ogłosił Sławomir Sikora, najdłużej panujący prezes polskiego banku – Citi Handlowego. Kilka miesięcy później okazało się, że amerykański właściciel postanowił wystawić na sprzedaż cały dział bankowości detalicznej polskiego Citi, czyli de facto ograniczyć obecność Citi w Polsce tylko do obsługi korporacji i swoich globalnych klientów firmowych.
To miał być prezes „sezonowy”, ale na gorącym stołku w PKO BP przetrwał 11 lat
A teraz dowiedzieliśmy się o tym, że dymisję złożył Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, który rządził w tym banku nieprzerwanie od ponad 11 lat – konkurs sensacyjnie wygrał jesienią w 2009 r. Nikt nie dawał mu szans na długie piastowanie funkcji, bo nie był ani doświadczonym menedżerem bankowym (wcześnie zarządzał towarzystwem funduszy inwestycyjnych Pioneer), ani nie miał za sobą ekipy zaufanych ludzi.
A jednak przetrwał co najmniej dwa kryzysy wokół swojej osoby za czasów koalicji PO-PSL, a później – jako jeden z bardzo nielicznych prezesów spółek Skarbu Państwa – przetrwał miotłę kadrową po wygraniu wyborów przez PiS. Nie bez znaczenia była jego bliska znajomość z Mateuszem Morawieckim, czołowym już wówczas politykiem PiS, a później premierem.
Zbigniew Jagiełło, jeśli weźmiemy pod uwagę czasy III RP, był menedżerem, który najdłużej zasiadał na stanowisku prezesa zarządu PKO BP. Bankiem kierował przez grubo ponad dekadę. Kilku jego poprzednikom udało się zagrzać miejsce na tym stanowisku góra przez 4-5 lat, a nierzadko prezesi zmieniali się co kilkanaście miesięcy.
Przyczyny odejścia Zbigniewa Jagiełło nie są znane, a w każdym razie nie podał ich oficjalnie bank w komunikacie. Jeśli nie chodziło o politykę (to by był kolejny dowód na słabnięcie środowiska związanego z premierem Morawieckim), to zapewne powodem był moment, w którym znalazł się bank. Rekordowe wyniki finansowe, sięgające 4 mld zł rocznie, nie mają prawa się powtórzyć w przyszłości – ugody frankowe, pandemia, zerowe stopy procentowe muszą spowodować duży spadek rentowności banku. Być może bankowy „król” chciał odejść w glorii i chwale, zanim przyjdą gorsze czasy?
Polityka zadecydowała? Atak Ziobry? Atak „Zakonu”?
Bardziej prawdopodobny jest jednak powód polityczny. Z takiego stanowiska rzadko kiedy odchodzi się z własnej woli, jeśli nie chce się już przejść na emeryturę i grać w golfa. A przede wszystkim – nie odchodzi się w samym środku kadencji (a prezes Jagiełło niedawno został mianowany na kolejną). Wśród potencjalnych powodów dymisji prezesa wymienia się próbę osłabienia obozu premiera Mateusza Morawieckiego. Najpierw jego przeciwnicy – głównie stronnicy Zbigniewa Ziobro – próbowali uderzyć w Pawła Borysa, szefa Polskiego Funduszu Rozwoju. Czy teraz uderzyli w prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełło.
Prasa finansowa spekuluje, że to nie wicepremier Ziobro może stać za dymisją Jagiełły – a w każdym razie nie tylko on – lecz Jacek Sasin, który jest strażnikiem „Zakonu PiS”, czyli grona najwierniejszych ludzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego z dawnego Porozumienia Centrum. Jego wysłannicy mieliby przekonać Jagiełłę, że jeśli dobrowolnie nie odejdzie, ktoś zacznie się bacznie przyglądać jego niektórym decyzjom jako prezesa PKO BP, które nie są powodem do chluby (przejęcie banku Nordea w 2013 r., o czym dalej).
Sasin miał też wyrażać niezadowolenie, że PKO BP nie był w stanie „zorganizować” całej koalicji banków do rozwiązania sprawy franków. Sam wyjął rękę do zgody – co może oznaczać, że przez dwa lata nie będzie miał zysku, a Skarb Państwa nie dostanie dywidendy – lecz na razie za PKO BP nie poszły inne banki. I problem męczący polityków PiS jest nierozwiązany. Pojawia się też hipoteza, że prezes Kaczyński wściekł się na Jagiełłę, za zorganizowanie przez PKO BP akcji szczepień, która dotyczyła niespełna 500 menedżerów z centrali banku. A przecież nawet premier „grzecznie” czekał na swoją kolejkę.
„Zarząd PKO Banku Polskiego informuje, że 11 maja 2021 r. Pan Zbigniew Jagiełło złożył rezygnację z upływem dnia zamknięcia Zwyczajnego Walnego Zgromadzenia banku, zwołanego na dzień 7 czerwca 2021 r. Rezygnacja obejmuje funkcję Prezesa Zarządu Banku, jak również skład Zarządu Banku”
Kto może zastąpić prezesa Jagiełło na funkcji prezesa PKO BP, gwarantującej nie tylko dożywotni prestiż, ale i 2 mln zł rocznego wynagrodzenia? Mówi się o Rafale Kozłowskim, obecnym wiceprezesie, który wypłynął na szersze wody zarządzając PKO Bankiem Hipotecznym, a ostatnio jest twarzą frankowych ugód w PKO BP.
Ale z drugiej strony, jeśli podłoże dymisji jest polityczne, to rośnie ryzyko, że nowym prezesem będzie partyjny nominat, nie zaś wybitny spec od bankowości. Inwestorzy giełdowi chyba na poważnie biorą pod uwagę takie ryzyko, bo na wieść o dymisji Zbigniewa Jagiełło notowania PKO BP na parkiecie tąpnęły o prawie 10%.
Co to wszystko może oznaczać dla klientów PKO BP? W krótkim terminie nic, bo tak wielki bank jest jak ogromny kontenerowiec, który nie zmienia kursu z minuty na minutę. Ryzyko dla klientów pojawi się dopiero wtedy, gdy na mostku kapitańskim prezesa Jagiełło zastąpi jakiś niezbyt wysoko wykwalifikowany politykier. Po pewnym czasie może się to odbić na klientach – pogorszeniu oferty, podwyżek prowizji, którymi menedżerowie będą chcieli przykryć niezdolność do wygrywania wyścigu konkurencyjnego.
Zbigniew Jagiełło: człowiek, który pogonił żubra
Czy Zbigniew Jagiełło na koncie ma więcej zasług czy porażek? Cóż, PKO BP rósł szybciej niż jego najważniejszy konkurent Bank Pekao. W pierwszym okresie rządów prezesa Jagiełło była to kwestia bardziej agresywnej (ale i nie owocującej dużym wzrostem nie spłacanych w terminie kredytów) strategii, zaś w drugim – bałaganu, który zapanował w obozie „Żubra”. W Banku Pekao zmieniali się prezesi, zmienił się właściciel, a to nigdy nie sprzyja szybkiemu wzrostowi. Co by nie mówić – „skarbonka” turlała się znacznie szybciej na rynku bankowym, niż umiał biec „żubr”.
Oceniając pracę prezesa Jagiełło trzeba się oprzeć na porównaniu gabarytów zarządzanego przez niego banku w stosunku do Banku Pekao, bo to jedyny w Polsce bank, który można postawić obok PKO BP i potraktować jako „lustro”. Z tego porównania PKO BP wychodzi na pewno obronną ręką. Kiedy Jagiełło przychodził do PKO BP, jego aktywa były zbliżone do aktywów Banku Pekao. Gdy Jagiełło odchodzi, oba banki dzieli ogrom 120 mld zł dystansu, jeśli chodzi o zarządzane aktywa.
Na koniec 2009 r., czyli gdy Jagiełło obejmował swoją funkcję, aktywa banku PKO BP wynosiły 156 mld zł, a w 2020 r. było to już 382 mld zł, czyli pod tym względem bank urósł ponad dwukrotnie. W 2009 r. bank obsługiwał blisko 7,7 mln klientów detalicznych (w tym klientów marki Inteligo), na koniec 2020 r. prowadził 8,3 mln rachunków klientów indywidualnych (wzrost, ale tylko o 7,8%).
Gdy Jagiełło zajmował „gorący stołek” prezesa zyski PKO BP oscylowały wokół 2,5-3 mld zł rocznie. Ostatnio regularnie sięgały 4 mld zł i to mimo znacznie wyższych obciążeń podatkowych nałożonych na banki. Dopiero w 2020 r. zysk spadł do 2,4 mld zł (ale nie był wyjątkiem w branży). Poniżej wyniki banku za 2011 r. oraz za pięć ostatnich lat:
Prezesowanie w PKO BP uczyniło Jagiełłę multimilionerem
Bycie szefem największego polskiego banku to niezwykle intratne zajęcie. Na wynagrodzenie prezesa banku PKO BP składa się wynagrodzenie podstawowe, wynikające z kontraktu, oraz zmienne (dodatkowe premie i nagrody), a także pozostałe korzyści (potencjalne należne wynagrodzenie, jeszcze nie wypłacone, ale już „zasłużone” oraz świadczenia typu składki do PPE, opieka medyczna…).
Premie bywają wyższe od standardowego wynagrodzenia. Przykładowo w 2019 r. Zbigniew Jagiełło otrzymał 795.000 zł wynagrodzenia podstawowego, 934.000 zł premii i nagród oraz 466.000 zł potencjalnie należnych innych wypłat. To łącznie 2,2 mln zł. . W 2020 r. było niewiele gorzej. Zbigniew Jagiełło otrzymał 793.000 zł wynagrodzenia podstawowego oraz prawie 1,1 mln zł wynagrodzenia zmiennego. To razem 1,9 mln zł – prawie trzydzieści średnich krajowych.
Warto dodać, że Zbigniew Jagiełło otrzymywał też płatności na bazie wartości akcji. Na przykład w 2019 r. było to 1,85 mln zł. Łącznie, licząc wszystkie świadczenia, w ciągu poprzednich pięciu latach Zbigniew Jagiełło otrzymał ponad 12 mln zł. A przecież największym polskim bankiem zarządzał ponad dwa razy dłużej. Na pewno można więc powiedzieć, że to stanowisko uczyniło go człowiekiem, który już do końca życia nic nie musi.
Do tego wszystkiego może dojść jeszcze odprawa (na razie nie znamy jej wysokości). Odchodzący członkowie zarządu PKO BP zawsze otrzymywali odprawy z tytułu rozwiązania umowy; odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji; oraz inne rekompensaty.
Jak Zbigniewa Jagiełło zmienił PKO BP?
Za kadencji Jagiełło bank gruntownie „przekopał” ofertę. W marcu 2011 r. wprowadził „Konto za Zero” z myślą o młodszych klientach, który lubią płacić kartami i obsługiwać się samemu przez internet. Zainwestował w cyfrowe kanały obsługi. Obecnie aplikacja mobilna IKO ma blisko 5 mln użytkowników.
PKO BP za czasów Zbigniewa Jagiełło zmienił się bardzo. Jakie były największe sukcesy prezesa Jagiełło podczas jego 12-letnich rządów? Niestety, ma też na koncie kilka bolesnych porażek.
>>> Nowoczesny system bankowości mobilnej. PKO BP nie przespał technologicznej rewolucji. Choć patrząc po tym, jak wygląda praca w szeregowych oddziałach PKO BP (z ilu systemów informatycznych, niekoniecznie w pełni ze sobą „współpracujących”, muszą korzystać pracownicy) nie jest to jeszcze „fintech z licencją bankową”, jak chciałby go widzieć prezes Jagiełło, ale trzeba przyznać, że PKO BP nie został w blokach startowych, gdy nadszedł XXI wiek. Z instytucji finansowej pełnej marmurów, dinozaura tradycyjnej bankowości Jagiełło przerobił PKO BP w bank, od którego nie bolą zęby miłośników nowoczesnego bankowania. Aplikacja mobilna IKO oraz serwis bankowości internetowej dają radę, PKO BP wytyczał szlaki jeśli chodzi o załatwianie spraw urzędowych przez swój serwis internetowy.
>>> BLIK, czyli polski system płatności. To prezes Jagiełło był głównym pomysłodawcą systemu mobilnych płatności BLIK, który może nie stał się globalnym sukcesem (głównie poprzez brak funkcji naziemnych płatności zbliżeniowych), ale napsuł dużo krwi organizacjom płatniczym Visa czy Mastercard. I – co by nie mówić – rządzi w polskim e-commerce. Prezes Jagiełło potrafił zebrać prezesów kilku banków i przekonać ich do tego, że wspólnie można zbudować lokalny, porządny system płatności.
>>> Utrzymanie pozycji rynkowej pod względem liczby klientów. Można się zżymać, że PKO BP „tylko” utrzymał przez ostatnią dekadę stan posiadania klientów, ale pamiętajmy, że mówimy o największym banków. Na świecie tego typu banki są raczej rezerwuarem dla mniejszych, drapieżniejszych, bardziej nowoczesnych banków. Gdy Jagiełło zaczynał swoje rządy w PKO BP, wymknęło mu się, że „klienci PKO BP odchodzą z banku naturalnie”, czyli po prostu wymierają. Ale każdego „odchodzącego naturalnie” klienta PKO BP jest w stanie zastąpić jednym nowym. To mimo wszystko sukces.
>>> Ugody z frankowiczami. Nie wiemy jeszcze jak skończy się pomysł, by dogadać się z wszystkimi klientami, którzy mają w PKO BP kredyty frankowe, ale nie ma dwóch zdań, że jeśli chodzi o próby rozwiązania frankowego pata – rola prezesa Jagiełło była od początku wiodąca. Bez odważnego przewodnictwa PKO BP nie byłoby co myśleć o próbach wypracowania konkretnego rozwiązania.
Miał być bank od morza do morza, ale… co poszło nie tak?
A porażki? Tych też kilka by się znalazło. Niestety, PKO BP nie spełnił nadziei tych obserwatorów polskiej bankowości, którzy widzieli w nim przyszłego lidera regionalnego, bank od morza do morza. A może i bank Międzymorza? PKO BP pokazał też za czasów prezesa Jagiełło, że nie ma dobrej ręki do przejęć i akwizycji. Jego potęga wzięła się głównie z bardzo dobrego zarządzania biznesem w kraju.
>>> Brak ekspansji międzynarodowej. PKO BP przez lata umacniał pozycję w Polsce, ale za kadencji prezesa Jagiełło nie potrafił skutecznie wykonać ostatniego kroku w tym rozwoju – ekspansji do krajów ościennych. Inwestycja na Ukrainie (którą Jagiełło odziedziczył po poprzednikach) delikatnie mówiąc nie jest sukcesem, a poza tym PKO BP nie zdołał z sukcesem wyściubić nosa z kraju. Największy bank w naszej części Europy powinien być obecny nie tylko w jednym kraju. Zwłaszcza, że jego środkowoeuropejski rywal – węgierski bank OTP – obsługując 10 mln klientów (czyli mając porównywalne gabaryty do PKO BP) działa w ośmiu krajach.
>>> Nie trafiony zakup Nordea Banku. Latem 2013 r. prezes Jagiełło podjął decyzję o przejęciu polskich aktywów banku Nordea. W porównaniu z zakupami zrealizowanymi przez konkurentów (np. Santander przejął polskie aktywa Deutsche Banku oraz Kredyt Bank) – to nie był dobry strzał. Na „rozkładzie” podobno był Bank Millennium, czeski bank CSOB, a nawet BGŻ (przejęty ostatecznie przez BNP Paribas). Tymczasem PKO BP odkupił polskie operacje Nordea.
PKO BP przejął wtedy 200.000 klientów indywidualnych (w większości zamożnych) oraz 15 mld zł kredytów (w większości frankowych). Nordea miała aktywa w wysokości 35,5 mld zł i była numerem dziesięć w Polsce. PKO BP zwiększył skalę działalności o 16% (wtedy aktywa PKO to było jakieś 190 mld zł), a liczbę placówek w największych miastach o 25%. Ile dzięki temu wydatkowi zyskał przez osiem lat? Nawet jeśli dzięki tej inwestycji jego zysk zwiększał się rocznie o kilkaset milionów złotych, to również Nordea jest powodem, że teraz PKO BP musiał zarezerwować 6,7 mld zł na ugody z posiadaczami kredytów walutowych.
————
Posłuchaj nowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W tym odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” mamy gościa specjalnego. Mariusz Piotrowski z serwisu Fly4Free.pl odpowiada na nasze pytania dotyczące nadchodzących wakacji. Rezerwować wycieczki i miejsca w samolocie już teraz, czy czekać do czerwca? Jak będą wyglądały podróże lotnicze tego lata? Co z covidowym paszportem? A ceny biletów? Zapraszamy do posłuchania!