Czeski fintech Twisto, znany do tej pory z systemu do prostych płatności w internecie, udostępnił polskim klientom kartę wielowalutową, darmowy kredyt i aplikację mobilną do zarządzania płatnościami w realu i w sieci. Za trzy lata chce, by tego zgrabnego pakietu używało przynajmniej pół miliona Polaków. Jakie Twisto ma argumenty? Prześwietlam
Twisto weszło do Polski już jakiś czas temu, oferując usługę odroczonej płatności w sklepach internetowych. W 300 e-sklepach można już wybrać – poza płatnością przez BLIK, kartę, PayPal, czy e-przelew – uregulowanie rachunku przez Twisto Pay, bez obciążania własnego rachunku. Twisto płaci w naszym imieniu, a my w ciągu miesiąca regulujemy dług wobec czeskiego pośrednika. Tutaj recenzja tej usługi, a właściwie jej wersji 2.0, bo pierwotna okazała się zbyt kontrowersyjna dla branży pożyczkowej ;-)).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Twisto Pay, Twisto Free, a teraz… Twisto na full
Kilka miesięcy temu do tego rozwiązania doszło Twisto Free, czyli rozwiązanie przypominającej kartę kredytową. Klient, po przejściu standardowej weryfikacji, otrzymuje kilkutysięczny limit, w ramach którego może robić zakupy na rachunek Twisto. A potem może ów limit spłacić lub zrolować. Więcej o tej usłudze i jej recenzja – pod tym linkiem.
To wszystko przyjemne usługi, ale w przypadku Twisto Pay problemem jest ograniczona liczba sklepów honorujących ten sposób, zaś w przypadku Twisto Free – ograniczenie limitu kredytowego do zakupów w internecie.
Dlatego dopiero teraz, po „odpaleniu” w Polsce aplikacji mobilnej i karty płatniczej, którą można włożyć sobie do portfela i płacić w sklepiku na rogu, Twisto zaczyna być propozycją dla każdego. Z plastikiem od Twisto mogę robić zakupy tak, jak kartą kredytową, ale znacznie elastyczniej zarządzając płatnościami (o tym za chwilę).
Wiedząc o tym, że Twisto zamierza wejść do Polski, kopnąłem się latem do Czech, żeby przetestować to rozwiązanie na rodzimym rynku, więc zainteresowanych wszystkimi funkcjami aplikacji odsyłam do tej recenzji. W Polsce została wdrożona wersja mini.
Czytaj też: Karta wielowalutowa: mBank, Alior, PKO i inne – jak działają i która jest najlepsza
Aplikacja i karta Twisto. Zaglądamy w „bebechy”
Karta Twisto jest wydawana oczywiście za darmo i ma charakter wielowalutowy. Można nią płacić na całym świecie, a płatności są rozliczane po kursach organizacji płatniczej Mastercard (spread jest zatem symboliczny). To oznacza, że Twisto wchodzi na rynek z rozwiązaniem porównywalnie tanim i wygodnym do karty Revolut. A może i lepszym, bo kursy Revoluta nie zawsze są rewelacyjne (w weekendy spread jest nieco szerszy, niż w Twisto).
Plastik ma dwie wersje kolorystyczne (żarówiasto-żółtą i bardziej „spokojną”), na froncie nie ma imienia i nazwiska posiadacza (jest tylko wskazany przez niego nick), zaś na odwrocie – kodu CVC (można go podejrzeć tylko poprzez aplikację mobilną). Kartę, w razie zgubienia, można czasowo zablokować lub trwale zastrzec (ale to już powoli robi się standard).
Aplikacja mobilna jest zaś prościutka i ergonomiczna. Umożliwia przede wszystkim monitorowanie transakcji, analizowanie stanu domowego portfela (wydatki są kategoryzowane i prezentowane graficznie, codziennie wieczorem apka przesyła notyfikację z dziennymi wydatkami), zarządzanie funkcjami karty płatniczej (pokaż CVC, zablokuj, zastrzeż, zmień PIN) oraz zarządzanie sposobem finansowania wydatków. Na suwaku pokazujemy jaką część wydatków w ramach przyznanego limitu chcemy spłacić w ciągu 45 dni, a jaką zrolować.
Na zdjęciach: Michał Smida, założyciel i szef Twisto
Usługa rolowania jest obecnie jedyną, za którą w Twisto trzeba płacić. Cena wynosi 0,45 zł za każde 10 zł przeniesione na kolejny miesiąc. Jeśli więc wydamy kartą 2000 zł, ale spłacić możemy tylko 1000 zł, to ten drugi tysiąc możemy spłacić za miesiąc, ale wtedy trzeba dopłacić 45 zł. Twisto niestety nie oferuje zbyt wielu możliwości spłacania długu. Jest tylko BLIK i tradycyjny przelew.
Na razie jednak, w ramach promocji na start, usługa przedłużania spłaty będzie przez trzy miesiące za darmo. To oznacza, że z aplikacją i kartą Twisto można robić zakupy na koszt Twisto i nie płacić za to żadnych odsetek przez trzy miesiące. Dopiero po przedłużeniu spłaty o kolejny miesiąc włączy się opłata..
Twisto kontra Revolut: Czech znalazł sposób na giganta?
Jak łatwo zauważyć, w Twisto nie ma w ogóle możliwości przypięcia zewnętrznej karty płatniczej. Można mieć tylko jego kartę, używać jego limitu lub przelać pieniądze na jego konto (a właściwie na swoje konto w jego aplikacji ;-)).
Na pierwszy rzut oka to skucha lub niedopatrzenie, bo wydaje się, że takie ustawienie spraw może utrudnić przyciąganie klientów. Ale nie wykluczam, ze to jest zamierzone. Twisto nie chce być, jak Revolut – wielki i potężny, ale traktowany przez klientów jako instytucja „awaryjna”. Twisto zdaje się mówić klientom: „spróbuj mojego pieniądza, to nic nie kosztuje”. Dostajesz limit „debetowy”, dostajesz kartę, korzystasz z pieniędzy podstawionych przez aplikację, niczym nie ryzykujesz.
Ponieważ pieniądz jest darmowy i czeka – aż głupio go nie używać. A użyć w realu można tylko przez kartę Twisto. Revolut nie daje swoim użytkowników swojego pieniądza do poużywania, a jedynie oferuje im możliwość taniego używania ich własnego pieniądza. Karta Revolut jest zaś „kartą-przedłużaczem”, a karta Twisto – nie. Ona może być używana tylko zamiast innych kart, a nie jako „nakładka” na nie.
Twisto oferuje to samo, co Revolut (tanie płacenie za granicą) plus: >>> darmową usługę przypominającą kartę kredytową, >>> możliwość elastycznego zarządzania tym limitem via aplikacja, >>> „zabawki” do analizowania wydatków. O ile nie jestem sobie w stanie wyobrazić Revoluta jako podstawowej usługi finansowej w moim portfelu (czyli „zamiast” banku, a nie „oprócz” banku), o tyle w przypadku Twisto jest to trudne, lecz wyobrażalne.
Twórcom Twisto chodzi o to, by klienci chcieli używać tej karty do codziennych zakupów, zaś aplikacji mobilnej – zamiast konta osobistego w banku i karty kredytowej. Tutaj to jest jeden pakiet, podczas gdy w bankach czasem trzeba mieć osobny plastik w roli karty debetowej, osobny jako kartę bezspreadową do płatności zagranicznych i jeszcze „kredytówkę” do płacenia pożyczonymi pieniędzmi.
Oczywiście: Twisto nie przebije najlepiej rozwiniętych banków – w mBanku, Banku Millennium, Banku Pekao, czy kilku innych są podobne pakiety rozwiązań. Ale nie we wszystkich bankach, nie zawsze za darmo i nie wszędzie dla każdego bez ograniczeń (np. najlepsze karty wielowalutowe w mBanku są tylko dla klientów premium).
Czytaj też: Przetestowałem digitalnego konsjerża od Revolut. I wiecie co? Chyba odzyskałem wiarę w człowieka
Czytaj też: W aplikacji Revolut można już inwestować w amerykańskie akcje. Oraz w ich kawałki. Kupiłem więc kęs Apple’a
Czego w Twisto nie ma (ale może będzie)?
Czego w Twisto nie ma? Na dziś największą wadą jest niemożność przypięcia karty Twisto do usług takich jak Apple Pay, czy Google Pay. Ma to być możliwe na początku przyszłego roku. Natomiast teraz można dostać tylko plastikową kartę zbliżeniową.
W polskiej wersji Twisto nie ma też programu rabatowego, który na rodzimym czeskim rynku jest jednym z najważniejszych wabików dla klientów. Karta kartą, darmowy kredyt darmowym kredytem, ale każdy ma konto w jakimś banku i jego karty w kieszeni. Pierwszym powodem do używania Twisto mogą być zniżki na zakupy. Ten moduł ma być włączony do aplikacji w 2020 r. Zobaczymy czy będzie choć w części tak fajny, jak czeskie rabaty.
W przyszłości Twisto ma być rozbudowane też o możliwość podzielenia rachunku np. w restauracji na kilkoro użytkowników aplikacji oraz o przekazy pieniężne w czasie rzeczywistym (taki mini-BLIK). Czeska wersja aplikacji ma też usługę Snap, która pozwala płacić comiesięczne rachunki poprzez robienie zdjęć fakturom wystawianym przez usługodawców. W Polsce tej opcji chyba na razie nie będzie.
W planach jest też możliwość rozbijania wybranych zakupów na raty. Każdą transakcję będzie można w aplikacji oznaczyć jako taką, którą chcemy sfinansować ratami, a potem określić ile tych rat ma być. A aplikacja będzie już sama przypominać o konieczności spłacania tych rat.
Wygląda na to, że Twisto ma kilka solidnych argumentów, by podbić polski rynek, ale dopiero w pełnej wersji, uzupełnionej o raty, rabaty, płatności mobilne. Spodziewam się, że – ze względu na wielowalutowość swojej karty – będzie starał się kierować przekaz marketingowy głównie do tego pół miliona Polaków, który obecnie używa karty Revolut. I pewnie też do klientów banków. Choć pewnie nie wszystkich, bo – jako się rzekło – są na rynku takie, których klienci już korzystają z podobnych usług. Dla nich Twisto nie jest żadną rewolucją.